Recenzja biura podróży Аккорд-тур Туроператор (Lwów)

„Zachwyt bez granic” – był zachwyt, ale i granice

Autor:
Data zakupu usługi: 10 sierpień 2014
Pisemny: 19 sierpień 2014
7.0
Biuro podróży: Аккорд-тур Туроператор (Lwów)
Typ usługi: экскурсионный тур

Recenzję powielam ze strony Accord, żeby nie było ochoty „posprzątać”…

Lot 833, witam wszystkich! Chcę podzielić się wrażeniami z trasy na podstawie świeżych wspomnień. Z radością witam zmianę w polityce Accord, w związku z którą wyjazd grupy 20 osób stał się możliwy (2 lata temu groziłoby to zmianą trasy). I specjalne podziękowania dla przedstawicieli operatora za zdrowy rozsądek okazywany przy organizacji zajęć fakultatywnych w Pergamonie. Przecież gdybyśmy nie mogli poprowadzić wycieczki z grupą 5 osób, nie moglibyśmy dostać się do tego muzeum przez następne 5-6 lat, bo. jest zamknięty z powodu masowej renowacji.

Lider: Ekaterina Voloshina. Wystarczająco kompetentny i utalentowany lider, osoba bardzo towarzyska i pogodna. Ale wciąż brakowało pewnego stopnia profesjonalizmu. Dość często Katia była za dużo... No może za dużo jak na 20 osób)))

Kierowcy: Andrey i Roman. Profesjonalnie wykonali świetną robotę. Z ich winy nigdzie się nie spóźniliśmy, wszędzie dotarliśmy na czas lub nawet wcześniej. Wygląda na to, że pojechałem z nimi już półtora roku temu, wtedy też miałem pozytywne wrażenia.

Autobus: SCANIA. Tym razem z jakiegoś powodu nie działały pojedyncze żarówki, a niektóre klimatyzatory się nie obracały. Ale ponieważ było nas tylko 20 osób, każda miała możliwość zabrania 2 krzeseł na raz, więc niedogodność nie była szczególnie wrażliwa.

Chciałbym zatrzymać się nad niektórymi niuansami związanymi ze słynnym Terminalem A, z którego teraz wyruszają wycieczki.

Po pierwsze, zastanawiająca jest zła organizacja transferu z dworca. Przed wyjazdem na wycieczkę zadzwonił do nas przedstawiciel Accord i zapytał, do którego miasta dołączymy io której godzinie przyjedzie nasz pociąg. Następnie zaoferowano nam 2 razy transfer (6:30 i 7 rano). Po przyjeździe do Lwowa z trudem udało nam się znaleźć miejsca w jednym z dwóch stojących autobusów (które zresztą odjeżdżają pełną parą i wcale nie zgodnie z rozkładem!), jednak przedstawiciel przewoźnika zmusił nas do wyjścia z autobusu, mówiąc, że nie zostaliśmy zaznaczeni na jego liście. Biorąc pod uwagę, że w momencie naszego lądowania nie było przedstawiciela z listą (prawie zapełnionego) w momencie naszego lądowania, a także, że po jego pojawieniu się (zajęliśmy już puste miejsca) zameldowałem się na jego liście, to wszystko wygląda dość dziwnie. Podeszliśmy do innego autobusu i ponownie zaznaczyliśmy się na liście, ale nie dostaliśmy miejsca w autobusie. Musiałem usiąść na tylnych schodach. Podróż trwała 20 minut.

!!!PROSZĘ PRACOWNIKÓW ACCORD TOUR O ZWRÓCENIE UWAGI NA BARDZO OBRZYDLIWY POZIOM ORGANIZACJI TRANSMISJI DO TERMINALU!!!

Sam Terminal A to całkiem niezły pomysł dla turystów. Są tam wszystkie niezbędne usługi (jedzenie, przechowalnia bagażu, sklep, WC) i możesz po prostu czekać na swój lot w holu, a nie na placu dworcowym, walcząc z Cyganami. Warto chyba zauważyć, że ceny w stołówce są jak na Lwów dość wysokie.

Opiszę harmonogram wycieczki według dnia, abyś mógł zorientować się, jaka jest godzina w danym mieście.

1 dzień. Lwów-Legnica.

Wylot odbył się zgodnie z rozkładem, o godzinie 9:30 z Terminalu A. Granica nie zajęła nawet 2 godzin. Jedliśmy w "Grosar" w Pilźnie. Do Legnicy dotarliśmy na noc dość wcześnie, około godziny 19:00, więc zdążyliśmy przejść się po mieście jeszcze przed zmrokiem.

Dzień 2 Legnica-Drezno-Dusseldorf.

Wymeldowanie było dość wcześnie, około 7:30. Przyjechaliśmy do Drezna o wpół do jedenastej. Zwiedzanie trwało około 2 godzin. Wyjazd z miasta był o 16:30. Do hotelu dotarliśmy o północy.

Dzień 3 Dusseldorf-Bruksela.

Wyszliśmy z hotelu o 9 rano. Już o 12 spacerowaliśmy po Brukseli. Ankieta trwała około półtorej godziny. Wyjazd na wydział nastąpił około wpół do czwartej. Najpierw pojechaliśmy do Brugii, gdzie spędziliśmy w sumie nie więcej niż 3 godziny. W Gandawie jeszcze mniej, zresztą przyjechali tam już o zmierzchu, spotykając się tylko z zamkniętymi sklepami. Hotel mieścił się w Brukseli, osiedlił się po godzinie 22:00.

Dzień 4 Bruksela-Amsterdam.

Wyjazd nastąpił około godziny 8:00. Do Amsterdamu przyjechaliśmy o godzinie 12, przegląd trwał prawie 3 godziny. Potem do samego wieczora mieliśmy wolny czas (zajęcia fakultatywne zostały przeniesione na inne dni), o 20:30 udaliśmy się do hotelu.

Dzień 5 Amsterdam.

Wczesnym rankiem był wyjazd na fakultatywny kurs w Hadze i Delft (nie pojechaliśmy). Do miasta dotarliśmy pociągiem w 25 minut. Po obiedzie pojechaliśmy do fakultatywnych Zaanse Schans i Volendam. W pierwszym mieście spędziliśmy około 2 godzin, w drugim 1,5 godziny. Po powrocie do Amsterdamu odbyła się fakultatywna w Dzielnicy Czerwonych Latarni (nie poszliśmy), do hotelu wyjechaliśmy o 22:30.

Dzień 6 Amsterdam Zende.

O godzinie 8 wyjechaliśmy na fakultatywny kurs do Alsmeer, Alkmaar i Edam. W Aalsmeer byliśmy tylko w budynku aukcji kwiatowej, około godziny. W Alkmaar była krótka wycieczka i czas wolny - tylko 1,5 godziny. W Edamie - nie więcej niż godzina, również z krótkim przeglądem i 20 minutami wolnego czasu. Po powrocie do Amsterdamu na łodzi odbyły się wybory dla tych, którzy chcieli. Wyjechaliśmy na noc około 16:00 i dotarliśmy około 22:00.

Dzień 7 Sehnde-Berlin-Biskupice.

Wymeldowanie było dość wcześnie, około 7:30. Do Berlina przyjechaliśmy o 11:40, ankieta trwała około godziny, zaraz po niej – zwiedzanie Pergamonu (około 2 godzin, ale można było zostać samemu), potem – obieralny do Berlina Zachodniego. Wyjazd zaplanowano na godzinę 17:00. Do hotelu pod Wrocławiem dotarliśmy o 23:00.

Dzień 8 Biskupice-Lwów.

O 7:30 z inną grupą chętnych udać się na fakultatywny kurs we Wrocławiu (13 €), trwający około 2 godzin. Dla reszty wyjazd z hotelu zaplanowano na 9:00. Zatrzymaliśmy się dla siebie we Wrocławiu na dosłownie 10 minut. Jedliśmy w tym samym Grossar. Granicę minęliśmy dość szybko, do Terminalu A (z przesiadką) dojechaliśmy około 20:15, wylot do Lwowa zaplanowano na 21:05.

Przewodniki

Kilka słów o systemie ocen: maksymalna liczba punktów to 12, oceniana na podstawie sposobu prezentacji informacji, zawartości informacyjnej tekstu, stopnia przyjazności dla turystów.

1. Drezno: Giralt - jak zawsze bezbłędnie i bardzo ciekawie. Przed tą trasą spotkałem go na fakultatywnych w galerii - również bardzo ekscytujących. Stopień 12.

2. Belgia (Bruksela, Brugia i Gandawa): Larisa - materiał nieciekawy, wszystkie daty i nazwiska zostały nazwane oczywiście przypadkowo. W drodze do Brugii wysłuchaliśmy wykładu o trudnym życiu w Belgii - może ktoś był zainteresowany, ale ja nie. Nie najlepszy przewodnik. Ocena 6.

3. Amsterdam (recenzja): Siergiej z Kiszyniowa – dość ciekawy tekst, dobra prezentacja. Wystąpiła irytacja lub zmęczenie przewodnika jego pracą (może to nie jego poziom), a także lekka pogarda dla grupy ("Hej, Ukraino, chodź tu!"). Klasa 8.

4. Holandia (Zaanse Schans i Volendam, Alsmeer, Alkmaar i Edam): Siergiej z Białorusi to dobry przewodnik, przyjazny, informacje zostały podane łatwo i ciekawie. Może zabrakło odrobiny „teatralności”... Ocena 10.

5. Berlin (przegląd, Pergamon, Enchanted Berlin): Alla - powiedzieli, że to najlepszy przewodnik w Berlinie. Tak, osoba pracuje zawodowo, prezentacja i tekst są na poziomie, ale nacisk położono raczej na emocjonalność (zwłaszcza w Pergamonie). Poziom jej niemieckiego jest wątpliwy (w muzeum nie mogła się wytłumaczyć opiekunowi). W tym samym Pergamonie zażądali od niej licencji przewodnika, której nie mogła przedstawić - odniosłem wrażenie, że z tego powodu koniec zwiedzania był pomięty, a Alla szybko wycofała się z muzeum. Klasa 10.

Przed recenzją chciałbym zwrócić uwagę na 2 punkty. Zawsze chwaliłem "hotelową" obsługę Accord, ale tym razem jakoś się pomylili... Po pierwsze, przed wyjazdem byłem zadowolony z liczby 4* (wszystko oprócz 2x). Jednak w rzeczywistości okazało się, że te „cztery gwiazdki” nie są dobre, widzieliśmy 3* dużo lepsze! Nie jest jasne, dlaczego trzeba było umieszczać nas w takich hotelach, skoro można zaoszczędzić na kategoriach i wybrać nocleg bliżej centrum lub transport. Po drugie, zdenerwowała mnie sytuacja z hotelem w Brukseli. Jeszcze przed wyjazdem dostaliśmy telefon i zostaliśmy ostrzeżeni, że nie będzie pokoju trzyosobowego i jedno z nas będzie musiało mieszkać osobno, z nieznajomym. Wszystko to można by zrozumieć, gdyby nie jeden, ALE: 2 lata temu była dokładnie taka sama sytuacja, ale sam hotel udostępnił nam pokój jednoosobowy za darmo. Co więcej, ten hotel był tylko polskim 3* na przedmieściach Gdańska, a nie siecią irlandzkiego „Belson” 4*!

Kilka słów o systemie ocen. Maksymalnie - 12 punktów, składa się z 3 ocen, po 4 punkty każda: pokój, śniadanie i ogólne wrażenie (lokalizacja, personel, nawet projekt).

1. Qubus Hotel (Legnica, tranzyt). Plusy: przestronny pokój; lokalizacja w samym sercu miasta, obok zamku, katedry, dworca. Minusy: umieścili nas w pokoju dla osób niepełnosprawnych (czy można się bez niego obejść?); takie śniadanie (jak się okazało, nie najgorsze); słabe Wi-Fi. Wynik 3/2/3=8.

2. Hotel MERCURE HAFEN (Düsseldorf, tranzyt). Plusy: ładny pokój z zestawem hotelowym i lodówką; dobre urozmaicone śniadanie (najlepsze na wycieczkę). Minusy: tramwaj trochę przeszkadzał za oknem. Wynik 3/3/3=9.

3. GRESHAM BELSON (Bruksela). Plusy: ciekawe śniadanie z rogalikami. Minusy: mały pokój; na pokój przypadała tylko jedna karta-klucz (chociaż powinna być zgodna z liczbą gości). Ocena 3/3/1=7.

4. Hotel IBIS Schiphol (Amsterdam-Schiphol). Plusy: dobre śniadanie, również z rogalikami; Nie mogę nie wspomnieć o uroczych zającach żyjących w okolicy hotelu =). Minusy: mały pokój (przypomina kabinę na promie, trochę więcej); długie korytarze; lokalizacja w pobliżu lotniska Schiphol (do miasta - tylko pociąg z lotniska). Wynik 1/3/1=5.

Jeśli chodzi o fakultatywne, to jako najciekawszy chciałbym zwrócić uwagę na Pergamon. W Brugii i Gandawie trzeba w dobry sposób przeznaczyć cały dzień, jest wiele ciekawych miejsc. „Holenderskie” przedmioty do wyboru (Zanse i „Cheese”) nie były zbyt dobrze zbudowane, a czasu było katastrofalnie mało. Wydaje mi się, że Edam trzeba połączyć z Zaanse i Volendam (Edam i Volendam to praktycznie to samo miasto), a przynajmniej kilka godzin należy przeznaczyć na Alkmaar - miasto jest całkiem ładne.

Zaznaczam również, że niezależnie odwiedziliśmy Historyczne „Zielone Krypty” (12 €) - jasne muzeum, ale zajmuje to pół dnia, nie mniej, a nie mieliśmy tak dużo wolnego czasu. Wybraliśmy się na przejażdżkę łodzią wzdłuż Amstelu (9 €), więc co jeśli wycieczka jest po angielsku? Poszliśmy też do Rijksmuseum (15 €) - bardzo pouczające, pod względem treści przypomina raczej muzeum historii lokalnej, choć przeważają obrazy. Nie należy bać się kolejek, my ich nie spotkaliśmy (odwiedziliśmy oczywiście rano). Być może warto było wziąć audioprzewodnik (za trochę pieniędzy), ale i bez niego wszyscy zaglądali (w każdej sali są touchpady, na których można dokładnie obejrzeć każdy eksponat).

Podsumowując, podobała mi się wycieczka! Tyle że Amsterdam był trochę rozczarowujący... Brugia i Volendam były szczególnie niezapomniane. No i oczywiście śledź i węgorz w Volendam były bardzo smaczne!!! =) I podsumuję wszystko frazą od liderki Katyi Voloshiny, która w tym przypadku jest bardzo odpowiednia: „Nie szkodzi, ale dobrze!”