Deja vu-2

12 Styczeń 2018 Czas podróży: z 30 Grudzień 2017 na 05 Styczeń 2018
Reputacja: +15097.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Ranek 1 stycznia był sł oneczny. Chwytają c butelkę porto ruszamy na tradycyjny spacer wzdł uż Sł onecznego Szlaku. Zatrzymany kilka razy, aby się nał adować .

Podczas szarż y podbiegł a grupa mł odych zwierzą t w strojach karnawał owych. A jak ludzie mają tyle zdrowia do biegania 1 stycznia?

A wiewió rki są czymś , co warto zobaczyć ! Podobno mieli duż o pracy w sylwestra, teraz odpoczywają !

Zakoń czywszy jakoś naszą podró ż , do Ał upki podjechaliś my 115. autobusem. Z Ai-Petri wznosił a się chmura. Ale był o zaskakują co cicho. Park był doś ć zatł oczony, ale zaczą ł padać deszcz, a ludzie zaczę li się rozchodzić , uwalniają c ł awki przy stawach. Wybrawszy jednego z nich pod drzewem, rozł oż yli przywiezioną z domu bieliznę i dokoń czyli porto pod migdał ami. Na są siedniej ł awce, pomimo deszczu, szczegó lnie wytrwali ludzie też z czegoś korzystali.

Pachną ce migdał ami, wleciał a sikorka. Smakosz, do cholery!


Deszcz się nasilił , musimy iś ć się wysuszyć i ogrzać . Nie pamię tam gdzie, ale dowiedzieliś my się , ż e nasz ulubiony markowy sklep z winami Massandra został otwarty. Oczywiś cie przenieś li się tam. Ale niestety, ach! Okazał o się , ż e jest zamknię te, bo był poniedział ek, a na drzwiach był napis z harmonogramem pracy, na któ rym był napisany czarno na biał ym - niedziela i poniedział ek nieczynne. Dobrze, ż e wczoraj nie pojechaliś my do Nowego Ś wiata. Z pewnoś cią mają ten sam harmonogram, a my musielibyś my poł ą czyć się w namię tny pocał unek z zamkiem w drzwiach sklepu.

Mieliś my jednak sł abą nadzieję , ż e przynajmniej sala degustacyjna za rogiem jest otwarta. Ten sam znak mó wił , ż e jest otwarty codziennie. Ale nawet tutaj nie nalali nam drinka - z okazji ś wię ta dziś smakowali do 14.00. A był a już.15. 00.

Nie siorbią c sł ono, chodź my na przystanek autobusowy. Ochroniarz przy wejś ciu zapewnił nas, ż e autobusy kursują dzisiaj (nie kursował y 1 stycznia zeszł ego roku). Nie miną ł nawet rok (czekaliś my prawie godzinę ) i wyjechaliś my do Jał ty.

A w Jał cie wyglą da na to, ż e w ogó le nie był o deszczu. Wię c, odś wież ywszy się , poszliś my ponownie na spacer. Był o znacznie wię cej ludzi niż dzień wcześ niej. Skradł a się .

Wedł ug krokomierza przeszliś my dziś.18, 5 km. Ogó lnie na 1 stycznia bardzo dobrze!

Patrzą c na prognozę jednym okiem, nadal nie chcieli w to uwierzyć . Obiecali deszcz przez cał y dzień . Co robić ? Jak dostać się w gó ry?

Nie padał o rano, ale padał o w nocy. Nie warto był o dzisiaj zaczynać poważ nej podró ż y - a jest niebezpiecznie, a my krzą tamy się jak ś winie. Zdecydowaliś my się na lekki szlak w wą wozie trzech gó r. Ale najpierw po drodze musisz wbiec do winnicy. Już wtorek i drugi sklep firmowy powinien być otwarty! Taki pracował ! I ceny! Moja droga mamo, gdzie byliś my wcześ niej? Jak za starych dobrych czasó w, noworoczne rabaty. Oczywiś cie port za 38 hrywien to wcale nie to samo, co za 400 rubli. Ale w poró wnaniu z cenami w sklepach w Jał cie jest to bardzo humanitarne.

Ponadto ciocia-sprzedawca powiedział a, ż e ​ ​ pracowali ró wnież w zeszł ym roku. A my myś leliś my, ż e nie! Ohohohonyuszki! Ile sł odyczy nie jest wypitych!

Z chciwoś ci kupiliś my dwie cał e butelki – „Bastardo” i „Lacrima Christie”. Oczywiś cie wcią gnię cie ich pod gó rę jest trudne. Ale dlaczego nie jesteś my turystami? Idź pusty!


Wyszliś my ze sklepu, by poszukać drogi do Dolossi. Ostatnie kilka razy jechaliś my tam autobusem i już zapomnieliś my, gdzie zaczyna się droga. Podł ukaw, spytał a ciotka. Wyjaś nił a, pytają c wcześ niej, czy wiemy, ile tam popijać ? Wiedzieliś my o tym. Co jest do zrobienia?

Drogą stosunkowo opustoszał ą w ś rodku lasu, o stosunkowo niewielkim nachyleniu, z wielką przyjemnoś cią poszliś my do wioski. Plecak był jednak noszony po kolei.

Nie zeszliś my od razu, biorą c pod uwagę , ż e był by to zbyt kró tki spacer. Zamiast tego poszliś my drogą na przeciwległ ym zboczu. Na gó rze znajduje się taras widokowy, z któ rego wyraź nie widać Jał tę . Ale pogoda był a taka sobie. Chmury peł zał y z gó r, a Jał ta przeciwnie, był a zalana sł oń cem. Mó j sprzę t nie wytrzymał takiego kontrastu. Zdję cie jest takie sobie.

W drodze powrotnej spotkaliś my samotnego konia w uprzę ż y. Dziwne, ale gdzie jest jeź dziec?

Koń nie odpowiedział na pytanie. Ale zagadka został a szybko rozwią zana - za rogiem pojawił się kolejny koń , ale już z czł owiekiem na pokł adzie. Towarzyszył im mał y pies. Kiedy ta grupa się zbliż ył a, zdecydował em, ż e ten czł owiek jest leś nikiem. Ś wiadczył o tym jego zakamuflowany wyglą d zewnę trzny. Zapytał mnie, doką d zmierzamy. Na wszelki wypadek powiedział em po prostu „w dó ł ”, nie wchodzą c w szczegó ł y. Tu niewiele się zmienił o. Moż e nie moż esz już tu chodzić ? Aby unikną ć dalszych pytań , szybko zmienił a temat, rż ą c do jego „strasznego straż nika” w postaci kudł atego kundla. Mę ż czyzna powiedział "w porzą dku! " poszedł dalej. I zeszliś my do wą wozu.

A gdzie by się przestraszył ? Coś jest nie tak z wodą !

Już prawie na samym dole był przyzwoity wodospad, ale tam osiedlił a się grupa, wymuszają c dł ugi stó ł z ró ż nego rodzaju ró ż nicami. Zeszliś my jeszcze niż ej i tam znalazł em mniej lub bardziej odpowiednią wannę . Przeprowadził ką piel rytualną . Whoo! Ś wietny! Vadik wstrzymał się od gł osu.

Chodź my na tor. Coś , co trochę mijaliś my dzisiaj. Po drugiej stronie ulicy duż ymi literami wywieszono „Plac Zwycię stwa”. Nigdy tam nie byliś my. Za każ dym razem, gdy schodzili z gó r, wpadali na ten napis, ale nigdy nie mieli doś ć sił . Teraz są jeszcze ciepł e. Wejdź my po schodach.


Ale nigdzie nie prowadzili. Po wykonaniu pę tli ś cież ka poszł a tym samym torem, ale wyż ej. Tyujujuju! Oto kwadrat dla Ciebie!

A sił y wcią ż bł yszczą ! Poszliś my drogą . Gdzieś musi być droga w dó ł do morza, na plaż ę Massandra. Pytali nadjeż dż ają cych ludzi, patrzyli na telefon, ale znaleź li drogę . Nie dwumian Newtona. Okazał o się nawet, ż e droga przebiega przez park. Sł yszeliś my, ż e jest park Massandra, ale nigdy tam nie byliś my. Có ż , park jest taki sobie. Stara, zaniedbana, jak Livadia. Ale nadal ł adnie, a co najważ niejsze - w mieś cie. I nie musisz nigdzie iś ć .

Ale jak dł ugo moż esz nosić te butelki? Gdybyś my mieli ze sobą korkocią g, szybko byś my sobie z nimi radzili. Musiał em wię c zawlec się do domu i tam go otworzyć . A potem idź się napić na nasyp.

Tego dnia przeszliś my 22.8 km.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
 Парк Воронцовского дворца
 Учелье трех гор (Уч-Кош)
 Учелье трех гор (Уч-Кош)
 Учелье трех гор (Уч-Кош)
 Учелье трех гор (Уч-Кош)
 Не Париж.Массандровский пляж. На табличке так смешно по английский написано
 Массандровский парк
 Массандровский бич
 Ялта - город контрастов :)))
Podobne historie
Uwagi (14) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara