Niezapomniany pobyt w Paryżu?

Pisemny: 24 kwiecień 2013
Czas podróży: 1 — 7 kwiecień 2013
Ocena hotelu:
7.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Do Paryż a jeź dzimy od dawna. Dł ugo trwał wybó r hotelu, biuro podró ż y zaproponował o, zgodziliś my się , ale zbliż ał y się wakacje, a hotele nie dawał y potwierdzenia. Z biegiem czasu. Wizę moż na był o otworzyć tylko za potwierdzeniem z hotelu. Biuro podró ż y podniosł o ceny w kolejnym rzę dzie hoteli. . W rezultacie zgodził em się na ostatnią opcję oferowaną przez hotel Bordeaux, nawet nie patrzą c najpierw na recenzje na jej temat. Nie patrzył am, nie z lenistwa, ale po prostu zachorował am na grypę i jakoś nie był am na to gotowa. Kiedy "rę ce się gnę ł y" i przeczytam o nim recenzje, powiem szczerze "napię te", ale nie był o nic do zrobienia. . . Przyszł o potwierdzenie, dokumenty „poszł y” po wizę . Polecieliś my do Paryż a z przesiadką we Frankfurcie. Wybrali Lufthansę , tylko dlatego, ż e nie był a nasza (boję się starych samolotó w). Po przybyciu do Frankkrt są siad na miejscu w samolocie ostrzegł nas, abyś my od razu patrzyli na wejś cie na lotnisko na ogromnym ekranie, na któ rym wskazywany był by nasz lot do Paryż a. Rzeczywiś cie, z trudem mogliś my znaleź ć nasz numer lotu i terminala na ogromnym ekranie. Potem stanę li w kolejce do odprawy celnej. Ze wzglę du na mał e ż elazne ozdoby na moich butach został am rozuli i przeszukana. Bzdury. Nieprzyjemne, a nawet obrzydliwe. Nastę pnie staliś my w kolejce razem z Chiń czykami, Afrykanami i obywatelami WNP w osobnej kolejce do kontroli paszportowej. Do wejś cia na pokł ad samolotu został o okoł o 15 minut, z prę dkoś cią rannego sł onia pognaliś my z poż ą danego terminalu. I należ y zauważ yć , ż e lotnisko we Frankfurcie jest najwię ksze na ś wiecie. Jest nie tylko duż y, jest OGROMNY. Na szczę ś cie nasze rzeczy poleciał y do ​ ​ Paryż a, nie wydają c ich nam we Frankfurcie. Okoł o 5 minut przed koń cem lą dowania wskoczyliś my do w poł owie pustego samolotu i polecieliś my do stolicy ś wiata. Po drodze nakarmiono nas też kanapką burż uazyjną , któ ra był a nawiasem mó wią c. Paryż przywitał nas deszczem. Polecieliś my do Charles de Gaulle na terminalu 1. Musieliś my szukać autobusu lotniskowego, aby dostać się do drugiego terminalu i wsią ś ć do pocią gu RER, któ ry zatrzymał się gdzieś blisko hotelu. Szczerze mó wią c nie chciał em, ale pienię dzy na taksó wkę (jakoś okoł o 50-60 euro, jak pisali w sieci) szkoda. W drodze do odbioru bagaż u „namierzył am” dwie kobiety, któ re przyleciał y z nami z Ojczyzny. Zwracają c się do nich, dowiedział em się , ż e wezwali taksó wkę do domu za 55 euro. Oczywiś cie „dostaliś my im ogon”. Zostaliś my powitani przez rosyjskoję zycznego goś cia z tabliczką , towarzysze podró ż y poinformowali go o rozszerzeniu kontyngentu chcą cego dostać się do Paryż a. Zareagował jakoś infantylnie. Naszym bł ę dem był o to, ż e nie negocjowaliś my ceny. Trzeba był o to zrobić od razu. W rezultacie najpierw zawió zł innych podró ż nikó w i powiedział , ż e pobierają od nas 55 euro, a od nas 35. Dziewczyny był y oburzone, ale najwyraź niej jakoś nieprzekonują ce. Wzią ł od nich 50 euro, a od nas 40. Chł opiec zarabiał . Hotel Bordeaux wylą dował przy Rue Fabour San Denis 100, czyli praktycznie w centrum Paryż a, pomię dzy Montmartre a operą . Hotel mieś ci się w starym budynku i ma klasyczne ż eliwne prę ty pod krawę dzią okna. Hotel posiada tylko 25 pokoi (jak podano na jego stronie internetowej). Hotel jest mał y. Zostaliś my ciepł o przywitani, choć sami wcią gnę liś my walizki do pokoju. Dostaliś my pokó j trzyosobowy na trzecim pię trze. Na dole w recepcji zauważ ył em ceny. Nasz pokó j kosztował.80 euro dziennie, oczywiś cie biuro podró ż y "oszukał o" nas znacznie wię cej. Pokó j jest normalny. Pokó j ma okoł o 14-16 metró w kwadratowych. m. Stare meble, pojedyncze ramy w oknach, minibar, mał a plazma na ś cianie z 40 kanał ami w ję zyku francuskim. Toaleta z wanną , umywalką . Saszetki z mydł em i szamponem. Sprzą tane codziennie. Co prawda nie rozumiał am, dlaczego sprzą taczka zawsze wyrzucał a rozpakowane mydł o i dawał a nam nowe. Pokó j był codziennie sprzą tany, rę czniki zmieniane. Poś ciel jest normalna, rę czniki są czyste bez plam (co jest mił e). Okna naszego pokoju wychodził y na ulicę . Przyjechaliś my w sobotę iw nocy z soboty na niedzielę nie mogł em spać z powodu hał asu na ulicy. Czy to był mecz pił ki noż nej, czy ludzie nie chcieli spać , ale hał as był tak duż y, ż e wydawał o się , ż e ludzie krzyczą nad uszami. Był em nawet zdenerwowany, bo myś lał em, ż e nie bę dę mó gł tu stać bez snu przez tydzień . Okazał o się jednak, ż e był to odosobniony przypadek. Rano obudził em się ze ś piewu samotnego ptaka i odgł osu samochodu sprzą tają cego ulicę . Ś niadanie w hotelu od 7:30 do 10:00. Na ś niadanie szklanka soku pomarań czowego, croissant (gdzie byś bez niego poszedł ), kawał ek bagietki, masł o, marmolada i do wyboru kawa, czekolada lub herbata. Przynieś li duż o kawy - dzbanek z kawą i dzbanek z mlekiem, wszyscy nie mogliś my nawet pić . Okazał o się , ż e okoł o 2.5-3 duż ych filiż anek. Cał y czas pił em kawę z mlekiem, a moja có rka pił a zaró wno herbatę , jak i gorą cą czekoladę (okazał się to znany nam „Nesquik”). Wszystko smaczne i satysfakcjonują ce (choć dziwna dla mnie mił oś niczka obfitego ś niadania z mię sem). Ze wzglę du na obfitoś ć picia przy stole, sok zabrał em ze sobą , wlewają c go do termosu. W pokoju korzystaliś my z bojlera, któ ry zabraliś my ze sobą , podgrzewają c wodę w sł oiku i robią c wieczorami mivinę i herbatę na obiad. Nasi są siedzi jakoś duż o się ś miali, opowiadają c o swoim pokoju, któ rego okna wychodzą na dziedziniec-studnia. Mó wiono, ż e był o ciemno, a widok z okna na ś cianę był bardzo „malowniczy”. Sami tego nie widzieliś my. Jak już pisał am, hotel poł oż ony jest w centrum. Jeś li wyjdziesz z hotelu i pó jdziesz od razu w lewo, na koń cu (jak się pó ź niej okazał o, jest to ś rodek) ulicy, zobaczysz stary ł uk - jakiś kró l zbudował go na chwał ę ukochanej, skrę ć tuż przed ł ukiem i idź do stacji metra Strasbourg-Saint-Denis lub idź do Opery. Do opery szliś my bardzo powoli na piechotę , patrzą c w okna i droga zaję ł a nam okoł o pó ł godziny, moż e trochę wię cej. Jeś li pó jdziesz w prawo (wychodzą c z hotelu), to stacja Wostojny bę dzie blisko, a trochę dalej - stacja Sevrny. Odjeż dż ają z nich pocią gi podmiejskie, a RER jedzie do Severny. Na dworcu wschodnim skup się na McDonald's, wzdł uż tej ulicy 50 metró w, a tam bę dzie stacja. Pó ł noc - bez skrę cania szeroką ulicą (nazwa jak Mariengo) gdzieś w odległ oś ci 400-500 metró w od wschodu (ale moje oko jest zł e, mogę się mylić )))). Chodziliś my gł ó wnie pieszo, ale opanowaliś my też metro. Od razu kupiliś my carne za 13 euro za grosz, a gdy zmę czyliś my się chodzeniem, zeszliś my do metra i pojechaliś my. W hotelu na dole w recepcji moż na wzią ć mapę miasta. Tam i plan metra i RER. Bardzo wygodnie. Wszę dzie jeź dziliś my z tą mapą , wię c nigdy się nie zgubiliś my. Bę dą c zakupoholiczką , czytam duż o informacji o wyprzedaż ach. Ludzie doradzali wiosce sprzedaż y (w pobliż u Disneylandu) i butikó w na ulicy Alasia (stacja metra Alasia). Co mogę powiedzieć . Był em w wiosce sprzedaż y w zeszł ym roku. Owszem, marki „wyciekają ” tam niesprzedane towary, ale i tak – jest drogo i nie ma wiele do zobaczenia. Za wioską sprzedaż y znajduje się duż e centrum handlowe, w któ rym moż na „oderwać się ”. Poszliś my na ulicę Alasia. Tak naprawdę jest kilkanaś cie mał ych magazynó w, ale ż eby "ach", wię c nie. Kupiliś my coś , ale to nie zakupy, ale tak. . . "Rozejrzeliś my się " po najwię kszym w Europie centrum handlowym w Dé fense (stacja RER lub stacja metra Dé fense). Nie wiedzieliś my o nim. Pojechaliś my do Dé fense, aby zobaczyć miasto z tarasu widokowego trzeciego nowoczesnego ł uku, ale niestety nie mieli tam wstę pu przez 3 tygodnie. Nastę pnie zwró ciliś my uwagę na nazwę sklepu firmowego, weszliś my „na minutę ”, wyszliś my wieczorem z workami i walizką , któ rą musieliś my kupić.... Centrum handlowe - odlecieć . Pole nie jest zaorane. Minę liś my tylko 4-5 sklepó w, a tam są.................Dobrze, ż e skoń czył y się pienią dze))). Przy okazji podró ż ują c metrem cena biletu się nie zmienia, ale RER jest podzielony na strefy. A ż eby dostać się do Defence na RER trzeba zapł acić gdzieś okoł o 9 euro, ale my jechaliś my do tej samej Defence za 1.3 euro metrem.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał