CUKIER jest fajny! Radzę.

06 Lipiec 2009 Czas podróży: z 17 Moze 2009 na 24 Moze 2009
Reputacja: +20.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Sahara (2 dni)

Na począ tku wą tpiliś my, czy wybrać się na wycieczkę , któ ra „zabierze” dwa z naszych siedmiu dni wolnego. Inaczej sprawa ma się na dwa tygodnie na wakacjach. Do Tunezji pojechaliś my tylko na tydzień . Ale leż ą c na plaż y, zdecydowaliś my się na wycieczkę . I w rezultacie pó ź niej nie ż ał owano ani jednej kropli.

Dzień pierwszy


O 6.40 opuś ciliś my nasz hotel. Najpierw „zebrał ” innych turystó w (z innych hoteli). Tak wię c wszyscy zaczę liś my naszą trasę w autobusie. Grupa okazał a się nieliczna – pię tnaś cie osó b, w tym dwoje dzieci w wieku sześ ciu lat. Przewodnik przedstawił się nam i powiedział , ż e wybieramy się na jednodniową wycieczkę do Tunezji. Turyś ci mieli panikę na twarzach i wybraliś my się na 2-dniową Saharę . Ja, po uprzednim przeczytaniu recenzji, przyją ł em informację z uś miechem. Zwł aszcza gdy „zgromadziliś my się ” w hotelu, przewodnik zapytał , czy jesteś my „na Saharze”. Widzą c zamieszanie turystó w, przewodnik uś miechną ł się i powiedział , no có ż , skoro za Saharę zapł acił eś , to chodź my tam.

Od razu powiem, ż e wycieczka był a dobrze zorganizowana i przemyś lana. Czę sto mieliś my przystanki na wycieczki lub po prostu „sanitarne”. Po podró ż y nie był o zmę czenia. Dobrze też , ż e wyjechaliś my wcześ nie, a kiedy zwiedziliś my ciekawe miejsca - nie był o duż ych tł umó w turystó w z innych grup.

Pierwszym naszym przystankiem był a wizyta w mieś cie El Gem i Koloseum. Po przyjeź dzie przewodnik opowiedział nam kró tko i dał nam czas na spacer po Koloseum. Mogę powiedzieć - pod wraż eniem, moż na poczuć powiew staroż ytnoś ci. Wystarczają co duż e Koloseum, z podziemnymi pomieszczeniami, w któ rych kiedyś znajdował y się „komory”, w któ rych przetrzymywano ludzi (bojownikó w).

Potem, za miastem El Jem, był y przystanki w pobliż u sklepó w i kawiarni. Pró bowaliś my „tunezyjskiej herbaty”. Jest zwyczajny (szklanka 150 gramó w kosztuje 2 dinary - trochę ponad 1 dolar - za jednego dolara daje 1.35 dinara), ale pyszna.

To parzona zielona herbata ze ś wież ą mię tą , bardzo sł odka i z dodatkiem orzechó w (migdał y lub cedr).

Kolejny przystanek wycieczki zaplanowano w wiosce „Berber”. , któ ry znajdował się w mieś cie Matmata. Tam zobaczyliś my, jak ż yją ci ludzie. Ich domy są wykopane w ziemi, takie jaskinie. Na dworze jest gorą co, wchodzisz tam i od razu temperatura spada z 40 stopni do 18. Dom wyglą da tak - podwó rko i kilka pokoi, kuchnia, stodoł a. Był a babcia „berberyjska”, któ ra mielił a mą kę i pozwalał a turystom robić z nią zdję cia. Potem poszliś my na obiad do restauracji na pustyni. Jedliś my sał atkę i kuskus z mię sem i sosem. To był o bardzo smaczne.

Potem poszliś my znowu - krajobraz za oknami zmieniał się okresowo. Jest zielony, to pustynia. Przy drodze roś nie wiele kaktusó w - sł uż ą one jako ż ywopł ot dla plantacji drzew oliwnych. Te kaktusy nie są proste - mają jadalne owoce.


W tym momencie kwitł y pię knymi ż ó ł tymi kwiatami. A owoce dojrzewają we wrześ niu (przepraszam, nie pró bował em, mó wią bardzo smaczne). Widzieliś my (podczas jazdy po pustyni) dzikie wielbł ą dy. Na począ tku był o ciekawie, zatrzymaliś my się , ż eby zrobić im zdję cia. Pó ź niej widzieliś my wiele wielbł ą dó w, któ re cią gle się spotykał y. No nie wiem, jakbyś my mieli krowy na wiejskich drogach - mają wielbł ą dy : -). Gdy jechaliś my, przewodnik postanowił nas zabawić . Mó wi, ż e ma chroniczny katar od klimatyzatoró w. A mó wią , ż e zawsze ratują go zioł a lecznicze : -). A teraz spró buj. Trzeba wzią ć szczyptę i wepchną ć ją w nozdrza - jeś li pó ź niej zaczniesz kichać , ciał o jest zdrowe, wszystko jest w porzą dku. Jeś li nie ma reakcji na trawę , musisz udać się do lekarza. A potem zaczę ł o się masowe kichanie, có ż , co za kichają cy autobus prosto. Powiem tak o moich odczuciach - lepiej bym nie spró bował a tego zioł a : -).

Bo począ tek silnego bó lu gardł a, a potem kichanie ze ł zami w oczach : -). Aby to zł agodzić , przewodnik dał nam cukierki : -). Powiedział , ż e w drodze powrotnej odwiedzi nas wujek, któ ry sprzedaje to zioł o : -) chę tni mogą kupić , aby ugoś cić znajomych i przyjació ł w domu. Ś mieją c się , nasza podró ż trwał a dalej. A my byliś my przy wjeź dzie do miasta Douz (gdzie musimy przenocować , a czekaliś my na wielbł ą dy itp. ). Znowu przewodnik postanowił nas pocieszyć , poruszyć . Ale mó wi, mó wią , ż e wiesz, ż e noc spę dzimy w namiotach na ś rodku pustyni. Istnieją dwa lub trzy lokalne namioty. A jeś li chcesz, moż esz spę dzić razem noc w duż ym namiocie. Varanie biegają dookoł a, ale nie boisz się ich : -), miejscowi wiedzą , jak sobie z nimi radzić . Znowu turyś ci zmarszczyli brwi. Okazał o się to ż artem : -)

Tak wię c dotarliś my do miasta Douz do hotelu „transit”, gdzie zostaliś my zakwaterowani na noc.

Hotel jest wystarczają co duż y, pokoje są dobre z prysznicem i wszystkim, czego potrzebuje podró ż nik. Zostawiają c tam swoje rzeczy i trochę odpoczywają c, udaliś my się na pustynię . Najpierw jechaliś my (kto chciał ), a raczej lataliś my na lotniach. Nastę pnie wypoż yczyliś my stroje narodowe, pojechaliś my na przejaż dż kę na wielbł ą dzie i spotkaliś my zachó d sł oń ca na pustyni. Każ dy otrzymał wielbł ą da. Znowu przewodnik nie zapomniał o nas zaż artować : -) Powiedział , ż e kiedy jeź dzimy na wielbł ą dach, musimy się z nimi odpowiednio porozumieć : -) Jak nauczyć się dwó ch sł ó w, któ re wielbł ą dy przyjmują jako polecenie do dział ania. Jeś li chcesz skrę cić w prawo - musisz powiedzieć "DZIURA", a w lewo - "ODDECH". Pró bowaliś my zapamię tać te sł owa. Wł aś ciwie, kiedy dostaliś my wielbł ą da - nie potrzebowaliś my ż adnych komend, ż eby nam to powiedzieć , a te ł yse zwierzę ta ich nie rozumieją : -) "Osiodł ani" nasze statki pustyni, weszliś my w pię kno… Pię kno, sł owa nie są w stanie przekazać - trzeba to zobaczyć.


Wokó ł piasku, wydm… zatrzymaliś my się na samej pustyni, z dala od wszystkich i wszystkiego. Piasek na pustyni nie jest jak rzeka, jak morze. Jest zupeł nie inny. Jest mał y, zupeł nie jak kurz. Bierzesz go w dł onie i kilka sekund pó ź niej twoja rę ka jest pusta, przesą cza się przez palce. Widzieliś my zachó d sł oń ca na pustyni - pię kny widok. Potem powoli wracaliś my z pustyni. Cieszą c się tym wszystkim, wró ciliś my na noc do hotelu. Tam czekał a na nas kolacja, potem mogliś my iś ć odpoczą ć w pokoju, spacerować po okolicy lub popł ywać w basenie. Poszliś my na basen, zanurzyliś my się tam, poszliś my spać - bo był o pó ź no, a my musieliś my wstawać o 3.00 nad ranem, ż eby spotkać ś wit na pustyni : -). Na tym zakoń czył się pierwszy dzień trasy, któ ry był peł en i peł en emocji.

Dzień drugi

Wię c obudziliś my się o 3.

00 rano poszliś my na ś niadanie - nie wstaje tak wcześ nie, ale trzeba  No jest kawa z masł em  Wsiedliś my do autobusu i pognaliś my po przestronnych drogach, czekają c na kolejny dzień na przygotowania. O ś wicie zatrzymaliś my się na pustyni na spotkanie ś witu. Pię kna! Okazał o się , ż e pię kne zdję cia. Wokó ł ciszy wszyscy stali prawie wstrzymują c oddech (ró wnież senni) i patrzyli, jak sł oń ce wschodzi coraz wyż ej… Doś ć podziwiają c, wsiadł em do autobusu i pojechał em dalej. Po drodze, jak pierwszego dnia, spotkaliś my dzikie wielbł ą dy.

Pierwszy przystanek był w pobliż u sł onego jeziora, lub jak to się nazywa „solne bagno”. Jak powiedział nam przewodnik, wydobywa się tam só l na potrzeby produkcyjne. Smakowaliś my tej soli - sł onej; To jezioro wyglą da jak wielka kał uż a z biał ym dnem (nie jest gł ę boka). Miejscami ró ż owe, przeważ nie biał e. Wokó ł garś ć soli. Ogó lnie wyglą da pię knie.

I znowu to na pustyni, na poziomie 8 metró w poniż ej poziomu morza. Robiliś my zdję cia, podziwialiś my i poszliś my…

Nastę pny przystanek to „sanitarny”, gdzie moż na napić się herbaty i kawy. Wypiliś my znowu tunezyjską herbatę , któ ra nam się spodobał a.

Potem pojechaliś my trochę i przenieś liś my się do jeepó w, któ re ró wnież miał y jeź dzić po pustyni. Ale najpierw pojechaliś my w kierunku miasta Chibeka. Idą c dalej, to miejsce zrobił o na mnie najwię ksze wraż enie. Chibeka to mał e miasteczko z nowej i starej czę ś ci. Stara czę ś ć został a zalana w 1969 roku, po czym nie został a odbudowana. To wyglą da jak. . Otó ż ​ ​ ruiny, pozostał oś ci dawnych domó w. Blisko gó ry, skał y. Tam nakrę cono film „Angielski pacjent”. Kiedy wró ciliś my do domu, obejrzeliś my ten film i szukaliś my znajomych miejsc  Chibeka leż y blisko granicy z Algierią . Zwiedzanie starego Chibeke prowadził lokalny przewodnik, a nie ten, któ ry nam towarzyszył.


Po przejś ciu przez mał y wą wó z obserwowaliś my z wysokoś ci miasto. I zaczą ł schodzić . Poniż ej zobaczyli mał e jezioro i dawny wodospad. Zrobiliś my zdję cia; , trwać . Wokó ł skał a cisza, palmy…. Có ż , pię kno jest po prostu nierealne, trudno to wyrazić sł owami. A potem czekał y na nas wodospady. . trochę emocji i brak sł ó w do opisania. Miejscowi kupcy nieco psuli obraz ró ż nymi bibelotami. Powoli idą c i cieszą c się , wró ciliś my do samego miasta. Wsiedliś my do jeepó w i rzuciliś my się na wiatr… Trochę o jeepach i kierowcach. Jeepy są nowe, maksymalnie dwa lata. Dalej jeż dż ą c po nich, staje się jasne, dlaczego Kierowcy to profesjonaliś ci w tej dziedzinie i jesteś my o tym przekonani. Są noszone schludnie i szybko. Ale gdy jechaliś my akurat po drodze nie był o to począ tkowo wyczuwalne, na pustyni – jest jedna cią gł a adrenalina! I oto jest - pustynia! I pę dzimy jeepami.

Znowu trudno opisać sł owami sposó b, w jaki jechaliś my po wydmach, kolejce gó rskiej. Szczegó lnie pod wraż eniem, kiedy pró bowaliś my wjechać jeepem na wysokie wzgó rze, któ re jest prawie pionowe… po prostu UHHHHHHHHHHH! Potem po prostu dryfowali po piaskach. Cał a nasza grupa zmieś cił a się w trzech jeepach, wię c jeden jeep utkną ł nawet w piasku, kiedy jechaliś my pod gó rę . Wszyscy wyszli bawić się i cieszyć pustynią podczas wykopywania jeepa z piasku. Piasek jest fajny! Był y mał e ś lady niektó rych zwierzą t, moż e tych samych jaszczurek. Nastę pnie udaliś my się do miejsca, w któ rym krę cono film „Star Warriors”. Sceneria pozostał a od tego czasu. Wę drowaliś my tam, robiliś my zdję cia  I pojechaliś my do powrotu z pustyni. Po drodze zobaczyli miraż . Jednak powiedzieli, ż e tam był - nie widział em. To był koniec podró ż y jeepem. Poż egnał em się z kierowcami zabó jcó w i podzię kował em im, wsiadł em do autobusó w i pojechał em dalej.

Zatrzymaliś my się w pobliż u sklepu, w któ rym kupiliś my dż em z kaktusa (bo owocó w nie dał o się skosztować ). Przewodnik zaproponował , ż e zatrzyma się w mieś cie Kairan, na targu owocowo-warzywnym, jeś li chcesz. Kupiliś my morele (pyszne i sł odkie). Owoce w Tunezji, takie same jak tutaj. Nie obserwował am tam szczegó lnie egzotycznych: truskawki, brzoskwinie, morele, arbuzy, morwy - wł asne (lokalne). Banany, ananasy, mango - import.

Nastę pnie zatrzymaliś my się w pobliż u najstarszego meczetu w mieś cie Kairan. W tym samym czasie odwiedzili pobliski sklep z pamią tkami i sklep z dywanami. Kupił em tam kilka torebek w normalnej cenie (ze skó rą wielbł ą da). Powoli wró ciliś my do naszego hotelu. W efekcie w cią gu dwó ch dni przejechaliś my wię kszą czę ś ć Tunezji, jakby zataczają c koł o. W drodze powrotnej, zgodnie z obietnicą przewodnika, do naszego autobusu podszedł sprzedawca chwastó w i nazwał go miejscowym Benladanem.


Wyglą dał na ubranego w miejscowe stroje, z owinię tą gł ową . Wsiadł do autobusu do nas i zaczą ł krzyczeć pokazują c trawę „gó wno…. . generał rozbawiony. A kilka osó b nadal kupował o to zioł o - aby hodować przyjació ł i krewnych.

Kilka sł ó w o przewodniku, czł owieku, któ ry był z nami przez dwa dni. Wesoł y, duż o mó wi i opowiada ciekawe historie. Jak się okazał o, drugą edukację otrzymał na Ukrainie (Odessa). Duż o mó wił o swoim kraju, tradycjach. Trochę o kraju: ciekawy kraj, duż o wydaje się na edukację . Jak powiedział przewodnik, jeś li chcesz zobaczyć szkoł ę w jakimś mieś cie lub miasteczku, poszukaj najpię kniejszego budynku i nie popeł nij bł ę du. Wiele praw dla kobiet. Mają w sierpniu „dzień kobiet”, coś w duchu naszego 8 marca. I co roku w tym dniu uchwala się prawo dla kobiet, któ re uł atwia im ż ycie. Kobiety ubierają się tam swobodnie, jeś li ktoś nosi stroje narodowe, bo tak bardzo im się to podoba. Nie zmuszaj ich do noszenia.

Jest wię c styl europejski dla kobiet (mę ż czyzn) i narodowy. Wiele kobiet jeź dzi. Wcześ niej nawet nie zostali powstrzymani. A przysł owie „kobieta za kierownicą jest gwiazdą , wszyscy ją widzą – ona jest nikim”. Teraz obok policjantó w z drogó wki zdarzają się czasem policjanci drogowi. Tylko oni mogą zatrzymać kobiety za kierownicą.

Tak otrzymaliś my dwudniową wycieczkę . Trochę pisał em, bo cię ż ko to zrobić i ubrać w sł owa. Po prostu radzę odwiedzić Tunezję i odwiedzić tę wycieczkę (wartą.150 USD za osobę ). Ponieważ jesteś my tego warci!

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Древний колизей в г.Эль-Джем
Закат в Сахаре
САХАРА - это классно! Советую.
Podobne historie
Uwagi (2) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara