Notatki z Japonii

28 Sierpień 2009 Czas podróży: z 18 Kwiecień 2009 na 05 Moze 2009
Reputacja: +67
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

W koń cu udał o mi się dotrzeć do Japonii, aby odwiedzić przyjació ł . Prawie trzy tygodnie legalnego odpoczynku to tylko bajka.

Pierwszy dzień .


Jeś li sekwencyjnie, to był o mniej wię cej tak: o 5 rano wyszedł em z domu, o wpó ł do szó stej zał adował em się do samolotu, ao 7 wystartował em na wakacje. To prawda, muszę powiedzieć , ż e nie wyobraż am sobie, jak wystartował a ta ruina - wszystko tam oddychał o : ). Moskwa spotkał a się z ulewnym deszczem i silnym wiatrem, a zanim dotarliś my do hotelu (po 15 minutach) już padał ś nieg, a po kolejnych 15 minutach ś wiecił o sł oń ce, ale w każ dym razie był o tylko 3 stopnie i byliś my trochę marzną c. Nawiasem mó wią c, mojej rodzimej Belavii udał o się zł amać moją walizkę w zaledwie godzinę lotu do Moskwy i 7 godzin w moskiewskim hotelu, pró bował em ją jakoś oż ywić , ale rą czka przestał a się krę cić . : ( Patrzą c w przyszł oś ć powiem, ż e okazał o się , ż e problem tkwi nie tylko w klamce, ale w tym, ż e prawie cał kowicie udał o im się wydł ubać cał ą wewnę trzną ramę na mał e kawał ki, wię c musiał em kupić nową walizkę .

Lot do Tokio trwał.9 godzin. Tym razem samolot był cał kiem wygodny, szczegó lnie ucieszył mnie indywidualny ekran dla każ dego pasaż era. Jako osoba, któ ra nie zasypia w transporcie niezwykle przyjemnie był o mi wylą dować w Tokio w zaledwie 4 filmach : )

Pierwsze uczucie po wyjś ciu z samolotu jest bardzo duszne. Szybko przechodzę kontrolę paszportową , pobieram odciski palcó w, robię zdję cia, pytam o cel wizyty i puszczam ze wszystkich 4 stron. Nikt nawet nie patrzy na mó j bagaż . Ach, szkoda, ż e ​ ​ jeszcze nie odważ ył am się przywieź ć suchych kieł basek znajomym, ł atwo był oby jeź dzić : )

Na lotnisku jeszcze nie czuć nic szczegó lnie japoń skiego - są gł ó wnie turyś ci i japoń scy biznesmeni typu europejskiego : ))))) Dotarcie do domu znajomych zaję ł o okoł o 2.5 godziny i wydaje się , ż e z trzema przesiadkami. System wydawał mi się szalenie zagmatwany, nie da się tego rozgryź ć bez „pó ł litra” : )

Prawdziwą Japonię dał o się odczuć dopiero, gdy do samochodu wleciał o stado Japonek w wieku 14-16 lat. Ich ubrania rzucał y się w oczy, spó dnice do jeansó w, T-shirty do swetró w, buty na bose stopy i sandał y na ciepł e skarpetki… A fenomenalna kolorystyka? Poł ą czenie pozornie niepasują cych do siebie materiał ó w? Kró tko mó wią c, peł na fuzja)))

Drugi dzień

Na począ tek postanowił em zobaczyć Pał ac Cesarski z przylegają cym ogrodem oraz dzielnicę Ginza, gdzie znajduje się najdroż sza ulica ś wiata.


A wię c: ogró d pał acu cesarskiego. Wę drujemy przez dł ugi czas, pró bują c znaleź ć wejś cie, są wysył ane od jednej bariery do drugiej, od drugiej do trzeciej...W pobliż u rozumiemy, ż e wę drowanie po pię knym kamiennym pł ocie jest trochę doś ć i my chciał by jakoś dostać się do ś rodka. Niestety, pucoł owaty, uś miechnię ty policjant informuje nas, ż e pał ac cesarski jest dziś zamknię ty. A w przewodniku przy okazji jest napisane, ż e tylko ś roda jest dniem wolnym od pracy. Niedobrze! ! ! Dobra, nie ma co robić , chodź my do Ginzy… W tej czę ś ci Tokio znajdują się sklepy najdroż szych i najbardziej znanych ś wiatowych marek. Wzrok przesuwa się od prawej do lewej, wył apują c znajome nazwiska – Gucci, Armani, Tiffany, Cartier, Louis Voittone i tym podobne. Wszę dzie ludzie walczą , co czwarty Japoń czyk ma na sobie kaganiec (bandaż z gazy). Jestem zagubiona - troszczą się o innych, boją c się ich zarazić , albo bardziej dbają o wł asne zdrowie, ż eby nikt nie daj Boż e nie kichną ł na nich swoim prą tkiem : )

Idziemy coś zjeś ć do kawiarni. Có ż , jeś li nie umiesz czytać po japoń sku, musisz liczyć na szczę ś cie - z 20 prezentowanych dań wizualnie rozpoznaję tylko bakł aż any i ziemniaki : ). Z pomocą Leny dokonuję wyboru. Hurra, wszystko poszł o dobrze - wybó r sł uszny, wszystko okazał o się bardzo smaczne.

Ł ą cznie spę dzamy poza domem 9 godzin – dzień pracy w peł nym wymiarze godzin.

Dzień trzeci

Oto niesamowite zjawisko – absolutnie nie czuję ró ż nicy w czasie. Spokojnie kł adę się spać i wstaję wedł ug czasu japoń skiego, a wstaję okoł o 7 rano i w zasadzie wysypiam się . Dzisiaj miał am pierwszą samodzielną wycieczkę - poszł am do sklepu z pamią tkami kilka przystankó w od domu znajomych. Zaskakują co szybko zorientowali się w zawił oś ciach pocią gó w. Przyjechał em we wł aś ciwe miejsce i zatrzymał em się w strefie dla palą cych, aby zł agodzić stres zwią zany z pierwszą samodzielną podró ż ą z kilkoma zacią gnię ciami. Nawiasem mó wią c, palenie w Japonii to osobna kwestia. Kiedy był em tam po raz pierwszy 6 lat temu, 75 procent populacji palił o i wszę dzie – w restauracjach, na ulicy, na wszystkich stacjach metra. Teraz, w ramach walki z paleniem, sytuacja zmienił a się diametralnie, palenie został o niemal wszę dzie zakazane. Zostawiony w restauracjach (zwykle po 14.00), McDonald's (o każ dej porze), ale na ulicach i peronach nie wolno palić . raczej w odległ oś ci 1-2 kilometró w znajdują się specjalne zagrody dla palaczy, w któ rych gromadzą się biedni, a reszta terytorium to strefa wolna od palenia. Có ż , moż e to prawda. : )

Dzień czwarty


Poszedł em do akwarium. Niespodziewanie : ) Fajnie był o znó w poczuć się jak dziecko. Z entuzjazmem rzucał em się z jednego akwarium do drugiego - takie urocze rybki, oś miornice, meduzy, mał e i gigantyczne, szare i wielokolorowe. A potem był jeszcze pokaz delfinó w – niesamowity widok. Po oceanarium udaliś my się do budynku ratusza w Tokio, gdzie na 45 pię trze znajduje się taras widokowy. Ku mojemu wielkiemu ubolewaniu okazał o się , ż e jest zamknię te, wię c zdję cia tego ogromnego tokijskiego mrowiska musiał y zostać zrobione przez szybę .

Dzień pią ty

Dzisiaj był bardzo pracowity dzień . Został em zaproszony do Parku Narodowego Hakone. Trudno mi powiedzieć , ile czasu w sumie spę dził em w transporcie. Pierwsze 45 minut do dworca centralnego w Tokio - Shinjuku. Co wię cej, ten czas wypadł w godzinach szczytu, a w Japonii jest to osobna piosenka. Przy tak wielu ludziach mieszkają cych w Tokio i okolicach dojazdy do pracy i z powrotem zamieniają się w cię ż ką pracę . Jest nawet taki zawó d - pchacz w metrze : ) W godzinach szczytu stoją przy każ dym wejś ciu do auta i w dosł ownym tego sł owa znaczeniu podbijają tam ludzi : ) Potem kolejne pó ł torej godziny musiał o miną ć wysoko- szybki pocią g ekspresowy. Na pewno nie jest to shinkansen, ale też robi duż e wraż enie: czoł owy samochó d wyglą da jak jakiś ptak drapież ny, dziewczyny z wó zkami pę dzą wzdł uż przejś cia, oferują c jedzenie i napoje, jak w samolocie. Ale przede wszystkim był em pod wraż eniem tego, ż e kiedy pocią g dojeż dż a na stację koń cową , wszystkie siedzenia, któ re też są umiejscowione jak w samolocie (czyli wszystkie są obró cone w jedną stronę ), jednym przyciskiem walca pł ynnie się obracają.180 stopni i ponownie kieruj się w stronę pocią gu. Ale jeś li nagle podró ż ujesz z firmą i chcesz usią ś ć naprzeciwko siebie, to lekkim ruchem rę ki obracasz krzesł o tam, gdzie jest to potrzebne. Hmmm. . . Przybywszy do Hakone, poszliś my na lunch do japoń skiej restauracji. Oczywiś cie to wcią ż ż art. Zwykle wyglą da to mniej wię cej tak - 10-15 sztuk malutkich talerzykó w, w któ rych leż y 20-50 gramó w jedzenia. 95% tego jedzenia nie rozpoznaję na oko, wię c za każ dym razem, gdy coś przegryzę , czeka mnie niespodzianka : ) Po obiedzie ruszamy na wycieczkę do Hakone. Najpierw jedziemy autobusem na molo, gdzie wsiadamy na „piracki statek”, aby przeprawić się przez jezioro. Spektakl jest niesamowity - statek jest trzypię trowy i posiada...windę !! ! Wychodzimy na gó rny pokł ad aby podziwiać otaczają cy krajobraz. Gdzieś wcią ż kwitnie gó rska sakura. Za ł ó dką siadamy w kolejce linowej i wspinamy się na wysokoś ć tysią ca i kilku metró w. Tu w gó rach biją gorą ce ź ró dł a i nadal obserwuje się aktywnoś ć wulkaniczną . Wszystko w dymie i obrzydliwy zapach zgnił ych jajek : ) Swoją drogą wszyscy dookoł a jedzą czarne jajka gotowane w wodzie ze ź ró deł . Nastę pnie przez bardzo malownicze miejsca zjeż dż amy kolejką do kolejki gó rskiej. Pocią g to zdecydowanie ż art. Wyglą da najzwyczajniej, ale ma bardzo ciekawy wę ż owy system opadania. Nie moż e obejś ć gó ry po okrę gu, jak to zwykle robią samochody, bo jest doś ć stromo, wię c schodzi na zasadzie wahadł a. To znaczy, powiedzmy, ż e jedzie w prawo i trochę w dó ł , dociera do stacji, maszynista jedzie na drugą stronę pocią gu i skrę ca w lewo i trochę schodzi, potem znowu jedzie na przeciwległ y koniec pocią gu pocią g i tak dalej, aż w koń cu pocią g zjeż dż a z gó ry. No to znowu pocią g pospieszny i 45 minut w moim już prawie rodzimym metrze. Oto jestem w domu. Dzień był zdecydowanie udany : )

Dzień ó smy


Wyjeż dż amy do Asakusy - najbardziej turystycznego obszaru. Oto najstarsza ś wią tynia w Tokio zbudowana w 628 roku. Prowadzi do niego trzystumetrowa ulica usiana sklepami z pamią tkami. Ludzie są ciemni. Kupuję resztę pamią tek, potem rozstaję się z chł opakami i idę na spacer po parku Ueno. Bardzo fajne miejsce, dookoł a jest tak zielono, ludzie leniwie upijają się po ś cież kach. Wszę dzie sprzedają jakieś autentyczne jedzenie, któ re trudno rozpoznać po wyglą dzie, ale są też rodzime kieł baski i gotowana kukurydza : ). Gdzieniegdzie na ł awkach stoją bezdomni, a czasem moż na zobaczyć rozcią gnię te liny mię dzy drzewami, gdzie suszy się ich bieliznę . W centrum parku znajduje się duż y staw, w któ rym roi się od pó ł metrowych karpi, a bliż ej brzegu pł ywają nieznane, ale bardzo urocze ptaki. Od czasu do czasu natrafiam na przeró ż ne uliczne wystę py - muzykó w z gitarami i akordeonami, klaunó w, mimó w i po prostu hangoutó w mł odych ludzi tań czą cych do Beatlesó w w strojach jak z filmu "Dandies".

Dzień dziewią ty

Rozpoczę wszy proces zapadania w dzieciń stwo wycieczką do oceanarium, postanowił em kontynuować go wycieczką do Disneylandu : ) To oczywiś cie uczucie nie do opisania - po prostu eksplozja mó zgu. Byliś my tam praktycznie jedynymi ludź mi, któ rzy nie mieli na gł owach wszelkiego rodzaju rysunkowych dzwonkó w i gwizdkó w, takich jak kokardy Minnie, marynarskie garnitury Donalda, czapki w postaci jednookiego zielonego potwora z „Monsters Corporation” itp. Spę dziliś my tam cał y dzień i wypró bowaliś my okoł o poł owy atrakcji. Na jednym z nich był o naprawdę przeraż ają co - przez pó ł godziny po wyjś ciu miał em zgię te w kolanach. Resztę moż na nazwać raczej uroczą . Widzieliś my też paradę postaci z kreskó wek - ró wnież niesamowicie pię knych i jasnych, kojarzył o mi się z paradą szkó ł samby w Brazylii.

Dzień dziesią ty


Dzisiaj był em w Jokohamie. Jest to miasto portowe w pobliż u Tokio. W rzeczywistoś ci to dzię ki niemu rozpoczę ł o się otwieranie Japonii na cał y ś wiat. Na brzegu zatoki znajduje się diabelski mł yn. I na tym polega bzdura - strasznie boję się wysokoś ci, ale cią gle wspinam się na te koł a, a tam ze strachu umieram. Ale bez wą tpienia bardzo fajnie jest obserwować ludzi i samochody roją ce się z wysokoś ci 115 metró w poniż ej. Nastę pnie przeszliś my przez park wzdł uż nasypu. Jest bardzo, bardzo, bardzo pię kny - dookoł a tak jasne, nasycone kolory. Bardzo wzruszył a mnie scena, w któ rej pewna Japonka przez 20 minut pró bował a ró wnomiernie posadzić swoje dwa identyczne pudle, aby sfotografować je na tle klombu. Nawiasem mó wią c, psy w Japonii kosztują szalone pienią dze. I prawie wszyscy są wystrojeni. A jednak… ta-da-da-dam… okoł o poł owa z nich nie chodzi na spacery, tylko chodzi w specjalnych wó zkach. Wyglą dał o to szczegó lnie komicznie, gdy w takim wó zku przewoż ono zdrowego pasterza. A w Jokohamie znajduje się oszał amiają co pię kny aż urowy Bay-Bridge. Szkoda, ż e ​ ​ nie udał o mi się nim przejś ć , ale z daleka podziwiał em wystarczają co. Potem powę drowaliś my do Chinatown. To tam peł na mieszanka wszystkiego, co jest moż liwe – dź wię kó w, zapachó w. Sprzedają niesamowite jedzenie i szaloną iloś ć herbat. A chiń skie ś wią tynie po prostu uderzył y moją wyobraź nię do sedna. Nadal nie mam poję cia, jak moż na to zrobić rę cznie.

Dzień jedenasty

Có ż , gotowe! Widział em Fuji, nawet po nim chodził em. Nie mogę w to uwierzyć , w ogó le mi to nie pasuje. Ale najpierw najważ niejsze. Przed wyjazdem do Fuji był em w kilku miejscach, z któ rych ta posiadł oś ć Japonii powinna był a być widoczna. Ale tak nie był o. Dlatego, kiedy zaproponowano mi, ż e udam się bezpoś rednio na samą gó rę , z radoś cią się zgodził em. Wieczorem przed wyjazdem przeczytał am w przewodniku Lonely Planet, ż e samo podjechanie do Fuji nie oznacza zobaczenia go. Mó wi się , ż e jest tak nieś miał ą pię knoś cią , ż e nawet na 50 metró w nie zawsze jest pokazywana. Naprawdę nie rozumiem, jak nie moż na zobaczyć takiego kolosa przez 50 metró w, ale to już nie ma znaczenia, bo mieliś my szczę ś cie i mogliś my w peł ni cieszyć się tym niesamowitym spektaklem.

Kiedy po raz pierwszy podjechaliś my do Fujisan, wydawał o mi się , ż e jest niskie, przynajmniej nie wyró ż niał o się wś ró d innych gó r. Ale gdy się zbliż ył eś , stał o się jasne, ż e 3776 metró w nie był o dla ciebie ż artem. Najpierw dotarliś my do brzegu jeziora, ską d gó ra był a widoczna w cał oś ci w cał ej okazał oś ci. Mimo to, jaka ma idealną formę … Có ż , nie na pró ż no, być moż e jest to symbol Japonii. Na Fuji moż na się wspią ć , są szlaki turystyczne. To prawda, ż e ​ ​ do wspinaczki moż na się wspinać tylko w lipcu i sierpniu, bo przez resztę czasu pokryta jest grubą warstwą ś niegu. Gó ra podzielona jest na 10 poziomó w. Samochodem moż na wspią ć się na 5. na wysokoś ć.2305 metró w, co zrobiliś my. To zabawne uczucie - poniż ej jest +25, a tutaj pada ś nieg, no có ż , oczywiś cie bardzo wietrznie. A chmury w dole. . .

Dzień pię tnasty


Ostatnim punktem mojej podró ż y do Japonii był a Kamakura. To bardzo staroż ytne miasto, któ re kiedyś był o nawet stolicą . Sł ynie z ogromnej iloś ci ś wią tyń – dziś jest ich 176 oraz jedenastometrowy posą g Buddy (drugi co do wielkoś ci w Japonii). Szczerze mó wią c, ś wią tynie mnie nie interesował y. Wszystkie są do siebie bardzo podobne – wystarczy spojrzeć na jeden lub dwa, aby uzyskać ogó lny pomysł . Ale ogrody i parki wokó ł tych ś wią tyń to tylko COŚ!! !

To wszystko, co chciał em opowiedzieć o Japonii. Kraj jest bez wą tpienia bardzo ciekawy, tajemniczy i magiczny, ale nie dał oby mi się tam mieszkać , mamy zbyt duż ą ró ż nicę w mentalnoś ci))

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (2) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara