Notatki z podróży dobrze poinformowanego pesymisty

Pisemny: 17 może 2011
Czas podróży: 1 — 10 może 2011
Ocena hotelu:
7.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 7.0
Usługa: 8.0
Czystość: 8.0
Odżywianie: 7.0
Infrastruktura: 6.0
Notatki z podró ż y dobrze poinformowanego pesymisty
Rezerwację zrobię od razu: jestem na Sri Lance już drugi raz. Pierwszy raz przejeż dż aliś my z ż oną.2 lata temu i tylko 4 dni. Bardzo mi się podobał o. Chciał em wró cić , zobaczyć wię cej i oczywiś cie odpoczą ć nad oceanem. Czas odpoczynku przypadał na majowe ś wię ta. W tej chwili w regionie Kolombo i na cał ym zachodnim wybrzeż u to nie sezon. Fala na oceanie, jak na Krymie podczas burzy o sile 5 lub wię kszej. W zatokach jest kilka miejsc, w któ rych moż na jeszcze popł ywać , ale codziennie pada: moż e pó ł torej godziny, albo moż e lać dwa dni z rzę du. Ale na wschodzie wyspy zaczyna się szczyt sezonu. Ocean jest gł adki, woda ma + 29 C. Ceny rosną . Generalnie zdecydowaliś my się na to: 6-dniowe zwiedzanie kraju i tydzień - leniwe wakacje na plaż y na wschodzie w regionie Trincomalee.
Kilka uwag ogó lnych

System polityczny.
Po wyzwoleniu Sri Lanki z „kolonialnego jarzma” w 1948 r. na wyspie przyję to demokratyczny system rzą dó w, któ ry z czasem przy pomocy ZSRR przekształ cił się w socjalistyczny. Teraz prezydent, wybierany raz na sześ ć lat, po wygraniu reelekcji w 2010 roku i uwię zieniu gł ó wnego przeciwnika, pewnie rzą dzi krajem. Na każ dym rogu wiszą portrety Prezydenta, jego syna i wszystkich jego bliskich. „Ukochani przyjaciele” i krewni pomagają prezydentowi odpowiednio kierować republiką , zajmują c WSZYSTKIE kluczowe stanowiska w rzą dzie iw terenie. (Czuł am się smutna i bardzo mi coś przypomniał o... )
Gospodarka
Wszyscy wiedzą o herbacie cejloń skiej i klejnotach Sri Lanki. Turystyka się rozwija. Po zakoń czeniu wojny, pod koniec 2009 roku, zachodni turysta oszalał . W efekcie już w tym roku ceny dla „forineró w” (turystó w zagranicznych) wzrosł y z 20% do 40%. Jeszcze trochę i bardziej opł aca się polecieć na Malediwy.
Wszę dzie jest remont dró g (po remoncie - ten sam dwurzę dowy, ale z doskonał ym pokryciem). Populację dzieli się na dwie kategorie: „nowi Sri Lanki”, ze wszystkimi wynikają cymi z tego konsekwencjami (jest ich niewiele) i bardzo biedni, z pensją do 100 USD miesię cznie i cię ż ką pracą fizyczną (w wię kszoś ci) . Jest oczywiś cie „warstwa inteligencji” i pracownicy hoteli, biur podró ż y itp. , ale jest ich niewielu, choć czę sto turysta ocenia po nich kraj.
Ludzie

W wię kszoś ci są ż yczliwi. Drogą idzie mę ż czyzna i uś miecha się do nadjeż dż ają cego. I widać , ż e nie z „amerykań skim” uś miechem, ale z serca. Stoję , palę (swoją drogą zakaz palenia na ulicach, myś lę , ż e biał ego turysty nie zatrzymają , ale miejscowi nie chodzą po ulicach z papierosami) - podchodzi mę ż czyzna, uś miecha się , zastanawia się ską d pochodzę , doką d idę , ż yczy szczę ś liwej drogi i idzie dalej. Rozpryskiwanie się w oceanie - ten sam obraz, tylko pł ywają c.
Moim zdaniem monety sł uż ą wył ą cznie do rzucania przez turystó w w ró ż ne miejsca – na pamią tkę , dla odwiedzają cych kolekcjoneró w, no có ż , to prawda, nawet pł acą c mię dzy sobą miejscowym – mają zupeł nie inną skalę cenową niż dla turystó w.
Niektó re ceny
1 litr wody - 50 rupii (z przewodnikiem) - 70 rupii (bez przewodnika) - 150 (w hotelu), kokos kró lewski (duż y kokon), pijany przez sł omkę - od 25 do 50 rupii (w zależ noś ci od wielkoś ci ), w hotelach - 200 rupii za sztukę , kawa - z ekspresu Nescafe - 30 rupii (w mał ych kawiarniach), w hotelach i przydroż nych restauracjach - 200 (bez smaku i z czajnika), piwo Lion - 100 rupii, w hotelach - 350 -400, kilogram bananó w - 80 rupii, ananas - od 200 rupii za sztukę , Old Arak - 900 rupii, w hotelach - 150-200 rupii za 25 gramó w, "tuk-tuk" - od 500 rupii za 10 km. (koniecznie uzgodnij przed wyjazdem - trasę , czas, cenę ).
Edukacja
Dzieci chodzą do szkoł y w wieku 5 lat. Studia - 14 lat. Populacja jest w 98% piś mienna. Wiele osó b studiował o w ZSRR.
Dlatego wcią ż pamię tają , jak dobrze był o w socjalizmie i wielu pracuje jako rosyjskoję zyczni przewodnicy. W miastach i hotelach każ dy zna przynajmniej trochę angielskiego.
Religia
Na poł udniowym zachodzie – buddyzm i chrześ cijań stwo (dotknę ł o to ponad 300 lat pod panowaniem Anglii). Hinduizm i islam na pó ł nocnym wschodzie. Jednak praktycznie nie ma ortodoksji. I chociaż wrogoś ć mię dzy syngaleskimi a Tamilami, któ rzy przybyli na wyspę z Indii okoł o 1000 lat temu, nie opadł a mniej wię cej w tym samym czasie, wszystko jest pomieszane wś ró d zwykł ych ludzi.

* W sieci jakiś entuzjastyczny gł upiec napisał o tym, jak dobrze się bawił a na Sri Lance i jakimi leniwymi ludź mi są Sri Lanki: minę ł o tyle lat od tsunami, a ich ruiny wcią ż stoją wzdł uż wybrzeż a. Chł opaki! To jest Azja. Mają wł asną mentalnoś ć . Nie ma w zwyczaju przeszkadzać zmarł ym. Moż emy zniwelować cmentarz koparką i „elitarna wioska chał upnicza” jest gotowa. A ich ruiny powinny być z czasem wymazane.
A wzdł uż drogi widział em - natrafiają się nagrobki w ogrodach nad oceanem.
Wojna
Wojna, w wię kszoś ci partyzancka i trwają ca 40 lat, został a pomyś lnie zakoń czona przez sił y rzą dowe w 2009 roku. Przywó dcy ekstremistó w zostali zniszczeni, terroryś ci rozbrojeni. Do. Konflikty etniczne, a nawet podsycane z zewną trz, nie znikają tak po prostu. Chociaż : Boż e daj im - najlepsze.
Medycyna
Dla publicznoś ci jest bezpł atny. W przypadku obcokrajowcó w mó wią od 25 do 50 dolaró w za wizytę u lekarza.
Pamią tki, kamienie, batik i przyprawy
Chociaż w odwiedzanych przez turystó w miejscach jest wielu lepkich kupcó w, w przeciwień stwie do Egipcjan-Indykó w, są oni znacznie skromniejsi - nie chwytają się za rę ce, nie krzyczą : „dobra cena, Natasza”, ale niestety wł ó czą się i cicho mamrotać coś , pokazują c swoje towary. Oczywiś cie są wyją tki. Na straganach i w sklepach moż na kupić maski, drewniane figurki sł oni, mniejsze egzemplarze „księ ż ycowego kamienia” i inne lankijskie egzotyki.

Cena „kosmiczna” jest naliczana natychmiast. Handel jest odpowiedni. Czasami moż esz obniż yć cenę o poł owę . W wyniku targowania się w Polunaruwie kupiono mał ą drewnianą figurkę Buddy za 1100 rupii, z ceną wywoł awczą.2000. Ta sama w sklepie z pamią tkami oferowanym przez przewodnika w Kandy kosztował a 1600, bez moż liwoś ci targowania się . Kamienie. Moż esz kupić w ró ż nych miejscach, ale warto to zrobić tylko w duż ych sklepach przy fabrykach. W przeciwnym razie moż esz natkną ć się na fał szywkę . Zniż ka od ceny wyjś ciowej do 35% (w zależ noś ci od iloś ci i cech osobistych). Batik - sprzedawany w ró ż nych miejscach. Byliś my w fabryce, przy pierwszej wizycie - strata czasu, choć pomalowany kawał ek materii z figurką sł onia został kupiony za duż e pienią dze, ale spę dziliś my w drodze 3 godziny. Sł oń w ramce dumnie wisi na ś cianie. "Ogró d przypraw" - zł owiony ostatni raz. Jeś li nie wiesz dokł adnie, co chcesz kupić , wpadasz w pocią g do rozwodu frajeró w.
Ceny wysokie: jak się nie chce, to nie bierz, ale po pó ł torej godziny NLP z maś ciami i filiż anką kakao nic nie moż na kupić , przynajmniej 100 dolcó w, to już jest wstyd.
I wreszcie o ruchu i drogach
Ruch jest leworę czny. Ze wzglę du na wiele pojazdó w, ró ż ne warunki drogowe, bezczelne krowy i leniwe psy (jeden leż ał i lizał na ś rodku pasa i wszyscy go objeż dż ali) ś rednia prę dkoś ć wynosił a okoł o 40 km na godzinę . Zasady praktycznie nie istnieją . Dla siebie wymyś lił em dwie rzeczy: pierwsza – ten, kto jest wię kszy, ma rację (ktoś sł usznie napisał w swoich notatkach z podró ż y: ten, kto ma najgł oś niejszy klakson, ma rację ) – przewagę mają autobusy, zwł aszcza te regularne i zjeż dż ają ce, a drugi - RESPECT drugiego kierowcę : zwolnij , przepuś ć gł upca , pozwó l mi wyprzedzić , (nie tak jak u nas : doką d jedziesz kozie ! Albo : byk swoim Zaporoż cem , a tym bardziej na Bentleyu ) .
Przez cał y czas widział em tylko dwa wypadki, oba podobne: mikrik leż ą cy na boku i „puk-puk” leż ą cy w rowie - podobno ukamienowani tragarzy zlecieli z drogi w nocy. Widział em też JEDEN autobus z wgniecionym zderzakiem. Jednak nie zaryzykował bym w ż yciu wzię cia samochodu do wynaję cia i nie radzę.

Przygotowanie do podró ż y

Przygotowania rozpoczę liś my na dł ugo przed wyjazdem. Internet zaró wno pomó gł , jak i oszukał mó zgi. Wyglą da na to - co jest prostsze: wszedł em na stronę firmy turystycznej, wybrał em wycieczkę dla siebie, a nawet lepiej, sam ją zmontował em w "projektant wycieczek". I ZDARZYŁ O SIĘ . „Rodzimy” biuro podró ż y nakrę ca okoł o 20%, ł askawie robi rabat, aż do 7%. Biuro podró ż y kraju goszczą cego jest wł asne, co najmniej 10%. Przewodnik, któ rego potrzebujesz jak utknę ł a ryba rekina: jest niewą tpliwie wiele korzyś ci, ale ż yje i je (dosł ownie) - na twó j koszt. Dodatkowo dodaj 30-60 USD wynagrodzenia przewodnika za dzień programu wycieczki.
Okazuje się wię c, ż e najtań sze jest: kupił em bilet lotniczy, po przylocie wynają ł em przewoź nika z samochodem, a jeszcze lepiej – na wł asnych nogach i w autobusie! NIE. Jest to opcja dla aktywnej, angloję zycznej mł odzież y, ekstremalnych turystó w, starszych majoró w piechoty (emeryt) i po prostu entuzjastycznych……
Trasa został a zaplanowana stosunkowo szybko: Colombo-Dikwella-Yalla-Nuwara Eliya-Kandy-Dambula-Anuradhapura-Sigiriya-Trinkomale-Colombo. W prawdziwym ż yciu prawie wszystko się udał o.
Organizacja wycieczek
Pierwszy numer wysł ał em do firmy ze Sri Lanki, któ ra zorganizował a naszą wycieczkę w 2010 roku. Odpowiedź nadeszł a doś ć szybko. Prawda jest taka, ż e ​ ​ przebieg na trasie wynió sł.2700 km. Dokł adna odległ oś ć z Kolombo do Phnom Penh. Niejaka Vera z biura w Kolombo też się na mnie obraził a, bo wą tpił em w jej (kierowcę z 40-letnim staż em) umieję tnoś ć obliczania przebiegu. I bardzo dokł adnie obliczył em to na mapie. No dobrze, cena wywoł awcza tam jest.

Druga wizyta odbył a się w firmie ze Swierdł owska – ich strona jest zbyt pię kna, a moderator – gruby sybaryta Alex regularnie odpowiada na wszystko, nawet gł upie pytania, za co specjalne dzię ki niemu naprawdę pomogł o – informacją . Na proś bę o obliczenie trasy, odpowiedź Uralian A. Khramtsova przyszł a dwa dni pó ź niej (po przypomnieniu). Trasa, z pewnymi odmianami, kosztował a 500 dolaró w wię cej niż Vera z Kolombo. Po kró tkiej korespondencji dostał em 200 dolaró w zniż ki. Tak, jest nagrane. Trzeci wpis znajduje się w miejscu zamieszkania. W firmie kijowskiej, z któ rej usł ug korzystamy od kilku lat, cena okazał a się nieco wyż sza niż u A. Chramcowa. Co wię cej, jeś li cena za pierwszy hotel na trasie okazał a się o 5 dolaró w niż sza niż na stronie hotelu, to za resztę jest od 30 do 55 dolaró w wyż sza. W ś mieciach. Czwarty wpis. Pró bujesz samodzielnie rezerwować hotele. Z niektó rych hoteli - stł umiony, bez odpowiedzi, bez witania.
Niektó re - tak, proszę pana, ale ceny są znacznie wyż sze niż podane na stronach internetowych hoteli. Na pytanie: wow? Odpowiedzią są ceny krajowe dla obywateli Sri Lanki. ZACHWYCAĆ SIĘ . Rezerwuj na stronach takich jak „tripdiving” lub „hotel. com” - nie odważ ył się . Na Ukrainie nie znalazł em biur i przedstawicielstw tych usł ug. A Rosjanie to takż e obce kraje. A ostatni to pią ty. Negocjacje bezpoś rednio z przewodnikami Sri Lanki. Dusia, któ ry był aktywnie krytykowany na stronie „zł ych chorą ż ych”, natychmiast wyrzucił em. Kolejni na liś cie byli Sanjay i jego brat Seneca, ze strony grubego Alexa. Dzwonili, rozmawiali, tydzień pó ź niej czekali na mniej lub bardziej jasną odpowiedź : usł ugi przewodnickie – 55 USD dziennie, samochó d na trasie – 600 USD itd. Okazuje się , ż e nie taniej niż Dusi. Dalej - Jezus, ską dś z e-netu. 50 dziennie. Na moją ofertę - 30 dziennie - nadeszł a odpowiedź : "...kto dał ci prawo do wyceny moich usł ug na 30 $ ... " (30 x 30 = 900 to dobra pensja, a dla Ukrainy oczywiś cie, 1500 jest lepsze). W koszyku - do reszty.
Kandydató w był o jeszcze kilka - z takim samym wynikiem. I wreszcie, po pewnym poruszeniu mó zgó w zmę tniał ych przez tę paradę chciwoś ci, opcja: przewodnik - 35 dziennie, klimatyzowany samochó d na trasie i transfer powrotny Trincomale - Kolombo - 550. Plus, przewodnik rezerwuje wszystko hotele na trasie. OK. Nawiasem mó wią c, był a inna opcja: po przyjeź dzie przenieś się do Unavantuna i tam, w biurze Aleksieja "Beards", wynają ć przewoź nika z samochodem na miejscu i wykupić wycieczkę (doś ć niedrogo). Ale oferta nierealistycznego programu wycieczki zaalarmował a mnie: pewnego dnia spotkanie na lotnisku o 15.15 rano, przeprowadzka do Yalla (320 km. , po 11-godzinnym locie), jeep safari na sawannie ( 3-4 godziny na zakurzonym terenie), przejazd do Nuwara Eliya (140 km pod gó rę , po serpentynach o sł abym zasię gu), a nastę pnego dnia o 5 rano – wyjazd na pł askowyż Horton (40 km jeepem po bardzo zł ym droga i 9 km trasa piesza. , w kole, po gó rskich ś cież kach) ze ś niadaniem na ł onie natury itp.
Ś niadanie na „Koniec Ś wiata” jest oczywiś cie bardzo kuszą ce. Ale obawiam się , ż e wię kszoś ć turystó w (ja na pewno) by go nie doczekał a. Albo z poczucia samozachowawczy porzuciliby jakiś element programu (ale jeep już został opł acony…). A to oferuje profesjonalista z branż y turystycznej, któ ry mieszka i pracuje na Sri Lance od ponad roku. Ale jego strona jest jednak interesują ca i pouczają ca.

Rezerwacja hotelu, przelew bankowy.
10 dni przed wyjazdem przewodnik otrzymał maila z ostatecznymi cenami hoteli. W trakcie korespondencji wymieniono czę ś ć hoteli. Pierwsza wersja cen przesł anych przez przewodnika był a za duż a. W odpowiedzi na moje pismo, ż e sam zarezerwuję hotele lub rozliczymy się i zapł acimy na miejscu, pojawił a się oferta z kilkoma innymi hotelami na trasie - tań szymi, aw 2 hotelach przy plaż y - cena trochę spadł a (oferty specjalne).
W efekcie moim zdaniem do ceny bazowej został o doliczone 5$ i to na Boga, bo o rezerwację zadbał przewodnik. Teraz musisz wysł ać pienią dze przewodnikowi po Lance. Idę do banku. A potem okazuje się , ż e dla obywateli Ukrainy maksymalna kwota przelewu za granicę wynosi nie wię cej niż.15 000 hrywien (okoł o 1900 USD) dziennie. Tak, plus pienią dze trafiają najpierw do „zaplecza” i dopiero nastę pnego dnia (lub pó ź niej) opuszczają bank. ZACHWYCAĆ SIĘ ! ! ! Poza tym to był o w pią tek. Kró tko mó wią c, po 5 dniach i trzech wycieczkach do banku pienią dze był y na Sri Lance. Trzymaj pienią dze w kasie oszczę dnoś ciowej! Chwał a ZSRR! Kiedy jest ten sukinsyn. . zm przeż yje sam siebie? !
IŚ Ć! ! !
Wyjazd z Boryspola o 13:30. Wszystko jak zwykle. Boeing 737-800.4 to szczę ś liwa klasa biznesowa. Samolot jest zapeł niony w 90%. Lot był opó ź niony o 20 minut. Z tego powodu nad Abu Zabi wykonano 2 dodatkowe krę gi. Abu Dhabi jest mał e, dwa pię tra: hala przylotó w i odlotó w oraz droga strefa wolnocł owa na dole.

Czas 50 minut - pal, rozprostuj nogi po 5 i pó ł godziny lata. Dalej – ten sam Boeing, te same miejsca. Samolot był w poł owie pusty. Po starcie ludzie rozeszli się po kabinie i wyglą dał a jak zarezerwowany samochó d. Wejś cie na pokł ad o 3:45. Paszport, z wypeł nieniem "kart emigracyjnych" - w 20 minut. Na wprost, w lewo, przez wolnocł owy, dó ł , pas bagaż owy (bagaż toczy się już w kó ł ko). Dalej - do wyjś cia. Wprost przeciwnie - kilka okienek bankowych, naprawdę bankowych. Wymiana. Koniecznie kilka 1000 mał ych po 100. Dalej po lewej stoł y Dialogu i Mobitel (poł ą czenia na Ukrainę.35 rupii za minutę , a nie jak nasi wieś niacy: od 14 hrywien - z Life do 36 z Kyivstar i MTS) . Istnieje ró wnież mobilny Internet. W tym samym miejscu, ale po prawej - 3-4 kasy lokalnych biur podró ż y. Wszystko dział a w nocy.
WSZYSTKO. Oto nasz przewodnik. WITAJCIE AJUBOWANO!
Trasa
Dzień pierwszy (Kijó w-Kolombo-Galle-Dondra-Dikwella)
W domu, w Kijowie, spojrzał em na mapy pogody w Internecie i się zdenerwował em.
Burza obję ł a cał y region od Filipin po Sri Lankę . Na podejś ciu dwukrotnie przeszliś my przez silną burzę . I oto jesteś my na ziemi. Dopó ki nie ma deszczu.
Opuszczamy budynek lotniska. Na parkingu jest duszno, wilgotno, gorą co, dobrze. Przewodnik jest w telefonie. Kilka minut pó ź niej podjeż dż a Nissan. Ostatni raz był minibusem Toyoty. Ale dla dwojga - samochó d osobowy w sam raz, pó ź niej okazuje się , ż e jest bardziej zwrotny, szybszy i bardziej prestiż owy. Oczywiś cie dla przewodnika wynaję cie samochodu był o tań sze niż mikrik, ale jakoś nie… Jest to wygodne, a przewodnik też zarabiał pienią dze.
Mijamy Kolombo. Wczesnym rankiem wszystko jest zamknię te, samochodó w jest niewiele. Zaczyna padać . Jedziemy wzdł uż wybrzeż a. OCEAN. Mijamy Wadduwę , deszcz wzmaga się , samochody zaczynają dojeż dż ać w ich stronę - do pracy w stolicy. Mijamy Kalutara, deszcz zamienia się w ulewę , samochody pł yną w naszym kierunku nieprzerwanym strumieniem. KABINA PRYSZNICOWA. No wszystko, kapety! Wszystkie wakacje w deszczu! Podjeż dż amy do Bentoty, ulewa minę ł a, asfalt wcią ż mokry.

Pierwszym przystankiem w Kosgod jest farma ż ó ł wi. Bilet wstę pu - 200 rupii (kupują c ten bilet pomagasz uratować.50 ż ó ł wiowych jaj). Zabawne i edukacyjne. Za szczegó lne podzię kowania (100 rupii dla dozorcy) dali mi trzymać w rę kach i zrobić zdję cie z wielkim ż ó ł wiem. Chodź my dalej. Mijamy Weligama - kije z poprzeczkami wystają z oceanu, podobnie jak grzę dy w sklepie zoologicznym - sł ynni rybacy na tyczkach Weligama. Na jednym z patykó w (naliczył em ich okoł o czterdziestu) siedzi samotny dupek, przepraszam rybak. Gdzie są „sł ynni rybacy”? Przewodnik uś miecha się . Moim zdaniem to kolejne oszustwo dla turystó w. No có ż , co moż na zł apać siedzą c na patyku w przyboju, w przelanej wodzie, poza fotografem-turystą , za pienią dze?
Podjeż dż amy pod Halle - asfalt jest suchy. Fort to okazał a budowla z murem zewnę trznym o gruboś ci 7-10 m. Wewną trz wszystko wyglą da staro, pię knie, nę dznie, romantycznie. Wiele wesel przyjeż dż a tutaj, aby je fotografować.
Dalej - Cape Dondra. Najbardziej wysunię ty na poł udnie punkt Sri Lanki, dalej - do samej Antarktydy, tylko ocean. Latarnia morska w Dondra – choć nieł atwa po dł ugiej podró ż y, warto się wspią ć . Najpię kniejszy widok. Wejś cie - 300 rupii, do „funduszu latarnikó w”.
Ostatni przystanek na dziś : Dickwella Resort. Najdroż szy ze wszystkich hoteli na trasie, chciał em dobrze odpoczą ć po drodze. Ale, jak się okazał o, najgorsze. Numer jest standardowy. Apartament - ró ż ni się od standardu ceną , wielkoś cią , widokiem z okna, obecnoś cią telewizora (bez rosyjskiego kanał u) i jacuzzi - na balkonie (na przykł ad nienawidzę wchodzić do ł azienki, w hotelu, gdzie toaleta miski i ł azienki we wszystkich pokojach myje się jedną szmatką ). Poza luksusową , bezludną plaż ą przy tej pogodzie nie mogę nic dobrego powiedzieć o tym hotelu. Chciał em buczeć : zamó w krewetki kró lewskie na obiad w pokoju. Poraż ka. W hotelu, któ ry uważ a się za czterogwiazdkowy, nie ma obsł ugi pokoju (nawet przewodnik był tym zaskoczony).

Zresztą przy lekkim deszczu, zmę czeni i gł odni, idziemy do restauracji. Po drodze przy basenie przyczepił się do nas miejscowy „pomoc”. Wyglą da na Kirgizó w. A w czystym rosyjskim zaczą ł wieszać dla nas wszelkiego rodzaju usł ugi: zaczynają c od lotu balonem (gdzieś czytał em, ż e kosztuje od 500 USD) i rejsu statkiem „do wielorybó w” (wiem na pewno - teraz to nie jest sezon na poł udniu) i koń czą c na: „Jeś li nie podoba ci się ten hotel, to jedź ze mną na Malediwy! ”. Został w tyle tylko wtedy, gdy usiedliś my przy stoliku w restauracji. Menu. Jednakż e! Ale co moż esz zrobić : „Witaj! ”. Weź gryza. W deszczu, na cał kowicie wyludnionej plaż y, pł ywali w oceanie. Moż na pł ywać tylko przy brzegu, na falach, dalej, mimo pewnego zabezpieczenia plaż y przed duż ymi falami, zaczyna dryfować do oceanu. Reszta. Kolacja. Ś nić . W nocy spadł tropikalny deszcz. Obudził nas nie grzmot i bł yskawica, ale strumień wody z sufitu, spł ywają cy bezpoś rednio na poduszki przez dach.
Có ż , przynajmniej ł ó ż ko jest duż e - nie ś pij pod parasolem, w rezultacie - nie mam wystarczają co duż o snu. Za przeką skę w recepcji zapł aciliś my 200 rupii za 2 pó ł litrowe butelki wody wypitej w pokoju. Nikt nawet nie pomyś lał , ż eby przeprosić . Wł aś ciciel jest Wł ochem, przewodnik robi bezradny gest. Wniosek - zdecydowanie nie polecam tego hotelu.
Dzień drugi (Dikwella-Mulgirigala-Yalla)
Wcześ nie rano wymeldowujemy się z hotelu i po 30 minutach docieramy do wioski, gdzie znajduje się kolejna atrakcja. Mał a notatka. Prawie wszystkie zabytki Sri Lanki są mał e. Jeś li wybierasz się z zamiarem zobaczenia czegoś takiego jak egipskie piramidy, na pewno bę dziesz rozczarowany. Miejscowi starają się pokazać turystom wszystko, co mogą (oczywiś cie za pienią dze), ale wyspa jest wcią ż niewielka, a widoki odpowiednie. A wię c: Blow Hol - wyją ca dziura w miejscowoś ci Kudavella (bilet wstę pu 200 rupii).
Naturalna dziura w skał ach, z któ rej co 5-15 minut bije fontanna wody oceanicznej. Poza sezonem: fontanna - 4 metry, w sezonie - podobno do 30. W cią gu roku podobno zmył o kilkanaś cie osó b, z koń cami, jedna sama skoczył a. Robimy zdję cia i ruszamy dalej.

Kolejnym punktem jest kompleks ś wią tynny Mulgirigala. Jazda - pó ł torej godziny na zł ej drodze. Jest kilka samochodó w. Przez okoł o 5 minut jedziemy za duż ym bł yszczą cym autem, przypominają cym wielkoś cią i kształ tem cysternę z paliwem, z któ rej przez otwierany na gó rze wł az coś w znacznej iloś ci rozpryskuje się na jezdnię . Ludzie, któ rzy się natkną , zatykają nosy, nasz kierowca ś mieje się : ten samochó d to gó wniana cię ż aró wka. Wreszcie wyprzedzony. Podjeż dż amy do bram kompleksu. Praktycznie nie ma turystó w. Miejsce nadal jest puste. Bilet wstę pu 200 rupii. Przewodnik mó wi, ż e sama ś wią tynia jest lepsza niż w Dambul. To prawda, najpierw trzeba wspią ć się po schodach na skał ę o wysokoś ci 110 metró w, choć jest gorą co, warto. Widok z gó ry na dż unglę . Leż ą cy Budda. Ciekawe.
Przejazd do Yali. Po drodze zatrzymujemy się na przeką skę (przewodnik jest bezpł atny, ze wzglę du na niemał ą cenę za obiad dla turystó w). Tutaj wynajmujemy jeepa na safari w Parku Narodowym Yalla. Wybieramy najlepszego jeepa, z siedzeniami jak normalny samochó d, a nie jak cię ż aró wka - po bokach. 5000 rupii za samochó d (maksymalnie 9 osó b, z przewodnikiem jest nas trzech), wł aś ciciel chciał.5500, ale przewodnik się targował . Pó ź niej zobaczył em jeszcze 5 punktó w, w któ rych moż na wypoż yczyć jeepa - ceny są wszę dzie mniej wię cej takie same. Dojeż dż amy do hotelu Mandara Rosen. Dobry hotel ze strasznym (moim zdaniem - wł asnorę cznie zrobionym) bilardem w pustym barze, bogatym salonem ajurwedy, przestronnymi pokojami. O wyznaczonej godzinie przyjeż dż a po nas jeep. NIE TO. Stary, zepsuty, ale nadal dobrze zrobiony. Jeś li to nie zadział a - zró bmy nasze. Prowadzenie poł ą czeń przez telefon, przeklina. Umó wiliś my się - jedziemy tym na miejsce zbió rki (5 kilometró w) i jedziemy do „naszego” (nie przejechał i nie jest konieczny). Na "naszym" jeepie podjeż dż amy pod bramę parku przez okoł o 40 minut. Tu jest kasa biletowa - bilet wstę pu: 5306.
45 rupii (dla przewodnika i kierowcy jeepa - 120 rupii, dla 2 obcokrajowcó w - 3375 rupii + podatki i opł aty). Park podzielony jest na 4 terytoria, turyś ci są wpuszczani tylko na pierwszym. Wraż enie Safari: lubiany-nielubiany = 0. Jeś li jesteś myś liwym lub wrę cz przeciwnie, lubisz wygodnie jeź dzić , to lepiej tę rozrywkę przegapić . Jest ciekawie – zwierzę wę druje po sawannie, sł oń przedziera się przez zaroś la niskich palm na tle oceanu, lampart leż y na skale. ALE. To zwierzę wę druje po innych miejscach na Sri Lance, nawet wzdł uż autostrad i obszaró w hotelowych, moż e z wyją tkiem pawi, z któ rych ż aden nie rozł oż ył ogona. Tam, gdzie po oceanie bł ą ka się sł oń , znajdują się ruiny mini-hotelu, tutaj podczas tsunami zginę ł o 200 turystó w i mieszkań có w. Wokó ł skał y z lampartem, dwa tuziny jeepó w stł oczonych w niekontrolowany stos, ledwo udał o mi się zrobić zdję cie. Na cał ej trasie nie da się wysią ś ć z jeepa.
W drodze powrotnej, przed zamknię ciem parku (godz. 18:00), jeepy ustawił y się w kolumnie - do wyjazdu. Wszystkie auta, poza pierwszym, jadą w kł ę bach kurzu pod bramkę przez okoł o 40 minut, wię c wraż enie to „0” na sumę . Okoł o 19:00 byliś my w hotelu. Kalkulacja z kierowcą , prysznic, basen pod gwiazdami, kolacja.

Dzień trzeci (Yalla Nuwara Eliya)
Rano planowaliś my udać się na pł askowyż Horton. Okazał o się jednak, ż e aby podjechać.140 km serpentynami pod gó rę do Nuwara Eliya, przesią ś ć się do jeepa, przejechać.40 km z Nuwary do wjazdu na pł askowyż i zdą ż yć przed upał em, trzeba zaczą ć o 5 poranek. Odł oż yć sł uchawkę . Postanowiliś my zrobić sobie przerwę i przeł oż yć „Koniec ś wiata” na kolejny raz. Leniwy wstał , ś niadanie, basen. Wyjechaliś my o 12:00. I zdali sobie sprawę , ż e postą pili sł usznie. Droga zaję ł a 5 godzin - trwają naprawy. Pod koniec podró ż y, na wysokoś ci okoł o 2000 metró w zaczą ł padać deszcz. Przyjechaliś my i zamieszkaliś my w mał ym hotelu The Heritage Nuwara Eliya. Styl - stara Anglia. Jedyne darmowe (bardzo dobre) Wi-Fi na cał ej trasie. ALE. Hotel
Andrews, podczas naszej ostatniej wizyty w Nuwara podobał o mi się znacznie bardziej: szczere, wygodniejsze i staroż ytne.
Dzień czwarty (Nuwara Eliya-Kandy-Sigiriya)

Zejś cie, normalną drogą , cztery godziny, jeś li bez przystankó w. Deszcz. Pierwszym przystankiem jest Fabryka Herbaty Macwood. Ostatnim razem, gdy ś wiecił o sł oń ce, nakryli dla nas stó ł na ulicy, poczę stowali pyszną herbatą . Teraz, prawdopodobnie ze wzglę du na wczesny czas, herbatę podawano do degustacji bez smaku, ao mleku zapomnieli. Kupujemy PRAWDZIWĄ cejloń ską herbatę i ruszamy dalej. Kandy - był y ostatnio 2 dni. Postanowiliś my zatrzymać się tylko w sklepie z pamią tkami. Najpierw przewodnik zaprowadził do duż ego, drogiego supermarketu ze stał ymi cenami - nic dobrego. Zanieś to maleń stwu! Przywieź li - wybó r oczywiś cie nie jest tak bogaty, ale ceny są niż sze i moż liwoś ć targowania się . Zakupione. Wpadliś my do sklepu jubilerskiego, szybko kupiliś my to, co planowaliś my dalej. Po drodze zatrzymaliś my się w jaskiniowej ś wią tyni buddyjskiej w Dambulle. Pię kny kompleks ś wią tynny.
Wyprostowali nogi, ale nie wspię li się na gó rę do jaskiniowej ś wią tyni. Dalej. Hotel Sigiriya. Zatrzymaj się na 2 noce. Hotel został wybrany ze wzglę du na wspaniał y widok na Temple Rock. Dobry hotel. Przewodnik jest zakwaterowany w pokoju obok nas. Jest nas dwoje, a on rozkoszuje się samotnie. Jak myś lisz: ile kosztują.2 pokoje? To prawda, ż e ​ ​ dla miejscowych ceny są naprawdę ró ż ne. Ale w koń cu wszystko jest zainwestowane w cenę dla turysty „foriners”.
Dzień pią ty (Sigiriya-Anuradhapura-Polunaruwa-Sigiriya)
Rano jedziemy do Anuradhapury. Okoł o 60 km. To jest tego warte. Naprawdę duż a i stara rzecz. Ogromna Dagoba (stupa), tł umy pielgrzymó w i turystó w. Drzewo Bo. W dali, wokó ł starej, odrestaurowanej przez UNESCO, drugiej co do wielkoś ci Dagobah, wę drują stada mał p. Dokarmiamy zakupionymi lokalnymi ciasteczkami (niebezpieczne, zwierzę ta mą dre, ale dzikie), robimy zdję cia. Opł aty za wstę p wynoszą.25 USD (do niedawna był o to 20 USD).
Przeprowadzka do Polonnaruwy. Po drodze jemy obiad w miejscowoś ci Khabarana. W restauracji hotelu Acme Transit. Herbata - 400 rupii, chude kanapki - 800, opł ata serwisowa - 120.

Na pytanie: dlaczego herbata kosztuje 400, a nie 200, jak jest napisane w menu? Odpowiedź : jest was dwó ch. Przewodnik jest zadowolony – miał kę s – „za darmo”. Nawiasem mó wią c, w Khabaran organizowana jest jazda na sł oniach. Ile to kosztuje - nie obchodził o. Bo widzieli, jak jeż dż ą : kilka osó b w koszach zawieszonych z obu stron na grzbiecie sł onia. Nie zainteresowany. Ostatni raz jeź dziliś my na sł oniu w Pinavella - wtedy bardzo nam się podobał o. W Polunaruwie - zwiedzamy ruiny starego miasta. Ciekawe. Bilety wstę pu za 25 USD (w kasie po kursie w rupiach). Nawiasem mó wią c, we wszystkich kompleksach ś wią tynnych trzeba chodzić boso, moż na nosić skarpetki (my jako „doś wiadczeni” je wcześ niej zaopatrzyliś my).
Już w ciemnoś ci wró ciliś my do Sigiriyi.
Dzień szó sty (Sigiriya - Trincomalee - Nilaveli)
Najlepiej wspią ć się na skał ę Sigir (Tample Rock) rano. Wspinaczka po 1300 stopniach jest trochę mę czą ca, zwł aszcza czoł gają c się po drabinie zawieszonej na skale na wysokoś ci 200 metró w.
I jest gorą co, mimo doś ć silnego wiatru, któ ry pojawia się bliż ej szczytu.
Krajobraz - pię kno, doznania - super, freski - dla amatora. W Sofii kijowskiej - są jakoś bliż si duchem. Myś l nawiedza: trzeba był o zbudować coś takiego na szczycie klifu oddalonego o 300 metró w, a potem wszystko zrujnować ! Wszystko, pochodzenie, targ z pamią tkami. Bilety wstę pu są takie same 25 USD.
Jedziemy do Nilaveli. Na drodze, za Khabaraną , natrafiamy na odcinek drogi, 50 kilometró w, na któ rym jedziemy z szaleń czo szybką jak na Sri Lankę prę dkoś cią : 120 km/h! ! ! Ale potem przez godzinę czoł gamy się na pozostał e 30 km do Trincomalee. Oś rodek Nilaveli Beach Resort oddalony jest o 12 km od Trinco. Droga jest normalna.
Hotel Nilaveli Plaż a.
Mieszkamy w standardowym pokoju. Poszliś my zobaczyć deluxe: trochę wię cej, sejf, telewizor, suszarka do wł osó w - to wszystkie ró ż nice, nie był em pod wraż eniem. Cena wynosi 50 USD za dzień - droż ej. Wedł ug mieszkań có w hotel ma ponad 30 lat. przeż ył tsunami. Przez hotel przeszł a „mał a” fala o dł ugoś ci okoł o 6 metró w. Jeden z kelneró w powiedział , ż e uciekł , wspinają c się na drzewo.

Na wszelki wypadek okreś lamy, któ ry. Miejscowi mó wią , ż e w pobliż u niektó re miejsca został y wyczyszczone, a hotel miał szczę ś cie. Ostatni poważ ny remont miał miejsce 3 lata temu. Standardowe pokoje są rozrzucone po cał ym terytorium w parterowych blokach po 3 pokoje, w drugiej linii blokó w po 4. Pokó j jest czysty. czyszczone 2 razy dziennie. Ł ó ż ka są trochę przykute do ł ó ż ka. Szafka prawdopodobnie przetrwał a tsunami, szuflady są przekrzywione - egzotyczne. Stary, raczej gł oś ny klimatyzator. Ustawił em na +27, staruszek pracował prawie dzień . Wchodzisz z ulicy, od +37 jest zimno. Ale klimatyzator wpuszczany w centralnym (są siednim) pokoju naszego trzyrublowego banknotu to pech. Myś lał em, ż e tylko klimatyzator Baku moż e tak dudnić , ale ten go przewyż szył ! Jest też gł oś na lodó wka Singer. Wył ą czył em to jako niepotrzebne. Czajnik z zestawem: kawa-herbata. Kilka krzeseł , stó ł . Na tarasie znajduje się drewniany stó ł i krzesł a. Ogó lnie moż esz ż yć.
Apartamenty typu deluxe mieszczą się w dwupię trowych blokach skł adają cych się z 4 pokoi i nad restauracją . Te w blokach są ustawione pod ką tem do oceanu, dzię ki czemu na balkonie moż na poczuć lekką bryzę wieją cą od lą du. Wygodnie wieczorem siedzieć , oglą dać i sł uchać oceanu. W pozostał ych pokojach - duszno, wiatr wieje "z tył u", a tarasy "wychodzą " na ocean. Ze wszystkich pokoi do oceanu 50-150 metró w.
Na terenie: gł ó wna restauracja, gdy wieje wiatr, kolacja serwowana jest na zewną trz, 2 bary - jeden mię dzy basenem a plaż ą oraz bar w holu dla niepalą cych!
Ocean jest cichy i spokojny, fajnie posiedzieć na brzegu. PIĘ KNO. Od brzegu na gł ę bokoś ci 100 metró w dochodzi do 4 metró w. ALE. Pusty - nie widać ż adnych ż ywych stworzeń . W masce poza piaszczystym dnem nie ma na co patrzeć . Plaż a przed hotelem jest czysta, pusta, leż aki są pod palmami i pod 4 grzybami. Poł owa jest pusta.
Po tym, jak zaprzyjaź nił am się (za pienią dze) z chł opakiem z plaż y, kiedy zobaczył mnie idą cego na plaż ę , cią gną ł już.4 materace (na jednym cię ż ko leż eć , materace są cienkie) i rę czniki na „naszych” leż akach.
Pogoda - ani kropli deszczu! Bł yskawica rozbł ysł a pierwszego wieczoru, ale nigdy nie padał o. Potem nadleciał y mał e chmurki, ale był o to tylko przyjemne - nie był o tak gorą co.

Są siedzi. Jeś li patrzysz na ocean, to po lewej stronie znajduje się „miejska” plaż a wioski Nilaveli. Po prawej ruiny hotelu (nie rozumiał em: albo zniszczył o go tsunami, albo wojna zniszczył a), dalej, 300 metró w dalej baza wojskowa. Przejś cie jest zamknię te. Ale ani jedno, ani drugie - nie przeszkadza. Miejscowi nie wspinają się na brzeg w pobliż u hotelu (na Sri Lance wszystkie brzegi 50 metró w od linii surfingu należ ą do pań stwa). Ż oł nierze nie strzelają . Czę sto, zwł aszcza rano, na plaż y nie był o nikogo opró cz mojej ż ony i mnie. Przed wejś ciem do hotelu - mał y targ.
Nie skorzystaliś my z niego - jakoś niegodne wydawał o się przebiec przez punkt kontrolny na bazar i zaoszczę dzić.100 rupii na butelce wody. Na rynku dyż uruje kilka tuk-tukó w - do Trinco i z powrotem 1200 rupii (ten sam tuk-tuk na recepcji, ale po 1500). Mieliś my iś ć , ale nigdy tego nie zrobiliś my. Po ruchliwej wycieczce po wyspie był o po prostu zbyt leniwie, by jechać do zakurzonego miasta w upale, aby obejrzeć indyjską ś wią tynię i supermarket. I nie ma tam nic wię cej do zrobienia.
Wyspa Goł ę bi. Szczerze rozczarowany. Od wybrzeż a - 4 km. Rejs ł odzią w obie strony 15 USD (przynajmniej na cał y dzień ). Na wyspie jest duż o zieleni, dwie skał y, 4 ż oł nierzy z 2 kał asznikowami. Kilka zatok. Nurkowanie z rurką jest mniej interesują ce niż na Morzu Czarnym. Tylko tutaj, w poró wnaniu z Krymem, zamiast glonó w na gł azach są martwe koralowce i mniejsze ż ywe stworzenia. Có ż , widzieliś my 2 rekiny po pó ł metra każ dy, i co z tego. Ż ycie morskie, jeś li przyją ć jako 10 - Egipt, tutaj o 3.
Pró ba opł ynię cia wyspy nie powiodł a się z dwó ch powodó w: z powodu silnej nadchodzą cej fali oraz z powodu duż ej liczby mał ych, do 2 cm przezroczystych igieł wbitych w koszulki (miejscowi pó ź niej tł umaczyli, ż e to mał e krewetki). Ogró d koralowy został usunię ty z listy z tego samego powodu - koralowiec jeszcze nie wyzdrowiał po tsunami. Rozrywka jest wszystkim. Animacja, dzię ki Bogu, nie. Brakuje Ajurwedy. Dyskoteka też . Terytorium jest wystarczają co duż e, ale nie ma doką d pó jś ć . O 22:00 wszyscy kł adą się spać lub piją wedł ug numeró w.

Ż ywnoś ć . Zapł aciliś my za ś niadanie/obiad. Ś niadanie - jak wszę dzie bufet: jajecznica, bekon, czasem ś wież y sok, owoce, sł odycze, kawa-herbata. Satysfakcjonują ce, ale trochę monotonne. Pierwszego dnia, po przyjeź dzie, kolacja był a w formie bufetu. Nastę pnie, ze wzglę du na mał ą liczbę turystó w, przygotowali spersonalizowane menu. Kiedyś na kolacji był o zaję tych tylko 5 stolikó w. Kelnerzy są uprzejmi i pomocni. ALE.
Nie wiedzą , jak gotować wieprzowinę czy woł owinę (choć to nie tylko tutaj, ale na cał ej trasie). Nie tylko do ż ucia, nie zawsze moż na cią ć noż em. Ale owoce morza! Na obiad - w menu: rekin, barakuda, kalmary, krewetka...Na obiad, w barze przy basenie, za duż o pienię dzy: krewetka w lokalnych przyprawach (bardzo ostra, ale mi się podobał a) - 900 rupii, kró lewski grill - 2000, krab - 2000 za pó ł kilograma, homar - 500 na 100 gramó w. ALE. Teraz nie bę dę jadł ryb ani krewetek przez dwa miesią ce.
Ż ywy inwentarz. Od czasu do czasu obok naszego tarasu krzą tał a się ruchliwie zielona papuga z duż ym ż ó ł tym dziobem. Duż o hał aś liwych, zuchwał ych, przebiegł ych, chudych wron. Kiedyś zobaczył em zielonego wę ż a palmowego wielkoś ci pó ł metra. Peł ne wiewió rek (bardzo podobne do naszych wiewió rek, tylko mniejsze i pasiaste). Te wiewió rki, któ re mieszkają w pobliż u baru na plaż y, są odważ niejsze: podczas lunchu wspinają się na stoł y i mogą wzią ć smakoł yk z rą k. Gruby. Ci, któ rzy mieszkają dalej, są nieś miali i niedoż ywieni.
Przez hotel trzykrotnie przechodził y stada mał p, po okoł o 20-30 sztuk, raz karmione specjalnie do tego celu przygotowanymi herbatnikami i bananami. Cztery osoby był y tak szalone, ż e weszł y do ​ ​ pokoju i zaczę ł y domagać się wię cej. Gdy jednak zobaczyli pę dzą cego ku nam chł opca z bata z procą (cią gle walczy z mał pami), pospiesznie przeszliś my przez pł ot.

Muszle. W hotelu, obok baru na plaż y, czę sto przebywa Arab, któ ry sprzedaje muszle. Kupił em kilka. Jest „patronowany” przez straż nikó w i ś cigany przez „zagranicznych” sprzedawcó w. Ale pię kniejsze i ciekawsze kupione od przechodzą cego sprzedawcy.
Droga do domu.
Podró ż z Nilaveli do Valkal trwał a 6 i pó ł godziny, choć z przerwami na dym itp.
Do Valkal dotarliś my o 19:00. Zatrzymaliś my się na odpoczynek w Club Hotel Dolphine. O hotelu niewiele mogę powiedzieć - spę dziliś my tam 6 godzin. Duż y pokó j, dobra technologia, gł oś no, duż o ludzi, przypominał mi egipski hotel na plaż y. O 00/30 jedziemy na lotnisko - 30 minut. Granica.
Bezcł owy - zestaw upominkowy: arak + rum + gin 20 USD, plus trochę wię cej - dla duszy. Samolot w odwrotnej kolejnoś ci. Kijó w.
Kilka sł ó w na zakoń czenie
*Przystanki na cał ej trasie w hotelach 3*. Po pierwsze: nie ma sensu nocować w hotelach wyż szej kategorii, takich jak „przeł ę cz po trasie deluxe”, na Lance 3 pokoje są wystarczają co dobre same w sobie, a korzystanie z usł ugi 4* i wyż szej w jeden wieczó r jest nadal nie realistyczne. A po drugie: hotel Dickwella Resort 4* w praktyce okazał się kompletnym gó wnem, gorszym niż któ rykolwiek z odwiedzonych trojaczkó w.
* Nie opisuję szczegó ł owo zabytkó w i hoteli, skupiają c się bardziej na moich uczuciach. Dla ciekawskich wystarczy wpisać w wyszukiwarkę nazwę hotelu lub miejsca, opisó w jest pod dostatkiem.
*Ogó lne wraż enie z wyjazdu jest pozytywne. Jest jeszcze wiele niezbadanych ciekawych miejsc, ale w najbliż szym czasie nie zamierzamy wracać na Lankę z ró ż nych powodó w.
*Tekst został napisany - nie mają c nic do roboty, na wakacjach w hotelu Nilaveli Beach, czasem zamiast popoł udniowej drzemki i dokoń czony w Kijowie.
* Mam nadzieję , ż e historia się komuś przyda.

Nilaveli - Kijó w.
maj 2011
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał