Dwa nowe spotkania: Szwajcaria + Księstwo Liechtensteinu

24 Moze 2013 Czas podróży: z 03 Moze 2013 na 03 Moze 2013
Reputacja: +608
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

4. Notatki z podró ż y. 03.05. 2013

Ze Stresy wyjechaliś my o 08.30. Mamy pó ł godzinną zmianę w harmonogramie.

Podję to obopó lną decyzję o wykluczeniu Zurychu z programu.

I wszyscy zrelaksowani! Ale oto mał y korek na „gzymsie” jeziora Maggiore, któ ry dodał zaległ oś ci do harmonogramu. Granica ze Szwajcarią został a przekroczona o godzinie 10.00.

Hurra! Nowy kraj. Kolejny ptak w mojej historii podró ż y! Dziś pierwszy, ale bę dzie ich wię cej!

Udajemy się wię c do Vaduz, stolicy Księ stwa Liechtensteinu. Masz do przejechania 230 km w prawie 4 godziny. Prę dkoś ć jest znacznie zmniejszona poprzez poruszanie się po „nieró wnym terenie”. Przez „nieró wny teren” rozumiem drogi przez przeł ę cze z wieloma zakrę tami i niesamowicie pię knymi krajobrazami za oknem. Był em na to psychicznie przygotowany, ale… rzeczywistoś ć mnie zszokował a!


Aby maksymalnie zminimalizować koszty, trasa został a zaplanowana w taki sposó b, aby jak najlepiej uchwycić szwajcarskie pię knoś ci i wró cić do wł oskiej czę ś ci.

Ale o tym pó ź niej. Nie spieszmy się.

W cią gu dwó ch dni naszego pobytu w Szwajcarii emocje przerosł y to, czego się spodziewaliś my!

Zbocza Alp, pokryte ś wież ymi, ciemnozielonymi lasami, stopniowo ustę pował y miejsca oś nież onym stokom. Zakrę ty, zakrę ty, zakrę ty.... Nasza droga z ciepł ych Wł och do dumnego Vaduz wiodł a przez przeł ę cz San Bernadino na wysokoś ci 2065 metró w. Jest zimno. Moja letnia (biał a z zieloną! ) kurtka i kolorowe trampki wyglą dają szczegó lnie nietypowo na tle oś nież onych gó rskich gigantó w. Fantastyczne widoki za oknem samochodu. Chociaż był o to doś ć przewidywalne, a jednak - pię kno wokó ł!

Oto flagi nowego pań stwa! Na moś cie na Renie wjeż dż amy do Księ stwa Liechtenstein. Zameldować się ! I jeszcze jeden znak plus w skarbcu krajó w europejskich.

Na zegarze - 13.00. Cał kowicie poza wykresami. Tak, Zurych i tak został już przekreś lony.

Zamek panują cego monarchy wznosi się uroczyś cie na gó rze. Maszt jest pusty. Wię c księ cia nie ma w domu. Wznosimy się do zamku.

Wzdł uż ulic z pomysł owymi niemieckimi nazwami (np. Fü rst-Franz-Jozef-Strasse).

Sakura kwitnie. Ale pię kno tutaj nie jest tylko wizualne: natychmiast ogarnia nas delikatny aromat ró ż owej magii.

Nie wolno nam był o odwiedzać księ cia, ale w zasadzie nie pytaliś my. Wę drowaliś my w pobliż u bram zamku - szaleją ca zielona trawa, kwitną ce mlecze i ró ż ne drzewa ś miał o deklarują - wiosna w Alpach! !

Z zamku schodzimy do centrum Vaduz. Podnosimy oczy, by jeszcze raz podziwiać zamek. A na maszcie flaga już powiewa. Wł aś ciciel wró cił do domu.

Spacer po Vaduz. Maleń kie miasteczko wypeł nili wszechobecni Japoń czycy. Coś mamrocze na swó j sposó b. Mamy szczę ś cie, ż e udał o nam się dotrzeć na taką odległ oś ć ! !

Sklep z pamią tkami. Drakoń skie ceny. Magnes kosztował.6, 10 €. Ale nie był o wyboru.

Należ y zauważ yć , ż e plastikowe karty do pł atnoś ci są przyjmowane niechę tnie lub wcale. Interesują mnie monety euro. OK. Pł acę.


Zdję cie na pamią tkę z "leż ą cą metalową kobietą ". Wymiary są imponują ce. Leż y tam cał ymi dniami i nocami, nikt jej nie przykryje. Prawdopodobnie jest zamroż ony!

W centrum informacyjnym za akceptowalną cenę (3 franki lub 2.5 €) wbijają do naszego paszportu pieczą tkę z wizą turystyczną do Liechtensteinu. Jeszcze kilka zdję ć.

Zameldowano się po znalezieniu niestabilnego WiFi w pobliż u hotelu. I wyjechaliś my z Vaduz - 14.20. Nie był o planó w zwiedzania muzeó w, a okolice znajdował y się doś ć blisko.

Naszym dalszym kierunkiem jest Lucerna. Dystans 138 km, czyli 1.5 godziny.

Chciał bym wierzyć ! Ale tutaj jest też nieplanowany przystanek na malownicze zdję cia w wiosce Mü hlehorn nad brzegiem jeziora Walensee. Kiedy schodziliś my do jeziora, przeleciał obok nas pocią g towarowy z szaloną prę dkoś cią.

Chcę powiedzieć , ż e nie mamy pocią gó w pasaż erskich z taką prę dkoś cią . A Hyundai jeszcze bardziej. A potem jest cię ż aró wka! !

Turkusowa woda w jeziorze, gó rskie szczyty na przeciwległ ym brzegu - pię kny szwajcarski obrazek!

Przed Lucerną - 40 km - zaczę ł o padać . Postanowił nas przestraszyć.

Byliś my w hotelu o 16:00. Prawie zgodnie z harmonogramem.

Zadomowiony. Wszystko ok. Pł atne w recepcji kartą.

Zapł acili nam 115 frankó w: cena pokoju 111 + opł ata klimatyczna dla 2-[osó b 4 euro.

Pokó j jest oczywiś cie malutki. Wszystko jest nie tak? któ ry jest kompaktowy - mega kompaktowy. Ale doś ć stylowy i przemyś lany. Zamiennik jest taki, ż e był a to najniż sza cena za pobyt w Lucernie podczas wyszukiwania hoteli.

Znak w hotelu ostrzega nas, aby nie palić w pokoju ani nie gotować jedzenia. A potem zostaną ukarani grzywną w wysokoś ci 200 frankó w ! ! !

Tylko nasza sprawa! Dlatego dwa razy udaliś my się do automatu w recepcji, aby kupić uniwersalny adapter do szwajcarskich gniazdek i nie tylko do szwajcarskich. Cena takiego „multi-cudu” to 8 frankó w. Ale korzyś ci są oczywiste! Wię cej o tym pó ź niej.

Obok hotelu znajduje się supermarket.

Szwajcarskie przygody zaraz się rozpoczną....Dopiero zaczynam!


Przygoda pierwsza: zdobyć wó zek - potrzebujemy dwufrankowej monety. Ale mamy dwa jednofrankowe. Tutaj zał atwili to bardzo szybko, zmieniają c monety przy kasie.

Po zapeł nieniu peł nego koszyka, w tym pamią tkowych „tobleronó w”, jedziemy do kasy i oto nowa niespó jnoś ć . Albo druga przygoda: napis „Bez karty kredytowej” na terminalu kasowym.

A starsza Frau przy kasie rozkł ada ramiona...Znak zapytania na trzech twarzach "Was ist das? "

W najbardziej cywilizowanym kraju Europy czekali na nas tacy oblomani.

Ale ciocia przy kasie uprzejmie zaproponował a nam wpł atę ....Tak! - w banknotach €. Teraz wystarczył yby te rachunki. Nikt nie spodziewał się tak bezprecedensowej hojnoś ci. Rozważ nie zaopatrzone w karty do osiedlenia się na terytoriach Szwajcarii i Liechtensteinu! A tutaj - to!

Problem banknotó w rozwią zaliś my w nastę pują cy sposó b: pł aciliś my w euro, otrzymaliś my resztę we frankach.

Przygotowują c obiad, zignorowaliś my ostrzeż enie hotelu o karze 200 frankó w i gotowanej w czajniku kieł baski. Tradycyjnie wypiliś my kilka butelek wina i poszliś my na spacer.

Postanowiliś my rozpoczą ć naszą znajomoś ć z Lucerną od poszukiwania sklepu z komunikacją mobilną . Nawyk bycia przywią zanym do Internetu daje o sobie znać . A ponieważ nasz hotel znajdował się w bliskiej odległ oś ci od dworca kolejowego, postanowiliś my od niego zaczą ć . Poszukiwania zakoń czył y się sukcesem. Sklep Orange został znaleziony doś ć szybko. Wyjmują c tablet, zaczę liś my wyjaś niać kierownikowi trzy ję zyki: angielski, niemiecki i ję zyk migowy.

W efekcie otrzymaliś my kartę Swiss Orange microSim za 10 frankó w (1 GB na 3 dni).

"Szczę ś liwi i usatysfakcjonowani" wyszliś my z budynku dworca w kierunku jeziora Vierwaldstattersee i rzeki Reuss. Obok drewnianego mostu Kapellenbrü cke z wody wystaje najbardziej rozpoznawalny symbol Lucerny, wież a Wasserturm. Wycią gają c bł agalnie zgrabne szyje, ś nież nobiał e, przystojne ł abę dzie biegał y w pobliż u brzegu.

Jestem pod wraż eniem tych niesamowitych ptakó w. Moż e też dlatego, ż e nasza rodzina nosi to samo pię kne nazwisko – Ł ebed.


Lucerna jest niesamowicie pię kna w promieniach sł oń ca zachodzą cego za ś nież nymi czapami alpejskich szczytó w. Majestatyczny Pilates dumnie wznosi się nad miastem. Ale uznaliś my, ż e jest dla nas za mał y (2128 m). Są też wyż sze miejsca. Dlatego odkł adają wspinaczkę na gó rę . Ale wró cę ponownie do Lucerny, aby nadal wspinać się na Pilates i cieszyć się wspaniał ym widokiem na Lucernę i Vierwaldstattersee.

Robił o się już ciemno, nad miastem zapadał zmierzch, a my wcią ż mieliś my niezbadany obiekt, obowią zkowy, najsmutniejsze arcydzieł o Thorvaldsena - rzeź bę „Umierają cy lew”.

Kiedy spojrzał em na zdję cia atrakcji, z jakiegoś powodu nawet nie pomyś lał em o jej wielkoś ci. Być moż e dlatego gabaryty był y szczegó lnie imponują ce. A pomysł autora jest oczywiś cie niezwykł y! ! Bardzo wzruszają ca rzeź ba. Jedna z najlepszych prac Bertela Thorvaldsena.

Zna już twó rczoś ć tego wyją tkowego rzeź biarza. Jego muzeum w Kopenhadze został o dokł adnie zbadane podczas jego ostatniej podró ż y do Scandi.

Wracają c do hotelu, oglą daliś my Mathauskirche z zewną trz. Prosty, ale gustowny!

Dotarliś my do hotelu, już z trudem poruszają c nogami. Zdyscyplinowany zaaranż owany w naszym maleń kim pokoju. Z ostrzeż eniem o wczesnym wstawaniu i obowią zkowym wyjazdem o 7.30.

Morfina okrył a nas wszystkich niemal jednocześ nie. Do jutra!

A jutro mamy ró wnik. Wspinaczka na Klein Matterhorn.

Wiedzieliś my, ż e bę dzie wyją tkowy. Ale nie mogli sobie nawet wyobrazić , ż e los przygotował dla nas jeszcze kilka pró b na jutro.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (5) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara