Berlin. Kurfursten od butików do…

Pisemny: 11 sierpień 2012
Czas podróży: 31 może — 1 czerwiec 2012
Komu autor poleca hotel?: W przypadku podróży służbowych
Ocena hotelu:
8.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 8.0
Usługa: 7.0
Czystość: 9.0
Odżywianie: 8.0
Infrastruktura: 5.0
Berlin to miasto kontrastó w!
Miał em jeden wolny dzień , wię c udał o mi się trochę : Bus City Tour, wizyta w Muzeum Brohan, kilka sklepó w, turecko-niemiecka restauracja, dzielnica prostytutek (nieoczekiwanie), Potsdamer Platz i stare centrum.
Pierwszą rzeczą , jaka przychodzi mi do gł owy, gdy przypominam sobie Niemcy, jest czystoś ć...Jak powiedział jeden niemiecki przyjaciel: „Mó j dom jest czysty, ale muszę posprzą tać . Teraz rosyjski rozkaz, ale musimy zrobić to po niemiecku”. No jak moż na się spierać??...Bardzo kocham Niemcy za czystoś ć , kraje poł udniowe się tym nie chwalą , te postsowieckie też .

Jadą c pię trowym autobusem ze sł uchawkami w uszach powstał o we mnie ambiwalentne uczucie: w tym samym czasie jestem w Europie w domu, ale z jakiegoś powodu tam, gdzie „domy” są czyste, jak w Europie… Berlin Wschodni, któ ry kojarzył mi się z moją ojczyzną - zabudowa blokowa (nie mogę nazwać architektonicznymi domami-mrowiskami, do któ rych przywykliś my na osiedlach), duż o ś wierkó w, brzó z i lip z plantacji, na elewacjach centró w handlowych „tego” budynku (co jest zaskakują ce) mozaika w stylu „ś wiatowego pokoju” i „okrzyki dla Zwią zku Radzieckiego”, szerokie aleje, zielone zauł ki… ta ostatnia po prostu nie wyglą da jak dom . Berlin jest rzeczywiś cie bardzo zielonym miastem, wszę dzie jest zielono – nawet na odległ ych i zamieszkał ych terenach. Mimo duż ej iloś ci samochodó w powietrze jest czyste i tkwi w korku na alei, ludzie oddychają powietrzem, a nie spalinami (mó wię to jako osoba, któ ra przejechał a 2 godziny otwartym autobusem po centrum miasta w godzinach szczytu ). W Kijowie nie mogę palić w samochodzie stoją c w korku – duszę się od spalin!
Swoją drogą pomysł na autobus turystyczny jest cudowny, przekonał em się o tym z wł asnego doś wiadczenia. Taka wycieczka umoż liwia poznanie miasta i zobaczenie gł ó wnych zabytkó w (przynajmniej z zewną trz) w 2 godziny.
Nie bę dę teraz opisywał fragmentu muru berliń skiego – najwię kszej otwartej galerii sztuki na ś wiecie, koś cioł a ś w. Mikoł aja, Czerwonego Ratusza, Katedry Berliń skiej, „wyspy muzeó w”, Reichstagu itp. , Opowiem o ż yciu. . .
Gł os ze sł uchawek powiedział : Brohan Museum of Private Collections, w któ rym prezentowane są prace Pabla Picassa i jemu wspó ł czesnych. Z silnej mił oś ci do Picassa i chę ci zobaczenia jego arcydzieł wyskoczył em z autobusu. . . Udał o mi się popatrzeć na moich wspó ł czesnych, podobał a mi się nieletnia Bruno Paula. . . Pię tro z Picassem był o bezczelnie zamknię te.

Wyszedł em na ulicę , wsiadł em do autobusu turystycznego, któ ry przyjechał , trasa był a taka sama - bulwary, alejki, sł oń ce nad gł ową...i nagle Chanel, a zaraz za nim Dior, no có ż , wtedy zdał em sobie sprawę , ż e przystanek był mó j, czas wyjś ć ! Wcale nie jestem zakupoholiczką i do ubrań jestem doś ć spokojna, ale od czasu do czasu moja dusza prosi o radoś ć , cyrki i przymiarki! Autobus turystyczny oczywiś cie nie zatrzymuje się na kliknię cie, wię c i tak wysiadł em na Kurfurstendamm (gł ó wna butikowa ulica Berlina), ale już daleko od Chanels. Postanowił em nie wracać i udał em się na zakupy w kierunku Potsdamer Place, aby udać się w stronę „domu” (mieszkał em w Sofitel na Str. Werdersch). Poruszają c się pł ynnie z mał ą paczką „przyjemnoś ci dla duszy”, poczuł em, ż e mó j ż oł ą dek też nie ma nic przeciwko odrobinie radoś ci… Bez wahania wszedł em do pierwszej niemieckiej restauracji Alt-Berlin, ze stolikami na ulicy i wygodne krzesł a rattanowe. Podchodzą c bliż ej i siadają c, od razu stał o się jasne, ż e krzesł a nie są rattanowe, a restauracja nie jest niemiecka, a raczej turecka z niemieckim menu.
Po zjedzeniu kieł basy i wypiciu kieliszka zimnego wina postanowił em iś ć dalej. Znalazł em najpierw na mapie, a potem w rejonie Kurfursten, szedł em wzdł uż niej. W każ dym razie tak mi się wydawał o. . . Jakieś.300 metró w pó ź niej centralna Fashion Street zamienił a się w cichą szarą ulicę z gł uchymi domami, dziwnymi budynkami i skromnym Holiday Inn. Po kolejnych 500 metrach zobaczył em coś , czego od kilku lat nie widział em w Europie – jasno umalowane mł ode panie, zatrzymują ce biodrami przejeż dż ają ce samochody. Prostytutki. Na drodze. Szczerze mó wią c, wą tpił em nawet, czy we wspó ł czesnej Europie moż na to spotkać spacerują c po ulicach. Poszedł em na spacer: ja i prostytutki - nikt inny. Zdają c sobie sprawę , ż e „coś powę drował em w zł ym miejscu”, zagł ę bił em się w mapę , pró bują c zrozumieć , gdzie był em tak wcią gnię ty. . ! Okazał o się , ż e jest na koń cu… Nie dokoń czył am czytania „str”… Kurfurstendamm to tak naprawdę ulica butikó w, jest ż ywa i peł na ż ycia. Potem jakoś niepostrzeż enie przechodzi na Kurfurstenstr. - ulica prostytutek, udawanie samochodó w (wszyscy trą bią , gdy widzą dziewczyny, ale nikt się nie zatrzymuje. Myś lę , ż e to czysta chamstwo, trą bił o - jak porzą dny czł owiek powinien przestać , nie ma co udawać na pró ż no), 80 -letni dziadkowie „Boż e weź sił y, weź swoje myś li” i… kasyno (bardzo gł oś na nazwa dla tych miejsc)! Taka ulica z iskrą ! I dziadkowie! Cudowne stworzenia. To oni pomogli mi się stamtą d wydostać . Dziadkowie siedzą c w "kawiarniach" (któ rych też nie spodziewał em się spotkać w Europie) obserwowali dziewczyny z ż ywym zainteresowaniem, a tu jestem. . . na mapie. . . po uszy (strasznie ją opuszczać , to straszne "pochlebiać " sobie, ale nagle zaakceptuję )… Wspó lnymi wysił kami jakoś wydostał em się z tajemniczego Kurfursten na Potsdamerstr. Od czasu do czasu nie jest już ł atwiej… teraz gł ó wną atrakcją stał y się odrapane budynki, kasyna i kebaby. A wię c cał a ulica. A to jest Berlin, centrum miasta! Trochę wcześ niej chodził em po Berlinie, ale nie tak duż o informacji))
Po pó ł godzinie energicznego (powiedział bym nawet uciekają cego kroku) dotarł em do pó ł meta – Placu Poczdamskiego! powierzchnia szkł a. Kilka wysokich centró w biznesowych wykonanych jest wedł ug najnowszych niegdyś technologii (8 lat temu) - ze szkł a. Wszystkie poł ą czone są dachem, pod któ rym znajdują się kawiarnie, puby, kino, fontanna, kilka sklepó w - taka strefa rekreacyjna. Widzą c znajomy pub (dobrze go odwiedził em podczas ostatniej wizyty), od razu poczuł em się bezpiecznie i… znowu w Berlinie. Po intensywnych festynach i doś wiadczeniach potrzebował em 20 minut i latte w kawiarni przy fontannie.
Pamię tam drogę przed sobą . Przez hotel Carlton, wzdł uż ulicy Eber, mijają c Adlonę Kempinski, powoli szedł em do mojego Sofitel.

Mó wią c o hotelach. Wcześ niej nigdy nie mieszkał em w sieci Sofitel, sł yszał em, ż e w Paryż u nie był o ź le, ale jakoś tak się nie stał o. Wł aś ciwie chciał em spró bować , dlatego wybrano Sofitel Berlin Gendarmenmarkt. Dobra ocena na booking. com, ł adne zdję cia, dobra lokalizacja - praktycznie wszystko jest OK. W praktyce wszystko jest jak zwykle inne. Na począ tek rozkopano ulicę i wejś cie do hotelu - zmieniono rury)). Skromne wejś cie, mał y ciemny hol, hol - jedna kanapa i dwa fotele, brak baru (dokł adniej jest obok - za ś cianą , ale wejś cie jest od ulicy) ogó lnie typowy hotel biznesowy w minimalistyczny styl i ciemna kolorystyka. Pokoje są mał e, ale mają ogromne francuskie okna (co jest dobrą wiadomoś cią )! Po obu stronach ł ó ż ka znajdują się „sznurowadł a”, cią gną ce za sobą muzykę , pię kny klasyk zaprojektowany, by inspirować do snu. Kolejnym otworem był y drzwi do ł azienki. Dokł adniej, na począ tku - jego brak, pó ź niej okazał o się , ż e drzwi do toalety po otwarciu zamieniają się w drzwi do ł azienki, takie niestandardowe rozwią zanie architektoniczne i projektowe! )) Ogó lnie dobry hotel, bardzo czysto, ś wież o, z pł ynną , spokojną obsł ugą , chociaż sami portierzy nie bardzo przeszkadzają , ale też nie Adlon. To wł aś nie w Adlon Kempinsky spotkasz się prawie pod Bramą Brandenburską , dyskretnie krę cisz się w kó ł ko, przewidujesz proś by, karmisz pysznym marmurkowym mię sem i bę dziesz mó gł palić w barze! To wł aś nie w Adlonie, gdzie przestronne pokoje i marmurowe ł azienki, jest wspaniał y salon z muzyką na ż ywo, „zielonym” papierosem i bogatą listą koktajli… Pamię tam, ż e tam coś piliś my…
Jana Szabatina
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał

Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
аватар