Burzliwe Pistajoki!

12 Moze 2009 Czas podróży: z 11 Lipiec 2008 na 21 Lipiec 2008
Reputacja: +9.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Nasza opowieś ć o wyprawie wzdł uż burzliwej rzeki Pistajoki.

Opis jest bardzo naturalny dla twojego wł asnego i trochę przerysowany dla wś cibskich oczu!

Od pó ł roku zbieramy ekipę na tak niezwykł ą wyprawę - rafting w Karelii po rzece Pista (Pistajoki). Od dawna i niedoś wiadczeni kupiliś my sprzę t, plecaki, ogromne, wedł ug naszych koncepcji. I wreszcie nadszedł dzień wyjazdu, a wł aś ciwie noc 12 lipca. Nasz pstrokaty, ale jednak, jak się okazał o, przyjazne towarzystwo 13 osó b zebrał o się na dworcu Leningradzkim. Wielu bliskich ludzi, któ rzy nas odprowadzali, patrzył o z niedowierzaniem na nasze entuzjastyczne twarze. Ale byliś my w oczekiwaniu, chociaż wielu nie miał o poję cia, doką d jedziemy. W pocią gu czas wydawał się cią gną ć bardzo dł ugo, chociaż był o fajnie. 13 lipca o 6:30 na stacji Loukhi spotkał o nas trzech mł odych instruktoró w, niektó rzy z nich byli bardzo pijani, wielu się to nie podobał o.


W brudnym, odrapanym budynku dworca, gdzie kł ę bił y się chmary komaró w, mieli apel, na ulicy mż ał o, na ulicach wsi nie był o ż ywej duszy. Stał o się przeraż ają ce, teraz wydaje mi się , ż e w tym momencie wielu z nas ż ał ował o naszego desperackiego kroku. Godzinę pó ź niej przyjechał y trzy samochody: dwie gazele i GAZ 66. Rodzice zostali wysł ani do bardziej komfortowych warunkó w, a my Natalya, Ira, Kostyushka, Oksana i ja pojechaliś my na tył y tego ostatniego. Cał a droga strasznie się trzę sł a, ale był o bardzo fajnie. Na przystankach starsza poł owa naszej firmy wspinał a się do nas, aby orzeź wić się koniakiem i zabawić nas.

W poł owie wprowadzili się do nas nasi radoś ni instruktorzy. Pierwsze wraż enie, szczerze mó wią c, pozostawiał o wiele do ż yczenia, ale jak się pó ź niej okazał o, był to począ tek wielkiej przyjaź ni!

Nasza podró ż po zniszczonych drogach Karelii trwał a 8 godzin, wliczają c w to postoje w komendanturze, posterunku granicznym i sklepie Karina we wsi Piozero.

Był zakup duż ej iloś ci ró ż nych alkoholi, ciepł ej czę ś ci garderoby i innych rzeczy.

Na parking przyjechaliś my o 15.30 nad brzegiem jeziora Kimyasjä rvi, wszyscy dł ugo wybierali swoje miejsca na namioty, ł apali dywaniki, ś piwory. Pierwsze zebranie naszego namiotu zaję ł o chyba co najmniej 30 minut, biegaliś my po nim jak mał py w goglach. Ale nadal udał o się , nie bez pomocy bardziej doś wiadczonych turystó w! Był y tu oczywiste problemy z komunikacją komó rkową , po pierwsze ł apał a się tylko fiń ska strasznie droga komunikacja, a po drugie też trzeba był o ją zł apać . Spę dziliś my wię c pó ł wieczoru skaczą c po wysokich kamieniach. Potem był a pierwsza kolacja przy ognisku, piosenki przy ognisku z gitarą pod radiem „Galina”, jak nazywaliś my ciocię Galię . Tej nocy prawie nie dał o się zasną ć z przyzwyczajenia, pró bowali od drugiej w nocy, ale ponieważ sł oń ce nie zaszł o, ciał o też nie chciał o odpoczywać.

Usiedliś my okoł o czwartej nad ranem po butelce czerwonego wina wypitej przez naszą tró jkę , Natalię i Irinę.


14 lipca wstaliś my pó ź nym rankiem, dł ugo zebraliś my, zał adowaliś my, spakowaliś my wszystko w nieprzemakalne worki. Przepł ynę liś my okoł o dwó ch, przeszliś my okoł o 15 km, zatrzymaliś my się na bardzo dobrym parkingu, nawet suchym przy przejś ciu jeziora do rzeki. Przybył znacznie szybciej niż wczoraj. Mamy pierwsze przezię bienia. Musiał em zorganizować pozory szpitala polowego. Oksana i Natalia ugotował y na ogniu niesamowicie pyszny pilaw. Uł oż one pranie i pranie w rzece. Pó ł nocy bawili się sł owami, któ re trzeba był o tł umaczyć gestami. 15 lipca o godzinie 7.00, na dź wię k budzika Oksany, Natalya i ja jechaliś my w poszukiwaniu poł ą czenia, podczas gdy wszyscy spali, przeszliś my 5 km i ....WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!! ! Rodzina nas usł yszał a! Trzeba przyznać , ż e wielu uważ ał o nas za szaleń có w. Straż graniczna odwiozł a nas z powrotem UAZem.

Spieszyliś my się , ale wszyscy zasnę li, chrapanie Aleksandra Georgiewicza i szum pobliskich bystrzó w rzeki przerywają leś ną ciszę.

Znowu wypł ynę liś my prawie w porze lunchu, dziś przejechaliś my nie wię cej niż.7 km, chł opakom nie podobał a się pogoda i mieli rację , wł aś nie rozbili obó z i zaczę ł o padać . Ale deszcz jest WSPANIAŁ Y!! ! Ale znaleź liś my tutaj poł ą czenie: a nawet trzy wież e w postaci trzech ogromnych kamieni - MTS, Megafon, Beeline. Zmokli na deszczu, ale przygotowali zupę rybną , któ ra wedł ug Oksany „sperma u mę ż czyzn pachnie jak ryba”. Deszcz był kró tki, wyszł o sł oń ce wraz z nastrojem i poł ą czeniem MTS (DNA). Zbadaliś my nieruchomoś ć , okazał o się , ż e to mał a wyspa, mię dzy dwoma korytami rzek, po prawej stronie był pró g, przez któ ry musieliś my jutro przejś ć . Niektó rzy od razu zaczę li odrzucać takie ekstremalne sporty, postanowili wybrać się na wybrzeż e, jednak nad ranem zmienili zdanie. Obserwowaliś my przepł ywają cych przez pró g kajakarzy, był y zmiennokształ tne, nieprzyjemny widok, ale najważ niejsze, ż e wszyscy ż yją!!!

A ich wraż enia prawdopodobnie ....

Potem zaczę ł o się bezczynnoś ć : popijali wrzą cą wodę , pieprz, ś piewali piosenki, spali, radowali się z poł ą czenia. I czekali na poł ó w (nasi instruktorzy Vova i Wania poszli na ryby), w rezultacie szczupak wystarczył nawet do usmaż enia. Nie poszli na obiad z Natalią , dali sobie ż oł ą dki dzień wolny. Oksana, podobnie jak nasz tata, ś pi cał y wieczó r. Kostia tarza się na materacu, ale niestety jego matka zachorował a.

Irusik znudził się nami, spę dza czas, Radio Galina cię ż ko pracuje. Ale dziwniejsze dziewczyny wcią ż są denerwują ce i najwyraź niej po prostu przez swoją obecnoś ć . A teraz, gdy wszyscy jedzą smaż oną rybę , piszemy ten pamię tnik i podgrzewamy namiot, smarujemy uką szone przez komary miejsca ż elem musują cym i zakł adamy weł niane czapki. Tak zakoń czył się trzeci dzień pobytu nad Pistą.


16 lipca  Odnaleziono moje wczoraj zgubione okulary, zaczę ł o padać , poł ą czenie został o zerwane. Kostia znó w unosi się na materacu przez pró g.

W namiocie naszych dziewczą t zaaranż owano bieliznę , rozdano goś ciom czekoladki i jedną dawkę ś rodka odstraszają cego. Pomyś leliś my, ż e bę dziemy musieli uprawiać seks w domu (w sensie z bliskimi oczywiś cie), albo zebrać czyste rzeczy, nał adować akumulatory wszystkim, co się da, wrzucić zdję cie do komputera i pojechać nad Tumchę !! ! Przez cał y dzień myś lał em, ż e zgubił em telefon Oksankina, któ ry wzią ł em za budzik, a to najmł odsza Soldatova, po cichu jej zwró cił a !!!

Jak zwykle okoł o drugiej po poł udniu wyruszyliś my. W poł owie drogi zł apał nas straszny deszcz, powiedział bym nawet burza, niebo zrobił o się czarne, wiał silny wiatr. W tym momencie przeprawialiś my się przez ogromne jezioro Pistarvi, pod wiatr był o uczucie, ż e stoimy nieruchomo, wokó ł nas wzbierał y fale, jak na otwartym morzu. Przed nami okoł o 20 km otwartej przestrzeni. Do wioski dotarliś my po prawie 4 godzinach, wszyscy rzucili się do sklepu!

Wydaje mi się , ż e po tym skoń czył y się pó ł roczne dostawy wó dki. Jednak poza wodą , wó dką , krakersami i piwem nic nie był o w sprzedaż y. Nie był o też poł ą czenia. Wszystkie trzy tratwy cią gnię to motoró wką na parking jeszcze przez 20 km, przez cał y czas wykrzykiwał y się pieś ni, niektó re postacie popijał y wó dkę wodą z jeziora, dotarliś my o pierwszej w nocy. Wszystko dookoł a jest jak sceneria do bajki, jeden pejzaż jest pię kniejszy od drugiego. Ale deszcz, dla mnie osobiś cie, wywoł ał panikę przez kró tki czas, moje rzeczy był y mokre po bieliznę , hermetyczna torba był a rozdarta odpowiednio plecak i namiot ró wnież był y mokre, mó j tył ek był zamarznię ty !!! ! O pó ł nocy wszyscy suszyli się przy ogniu, nie bez strat (przepalił a kurtkę Natalii, szkoda…) Ale bez tej skrajnoś ci podró ż by wiele stracił a, wszyscy doceniliś my najprostsze rzeczy: suche ubranie, ciepł o i brak deszczu !!!

Wielu nie poszł o spać , bo był cał y dzień przed sobą , zostali tutaj na cał y dzień.


17 lipca wę drowaliś my ponownie przez 3 godziny w poszukiwaniu poł ą czenia, bez rezultatu, trochę opadł em, ale z drugiej strony widział em na wł asne oczy ś lady niedź wiedzicy z mł odymi, uchwycone na zdję ciu, oczywiś cie. I okazał o się , ż e fitness w ciepł ych ubraniach i pod gó rę ! Po powrocie do obozu poszliś my do ł aź ni turystycznej i mogę powiedzieć , ż e ż adna ł aź nia na ś wiecie nie moż e się ró wnać z taką „karelką ”, po ką pieli w jeziorze pł ywaliś my. Weszliś my do wanny na 12 osó b, w ś rodku postawili grzejnik, któ ry podlali. Na zewną trz rama z wioseł i plandeka. Wszystko genialne jest proste! Poczucie nowego narodzin! Hurra!! ! Bę dziemy spać czysto i bez zapachu; i pierwszy raz chciał em spać , pierwszy raz !!!

Noc po ką pieli minę ł a najwidoczniej spokojnie, wszyscy nadal byli zmę czeni.

18 lipca po porannej ryż owej owsiance z rodzynkami wyruszyliś my na obiad, dziś znakomity odcinek ś cież ki - bystrza, progi „Kogut”, „Kurki”, „Grzywa”, „Siedmiokrę t”.

Po tym ostatnim fiń scy turyś ci czekali na czyją ś pomoc (rozwalili tratwę ), daliś my im rem. zestaw, a takż e podarował im rosyjską flagę . Potem pł ynę liś my dwoma zniszczonymi mostami z czasó w wojny i jednym „mał ym” jeziorem Wajkulewskim. Zatrzymaliś my się na koszmarnym parkingu, musieliś my wnosić rzeczy na stromą.20-metrową gó rę , a co najważ niejsze, chmury gł odują cych komaró w. Nie wydostał em się z moskitiery, po nieudanej pró bie zł apania kontaktu z moją ukochaną , wdrapał em się do namiotu z okropnych latają cych zwierzą t. Nacieraliś my z Natalią maś ć z czerwoną papryką , któ rej ż ał ował am przez pó ł nocy, pró bują c zmyć ją w rzece. Ira opuś cił nasz przytulny namiot-mieszkanie i udał się do Tsybulii. 19 lipca ku mojej radoś ci rano szybko uciekliś my z tego komarowego raju. Dzisiaj był o kilka bystrza, ale jeden z nich został zapamię tany ze wzglę du na jego pię kno, zł oż onoś ć i niezwykł ą nazwę „Furlyalai”! Osobiś cie musiał em cię ż ko pracować , aby nadą ż yć za jego przejś ciem.

Ku naszemu ubolewaniu, pod koniec trasy natura zaczę ł a przypominać bardziej ś rodkową strefę Rosji - wysoka trawa, drzewa liś ciaste i wilgoć . Na ostatnim parkingu wyraź nie czuć był o ducha szklanej cywilizacji na dnie jeziora, samochody z rybakami, szum silnikó w i kó ł na pobliskiej drodze. Jak zawsze powę drowaliś my szukać poł ą czenia, choć okazał a się to udana podró ż w obie strony i z powrotem w otwartym nadwoziu Toyoty wraz z przynę tą na niedź wiedzie z prę dkoś cią.100 km/h po strasznie zniszczonej drodze (droga progi).


Wieczorem odbył a się bardzo emocjonują ca poż egnalna kolacja z piosenkami, alkoholem, grami. Teraz, w przeciwień stwie do pierwszego dnia, wszyscy bez wyją tku zakochali się w naszych instruktorach Vova, Vanechka i Serezha, gotowi popł yną ć z nimi nawet na krań ce ś wiata.

Planowaliś my kolejny rok, ś mialiś my się i był o nam smutno, ż e wyjazd tak szybko się skoń czył , tę sknota za domem nie był a już tak dotkliwa, zaczę liś my tę sknić za bajecznym krajem Karelii! Zakochali się w niej wszyscy, któ ra nie był a, a któ ra był a przekonana, ż e ​ ​ nie ma pię kniejszego miejsca. Tutaj wszystko staje się magiczne, woda jest najdelikatniejsza, powietrze najś wież sze, jedzenie najsmaczniejsze, a wszystko wokó ł energetyzuje i dodaje sił y od roś lin po kamienie. Nie ma znaczenia ani Twoja pozycja w społ eczeń stwie, ani iloś ć zarabianych pienię dzy, tutaj wszyscy są ró wni! Tutaj czujesz swoją wagę i potrzebę , Jesteś czę ś cią jednego cał ego zespoł u i wszyscy bę dą Cię wspierać i nie opuszczą !! ! Tutaj zapominasz o mieś cie i problemach, wszystko pozostaje daleko, znajdujesz cał kowitą jednoś ć z naturą ! Nie zamienił bym tej wycieczki na ż aden z najlepszych kurortó w na ś wiecie!

„Dolgl bę dzie ś nił o Karelii…”, bę dziemy ż yć w oczekiwaniu i mieć nadzieję na nowe podró ż e tutaj! Do zobaczenia wkró tce!

20 lipca chł opaki odjechali do pocią gu na stacji Kem, poż egnanie był o dł ugie, pijane, ale już we wrześ niu czekamy w Moskwie na gę si.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Бурная Пистайоки!
Бурная Пистайоки!
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara