Podróżowanie po Niemczech
W maju, kiedy mamy już falę upał ó w, a w Europie nadal tak nie pachnie, postanowiliś my nie siedzieć w domu. Po raz pierwszy podró ż owaliś my nie przez biuro podró ż y, ale na wł asną rę kę . Na ef19aff5af; dcid=1&lang=ru znalazł em hotel w Berlinie, hotel H2 Berlin-Alexanderplatz, z jakiegoś powodu chciał em osiedlić się w Berlinie Wschodnim. Podobał nam się hotel, nowe, nowoczesne, w pobliż u piwo HB-Bier-Monachium, trochę bardziej w kierunku Alexanderplatz i kolejny browar VNM, w ogó le raj...
Jesteś my aktywnymi turystami, wię c postanowiliś my zobaczyć jak najwię cej, ale aby zaoszczę dzić pienią dze, w miarę moż liwoś ci postanowiliś my doł ą czać do grup. Znaleź liś my ponownie w internecie, no gdzie byś my bez niego byli, firmę WELTREPORT, uzgodniliś my wszystko telefonicznie. Z nimi odwiedziliś my Hamburg, Bremę i Drezno i dokonaliś my przeglą du Berlina. Brema to mał e, ł adne miasto, jak dla mnie, wię c my doroś li nie mamy tam nic do roboty, ale Hamburg i Drezno zrobił y naprawdę duż e wraż enie.
W Poczdamie nie mieli grupy na nasze randki i postanowiliś my ponownie skorzystać z internetu. Znaleź liś my kilka przewodnikó w, ale czysto intuicyjnie wybraliś my Lydię Mayer. Gdyby nie odpowiedział a od razu na nasze wezwanie, prawdopodobnie szukalibyś my dalej, ale tak się nie stał o i jesteś my bardzo szczę ś liwi. Spotkaliś my się pod Reichstagiem, kazano nam zwiedzić kopuł ę (każ dy Sowieci ma obowią zek wzią ć Reichstagu). Odbió r był zaplanowany na godzinę.11, ale Lida powiedział a, ż e jest już za pó ź no na jazdę do Poczdamu o 12 i ż e na kopuł ę moż na wspią ć się w każ dej chwili, najważ niejsze jest wyjaś nienie wszystkiego przy wejś ciu : ) Có ż , z Oczywiś cie znają c tylko rosyjski, wytł umaczenie wszystkiego Niemcom nie stanowi problemu. Kró tko mó wią c, Lida zgł osił a się na ochotnika do pomocy jako tł umacz. Nie wiem, co im tam wyjaś nił a (to jej wersja jest najważ niejsza do uś miechu), ale sami zaproponowali jej, ż e pojedzie z nami, my z kolei nie odmó wiliś my. Wiedza to niewyczerpana studnia.
Bardzo podobał o mi się , ż e poparł a fakty historyczne ciekawymi opowieś ciami, anegdotami, a co najważ niejsze, a to wszystko z duszą . Mam ś wiadomoś ć , ż e nie jesteś my pierwszymi klientami, ale zrobił a to tak, jakby tylko czekał a, aż podzielimy się swoją wiedzą . W pobliż u Reichstagu tak opowiadał a o wojnie, ż e nasze kobiety nawet pł akał y, a ja dostał am gę siej skó rki, bo dziadek walczył jako korespondent wojenny. Prawie dotarł do Berlina, został ranny na wzgó rzu Seelow.
Ogó lnie dziewczyna jest dobrze zrobiona. Po jej wycieczce zdaliś my sobie sprawę , jak pecha mieliś my ze wszystkimi poprzednimi przewodnikami. Istnieje coś takiego jak „profesjonalny przewodnik”, każ dy rozumie to na swó j sposó b. Na przykł ad kojarzy mi się z przewodnikami w sowieckich muzeach, ciotka w ś rednim wieku z paskudnym gł osem i nieobecną twarzą powtarza wyuczony materiał i nie obchodzi jej, czy jej sł uchają , czy nie, czy to dla kogokolwiek interesują ce albo nie.
Ale po trasie z Lydią zdał em sobie sprawę , ż e „profesjonalista” to taki, w któ rym pł acisz komuś pienią dze i jednocześ nie czujesz, ż e nie chcesz się rozstać , ż e jest dla ciebie jak rodzina, ż e się nią interesujesz i ż e chcesz się ponownie spotkać , nawet jeś li tylko porozmawiasz.
Taką podró ż mieliś my.