Krym to raj, ale tylko bez obsługi
Przygotuj się na dł ugą i pouczają cą historię ; )
Zanim zdą ż yliś my przyjechać , jak już w pocią gu, zaczę li nas ł apać poś rednicy i oferować zakwaterowanie w ogó le nie natarczywie, tylko tym, któ rzy o to poprosili. Najpierw pytają , czego chcesz i ile oczekujemy. Wyraziliś my 25 USD, zaoferowaliś my 35 USD, targowaliś my za 30 USD. Ponieważ był o duż o ludzi, sezon nie chciał się koń czyć , a zatem ceny mieszkań był y wyż sze, gdybyś my przybyli 3-4 dni pó ź niej, wynaję libyś my już za 20-25 USD. Tylko mieszkanie. Prywatny mini-hotel, mał y dwupię trowy budynek obok zwykł ego budynku mieszkalnego. 3 pokoje i duż a kuchnia dla wszystkich. W pokoju duż e ł ó ż ko, klimatyzacja, ł azienka, szafa i lodó wka (nasza osobiś cie! - bo nie był o innych pokoi - tylko na dole we wspó lnej kuchni). Wszystko jest czyste i zadbane, ale na pewno nie 5*. Zawsze był a woda, ale ponieważ kolumna gazowa znajdował a się na dole, gorą ca woda okresowo znikał a, ponieważ kolumna był a zepsuta, konieczne był o ponowne wł ą czenie wody pod peł nym ciś nieniem, aby się zapalić . Ale przyzwyczailiś my się do tego doś ć szybko.
Gospodyni oczywiś cie nadal jest tą samą bizneswoman, ale cał kiem sympatyczną , ł adną kobietą , bardzo sympatyczną i pogodną . Od razu pozbyliś my się przepustki na plaż ę sanatorium za darmo od wyjeż dż ają cych mieszkań có w. To prawda, ż e poproszono nas, abyś my czekali 4 godziny, aby mieć czas na posprzą tanie pokoju. Ponieważ nic nie wzbudzał o podejrzeń , zostawiliś my wszystkie rzeczy pod klucz z gospodynią w garaż u i poszliś my na spacer.
Upał był gorą cy, wszystko +45 w cieniu. Poszliś my na miejską plaż ę , ś mierdział o siarkowodorem, glonami w wodzie metr na metr i ś mieciami. Dlatego od razu zdecydowaliś my, ż e ta plaż a nie jest w naszym guś cie. Chociaż plaż a jest wszę dzie piaszczysta, zbudowali nasyp i pokryli go kamykami. Wię c idziesz w wodzie kilka metró w i jesteś na przyjemnym piasku.
Samo miasto nie jest zł e, czyste, zadbane, budynki w centrum został y odrestaurowane. Gdy spró bowaliś my wejś ć dalej w gł ą b miasta, okazał o się , ż e tylko wał centralny ma cywilizację . Mó j ukochany mę ż czyzna przezię bił się , wię c praktycznie nie wychodziliś my z pokoju przez 3 dni i byliś my niesamowicie szczę ś liwi, ż e mamy wszystkie warunki, a zwł aszcza klimatyzację !
Nasza pierwsza wycieczka odbył a się spontanicznie i niespodziewanie. Poszliś my do klasztoru Toplovsky (350 rubli za dwoje), jedynego klasztoru na cał ym Krymie. Znajduje się w gó rach, gdzieś w godzinę jazdy od Teodozji. Jest tam niesamowicie pię knie, szliś my ś cież ką w gł ą b lasu okoł o 30 minut i tam pł ywaliś my w chrzcielnicy, w któ rej przez cał y rok temperatura wody wynosi +5. Zgodnie ze sł owami woda jest tam ż yciodajna, ś wię ta, leczy choroby, pomaga zajś ć w cią ż ę i tak dalej. Istnieją.3 ś wię te ź ró dł a, ró ż ne i inaczej nazwane. Przyjeż dż ają tam ludzie z cał ego ś wiata. Polecam zaró wno mł odym jak i starszym, nie zajmie to duż o czasu, ale uczucie spokoju i ró wnowagi oraz cał kowitego wyciszenia są odczuwalne od razu.
Kolejna wycieczka był a do Sudaka - Nowego Ś wiata (dla dwojga moim zdaniem 1500r). Tutaj mieliś my strasznego pecha z przewodnikiem. Taki… miejski szalony…. wszystko biegał o z nami jak kurczak z kurczakami, nie jedź tam. . . ś nieg spadnie ci na gł owę kompletnie martwy krzak!...jesteś my doroś li. . . trzeba opowiadać , a nie edukować . Okazał o się , ż e galopujemy w cał ej Europie, wię c okresowo walczyliś my z nią i sami szliś my.
Przejechaliś my przez Koktebel, pię knie i fajnie, choć przelotnie, ale naprawdę nam się podobał o. Powiedzieli tylko, ż e mieszkania są tam znacznie droż sze. Przejechaliś my przez Sudak, nudne, gę sto zaludnione miasto z rzadką roś linnoś cią (nie podobał o nam się ). Dotarliś my do twierdzy genueń skiej. To cud cudó w, od razu widać wiele zachowanych budowli z XIII wieku, kompetentnych konserwatoró w. Szkoda, ż e nie został w peł ni przywró cony. A potem moż na był o organizować ró ż nego rodzaju pokazy i turnieje oraz przycią gać zachodnich inwestoró w.
Ale twierdza został a zapamię tana nie tylko z budowli z XIII-XIV wieku, wspaniał ych widokó w na morze, ale takż e z czegoś innego. Kiedy schodziliś my ze wzgó rza, ską dś nadlatywał y chmury i ogromne krople prawie wydł ubał y nam oczy i nie oderwał y uszu! Zwariowaliś my i uznaliś my, ż e to koniec ś wiata! Na szczę ś cie chciał em napisać kró tko, ten deszcz z gradem prawie wyschł w szafach. Pę dziliś my do autobusu jak szalone mokre kurczaki z obawą , ż e coś schrzanię (kilka razy zgubił am kapcie) i boją c się , ż e zł amie nam krę gosł up. Po tym, jak autobus zebrał wszystkie mokre kurczaki, ruszył dalej. Jechaliś my jak turkmeń skie wahadł owce! Cał y autobus obwieszony jest spodniami, koszulkami, rę cznikami i szortami! Wszystko to spł ynę ł o na nas, ale nikomu to nie przeszkadzał o, ale wraż enia był y nie do opisania...taka przygoda)))) i przeż yliś my))))))
Kiedy przybyliś my do Nowego Ś wiata, wyszł o palą ce sł oń ce! Mieliś my trochę czasu, ż eby popł ywać na plaż y. . . po deszczu prawie nie był o ludzi. . . wszę dzie był a shawarma, pizza i koktajle mleczne....i oczywiś cie wino. Postanowiliś my zwiedzić plaż ę . Mimo pię kna natury plaż a mnie rozczarował a. Ogromne gł azy po wejś ciu do wody i ciemnoś ć glonó w, któ re owijają się wokó ł nó g. . . bbbrrr. . . Uwielbiam piasek.
Generalnie, zgodnie z harmonogramem, trasa hrabiego Lwa Golicyna przebiegał a zgodnie z planem. Kró tko mó wią c, jest to coś w rodzaju pasma gó rskiego z tak osobliwymi schodami, któ re są wypolerowane stopami turystó w i mokre od deszczu. Ogó lnie chodzisz i dookoł a jest pię knie…. i chodzisz jak gł upek i patrzysz na wł asne nogi, ż eby nie spaś ć twarzą w dó ł , nie spaś ć z klifu i nie lecieć jak bę benek lalek w dó ł do morza! Niemniej jednak, mieliś my duż o przyjemnoś ci, zobaczyliś my miejsce, w któ rym odpoczywali wielcy ó wcześ ni ludzie, gdzie trzymali wino, gdzie Chaliapin zdawał się ś piewać , gdzie ką pali się w zielonej zatoce i oddychali w jał owcowym gaju. Nastę pnym razem pojedziemy tam bez wycieczki i bę dziemy się nim cieszyć bez pomijania cioci.
Osobna historia to serpentyna! Ci kierowcy kamikadze pę dzą cy po drodze z dzikimi zakrę tami to coś ! Był y momenty, kiedy pę dziliś my drogą milimetr od urwiska. W ogó le mieliś my roczny zastrzyk adrenaliny, cieszyliś my się , ż e wró ciliś my do domu ż ywi . Na nasze pytanie, czy zdarzał y się wypadki wś ró d turystó w, ciocia odpowiedział a NIE piskiem. Wszyscy doszli do wniosku, ż e nadal tam są , a nasi są siedzi pili wino bez sprawdzania twarzy)))
Na wielkie pragnienie mojego mę ż czyzny kupiliś my przejaż dż kę konną (700 rubli za dwoje), ponieważ ma 6 lat doś wiadczenia jeź dzieckiego...mam zero! Ale był em strasznie zainteresowany i bez strachu. Zaczę ł o się od tego, ż e spó ź nili się na nas. . . czekaliś my 20 minut. . myś leliś my, ż e już wszystko jest. . . wychowali nas oszuś ci. . . już jechaliś my pobić ciotkę , któ ra nas sprzedał a bilety. Ale potem alleluja (! ), nadszedł cud cudó w...jak ona w ogó le zdobył a tę tarantaskę ! ! ! Kierowca jest przyjazny, ś mierdzą cy koń mi (lub kupą - jak wolisz) i udają cy zawodnika Formuł y 1, ś niady koleś . Ogó lnie bardzo biedni, przyjechaliś my. Oczywiś cie obiecano nam las, któ rego nawet nie ma. Ale to nie jest przeraż ają ce. Wybrali dla nas konie, a my z psem przewodnikiem Rogue (psem o przebiegł ej twarzy) i naszą eskortą ruszyliś my po wzgó rzach do morza. Mó j koń nazywał się Jack, koń mojego czł owieka to Zvezdochka. Wszystko jest w porzą dku...przybyli nad morze, spę dzili tam czas i przenieś li się z powrotem. W pewnym momencie dostaliś my gał ą zki w dł onie i powiedziano nam, ż e jeś li chcesz galopować , moż esz lekko uderzyć w zad. Gdy tylko zdą ż ył em pomyś leć , ż e wcale nie chcę robić kupy w galopie, mó j czł owiek, jak mó wią , „gwizdną ł i odleciał ”, a mó j Jack wzią ł to za przewodnik po akcji i rzucił się , by wyprzedzić Zvezdochkę bez pytania! Generalnie wł osy prawie odpadł y, piersi (wybaczcie mi wyraz) prawie poleciał y za plecy, a tył ek zapiszczał od ciosó w siodł a! No, przynajmniej był am na tyle sprytna, ż eby popatrzeć na mojego ukochanego i zobaczyć , ż e wsadził nogi w strzemiona i wstał , ja zrobił am to samo…. ksią ż ę przestał krzyczeć , ale cycki też skoczył y na plecy! ! ! Ten drań zaczą ł cią gną ć za uzdę , ale tylko trochę zwolnił … w ogó le jechaliś my prawie na farmę i zdał em sobie sprawę , ż e wydawał o się , ż e wszystkie czę ś ci ciał a są na swoim miejscu. A najciekawsze jest to, ż e nie puś cił em gał ą zki z moich rą k ! ! ! Ale uniemoż liwił mi trzymanie się ! ! No có ż …. . zł apał em kolejną dawkę adrenaliny)))) Napisaliś my recenzję w pamię tniku stadniny koni, zrobiliś my zdję cia miejscowym psom i koniom, obejrzaliś my mał y zaimprowizowany pokaz z koń mi i wesoł o wró ciliś my.
Dobra, pomiń my jazdę i przejdź my do przyjemnych chwil. Tym razem przewodnik był niesamowity. Przejechaliś my przez Symferopol wiele innych historycznych miejsc ze szczegó ł ową ciekawą historią o wszystkim i dotarliś my do Nikitskiego Ogrodu Botanicznego. Terytorium jest pię kne i ogromne, chociaż wię kszoś ć roś lin już wyblakł a. Szkoda tylko, ż e wszystko jest ogrodzone, na wielu drzewach jest napisane „Wasia tu był a” itp....wy jesteś cie barbarzyń cami, po co psuć się tam, gdzie mieszkacie? ! Zobaczyli też basen, w któ rym sfilmowali ż ó ł wia tortilla. . . kupili trochę pamią tek i pobiegli dalej. Dojechaliś my do parku Ał upka. Na pewno nie ma tak burzliwej roś linnoś ci, ale jest też pię kna. Oczy nie zdą ż ył y się wszystkim dziwić i chł oną ć wszystko, co widział y. Potem przybyli do Pał acu Woroncowa, co za cud stworzenia wielkich architektó w! ! ! To siostrzeniec Katarzyny II, wedł ug portretó w przystojny mę ż czyzna, poza tym w tamtych czasach wszyscy byli zawsze jakaś ropucha. Tam wszystkie meble został y zachowane, a obrazy wielkich mistrzó w, a nawet tapety nie został y zmienione ! ! ! Wę drowaliś my po pał acu i wydawał o się , ż e zaraz wyjdą dama w dł ugiej bufiastej sukience i mę ż czyzna w kamizelce!
Jedna fasada patrzy na gó rę Ai-Petri, a druga na morze, wykonane w zupeł nie innych stylach. Potem zeszliś my na molo i zał adowaliś my się do parahodika…. odeszliś my 10 cm od przewodnika i skwapliwie chł onę li wszystko, co nam kazano. To prawda, mó j czł owiek zdrzemną ł się ze zmę czenia, a ja uważ nie sł uchał em.
Przejechaliś my przez Ał upkę , Miskhor (zobaczyliś my pomnik syreny z bł yszczą cym tył kiem i gł ową pocieraną rę kami pł ywakó w), zobaczyliś my Liwadię , Pał ac Massandra i kilka ś wią tyń na wybrzeż u i dotarliś my do Jał ty. Zakochał em się w Jał cie. Bajkowa przyroda… bujna roś linnoś ć … gó ry dookoł a… niesamowite nabrzeż e… i mnó stwo miejsc do rozrywki! Przestraszyliś my się , ż e jest tam bardzo drogo, ale nastę pnym razem na pewno pojedziemy na poł udniowe wybrzeż e, sami się przekonamy, czy jest drogo, czy nie.
Te wycieczki wystarczył y nam i postanowiliś my spę dzić ostatnie dwa dni w Feo na plaż ach i kupowaniu pamią tek. Przywieź li glinę , só l morską...maskę z gliny z miasta Saki (pró bował am - po prostu super! ). . . ró ż ne herbaty zioł owe i mnó stwo przeró ż nych pamią tek. . . no i oczywiś cie koniak i wino. . . domowe i pakowane.
Szczerze mó wią c nie chciał em wyjeż dż ać , jest tam tak spokojnie i dobrze...cał kowity spokó j.... Tak, a miejsca jeszcze na wszystko nie zajrzał y, ogó lnie jestem zachwycony. Chcemy wię cej i już w samochodzie. Radzę wię c wszystkim, ale raczej nie w Feo, tylko na poł udniowym wybrzeż u.