Rimini – tak, Britannia – nie!

Pisemny: 13 kwiecień 2008
Czas podróży: 1 — 7 styczeń 2008
Ocena hotelu:
1.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
We Wł oszech styczeń to czas zakupó w i wyprzedaż y. Ceny topnieją jak ló d na sł oń cu. Najbardziej wyrafinowane marki tracą poł owę ceny.
Do Wł och polecieliś my liniami Siberia Airlines.
Lotnisko w Rimini jest bardzo marne, pó ł tora samolotu lą duje dziennie, ceny w Duty Free Shop (jeden na cał e lotnisko) są wyż sze niż w zwykł ym wł oskim supermarkecie. Uderzył a mnie niechlujnoś ć , z jaką Wł osi traktują rozliczalną pań stwową wł asnoś ć lotniska w Rimini, któ ra wydaje się być tylko rosyjska: drzwi skrzypią , krany nie dział ają , w najbliż szym monitorowanym obszarze nie zauważ ono ż adnego personelu. Rosyjskim turystom bardzo brutalnie odbierano przywiezione w walizkach paluszki kieł basy. Ale to, jak się okazał o, kwiaty ...

Wsadzono nas do prehistorycznego autobusu, któ ry z powodu ekstremalnej wilgotnoś ci powietrza i braku klimatyzacji zaparował dookoł a. Aby zaradzić tej sytuacji, kierowca wł ą czył piec (+11 na zewną trz! ).
I tak przejechaliś my cał ą drogę , czują c się na ró wniku. Transport turystó w do kawalerek odbywał się metodą zdystansowania w myś l zasady zostawimy Was na gł ó wnej ulicy, a hotel znajdziecie sami. Dzię ki touroperatorowi!
Najbardziej niezatarte wraż enie zrobił hotel! Tylko cyna, panowie! Powiedzieć , ż e biedny, to nic nie mó wić ! Hotel nie zdobył nawet 1 gwiazdki, a nie 3! Zaraz po wejś ciu do nosa uderzył ostry zapach ś ciekó w! Ucieszył a nas znajomoś ć ję zyka angielskiego przez kierownika hotelu, ale potem...we tró jkę przywitano nas w pokoju wielkoś ci metr na metr, w któ rym z jakiegoś powodu był o 5 ł ó ż ek, jak w mał y chiń ski hostel! Pokó j dla trzech osó b! Potem w bardzo nieszczę snej toalecie, choć z prysznicem, znaleź liś my jeden kawał ek mydł a wielkoś ci pudeł ka od zapał ek, rę czniki i...WSZYSTKO! A to są oczekiwane europejskie 3 gwiazdki? ! Bł agam Cię ! Straszny!
Ś niadanie to takż e dzieł o sztuki: suszona skó rka chleba, kromka topionego sera, mikroskopijny sł oik dż emu. I został o ogł oszone jako „kontynentalne jutro”! Podobno na kontynencie brakuje jedzenia!
Na drzwiach naszego pokoju wisiał obraz „Wenus z Melos”, zakrywają cy jej nagoś ć czupryną rudych wł osó w. Wydaje się , ż e to pł ó tno został o zakryte jakimś przekleń stwem nabazgranym przez poprzednich odwiedzają cych numer. Podczas cał ego naszego pobytu (7 dni) byliś my 1 raz sprzą tani. Poś ciel i rę czniki nigdy nie był y zmieniane.

Nastę pnego ranka na korytarzu spotkał a nas Rosjanka (są siadka na korytarzu) i zapytał a, czy w pokoju są zawory i karaluchy, po któ rych chodził y jej stada. Dzię ki Bogu to już koniec!
W programie naszej wycieczki znalazł y się.3 wycieczki: Wenecja, Florencja, Rzym. Organizacja był a niesamowita!
Nigdy do nas nie zadzwonili i nie powiedzieli, o któ rej godzinie i ską d odjeż dż a autobus wycieczkowy, ale od razu nas ostrzegli, ż e jeś li nie bę dziemy na przystanku o wyznaczonej (nie wiadomo od kogo) godzinie, to automatycznie uważ ał , ż e nie chcemy jechać . Tak wię c, otworzywszy oczy o godzinie szó stej czasu lokalnego, dotarliś my do tego miejsca, dedukcyjnie wypró bowani przez innych turystó w, wsiedliś my do tego samego cudownego autobusu i pojechaliś my do Rzymu.
A dlaczego zabraliś my ze sobą nawigatora? ! Szkoda był o patrzeć , jak zamiast pł atnych autostrad zabierano nas wolnymi obwodnicami wiją cymi się przez gó rzysty teren. W efekcie jechaliś my do Rzymu na okoł o 5 godzin!
Rzym jest super, tylko w autobusie ogł osili nam, ż e na metro powinniś my doliczyć dodatkowe 2 euro od osoby. A co, jeś li wycieczka tego nie przewiduje? Nie ma wyjś cia, musiał em zapł acić . Przeszliś my galopem przez Rzym, wpadliś my na Watykan.
Ś wietnie, po prostu zdecydowaliś my, ż e nie pojedziemy na resztę wycieczek.
Spacerowaliś my po Rimini (bardzo ł adne, typowo wł oskie miasteczko, ciche i przytulne), znaleź liś my wypoż yczalnię samochodó w Sixt. Chcieli wzią ć diesla Alfa Rameo, ale nie był o. Nastę pnie po konsultacji wzię liś my najdroż sze nowiutkie BMW3 w istnieją cym parku, diesla i jeź dziliś my po Wł oszech (wynajem na 4 dni od pią tku do poniedział ku kosztował.310 euro z peł nym ubezpieczeniem).
Podró ż był a niesamowita!

Pojechaliś my do Florencji, do Wenecji, jeź dziliś my po mał ych miasteczkach, takich jak Barberino de Mugello. Powiem szczerze, prawdziwe Wł ochy są wł aś nie w tych mał ych spokojnych miasteczkach, gdzie wszystko jest niezwykle logicznie uł oż one, ż ycie tu pł ynie powoli, wszyscy się znają , witają , rano dyskutują o nowoś ciach przy filiż ance kawy i buł ka z kremem. W weekendy gł ó wna ulica, na któ rą wchodzą targi, jest zamknię ta! Ś wietny!
Odwiedziliś my prywatne winnice i degustowaliś my wspaniał e wł oskie wino. Nikt nie zna angielskiego, wię c tł umaczyli się gł ó wnie gestami - bardzo fajnie!

Ogó lnie hotel Britannia nie zepsuł wraż enia Wł och. Ale nie polecam tam chodzić !
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał