Recenzja biura podróży Аккорд-тур Туроператор (Lwów)

Okropny pobyt z Accord Tour!

Autor:
Data zakupu usługi: 02 może 2018
Pisemny: 23 może 2018
1.0
Biuro podróży: Аккорд-тур Туроператор (Lwów)
Typ usługi: экскурсионный тур

z Charkowa dojechaliśmy do Lwowa, zatrzymaliśmy się na terminalu A. Hotel bardzo nam się podobał, bardzo smaczna kuchnia. Rano wszyscy wsiedliśmy do autobusu, nic nie zapowiadało smutku. Pierwsze podejrzenia zaczęły się, gdy przewodnik z trasy akordowej zaczął czytać z kartki, przeskakując, zapominając, o czym mówił. Cały autobus zaczął się na siebie patrzeć, pojawiły się wątpliwości, że to wcale nie był przewodnik, ale czyj kierownik został wystawiony na wycieczkę, bo nie miał innych opcji. Dobra, to drobiazgi, nastrój jest dobry - idziemy dalej. Na granicy w Polsce okazało się, że nie można przewozić produktów pochodzenia zwierzęcego, więc wszystkie zapasy żywności trafiały do ​​kosza, nawet kanapki. Dobra, takie są zasady. Jedziemy do Krakowa i tam zjemy (naiwnie)). Okazuje się, że trzeba zrobić przesiadkę z autobusu ukraińskiego do polskiego (ciekawe, że kierowca nie rozumiał ukraińskiego i rosyjskiego, a przewodnik był Polakiem, wtedy też będzie to odgrywać ważną rolę). A oto jesteśmy na stacji benzynowej, czekamy na przesiadkę. Nasz autobus odjechał, stoimy na stacji benzynowej, słońce grzeje, czekamy, czekamy ponad godzinę. Otóż ​​zdarza się, że nie byliśmy zdenerwowani i cierpliwie czekaliśmy. W tym czasie próbowali dowiedzieć się z przewodnika o kantorach, jakichś porad dotyczących pobytu w obcym kraju. Ale ona, Tatiana, nie mogła odpowiedzieć na nic, co nie zostało zapisane na kartce papieru. Ok) Autobus przyjechał i pojechaliśmy) Przyjeżdżając do Krakowa, głodni, ale szczęśliwi, że przynajmniej gdzieś dotarliśmy, powiedziano nam, że mamy 40 minut. Przed rozpoczęciem wycieczki, która była wliczona w cenę. Tanya, gdzie mogę wymienić pieniądze? - Nie wiem gdzie to jest. Tanya, gdzie mogę zjeść? - Nie wiem gdzie to jest. Ogólnie dobrze, że mieliśmy kartę kredytową, pobiegliśmy do najbliższej kawiarni tłumacząc łamanym angielskim, czego chcemy. Zjedliśmy szybką przekąskę i pobiegliśmy do autobusu. Przyszła przewodniczka, na pierwszy rzut oka miła kobieta, ale jakże się kochała. Szybko nas oprowadzano, opowiadano o królach itp. Patrząc w przyszłość, chcę powiedzieć, że Kraków to bardzo piękne miasto. Ale jeśli naiwnie myślałem, że zdążymy zrobić zdjęcia - myliłem się, wszystko było w bardzo dużym pośpiechu. A jeśli odwróciłeś się, to za minutę musisz już poszukać grupy). W ogóle na koniec mówi: - Masz 30 minut i spotykamy się w tym miejscu. Pomyślisz, wow, możesz dużo zrobić w 30 minut. Oczywiście stojąc w środku nieznanego miasta niewiele miejsc akceptuje karty, trzeba mieć czas na znalezienie kantoru (bo przewodnik nic nie wie), znaleźć kawiarnię i jest pora roku i wszystko jest zapakowane! Zamów i miej czas na przyniesienie zamówienia, zjedz i pobiegnij na miejsce. Rozpoczęły się wyścigi) Ludzie objadali się jedzeniem i piwem. Przypomnę przecież, że na granicy odebrano nam wszystkie rezerwy. Generalnie mieliśmy się spotkać o 17.40 Ja poszłam na górę, a mąż poszedł na piwo (jak w piosence). O 17.42 przewodnik i przewodnik odwracają się i zaczynają wychodzić. Pytam w panice, ale co z pozostałymi, bo jeszcze nie wszyscy przyszli. Na co mi odpowiadają: ostrzegaliśmy, żebyś się nie spóźniał. Ale to jest obce miasto i nie jest tak łatwo znaleźć drogę i znaleźć autobus. Nie, chociaż zostaliśmy z naszym przestraszonym przewodnikiem i przewodnikiem wycieczek. Ludzie spóźnili się 3 minuty! Gdy wszyscy się zbliżyliśmy, poszliśmy, ale przewodniczka bała się czytać nazwy ulic, była tu pierwszy raz. Chodźmy dalej. Do hotelu dotarliśmy o 02.30 zmęczeni. Ponieważ Tatiana nie wyjaśniła kierowcy adresu hotelu, a my wędrowaliśmy autobusem w poszukiwaniu go. Długi pobyt. Do pokoju weszliśmy o 3, a przewodnik zaplanował wycieczkę na 8. trzydzieści! Chociaż inne grupy szły do ​​niej o godzinie 10. Na spokojne śniadanie i jechać. Powiedzieliśmy, że wolelibyśmy sami spacerować po mieście i nie żałowaliśmy ani trochę. Widzieliśmy znacznie więcej, a nasza grupa była oburzona tym, jak wszystko poszło po nich, zgubili się, pomylili miejsce odjazdu autobusu wodnego, w końcu nikt na niego nie wsiadł)))) Jeśli chcesz iść do Drezno czy Szwajcaria Saksońska, wiedz: oprócz samej wycieczki trzeba zapłacić za transfer do Drezna, czyli kolejne 26 euro za osobę!!!! np. Szwajcaria Saksońska %3D 38 %2B 26 euro za osobę! A tak przy okazji, Tatiana, z braku doświadczenia, bardzo wyraźnie próbowała sprzedawać wycieczki !! Rozumiem, że to jej zarobki, ale to było takie śmieszne i śmieszne. Zatrzymaliśmy się w Pradze i nigdzie nie pojechaliśmy, zwiedziliśmy praskie zoo na własną rękę. Wszystkim radzę!!! To tylko rezerwat, ogromny obszar. Jednak !!! Nasz poranek zaczął się od zaskoczenia, łez i załamania nerwowego) Nie wiedzieliśmy o której rano odjeżdża nasz autobus do Drezna, więc Tanya nie zostawiła informacji na stoisku informacyjnym (jak się później okazało, wyjechała w innym miejscu, w pobliżu windy, ale większość z nas mieszkała na parterze, a droga do pokoju nawet nie przechodziła przez windę. Nawet recepcjonista hotelu nie wiedział, że jest tam informacja) )). Generalnie tego dnia mamy wymeldowanie z hotelu i wieczorem przenosimy się do innej miejscowości bliżej granicy z Polską, więc wstaliśmy o 7 rano. Poprosiłam męża, aby pojechał dowiedzieć się, o której odjeżdża nasz autobus do Drezna na wycieczkę, aby nie zostawiać z torbami pod ręką przez cały dzień w Pradze. Kiedy wyszedł, autobus już jechał. A drugi przewodnik dowiedział się z Tanyą, znowu coś stępiła. Mężowi kazano biegać za torbami. Wbiegł do pokoju, w ciągu kilku minut po prostu wepchnęliśmy rzeczy do toreb i wybiegł. . . . I zobaczyłem, że autobus już odjechał. . . Płaczę, co robię z dużymi torbami przez cały dzień. W końcu wykwaterowanie z hotelu jest o 10, a my nie wiedzieliśmy o której godzinie i gdzie spotykamy się wieczorem. Biegnąc po całym hotelu i widząc naszych turystów, dowiedzieliśmy się o miejscu spotkania. O 19.00 po drugiej stronie miasta, ale prawda jest blisko metra. Przecież jest viber, dlaczego nie zrobić wieczorem newslettera dla turystów (ogólnie pojechaliśmy do tego miejsca, znaleźliśmy tam przechowalnię bagażu, zapłaciliśmy 8 euro, żeby zostawić bagaże do wieczora. Potem wszystko było więcej lub mniej zgodnie z planem, ale bardzo mi się nie podobało, że wsiadanie do autobusu (około 40 osób), poprosiliśmy o postój około godziny później na stacji benzynowej, bo panowie pili piwo) A kiedy przejeżdżaliśmy, kierowca pokazał Tanya, mówią, że się zatrzymujemy. Ona powiedziała nie! I nie było następnego przystanku przez kolejną godzinę, dopóki cały autobus nie zaczął przeklinać. Generalnie po przyjeździe do domu nikt nawet do nas nie zadzwonił i nie przeprosił. Chociaż dzwoniliśmy do wszystkich siedząc w hotelu we łzach na naszych walizkach. . . . Po rozmowie z przyjaciółmi dowiedziałem się, że nie jesteśmy pierwsi. Pracownica wysłała matkę na dwudniowy wyjazd na Węgry. I już na granicy dowiedzieli się, że kierowca nie ma węgierskiej wizy i przez 7 godzin czekali na stacji benzynowej na kolejny autobus.