Co zobaczyć w Bakczysaraju

04 Październik 2014 Czas podróży: z 15 Październik 2013 na 16 Październik 2013
Reputacja: +1752.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Bachczysaraj to mał e miasto, któ re wytyczył o swoje granice terytorialne prawie w poł owie arterii poł ą czenia drogowego mię dzy Sewastopolu a Symferopolem. Naprawdę jedno z najbardziej wyją tkowych miejsc na Krymie, któ re niestety nie znajduje należ ytej uwagi i zainteresowania w naszym ś rodowisku zepsutym moż liwoś ciami.

Odrapane miasteczko dawnej formacji, z wą skimi uliczkami na starym mieś cie i zerwanymi drogami na nowym, jest wyraź nie kontrolowane przez społ ecznoś ć tatarską , któ ra miejscami, z powodu nieporozumień w poglą dach na ukł ad ż ycia, czę sto odstrasza mieszkań cy innych regionó w.


Polityka nieingerencji moich są siadó w w osiedle i powiat skutkuje pesymistycznym spojrzeniem na tę oazę staroż ytnoś ci i ś wię toś ci w postaci „czego tam zapomniał em”. Z mniej lub bardziej podró ż ują cych czł onkó w towarzystwa, z któ rymi rozmawiał em poza miastem, wszyscy pamię tają tylko Pał ac Chana z fontanną Puszkina, na któ ry nie moż na patrzeć bez ł ez, oraz Klasztor Wniebowzię cia NMP, do któ rego „nie poszliś my, bo moje nogi był y zmę czone. "

W ten sposó b Bakczysaraj stoi samotnie, rozkwitają c w wolnym tempie i przybierają c pikantną formę dla tych, któ rzy z entuzjazmem i bł yskiem w oczach spotykają się z nowoś ciami. Tak wię c my, po kró tkim apelu i napeł nieniu termosó w herbatą i wypchaniu plecakó w kanapkami, ś miał o zaję liś my miejsca w naszym ż elaznym koniu. Wspomnienia z dawnego dzieciń stwa wymagają nowoczesnej aktualizacji, nowe informacje powinny stać się znane opinii publicznej, a emocjonalna skarbonka, któ ra od kilku miesię cy systematycznie traci kolory pod warstwami kurzu, powinna na nowo obudzić się z dzwonienia wraż eń .

Droga był a ł atwa i niewymuszona. Po opuszczeniu Sewastopola we wczesnych godzinach rannych byliś my dosł ownie jednymi z pierwszych, któ rzy podjechali do Parku Miniatur w Bakczysaraju. To pozwolił o nam wybrać miejsce parkingowe i wysł uchać dł ugich wyjaś nień od mł odych parkingowych, dlaczego zabierają od nas 5 hrywien za parkowanie pod napisem „darmowy”.

„Zhiguli” to oczywiś cie nie najlepszy ś rodek transportu, ale kiedy dobierze się odpowiednią zał ogę , to przestaje się zwracać uwagę na takie drobiazgi. Cią gł e wyprzedzanie przez bardziej kolorowych kolegó w traktujesz ze zrozumieniem, a hał as nawierzchni drogi wydobywają cy się spod bezbronnych ż elaznych ł ukó w kadł uba jest ł atwo zagł uszany hał aś liwą rozmową wewną trz.

Rozpoczynają c sezon przygodowy z Parkiem Miniatur, udał o nam się uzyskać odpowiedni tuning na kamerton pozytywnych emocji. Park był wspaniał y, edukacyjny, rozrywkowy i po prostu ś wietny. Był o to dobre dla cał ej naszej grupy w wieku od 7 do 38 lat. Kiedy tylko był o to moż liwe, staraliś my się dzielić ze ś wiatem jasne duchowe wibracje, rzucają c na wszystkich przyjemnoś ć .

Jak rozumiesz, dzię ki temu atmosfera w parku był a po prostu cudowna. Dzieci piszczał y, rodzice ś miali się , a rodzice rodzicó w wzruszeni, rozkwitali szczę ś ciem na uboczu.


Pogoda też nam sprzyjał a, co jeszcze bardziej rozpalił o naszą pasję do przygody.

Nastę pnym przystankiem był Chufut-Kale. Wł aś ciwie Pał ac Chana powinien być logiczną kontynuacją , ale chciał em obję toś ci, przestrzeni i ś wież ych aromató w. Wiekowe mury z tynkiem zapomniane o dacie waż noś ci i sztuka dywanó w, któ re pochł aniał y kurz z butó w 1000 i jednego podró ż nika, po prostu nie pasował y do ​ ​ poczucia czystoś ci, któ re chciał em doś wiadczyć w ogromnym niebiań skim mieś cie Chufut- Kale i warownia chrześ cijań stwa w okolicznych rejonach klasztoru Zaś nię cia Najś wię tszej Maryi Panny.

I tak naprawdę , wydostawszy się tutaj bez spę dzenia nocy, bardzo trudno w cią gu dnia zwró cić uwagę na wszystko, czym stolica Karaimó w jest gotowa się pochwalić .

Nie uwierzyliś my facetowi z damską torebką , któ ry powiedział , ż e „parking jest tuż przy wzniesieniu”, ale nieś miał o wysł aliś my samochó d wą ską utwardzoną drogą . Nie dochodzą c kilkudziesię ciu metró w do wybetonowanej w asfalcie kolumny, przycisnę liś my się do boku lasu. Mó j zespó ł wysiadł z samochodu iw cią gu kilku minut zbudował piknik na gorą cej masce. Nachylenie był o imponują ce, wię c opró cz standardowego hamulca rę cznego i pierwszego biegu musiał em zamontować kamień pod tylne koł o, któ rego są dzą c po iloś ci są siednich aut wyraź nie brakował o.

Uzupeł niwszy zapas biał ek i wę glowodanó w, przeszliś my pozostał y kilometr pod gó rę do klasztoru. Od tych, któ rzy chcą napić się ze ś wię tego ź ró dł a, kupić zioł a i pachną cy olejek i odwiedzić najstarszy krymski klasztor, już nastą pił lekki poś piech.

Po sprawdzeniu zegara i 2 minutowym spotkaniu postanowiliś my najpierw odwiedzić miasto jaskiniowe, a dopiero potem, zmę czeni, odwiedzić klasztor mnichó w. Aby dotrzeć do ostatniej wspinaczki na Chufut-Kale, po wejś ciu na pł askowyż przed klasztorem nie trzeba nikogo pytać . Po prostu idź w tym samym kierunku, w któ rym podpowiada ci serce i wskazó wki wizualne.


Wspię liś my się na okoł o 3-4 kilometry. Aby jakoś pocieszyć moją kobiecą kadrę , któ rą zdradziecko ukrywał am o prawdziwej odległ oś ci do miasta, musiał am dokonać drobnych zakupó w pamią tek. Dzieci dostał y bransoletki i lokalne jarmuł ki, któ re mogą być twoje za jedyne 20-50 hrywien, a ż ony olejki i herbatę , któ re są sprzedawane po cenach tań szych niż torebki herbaty Lipton.

Lekki pomruk i zmę czenie ustą pił y miejsca podekscytowaniu i radoś ci, kiedy przekroczyliś my bramy jaskiniowego miasta. Chociaż był em tu w wieku szkolnym, ale najprawdopodobniej moja samowolna pamię ć usunę ł a wszystkie stare wspomnienia z dysku twardego jako niepotrzebne i ponad dekadę braku zainteresowania. Wię c dla mnie zwiedzanie miasta moż na by nazwać pierwszym. Przypł yw sił y wypeł nił zmę czone mię ś nie, a obrazy, któ re szturmem zdobył y ś wiadomoś ć , wypł ynę ł y z gł owy. Miasto był o bajeczne, zapierają ce dech w piersiach i po prostu wspaniał e. To nie jest zrujnowana wież a na pewnej gó rze lub czę ś ć ś ciany jakiegoś prehistorycznego supermarketu. To był o naprawdę miasto ze swoimi ulicami, mieszkaniami, punktami widokowymi, placami, wież ami, studniami, a nawet mauzoleum. Ogó lnie tutaj moż esz spę dzać duż o czasu. Przestrzeń nie daje się zakryć oczami i ś wiadomoś cią , co wymaga stał ej obecnoś ci duszy i ciał a oraz co najmniej trzech godzin.

Od czasu do czasu robiliś my przerwy, piliś my herbatę , rozmawialiś my, ogó lnie czuliś my się jak w domu. Emocje, fantazje i mentalny dryf, wszystko tutaj przenosi się na niezależ ną platformę , pozbawiają c Cię ś rodkó w i metod radzenia sobie z nimi. Być moż e rolę odegrał y też towarzystwo i pogoda. A moż e to ze wzglę du na wyją tkowoś ć tego miejsca. Przecież nie wszę dzie znajdziesz tak dobrze zachowane miasto, poł oż one tak wysoko w powietrzu. Bę dą c w nim naprawdę czujesz nierzeczywistoś ć tego, co się dzieje i rodzaj wewnę trznego zawieszonego stanu lotu, kiedy twoje nogi są mocno przyciś nię te do ziemi, ale narzą dy lekko zawieszone w ś rodku, jakby w nieważ koś ci, tworzą dziwną mię kkoś ć uczucie przyjemnoś ci, któ rej nie chcesz odpuś cić pod ż adnym pretekstem.

Lewitują c do syta i omijają c wszystko do skrajnych granic osady, podję liś my trudną decyzję o wyruszeniu w drogę powrotną , by o zachodzie sł oń ca dotrzeć do granic Bakczysaraju. Pod wraż eniem jaskiniowego klasztoru dotarliś my do podnó ż a klasztoru o zachodzie sł oń ca. Wyglą dał o jak mrowisko w cią gu dnia, teraz wydawał o się puste i nie trochę majestatyczne. Wyrzeź biony w skale i uś wię cony przyć mionym ś wiatł em lamp i ś wiec, przekraczał granice ludzkich moż liwoś ci i codziennej wyobraź ni. Szkoda, ż e ​ ​ ciemnoś ć był a doś ć gę sta i nie miał em czasu, aby ustawić kamerę na zamroż enie. A poza tym zakaz fotografowania nie wspierał moich tytanicznych wysił kó w. Zawieszają c rozdrabniają cego księ dza dowiedział em się , ż e ś wią tynia zostanie zamknię ta za 15 minut przed wieczornym naboż eń stwem. Wzywają c naszą grupę do rozwagi i rekordowej aktywnoś ci, udał o nam się na chwilę znaleź ć w ś rodku. Styl wnę trza koś cioł a nawią zywał do zewnę trznych zarysó w i kontynuował wą tek tajemniczoś ci i niewzorowanej budowli. Ł ukowe wejś cia przeplatał y się z biegami schodó w, gdzie gdzieniegdzie wykuto w skał ach nisze na portrety ś wię tych oś wietlonych ś wiecami. Wewną trz pod niskim sklepieniem zainstalowano kilka marmurowych kolumn, ł ą czą cych skalny sufit z idealnie wypolerowaną podł ogą .


Zdecydowali się wycofać w granice miasta tylko ze wzglę du na katastrofalny limit czasowy. Straciwszy kontakt z rzeczywistoś cią jeszcze na szczytach Chufut-Kale, nie zauważ yliś my, ż e godzinowa wskazó wka zegara, pokonują c ziemską grawitację o godzinie 6, zaczę ł a nieubł aganie wznosić się wzdł uż lewej skali tarczy.

Samochó d już nas ominą ł i prawdopodobnie stracił nadzieję . Opró cz naszego samochodu został tu jeszcze tylko jeden, a jego wł aś ciciel został odnaleziony niedł ugo pó ź niej. W drodze powrotnej postanowiliś my odwiedzić jedną z lokalnych restauracji, aby skosztować lokalnych przysmakó w i zanurzyć się w atmosferze tatarskiej uczty.

Dopeł nieniem wieczoru był y pyszne chebureki podawane przy akompaniamencie wyciskania czajniczek z herbatą zioł ową . Był y też lokalne sł odycze.

Peł ni emocji i dosł ownie pę dziliś my przez nocne przestrzenie w kierunku domu. Samochó d pewnie trzymał się jezdni bież nikiem, nie zwracają c uwagi na gł oś nych pasaż eró w, któ rzy jednogł oś nie dyskutowali o swoich wraż eniach i szybkoś ci obracania się ś wiatopoglą du na nową orbitę .

Dzień okazał się sukcesem, a wraz z nim fragment ż ycia, któ ry nie został zmarnowany, ale przeciwnie, wypeł nił umysł nowymi myś lami i celami.

Bakczysaraj i jego przedmieś cia z pewnoś cią zasł ugują na uwagę , obiecują c turystom niezwykł e wraż enia, któ rych trudno oczekiwać od przewidywalnego Krymu. Okazuje się jednak, ż e w naszym krymskim kró lestwie nie wszystko jest takie przejrzyste.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (2) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara