Bardzo piękne Włochy?

26 Czerwiec 2017 Czas podróży: z 03 Czerwiec 2017 na 07 Czerwiec 2017
Reputacja: +6554.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Bardzo pię kne Wł ochy

Gatunek, któ ry czekał na nas na tej wyprawie, w rankingu Europy wygrywa jedynie Maderę . Wyjazd do Wł och zrobił na nas ogromne wraż enie i jak zawsze chcemy się nim podzielić ze wszystkimi. Jak wiele innych wyjazdó w wszystko zaczę ł o się prawie rok temu, był to upalny sierpniowy dzień . Był a inna praca. Siedział em w pobliż u niebieskiej kolumny i natkną ł em się na te bilety promocyjne. Tradycją jest już kupowanie taryfy promocyjnej od UIA na rok) Zgodnie z doś wiadczeniem portugalskiego lotu, czekał em na anulowanie lub zmianę biletó w lotniczych. Musiał em poczekać do koń ca jesieni) Zmienił a się godzina wyjazdu i ja UIA zgodził am się na bezpł atną zmianę terminu powrotu. Teraz moje kró tkie bilety promocyjne zamienił y się w prawdziwą peł noprawną podró ż . Jeszcze raz dzię kuję liniom lotniczym za tę zmianę.

Ponieważ nie był o mowy o dacie bezwizowej, trzeba był o lecieć na Wę gry, aby uzyskać wizę wielokrotną.


Jednak w przypadku kró tkiej wizy odległ oś ć mię dzy podró ż ami musiał a zostać skró cona do minimum. Teraz piszę i widzę , ile ruchó w i pomył ek zaję ł a podró ż do Wł och) Przeliczenie trasy był o trudnym zadaniem. Bilety na pocią g Wenecja-Rzym-Wenecja był y o rzą d wielkoś ci droż sze niż samolot Kijó w-Rzym-Kijó w. Oznacza to, ż e poż ą dane był o wykluczenie z trasy ś rodkowych i poł udniowych Wł och ze wzglę du na nieopł acalnoś ć . Ale moja ukochana ż ona jak zawsze znalazł a idealną trasę . Teraz mamy wszystko gotowe, moż esz ruszać w drogę !

"Drodzy pasaż erowie, przygotowujemy się do startu, przestawcie wasze urzą dzenia elektroniczne w tryb samolotowy. " I tu zaczyna do mnie dzwonić numer z Amsterdamu. Nie mogł em wzią ć telefonu i samolot zaczą ł startować.

Miał em nadzieję , ż e teraz spró bują do mnie zadzwonić po raz trzeci, ale musiał em się rozł ą czyć.

Podró ż do Amsterdamu jest jeszcze dł uga, ale jednym niuansem nie udał o się zadzwonić do hotelu i znajdują cego się tam biura rezerwacji. Ogó lnie coś poszł o nie tak, ale nie jest jasne, co dokł adnie.

Werona

Kolejka na granicy wydawał a się duż a, był o duż o czasu, aby dowiedzieć się , kto do mnie dzwonił . Okazał o się , ż e to biuro rezerwacji z komunikatem, ż e nasz hotel nie bę dzie w stanie nas przyją ć . W zwią zku z tym hotel został wymieniony na droż szy bez dodatkowych opł at. Teraz co prawda nie mieszkamy na starym mieś cie, ale ocena zapowiadał a się dobrze. Szybko spisał em się z gospodynią . Dowiedzieli się , ż e nie spieszył a się do hotelu. Generalnie nam się nie spieszy. Z lotniska pojechaliś my do miasta Mestre, kontynentalnej czę ś ci Wenecji. Stamtą d ruszyli do pocią gu do Werony.

Pocią g jeź dził raz na godzinę i na szczę ś cie nastę pny odjeż dż ał.4 minuty po naszym przyjeź dzie. Trzeba był o szybko zrozumieć , jak kupować bilety kolejowe.


Automat biletowy zadał mi tyle pytań i wskazó wek, któ rych nie mogł o zabrakną ć , ż e rejestrują c się w naszych agencjach rzą dowych, trzeba wypeł niać mniej formularzy. Chociaż papierkowa robota dział ał a tutaj wyraź nie. Pewnie pó ł minuty przed odjazdem wskoczyliś my do pocią gu pię trowego. Pola pszenicy za oknami. Gdzieś w pobliż u gó r na horyzoncie tworzą się deszczowe chmury. Prognoza pogody ró wnież był a doś ć pesymistyczna co do naszych planó w. Ale na szczę ś cie nie speł nił y się w peł ni. Spiker zapowiedział , ż e jesteś my w Weronie. Wysiedliś my z pocią gu. Krajobrazy przed nami nie pokrywał y się z moim wyobraż eniem Werony, ale był y zupeł nie inne niż poję cie „miasta”. Pilnie trzeba zł apać punkt GPS.

Niestety opó ź nienie 30 s. I tak! Pomyś lnie zł apaliś my punkt i dowiedzieliś my się , ż e go tam nie ma. W tym momencie pocią g opuś cił peron. Coś na trasie Verony jest cał kowicie poza kontrolą.

Na szczę ś cie był to jeden z przystankó w Werony, ale nie ten, któ rego potrzebowaliś my. Teraz jesteś my na obrzeż ach. Na stacji nie był o nikogo. Co mamy na trasie? Wł aś nie zauważ ył em jeden z parkó w w oddali od centrum. Nie był jednak pewien, czy zdą ż ymy go odwiedzić , ponieważ jest daleko od starego miasta. I tu jesteś my z daleka. To dziwne, wię c zacznijmy nie od hotelu, ale od parku.

Po drodze wybraliś my się do bardziej przytulnej kawiarni i zaczę liś my poznawać wł oską kuchnię . Ciekawostka, ale odką d pizza „wł oska” jest przygotowywana na Ukrainie, bardziej mi się podoba. Ale i tutaj był o doś ć nietypowe, a czasem wrę cz pyszne.

Ogró d Justy

Kupione bilety i zał adowane plecaki, teraz nie mamy absolutnie nic. W ogrodzie panował a niezwykł a cisza, jakby poza murami miasta nic nie był o. Ogró d przywitał nas krę tymi labiryntami ż ywopł otó w.

Szkoda jednak, ż e labirynty nie był y wielkoś ci czł owieka. Ró wnie fajnie był o wę drować wokó ł nich. W samym ogrodzie panował a atmosfera minionych lat. Staroż ytne, nieodrestaurowane posą gi wyglą dał y bardzo harmonijnie i wydawał y się przenosić w minione stulecia.

Był y też ruiny zamku z prawdziwymi spiralnymi schodami wewną trz wież y. Wiele zakrę tó w wspię liś my się po spiralnych schodach i znó w znaleź liś my się w ogrodzie, a raczej na drugim pię trze. Rozpoś cierał y się stą d wspaniał e widoki na czerwone dachy Werony. W mieś cie zadzwonił dzwonek, wedł ug moich obliczeń trwał czterdzieś ci minut.

Ogró d był przepię kny, a ż ó ł wie leniwie wygrzewał y się na sł oń cu w fontannie. Ogó lnie bajka.

Droga do hotelu biegł a wzdł uż kanał u otaczają cego stare miasto.


Pomimo tego, ż e chcieliś my jak najszybciej zabrać nasze plecaki do hotelu, przeszliś my dł ugą drogę , aby jak najszybciej zobaczyć , co kryją mury starego miasta. Ogó lnie rzecz biorą c, od razu polubiliś my Weronę . Nasz hotel znajduje się w jednej z dzielnic nowoczesnego miasta. W drodze do hotelu spotkaliś my mnó stwo dziwacznych domó w, jakby każ dy starał się budować lepiej niż są siad.

Nasz nowy hotel utrzymany był w stylu high-tech i minimalizmu. Przynajmniej nasze rezydencje. W recepcji powiedziano nam, ż e skoń czył y się zwykł e pokoje i zostaniemy zakwaterowani w apartamencie.


Widok z prywatnego tarasu

Mieliś my duż o pokoi, wł asny taras, fajną ł azienkę i sypialnię . Naprawdę cieszył em się z pobytu w takim hotelu, nawet za cenę poprzedniego, bo rezerwacja pokrył a ró ż nicę.

Niestety, mamy ten hotel tylko na jedną noc. Usiedliś my!

Wieczorem do Werony! Zaczę liś my od lodó w wł oskich. Lody są pyszne.

Po pierwszej degustacji wł ą czaliś my ją do diety każ dego kolejnego dnia. Niestety nie lubię sł odyczy tak bardzo, jak kochał am jako dziecko, inaczej nie wychodził abym z ł awki do lodó w. Stare miasto ma wiele ró ż nych atrakcji. Ale nawet bez nich jest bardzo przytulnie wę drować po ulicach.

Najbardziej romantyczne widoki otwierają się z mostó w, wię c cią gle wchodziliś my i wychodziliś my ze starego miasta.

Nadal moż na chodzić beztrosko wzdł uż wzburzonej rzeki. Czasami są jakieś mruczą ce pary. Ale najjaś niejszą rzeczą , jaką zapamię tał em, był a dziewczyna siedzą ca samotnie nad jeziorem, w zamyś leniu wpatrują ca się w ciemnoś ć.

Na począ tku Dasha wydał a zdziwiony okrzyk, potem zdał em sobie sprawę , ż e nie jest sama, tylko przytula swojego tak ciemnoskó rego faceta, któ ry dosł ownie rozpł ywa się w zmierzchu.

Nawet kiedy zrozumieliś my, nie widział em ż adnej kontynuacji poza jego gł ową . Nawet w mieś cie znajduje się duż y amfiteatr, prawdopodobnie prawie jak Koloseum.

Nie traciliś my czasu na amfiteatr, ponieważ nie był to pierwszy w naszym doś wiadczeniu. Nieoczekiwanie dla nas Werona okazał a się nie tylko miastem przesiadkowym, ale jednym z najlepszych na naszej trasie i choć moż e to zabrzmieć dziwnie, podobał a nam się bardziej niż Wenecja.


Ale tutaj moż e nadal zależ eć od tego, w któ rym mieś cie jesteś bardziej wesoł y. Rano w hotelu czekaliś my na kró lewsko-szlachetne ś niadanie.

Od naczyń po rogaliki, wszystko był o bardzo entourage. Nigdy nie czuł em się , jakbym był w muzeum. I jakby jedzenia był o duż o, ale wszystko był o uł oż one na talerzach, jakby ten przysmak w najnowszym egzemplarzu dla cał ego ś wiata. Gospodyni przygotował a dla nas nawet jajka sześ cienne w bardzo nietypowy sposó b. Ogó lnie rzecz biorą c, nasz posił ek był prawdziwą sztuką . Przed wyjazdem na trasę po raz kolejny udaliś my się do miasta, aby odwiedzić dom Julii.

Miejsce okazał o się bardzo popularne. Kiedy kolejna Julia wyszł a na balkon, wszyscy byli bardzo szczę ś liwi. Z zewną trz moż na by pomyś leć , ż e to wł oskie wybory ministra. Wspinaczka na balkon był a za pienią dze, naprzeciwko sklep z pamią tkami z tymi samymi widokami, ale bez balkonu. Na ł awce każ dy, kto chciał pienię dzy, był spektakularnie wyszywany imiona wielkimi literami.

Có ż , Verona, bardzo się cieszę , ż e w Europie są takie fajne miasta!

Jezioro Garda

A teraz najciekawsze. Dasha powtó rzył a te jeziora. Zdję cia był y obiecują ce, pię kne, ale w rzeczywistoś ci nie oddawał y ani jednej dziesią tej urody, któ ra na nas czekał a. Trzy godziny zaję ł o nam dotarcie z przesiadką do naszego pierwszego miasta z Werony. Autobusy czekają na siebie. Udał o nam się nawet zjeś ć lody na kró tkie przeszczepy. Ale porcja znacznie przekroczył a czas mię dzy autobusami. Dlatego lody z zewną trz wyglą dał y jak zawody olimpijskie w fast foodach. Jezioro pojawił o się przed nami pó ł torej godziny przed naszym miastem, nie mogliś my oderwać wzroku od okna. Jest idealny, bł ę kitny, gó rski i zawsze inny. Minę liś my pię kną lagunę , kilka metró w od któ rej znajdował a się wyspa. Szybciej był oby się tam dostać.

Malchesini

"img alt =" "src =" http://ic. pics. livejournal. com/cgi_stalker/12065936/668312/668312_original.

jpg "styl =" styl obramowania: począ tkowy; szerokoś ć obramowania: 0px; margines: 0px "/>


Musieliś my pojechać do miasteczka Malcesine, ale trochę przegapiliś my i zarezerwowaliś my hotel obok. Topograficznie jest to zwykle jedno miasto, skł adają ce się z dwó ch dzielnic oddalonych od siebie o cztery kilometry, ale z daleka i wizualnie to zupeł nie inne miasta. Hotel był ró wnież na stromym wzgó rzu. 5 minut musiał o miną ć prawie pionową drogą . W hotelu wszystko był o otwarte, jedź tam, gdzie chcesz. Ale nie ma nikogo. Opró cz leż ą cej pomarań czowo-cytrynowej. Wę drował em po okolicy z tabletem, aby zł apać Wi-Fi i zadzwonić do hostessy mobilnej ze Skype. Z dzikimi przeprosinami, 10 minut pó ź niej gospodyni pobiegł a i zabrał a nas do pokoju z kolejnym luksusowym tarasem z widokiem na jezioro.


Widok z prywatnego tarasu

Po drugiej stronie jeziora mogliś my zobaczyć nasze kolejne miasto. Mimo groź nych prognoz pogoda był a sł oneczna.

Wedł ug prognozy zostaliś my zalani deszczem.

Teraz trzeba był o dostać się do prawdziwego Malcesina i wspią ć się na kolejkę linową . Winda jest droga, 22 euro za osobę , ale teoretycznie w tej cenie moż na wzią ć autobus z Werony + winda lub mieć czas na wstanie za 15 euro od 8 do 9 rano, rezygnują c ze ś niadania i ewentualnie pogody. Zdecydowaliś my, ż e jutro moż e nie uda nam się wstać i nie chcieliś my przegapić takiej szansy. Pospieszyliś my wię c do miasta.

Wjazd odbywa się duż ym okrą gł ym samochodem na 44 osoby. Podczas podnoszenia samochó d wykonuje dwa peł ne obroty wokó ł wł asnej osi. Dzię ki temu gdziekolwiek stoisz, zobaczysz zaró wno gó ry, jak i jezioro. Poszli z nami faceci z mię kkimi, nieporę cznymi plecakami. Na szczycie gó ry chł opcy rozł oż yli plecaki na trawniku, zł apali wiatr i zrzucili na spadochronach daleko nad jeziorem.

Na gó rze wielka chmura deszczowa zł apał a się po drugiej stronie gó ry.

Na szczę ś cie po okoł o godzinie chmura się rozwiał a.

Na gó rze był o okoł o 15 stopni, ale byliś my przygotowani na ró ż ne rzeczy. Moż na tam chodzić bardzo dł ugo, nasze uroczystoś ci przecią gnę ł y się o 3:00.

Chociaż szlaki turystyczne moż na przenieś ć w inne gó ry. Byliś my na wysokoś ci ponad 1700 metró w.

Czasami spotykaliś my fretki. Kilka razy pró bował em zerwać mniszek, aby go wysadzić , ale na wietrznej powierzchni natychmiast wyparował.

Był o pię knie, pię knie i znowu pię knie. Co 10 metró w pojawiał y się widoki, na któ rych chciał em zrobić jeszcze kilkanaś cie zdję ć . U podnó ż a gó ry czekał o na nas staroż ytne miasteczko turystyczne z wieloma wą skimi uliczkami.

Po prostu nać pał am się każ dą sekundą tej podró ż y. Ale jak wszystko moż e być tak pię kne? !!


Kupiwszy Haribo do ż ucia, poszliś my na molo, zawiesiliś my nogi i spojrzeliś my na jezioro. Wyobraź sobie, ż e sprzedają nawet Haribo jako wł oskie spaghetti. Każ dy kawał ek zjedliś my do destylacji z ró ż nych koń có w. Obok nas wyschł a mewa i co minutę mó wił a do nas ż ał oś nie: „Pi! - Pij! ”.

Oto interesują cy punkt, ż ebracy są spię ci, a ż ebracy są bardzo sł odcy. Duż o wę drowaliś my po ulicach, patrzyliś my na zamek i powoli zaczę liś my iś ć czterokilometrową promenadą w kierunku naszego hotelu.

Po drodze spotkaliś my zielony teren dla paralotniarzy.

Wieczorem nikt na nim nie siedział i dlatego mał y dron był nad nim pusty. Sł oń ce zaczę ł o zachodzić nad gó rskimi krajobrazami, a jezioro zmienił o swoje oblicze. Teraz był o zupeł nie inaczej, ale ró wnie pię knie.

Chociaż droga wcale nie był a dł uga, zawsze chcieliś my zatrzymać się tylko po to, aby usią ś ć i popatrzeć na to pię kno.

Niespiesznie zrobiliś my krok do hotelu, gdy był o już zupeł nie ciemno. Na prywatnym tarasie mieliś my leż aki z widokiem na noc Lemon sul Garda, któ ra ś wiecił a po przeciwnej stronie jeziora. Przytulnoś ć . Cał kowity brak komaró w dopeł nia sielanki. Zamierzał em wrzucić zdję cia do internetu, jakby coś eksplodował o w przeciwległ ym mieś cie. Za minutę rozpoczą ł się wspaniał y salut, któ ry trwał.22 minuty! Okazał o się , ż e był to festiwal sztucznych ogni w Lemon.

Nie wiedzieliś my o festiwalu i doszliś my do wniosku, ż e w ten sposó b miasto co noc wypę dza stodoł ę . Jak dotarliś my do hotelu na czas. Dź wię k salutu był bardzo niezwykł y, ponieważ odbijał się od gó r. Wtedy z ró wnie niezwykł ym dź wię kiem zaczę ł a się prawdziwa burza.

Gdy gó ry był y pokryte ś niegiem, grzmiał o jak lawina. Sł onecznie rano i rzadkie chmury. Wedł ug prognozy za pó ł godziny bę dzie padać . Pilnie w gó ry! Mamy pó ł godziny. W tych miastach nie brakuje szlakó w gó rskich. Na szczę ś cie deszcz się nie zaczą ł i udał o nam się odbyć naszą oś miokilometrową wę dró wkę.


Jednak pewnego dnia kampania prawie się nie powiodł a. Gdzieś w pobliskim lesie wydawał o się , ż e tonie dzik. Rozpoczę ł y się dzikie pomruki. Dasha i ja szybko zbadaliś my okoliczne drzewa i oceniliś my, na któ re moglibyś my się wspią ć w przypadku spotkania. Ryczą c ustaliliś my, ż e zwierzę porusza się w przeciwnym kierunku od nas.

Podobno dzik też postanowił zobaczyć panoramę , wię c po prostu poszliś my. Panorama, podobnie jak reszta panoramy, był a wspaniał a.

Ale dł ugi szary wą ż , któ ry czeka na nas w drodze powrotnej, jakoś nie bardzo.

Ale najwyraź niej wą ż na nas nie czekał i ł atwo go przegapiliś my. A dokł adniej, tak jak był o: wczoł gał a się w gę ste krzaki w pobliż u ś cież ki, któ rą musieliś my iś ć . Na ostatnim kilometrze czekał a nas ostatnia przygoda - wielka czaszka zwierzę cia. Leż ał tak schludnie na kamieniu, ż e kiedy go zauważ yliś my, bardzo się przestraszyliś my. Tak, podobno nic dziwnego, ż e wejś cie na nasz szlak był o trochę ogrodzone) Ale zakazane lasy ostatnio bardzo nas polubił y. To wszystko, Malchazin i ja skoń czyliś my.

Czy był o znajome uczucie, kiedy nie chcesz iś ć dalej i nagle nie jest tam tak dobrze?

Limone sul Garda

Począ tkowo był a to duż a para, któ ra przewozi turystó w mię dzy dwoma najpię kniejszymi miastami. Cytryna był a jeszcze pię kniejsza niż poprzednia. Kiedy do niego podpł ynę liś my, otwierał coraz wię cej swoich pię knych domó w i ulic.

Pó ź niej zaczę li pojawiać się turyś ci.

Szli ulicami, jakby nic się nie stał o.

Chodzisz po tak pię knym mieś cie, jak moż esz chodzić bez otwierania ust? Cytryna, cytryna, cytryna! Powiedział kapitan i wszyscy wylą dowali. W tym mieś cie wszyscy mó wili wył ą cznie po niemiecku. W ogó le nie był o sł ychać wł oskiego. Co zaskakują ce, oba miasta są oddzielone jeziorem i mó wią zupeł nie innymi ję zykami. Miał em nawet pomysł i nagle to Niemcy albo Austria. Ale na mapie to takż e Wł ochy. Koncepcja cytryny zyskał a peł ne poparcie w mieś cie.

Wszę dzie ozdoby z cytryny, sklepy spoż ywcze z cytryną i oczywiś cie gaje cytrynowe.

Wedł ug GPS nasz hotel Albergo był kiedyś oddalony o kilometr. Ale na szczę ś cie natknę liś my się na to duż o wcześ niej. Duż y znak "Albergo". Doskonale! Idziemy do recepcji.

- Czy to Albergo?

- Tak!

- Mamy pokó j w Twoim hotelu!

- Ale to nie jest twó j hotel


Okazał o się , ż e sł owo „Albergo” w ję zyku wł oskim tł umaczy się jako „Hotel”.

Có ż , potem kró tka przerwa iz powrotem w drogę.

Nasza wieczorna trasa biegł a wzdł uż gó rskiej rzeki z licznymi bystrzami i wodospadami.

Kiedy zrobił o się zupeł nie ciemno, pojedyncze ś wietliki zaczę ł y ś wiecić . W pobliż u był ciemny, gę sty las. Jeś li na brzegu są ś wietliki, to w lesie powinny być ich kolonie, oczy po prostu muszą się do tego przyzwyczaić . Przyszedł mi do gł owy pomysł , ż e w Schwarzwaldzie moż e nawet nie być czarnego wę ż a. Poszliś my jednak gł ę biej. Pewnego dnia zapalił y się dwa ś wietliki. I w pó ł minuty oczy przyzwyczaił y się do tego i był o ich już kilkadziesią t.

Lecieli i bł ysnę li jasnym zielonym ś wiatł em. To był o urocze i czarują ce. Nigdzie w przewodnikach nie widzieliś my, ż e są tutaj. Ś wietliki spotkaliś my w nastę pują cym miejscu: jeś li idzie się schodami z Limone sul Garda ś cież ką wzdł uż rzeki, to zaczyna się tam ten sam las.

W drodze powrotnej wę drowaliś my po starym nocnym mieś cie i poszliś my spać.

Na ś niadanie gospodarz wyjaś nił , co bę dziemy pić - herbatę lub kawę , zamó wił am latte, za któ rą powiedziano mi na zimno lub na ciepł o. Pytanie nie chciał o mi wyjś ć z gł owy. Dlaczego o to zapytał ? Zbieranie wszystkich faktó w w gł owie. Hiszpań skie sł owo „leche” i wł oskie wyraż enie „preferably con lati” skł onił y mnie do myś lenia, ż e ​ ​ zamó wił am szklankę mleka. I okazał o się , ż e naprawdę przyniosł em mleko, gorą ce mleko do czajnika.

Google ponownie obiecuje deszcz. Niebo jest gę ste.

Wzię li parasole i poszli w gó ry, gdzie wczoraj był y ś wietliki. Najpierw był duż y dwupoziomowy wodospad, potem jak zawsze przepię kne widoki na jezioro. Mapa poprowadził a nas szlakami w gł ą b gó rskich lasó w. Począ tkowo nawet turystom zdarzał o się podą ż ać tą samą trasą . Kiedy zaczą ł padać deszcz turystó w, spadł . Nie jesteś my dumni, otworzyliś my parasole.


Potem droga cywilna zjechał a z naszej trasy i GPS pokazał wyraź nie na zaroś nię tych leś nych ś cież kach. W niektó rych miejscach trzeba był o wspinać się po rzece po skał ach. Wydawał o się , ż e deszcz był już doś ć ulewny i przy takim harmonogramie z hotelu po prostu nie wyszedł em. Punktem koń cowym był a skał a z wodospadem. Kiedy dotarliś my do klifó w, zobaczyliś my chmurę deszczową na pobliskiej gó rze sto metró w dalej. Gó ra zniknę ł a z pola widzenia.

Minutę pó ź niej kolejna duż a chmura przeszł a przez gó rę i ruszył a bezpoś rednio na nas, a nie nad nami, ale na nas.

Ulewa zaczę ł a się tak silna, ż e ​ ​ musiał em stać nieruchomo z parasolami przez 20 minut, aż ulewa zaczę ł a gasną ć . Ale chcę powiedzieć jedno - pię kno i wraż enie tych miejsc nie zepsuje ż adnego deszczu. To naprawdę miał o swó j urok. Przezię bił em się i zachorował em tego dnia, ale był o warto. W drodze powrotnej do Limon nie był o turystó w.

Wyglą da na to, ż e wszyscy w panice uciekli przed ż ywioł ami. Dopiero gdy deszcz w koń cu ustał , pojawił y się rzadkie pary. To był pyszny lunch. Zamó wiony makaron został wyję ty z zamraż arki i podgrzany w kuchence mikrofalowej. Teraz wiedzieliś my, ż e przed posił kiem należ y wyjaś nić obecnoś ć gł ę boko mroż onych potraw, najczę ś ciej takie dania w menu był y oznaczone gwiazdką . To koń czy plan dla Lemon. Po dojeniu kupione w sklepie ciasto cytrynowe moż na był o przenieś ć.

Riva del Garda

Każ de nowe miasto na naszej trasie był o pię kniejsze od poprzedniego. Riva wzię ł a wszystko, co najlepsze od Malchaziniego i Limone, dodają c wł asne elementy. Mieszkaliś my w fajnym hotelu w samym centrum. Wysiedliś my z autobusu, widok nie mó gł oderwać wzroku od pię knych ulic na tle gigantycznych gó r. Gdzieś na wysokoś ci znajdował a się ś wią tynia, tuż pod zamkiem.

Miasto jest bardzo pię kne. Tutaj znowu wszyscy mó wią po wł osku. W recepcji zostaliś my powitani po imieniu i od razu otrzymaliś my klucze do naszego pokoju. W pokoju czekał o na nas jacuzzi. Ś wietnie, sytuacja już jest pozytywna. Ale odł oż ymy jacuzzi na wieczó r. Nie stracimy cennych minut. Deszcz też nie zamierzał tracić cennych minut. Udał o nam się tylko dostać do lodziarni. Ale teraz mieliś my mnó stwo czasu na delektowanie się wł oskimi przysmakami. Kiedy ulewa przeszł a w lekki deszcz, rozpoczę liś my eksplorację miasta.


com / cgi_stalker / 12065936/678529 / 678529_original.jpg "style =" styl obramowania: począ tkowy; szerokoś ć obramowania: 0px; margines: 0px "/>

Ale ten lekki deszcz nie chciał się skoń czyć i wkró tce znó w zamienił się w ulewę . Ale to nas nie powstrzymał o. To był o pię kne! To miasto ma elegancką dł ugą promenadę z wyspami i mostami.

Wzdł uż jeziora i jego dopł ywó w pł ywają grupy kaczek i kaczych pisklą t. Czasami ł abę dzie odpł ywają gdzieś w oddali.

Ł abę dź był jak zwykł y tramwaj rzeczny.

Centrum miasta ma dostę p do portu, nad któ rym wznosi się wież a. Miasto jest jak bajka. W pewnym momencie dzieje się to, na co czekaliś my. Cyklon mija i przez gó ry pojawia się bł ę kitne niebo. Na znak triumfu nad jeziorem pojawił a się najjaś niejsza podwó jna tę cza. W sumie deszcze zalewał y nas przez wiele dni. Ale teraz, zgodnie z prognozą , z nieba wszystko jest w porzą dku. Wszyscy zatrzymali się , aby sfotografować tę czę . Trwał o to bardzo dł ugo i pł ynnie posuwał o się pod gó rę.

Nie podobał o się to tylko dziewczynie, któ ra leż ał a nieruchomo w zamknię tym samochodzie. To był o bardzo dziwne, ale doszliś my do wniosku, ż e po prostu ś pi. W przeciwnym razie najprawdopodobniej leż ał bym w bagaż niku. Teraz nic nie przeszkodził o nam w peł nej kontynuacji naszego programu. Miasto został o przedzielone gó rą , a wszystko to bę dą pię kne krajobrazy.

Tutaj zaczynamy od gó ry. Ciał o prawdopodobnie był o w szoku. 5 godzin temu byliś my w gó rach w lasach Lemon, a teraz wspinamy się w Riva. Zrobił o się trochę fajnie, ale za ubrania do hotelu postanowił em nie wracać . Gó ra z miasta wydawał a się mniejsza, niż się okazał o. Có ż , przynajmniej GPS ostrzegł nas, ż e to począ tek pasma gó rskiego i szlak moż na chodzić tygodniami. Ze szczytu rozcią gał y się wspaniał e widoki na obie czę ś ci Rivy. A w drugiej czę ś ci moż na był o zobaczyć , jak rzeka przepł ywa przez cał e miasto, przechodzi pod pię knym mostem i wpada do jeziora.

Co zaskakują ce, na gó rze zł apali darmowe Wi-Fi.


A nawet zorganizował transmisję na ż ywo dla rodzicó w. Riva del Garda zasł uż enie otrzymuje tytuł najpię kniejszego miasta w Europie wś ró d tych, któ re widzieliś my. Baliś my się , ż e bę dziemy się nudzić nad jeziorem przez cztery dni, ale to był trzeci i nie chcieliś my jechać . Wieczorem miał em zasł uż one jacuzzi i przezię bienie.

Poranek rozpoczą ł się kró lewskim ś niadaniem. Widzą c gamę ciast, owocó w i przeró ż nych dań , ż ał ował am w myś lach, ż e nie mogł am tego wszystkiego fizycznie spró bować . Na ulicy czekał a na nas sł oneczna pogoda. Teraz moż esz rozpoczą ć naszą ostatnią trasę , na któ rą zaplanowano wyprawę nad jezioro Garda.

Wę dró wka nad jezioro Tenno

Patrzą c w przyszł oś ć powiem, ż e bardziej racjonalnie jest pokonywać tę trasę w odwrotnej kolejnoś ci, dojeż dż ają c autobusem bezpoś rednio do jeziora.

Ale autobus kursuje tylko raz dziennie, okoł o 12 rano. I nie zbiegaliś my się z planami. Najpierw pojechaliś my do miasta Varone i pojechaliś my do wą wozu.

Był to mał y, nobilitowany rezerwat z wieloma barwami i muzyką klasyczną . Wewną trz zdrowego wą wozu spadł potę ż ny wodospad.

Cał e powietrze był o przesią knię te mał ymi kroplami, nie da się zrobić zdję cia wodospadu aparatem. Oglą danie go ró wnież jest trudnym zadaniem. Im bliż ej wody, tym mocniej owija się strumieniem wody. To jak burza na ś rodku oceanu. Po wejś ciu na wą wó z moralnie przygotowaliś my się do dł ugiej trasy spacerowej. Jednak pracownik rezerwatu powiedział nam, ż e moż na przejś ć bezpoś rednio przez gó ry, do tego trzeba przy czwartym stoliku skrę cić w lewo. Dziwnie to brzmiał o, w rezerwacie był a kawiarnia z tarasem.

Wzdł uż tarasu znajdują się nieprzekraczalne ś ciany, ale na lewo od czwartego stoł u znajdował a się zupeł nie niepozorna, zaroś nię ta ś cież ka. To był o niewiarygodne, ż e nie skoń czy się w ś lepym zauł ku. Jednak kierownik miał rację , GPS przebudował nawet naszą trasę . Widać był o, ż e skracamy trasę prawie o poł owę . Teraz nasza trasa prowadził a tylko przez jedną gó rę i trzy miasta.

Mniej wię cej godzinę pó ź niej wspię liś my się na tor, przed nami był duż y zamek i pierwsze staroż ytne miasto.


W mieś cie panuje cisza, nikt. A raczej kiedyś ktoś spojrzał na mnie z okna zamknię tej restauracji, ale potem uciekł . Widać , ż e miasto ż yje, zadbane kwiaty, klomby, nawet motocykl. Ale nie dusza. Có ż , choć nie w nocy spacerowaliś my po tym mieś cie. Dobra, przejdź my dalej. Trasa był a po lewej stronie, ale nasza skró cona trasa prowadził a przez kolejne szlaki.

Nastę pnym przystankiem był o duż e drzewo wiś niowe z wią zką dojrzał ych wiś ni. Potem był y lasy, pola, a nawet zielony tunel drzew.

Drugie miasteczko okazał o się jeszcze bardziej malownicze niż poprzednie. Nazywał o się Canale di Tenno. Tu też nie był o miejscowych, ale wę drowali już samotni turyś ci.

Miasto jest bardzo stare i bardzo pię kne. Na balkonach suszy się kukurydzę . W tych miasteczkach nad jeziorem moż na krę cić filmy o minionych wiekach. Prawdopodobnie robią to reż yserzy.

Cał a nasza trasa został a znacznie uproszczona przez to, ż e co 800 metró w był y sł upy z wodą pitną . Zazwyczaj woda jest surowcem, któ ry należ y oszczę dzać w trakcie kampanii, a tutaj moż na pić tyle, ile chce się i kiedy chce. Był o czyste, bł ę kitne niebo, pię kne zielone gó ry i temperatura okoł o 26 stopni.

To był o bardzo wygodne z zimną wodą . Ponieważ to miasto był o na wzgó rzu, oferował o wspaniał e widoki na te same mał e miasteczka daleko poniż ej. Jezioro Tenno dosł ownie od razu podbił o nasze serca. Wydawał oby się , ż e zaskoczy nas mał e jezioro w pobliż u legendarnej Gardy. Ale oto kolor wody!

Czy to w ogó le legalne?

Zejdź do jeziora szybciej i chodź wszę dzie. Spacer po jeziorze polegał gł ó wnie na tym, ż e nie moż na był o odwró cić wzroku od tego turkusu. Wł ochy Brawo! Naprawdę pokazał eś nam, jak pię kna jest Europa bez wysp. W tym miejscu ukoń czyliś my w cał oś ci naszą jeziorną czę ś ć trasy. Każ dy powinien zobaczyć to pię kno. Chę tnie odpowiem na wszelkie pytania i podzielę się szczegó ł ami naszej trasy. Po prostu przyjdź tutaj i zobacz cał e to pię kno.

O 14:20 odebrał nas jedyny autobus powrotny.

Przed powrotem do Wenecji zjedliś my pyszne wł oskie fast foody. Był o tak samo pyszne jak w dobrej restauracji. Droga powrotna był a nie mniej pię kna. Autobus jechał wysokogó rskimi serpentynami, ponownie mijają c cał e to pię kno. Ale niestety ceny mieszkań na nocleg tutaj ró wnież pobił y nasze rekordy cenowe wś ró d Europy.


Do jeziora moż na dojechać z Werony w trzy godziny. Teraz nasza trasa leż y w Wenecji. Najpierw musisz pojechać autobusem do miasta przesiadkowego Rovereto. Ale to bę dzie w nastę pnej historii; )

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią