Książka „Niezapomniany Iran”. Rozdział 11. Wyspa Kisz

25 Grudzień 2012 Czas podróży: z 01 Lipiec 2011 na 01 Październik 2011
Reputacja: +272.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Cztery dni na wyspie Kish

Odwiedził em Kish Island pod koniec wrześ nia i został em tam przez cztery dni, wydają c tylko 18 USD, w tym koszt biletu na prom, któ ry powinien kosztować.24 USD w obie strony. Sekretem takich oszczę dnoś ci był o to, ż e z lą du na wyspę popł yną ł em hydrostopem, czyli zgodnie z umową zawartą z kapitanem nie musiał em pł acić za bilet.

Podró ż na wyspę trwał a okoł o godziny. Wychodzą c z klimatyzowanego promu, ponownie poczuł em ogarniają cy i duszą cy upał . W tym czasie Hadi Lari czekał już na mnie na molo, któ ry pospiesznie zabrał mnie do autobusu, ró wnież klimatyzowanego, a nawet dodatkowo wyposaż onego w serwetki. Koleż anka zapł acił a za przejazd i otrzymał a resztę – kilka monet pochodzenia nieirań skiego, któ re został y wybite z ż elaznym dzbanem na wodę i napisami w ję zyku arabskim.


- Kierowca myś lał , ż e jesteś my obcokrajowcami i przyjechał ze Zjednoczonych Emirató w Arabskich, wię c zapł acił dirhamy - wyjaś nił Hadi - - W Emiratach na budowach pracuje wiele osó b - Afgań czycy, Pakistań czycy, ale przede wszystkim Filipiń czycy. Aby przedł uż yć wizę , pracownicy muszą opuś cić ZEA na miesią c, po czym przyjeż dż ają na wyspę Kish i odpoczywają . Tutaj moż esz ł atwo uż yć dirhama, aby zapł acić za przejazd lub udać się do kawiarni.

Ulice wyspy wyglą dał y schludnie i czysto, trawniki wzdł uż drogi był y starannie skoszone w kształ cie kwadratowych sześ cianó w, a wzdł uż pasa ś rodkowego rosł y palmy. Podobnie jak wyspa Qeshm był a bezcł owa i pozwalał a na ł atwy import samochodó w, wię c minę ł y nas ogromne pickupy Toyoty i inne samochody zagranicznej produkcji.

- Każ de drzewo i roś lina przywieziono tu z lą du, a wcześ niej był tylko piasek i nic nie rosł o.

Wyposaż enie wyspy zaję ł o kilkadziesią t lat - wyjaś nił mi Hadi.

Przejechaliś my obok centrum handlowego i ogromnego hipermarketu, a takż e zobaczyliś my gł ó wną atrakcję miasta – podziemny zbiornik na wodę (Paya b), zamieniony w muzeum. Kiedyś sł uż ył do przechowywania czystej wody pitnej dla cał ego miasta. Ponieważ wejś cie tam kosztował o okoł o 4$ pomyś lał em, ż e lepiej bę dzie za pó ł dolara odwiedzić Muzeum Wody w mieś cie Yazd, ską d pierwotnie pochodził y tego typu budowle.

Z atrakcji moż na był o ró wnież odwiedzić zrujnowaną fortecę Harire, znajdują cą się w pobliż u zalewu. Kiedyś to miejsce był o tę tnią cym ż yciem miastem, któ re być moż e opisał irań ski poeta Saadi w swoim zbiorze poezji Gulistan (Ogró d Ró ż any). Wedł ug legendy Harire został zniszczony okoł o 800 lat temu przez trzę sienie ziemi.

Są dzą c po fotografiach, wię kszoś ć terytorium miasta reprezentują teraz zniszczone mury i przejś cia, niedawno zrekonstruowane dla turystó w.

Na zachodnim wybrzeż u wyspy znajdują się najdroż sze rozrywki dla turystó w, któ re obejmują pł ywanie ł ó dką z przezroczystym dnem, nurkowanie na otwartym morzu, zwiedzanie elitarnych parkó w i ogrodó w zoologicznych. Na przykł ad na poł udniowym zachodzie znajduje się „Park delfinó w”, „Park Gazeli”, „Ekskluzywne plaż e” i sektor elitarnych domó w prywatnych, a takż e „Wioska przybrzeż na dla turystó w”. Niestety nie udał o mi się odwiedzić tych miejsc, a poniż sze zdję cia zrobił em z internetu.


Wysiedliś my w pobliż u parku, poś rodku któ rego mogliś my zobaczyć budynek z dziwacznymi kolumnami.

- Oto Dariush Grand Hotel - najpię kniejszy hotel w Zatoce Perskiej, - Hadi kontynuował swoją historię , - moi rodzice pracowali dla wł aś ciciela tego hotelu (ok.

czyli Hossein Sabet) i powiedział im, ż e chce zbudować niezwykł y hotel, w któ rym moż na poczuć atmosferę Persepolis. Aby to zrobić , przywió zł marmur z lą du i kamieniarzy, jak się wydaje, Wł ochó w i przez kilka lat robili tu posą gi. Kamienne posą gi i elementy wyposaż enia wnę trz powtarzają dekoracje pał acó w staroż ytnej stolicy Achemenidó w, a poza tym hotel otoczony jest wieloma kolumnami, któ rych szczyt wień czą solidne kamienne figury.

Zaproponował em, ż e pojadę do hotelu, aby na wł asne oczy przekonać się o jego przepychu i luksusowym wystroju, ale okazał o się , ż e do zwiedzania trzeba kupić bilet.

„Bilet kosztuje 20 dolaró w” – powiedział Hadi.

- Nie moż e być tak drogo, moż e 2 dolary, ale wcale nie 20 dolaró w - sprzeciwił em się i zwró cił em się do straż nika - Beba khshid, beli t chegkha dr mishe? (Przepraszam, ile kosztuje bilet)

- Bi st hezar (dwadzieś cia tysię cy) - odpowiedział.

„Widzisz, tylko dwadzieś cia tysię cy rialó w - czyli 2 dolary”, był em zachwycony i wrę czył em pienią dze straż nikowi. Ale odmó wił i wyjaś nił : „Bist hezar toman” (dwadzieś cia tysię cy tomanó w) i dla jasnoś ci pokazał bilety, na któ rych w naszych liczbach był o napisane 2.000, czyli 20 dolaró w.

Nastę pnie zrobiliś my kilka zdję ć od wejś cia do hotelu i udaliś my się na spacer dalej w kierunku nasypu, omijają c tym samym budynek po prawej stronie. Od strony basenu w budynku wejś cie do hotelu nie był o ogrodzone, a my mieliś my ś wietną okazję wejś ć do ś rodka, ale Hadi kategorycznie na to nie pozwolił.

Wiedziony wielką ciekawoś cią , jak wyglą da ten hotel, za wejś cie za któ re trzeba zapł acić.20 dolaró w, wszedł em pó ź niej na oficjalną stronę i dowiedział em się , ż e budowa tego pię ciogwiazdkowego hotelu trwał a pię ć lat i kosztował a 115 milionó w dolaró w .


Pod wzglę dem dekoracji rzeczywiś cie przy wejś ciu znajdował o się wiele kolumn i fontann, a w holu budynku znajdują się posą gi przypominają ce Persepolis. Wirtualna wycieczka pozwolił a mi rozejrzeć się dookoł a 360 stopni i wejś ć do dowolnego pomieszczenia, wybrał em "Apartament Kró lewski". W ką cie był telewizor z kineskopem, nudne rolety, skromne ł ó ż ko i stolik z fotelem - to wszystko, co był o w pokoju. Pozwó l każ demu zrobić sobie wirtualną wycieczkę po hotelu i wyrobić sobie na jego temat opinię.

Nieturystyczne ż ycie na wyspie

Idą c z hotelu Dariush Grand, udaliś my się na pł atną plaż ę , na któ rą wejś cie kosztował o 3$. Hadi wyjaś nił koszt tym, ż e terytorium był o wyposaż one w leż aki i markizy, prysznice i toalety, a takż e cele na rzeczy osobiste. Obwó d plaż y był otoczony wysokim pł otem - siatką , w jednym miejscu któ rej nie został a przypadkowo zrobiona ogromna dziura.

Ale oczywiś cie Hadi nie pozwolił jej z niego skorzystać , wię c poszliś my dalej i wkró tce wylą dowaliś my na publicznej plaż y z nie mniej czystym piaskiem, wygodnymi baldachimami namiotó w, gorą cym szmaragdowym morzem i palą cym sł oń cem, mimo wieczoru. Rozpoś cierał się stą d widok na hotele w budowie i dź wigi. Po morzu pł ywał y ł ó dki z turystami, a bliż ej brzegu, po pas w wodzie, ubrane w czarny welon, któ ry cał kowicie zakrywał ciał o, kobiety stał y i obserwował y bawią ce się dzieci, mę ż czyź ni rywalizowali w pł ywaniu i pozwalali sobie na dalsze pł ywanie.

Patrzą c na kobiety w czarnym welonie unoszą ce się w wodzie moż na by pomyś leć , ż e nigdy nie rozstają się z tą sukienką . Moja koleż anka z Iranu opowiedział a zabawną historię , gdy goś ć z Europy zadał jej pytanie: „Kiedy wy (irań skie kobiety) pł ywacie w basenie, czy nosicie też welon, hidż ab lub chustę na gł owę , ż eby zakryć wł osy? To pytanie nie mogł o mnie urazić , ale bardzo mnie rozbawił o.

Zapewne tak zał oż ył a dziewczyna z Europy, bo widział a, jak irań skie kobiety, decydują c się popł ywać z dzieć mi i rodziną , w ubraniach szł y do ​ ​ morza. W rzeczywistoś ci odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta – baseny w Iranie dla kobiet i mę ż czyzn są oddzielne! Niedaleko od publicznej plaż y znajduje się plaż a kobieca - konstrukcja zamknię ta ze wszystkich stron przed wzrokiem ciekawskich jak stadion z wysokimi murami, na któ rą wstę p mają tylko kobiety, gdzie mogą pł ywać w strojach ką pielowych.


Ponieważ nie zabrał em ze sobą stroju ką pielowego, do wody wszedł em w spodniach, jak wię kszoś ć Irań czykó w. Hadi zał oż ył spodenki, ale jednocześ nie był bardzo zakł opotany – jego zdaniem spodenki był y za kró tkie. I pomyś lał em, ż e był by jeszcze bardziej zawstydzony, gdyby zobaczył mnie w ką pieló wkach. Woda morska był a zbyt gorą ca, aby czuć radoś ć z pł ywania, przede wszystkim podobał mi się drobny piasek pod stopami i czysta woda.

Był o cicho i spokojnie, nie był o muzyki, nie był o w pobliż u namiotó w z kebabami i innymi dobrodziejstwami cywilizacji, a gdy zrobił o się ciemno, zostaliś my sami i tylko jedna latarnia oś wietlał a nasze rzeczy na bezludnej plaż y.

W drodze powrotnej zatrzymaliś my się w Kish Hyper Market, gdzie przy wejś ciu znajdował się szyld Ikea, a takż e reklama jadł odajni. Na pó ł kach starannie, zgodnie z europejskimi standardami ekspozycji towaró w, uł oż ono owoce przywiezione z kontynentu - granaty za 5 USD, jabł ka za 3 USD i wiele wię cej w tych samych zawyż onych cenach kilka razy, chociaż wybó r towaró w , ż ywnoś ć i gospodarstwo domowe, oczywiś cie pod wzglę dem jakoś ci i iloś ci nie ustę pował y mię dzynarodowym hipermarketom.

Mó j przyjaciel nalegał , ż ebym zaprosił mnie do jedzenia.

Wchodzą c do mał ej kawiarni, poprosił em o menu, ale w ogó le nie mogł em go rozgryź ć - nie tylko liczby w menu był y napisane po indoarabsku, ale takż e ceny był y podane w dirhamach, walucie ZEA. Zamó wiliś my standardowy ryż szafranowy i kebab, któ ry zawsze podawany jest z pieczonym pomidorem, papryką i pokrojoną na pó ł limonką.

Poprosił em Hadi, ż eby opowiedział a o sobie. Okazał o się , ż e urodził się w Teheranie, gdzie nadal mieszkają jego rodzice. Obecnie pracuje jako trader w mię dzynarodowej firmie i inwestuje pienią dze w papiery wartoś ciowe. Ponieważ jego praca opiera się gł ó wnie na komputerze i Internecie, nie był o mu trudno poprosić o przeniesienie ze swojego biura w Teheranie do Kisz. Aby to zrobić , nie musiał nawet zmieniać pracy.

- Oczywiś cie trochę stracił am pensję , ale tutaj za tę samą cenę wynajmuję duż e mieszkanie w doskonał ym stanie z meblami i wszystkim, czego potrzebujesz.


Ż ycie w Kisz jest spokojniejsze niż w Teheranie, ś rodowisko lepsze, choć jest bardzo gorą co, szczegó lnie latem, ale wię kszoś ć czasu spę dzam w klimatyzowanym biurze, a w domu też jest klimatyzacja. Ze wzglę du na ró ż nicę czasu, kiedy gieł dy otwierają się w ró ż nych krajach, muszę być w biurze wcześ nie rano, mam kilkugodzinną przerwę w porze lunchu, a potem zostaję do pó ź nego wieczora. Czasami zauważ am, ż e w mojej pracy w ogó le nie mam czasu dla siebie, na przykł ad, zanim bę dę mó gł wię cej uprawiać sport, komunikować się z dziewczynami, ł atwo mó gł bym opowiedzieć jakiś ż art i rozś mieszyć , ale teraz robię to, co robię pracy, ale ostatecznie jestem o wiele szczę ś liwszy tutaj niż w Teheranie.

Matematyka wynajmu nieruchomoś ci

Szliś my do domu ulicą , mijają c niezliczone typowe biura z jednym duż ym pokojem, umeblowane kosztownie z szerokimi szklanymi oknami wychodzą cymi na ulicę i zwykle skł adają ce się tylko z jednego pracownika.

- Czy to są biura? Zapytał am

- Tak, to są agencje nieruchomoś ci - odpowiedział Hadi - ostatnio był o ich tak duż o, ż e sam się dziwię , ż e tak wiele osó b chce się przeprowadzić do Kisz. Choć nie jest to zaskakują ce, biorą c pod uwagę skalę budowy, kiedy przeprowadził em się tu rok temu, moja dzielnica skł adał a się tylko z kilku ulic, a teraz jest już wiele pasó w zabudowanych nowymi domami.

Agencje nieruchomoś ci pomagają znaleź ć i wynają ć mieszkanie, już wiesz, jak ludzie zwykle wynajmują mieszkanie w Iranie, prawda? Istnieją dwa rodzaje umó w: Ejare (EJAREH) – pł atnoś ć miesię czna oraz Rahn (RAHN) – pł atnoś ć kaucją.

Ze wzglę du na sankcje gospodarcze wobec Iranu inflacja w naszym kraju jest bardzo wysoka, a co roku ceny nieruchomoś ci rosną kilkukrotnie, wię c jeś li wł aś ciciel mieszkania na umowę najmu co miesią c otrzymuje pienią dze w irań skich rialach, to do koń ca w tym roku pł atnoś ci w dolarach staną się zupeł nie mał e. Dlatego niektó rzy wł aś ciciele domó w, zamiast otrzymywać miesię czny dochó d, umowę Ejareh (EJAREH), decydują się na opł acenie czynszu za pomocą kaucji o nazwie Rahn (RAHN) lub ł ą czą obie opcje pł atnoś ci.

Na przykł ad na moje mieszkanie w ramach kontraktu Ejare wpł acił em 25.000 000 rialó w irań skich (ró wnowartoś ć.2500 dolaró w) i nie muszę nic pł acić miesię cznie. W cią gu roku wł aś ciciel wykorzystał moje pienią dze, zarobił na nich moż e 30%, stracił okoł o 20% na inflacji i osią gną ł.10% zysku. Rok pó ź niej, kiedy skoń czył się mó j kontrakt, wyszedł em z mieszkania i odzyskał em swoje 250.


Aby wynają ć dom w Iranie zazwyczaj zwracają się do agencji nieruchomoś ci, mają stał ą prowizję za każ dy rodzaj transakcji, np. przy zawieraniu umowy z kaucją Rahn otrzymują od każ dej ze stron 0.5% wartoś ci kwota umowy, w naszym przypadku umowa wynosił a 25.000 000 IRR (2 500 USD), czyli po 12.5 12.5 od wynajmują cego i najemcy.

Ja z kolei powiedział em, ż e w Moskwie wynajmują c mieszkanie przez agencję , najczę ś ciej trzeba zapł acić prowizję w wysokoś ci 100% miesię cznej raty, a przy obecnej cenie najmu jest to zwykle ponad 1000 USD.

Wzdł uż cał ego wybrzeż a wyspy biegnie znakomita asfaltowa ś cież ka rowerowa, wię c Hadi dał mi swó j rower, mają c na tyle dalekowzrocznoś ć , aby zainstalować na nim ś wiatł a elektryczne z przodu iz tył u, wię c okazał o się , ż e bardzo mi się przydał y.

Po odczekaniu drugiej poł owy dnia, kiedy nie był o już tak gorą co, udał em się w kierunku zatopionego greckiego statku (Keshti e Yunani), poł oż onego na poł udniowym wschodzie wyspy. Statek osiadł na mieliź nie w 1966 roku i jest obecnie atrakcją fotograficzną . Do przejechania był o okoł o 10 km i bardzo się ucieszył em, ż e mogę jeź dzić na rowerze. Ale w rzeczywistoś ci okazał o się , ż e pedał owanie nawet wieczorem, a dokł adnie nadchodził zachó d sł oń ca, okazał o się niezwykle trudne ze wzglę du na nieznoś ny upał . W cią gu kilku minut moja koszulka przesią kł a, a pot spł ywał strumieniami po twarzy i dostał się do oczu, tak ż e zaczę ł y tak mocno szczypać , ż e musiał am dwa razy przestać i spł ukać je czystą wodą.

Udał o mi się podjechać na statek w samą porę przed zachodem sł oń ca. Irań scy turyś ci i obcokrajowcy zgromadzili się tu już z aparatami w pogotowiu.

Szczerze mó wią c fotografowanie przeciekają cego zardzewiał ego statku to wą tpliwa przyjemnoś ć , ale skoro nie ma co robić , to pozostaje wzią ć sprzę t fotograficzny do rę ki i biegać na lewo i prawo od statku w poszukiwaniu dobrych zdję ć . Chociaż nadal chcę zauważ yć , ż e nocne zdję cia okazał y się bardzo pię kne.


Po zapoznaniu się z mapą zdał em sobie sprawę , ż e najszybszym sposobem na powró t do domu jest skorzystanie z gł ó wnej drogi Ghuru b e Kish przez ś rodek wyspy, zamiast zboczenia z powrotem ś cież ką rowerową wzdł uż wybrzeż a. Po wyjś ciu na sł abo oś wietloną drogę jechał em przez okoł o pię ć minut i zatrzymał em się , aby ponownie sprawdzić trasę . W pobliż u stał a niewielka budka dla pracownikó w sezonowych, w któ rej palił o się ś wiatł o. Zapukał em i pokazał em mł odzień cowi mapę . Facet skiną ł gł ową i zaprosił mnie do wejś cia.

Niepozorna budka w ś rodku okazał a się w bardzo dobrym stanie - ś ciany wykoń czono przyjemną pł ytą wió rową , w oknach zamontowano podwó jne szyby, dział ał a klimatyzacja i lodó wka, aw ką cie stał y uszczelnione butelki z wodą . Prysznic i toaleta był y na zewną trz. Chł opaki przyjechali z Afganistanu i mieszkali tu razem, pracują c nad poprawą terenu w pobliż u lotniska, rano zabrano ich samochodem, a wieczorem przywieziono ich z powrotem. Pró bowaliś my mó wić w farsi, ale nie rozumieliś my się dobrze. Dali mi znak, ż ebym został a, a kilka minut pó ź niej przynieś li mi obiad – kaszę bulgur z ciecierzycą i mię sem, cienki podpł omyk, herbatę ze sł odyczami.

Gdy rozmawialiś my, na zewną trz był o zupeł nie ciemno, ale cieszył em się z ich goś cinnoś ci, poza tym wskazali mi drogę - musiał em jechać do przodu przez jakieś pó ł godziny, nigdzie nie skrę cają c. Jedynym niuansem, któ ry mnie niepokoił , był o to, ż e droga nie był a oś wietlona.

Sprawdził em przednie ś wiatł o, oś wietlał o drogę dwa lub trzy metry od roweru, co wystarczył o, ż eby nie zgubić się na prostej autostradzie. Gdy sł oń ce zaszł o, temperatura powietrza wró cił a do normy, a ja po wybraniu najwyż szego biegu zaczą ł em z wielką radoś cią wciskać pedał y.

W cał kowitej ciemnoś ci, przy ś wietle tylko jednej przedniej lampy, kierował em się biał ymi krawę ż nikami po prawej stronie drogi i przejechał em w ten sposó b okoł o pię ciu kilometró w. Ale nagle się zatrzymał em, bo droga się skoń czył a, a zamiast niej był o rozwidlenie w prawo i lewo. Co wię cej, w cią gu dnia odbywał y się tu remonty, wię c czę ś ć jezdni był a zablokowana betonowymi bloczkami, a po bokach leż ał y gó ry piasku. Objeż dż ają c je, po przejechaniu kilometra ponownie natrafił em na rozwidlenie, któ re koń czył o się rondem z wieloma zjazdami. Dalsza droga

jeszcze kilka razy koń czył o się to widł ami i musiał em podejmować decyzje, w jakim kierunku iś ć.


Mó j najwię kszy strach gubił się , a gdy zobaczył em wież ę kontrolną lotniska, był em bardzo szczę ś liwy, bo zdał em sobie sprawę , ż e choć trochę zbł ą dził em, to przynajmniej teraz wiedział em, doką d iś ć . Godzinę pó ź niej pojechał em na plac przy ruchliwej autostradzie, a ponieważ nie mogł em znaleź ć nazwy na mapie, zostawił em rower przy drodze i machną ł em rę ką do przejeż dż ają cego samochodu. Kierowca zatrzymał się i spojrzał na mnie i mó j rower z ciekawoś cią , wyglą dał em na bardzo zmę czonego i wzburzonego.

- Czł owiek koja hastam? (Gdzie jestem? ) - zapytał em kierowcę.

Wzią ł mapę i wskazał plac niedaleko molo. Okazał o się , ż e jechał em po skosie przez cał ą wyspę okoł o 20 km, a do domu musiał em jechać kolejne 5 km ruchliwą drogą . Wł ą czył em tylne ś wiatł o i przejechał em przez ruch uliczny, teraz ż ał ują c, ż e nie mam kasku i pochylają c się jak najbliż ej krawę ż nika, gdy każ dy reflektor pada z tył u.

Port w Kisz, ze swoim urzę dem imigracyjnym do uzyskiwania zezwoleń na wypł ynię cie z wyspy i w razie potrzeby stemplami wjazdowymi na wizę , stanowiskiem odprawy i specjalnym korytarzem do zgł aszania bagaż u, przypominał lotnisko. Przybywają c tam za godzinę , od razu dowiedział em się wszystkiego – aby popł yną ć do stał ego lą du Iranu, musiał em nie tylko kupić bilet, ale pokazać paszport i uzyskać specjalny dokument pozwalają cy mi opuś cić wyspę i wsią ś ć na prom.

Ponieważ nie miał em zamiaru kupować biletu, poszedł em na molo nie przez urzą d imigracyjny, ale przez wejś cie dla obsł ugi wraz z pracownikami portu, a potem bez problemu znalazł em odpowiedni prom. Na molo był a już kolejka, w któ rej wszyscy trzymali kolorowe kartki z pieczę cią i pozwoleniem na ż eglowanie. Gdy tylko pasaż erowie znaleź li się na pokł adzie, podszedł em do kapitana i zwró cił em się do niego w farsi.

- Beba khshid, man mikha m be Chara k ber am.

Amma man pule kafi nadora m. (Przepraszam, chcę jechać do Bandar Charak, ale nie mam doś ć pienię dzy).

- Rozumiem cię . Ale co mogę dla pana zrobić , sir - odpowiedział kapitan ł amaną angielszczyzną.

- Moż esz mnie zabrać na prom? – zapytał em ponownie po angielsku.


Kapitan odpowiedział , ż e jego statek jest „peł ny” (peł ny), ale wynikał o z niego, ż e w peł ni ze mną wspó ł czuje i być moż e jeszcze znajdzie wolne miejsce. Podczas rozmowy ze mną kapitan cią gle przeł ą czał się mię dzy farsi i angielskim, wię c powtó rzył em swoją proś bę w ję zyku, któ ry znał : „Man pou le kafi nodora m. Wiza na prezenty (nie mam pienię dzy, mam wizę ) ” . Ale ostatnie zdanie o wizie bardzo go zaniepokoił o. Być moż e pamię tał , ż e jestem obcokrajowcem i jego zdaniem zdecydowanie potrzebował em pozwolenia na opuszczenie wyspy lub wjazd do Iranu.

Wyją ł em paszport i pokazał em wizę lecz był o już za pó ź no, teraz Irań czyk pewnie wskazywał na budynek portu i powtarzał , ż e najpierw muszę uzyskać pozwolenie z urzę du imigracyjnego.

Kiedy zdał em sobie sprawę , ż e nie da się przekonać kapitana, rzucił em się z cał ych sił do biura, ale okazał o się , ż e jest zamknię te, wtedy zatrzymał em jakiegoś pracownika w mundurze i zwró cił em się do niego. Funkcjonariusz zaczą ł z ciekawoś cią sprawdzać mó j paszport i dopiero po tym, jak wyjaś nił em, ż e się spieszę , uś miechną ł się i zwracają c mi dokumenty, powiedział , ż e nie są potrzebne ż adne dodatkowe pieczą tki. Wystrzelił em z biura jak kula i rzucił em się na molo, ale ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu promu już tam nie był o.

Spę dził em ponad godzinę na molo, czekają c na nastę pny prom, ale skoń czył o się na tym, ż e musiał em wró cić do budynku portu, aby sprawdzić harmonogram.

Wychodzą c musiał em skorzystać z przejś cia sł uż bowego, ponieważ bardzo krę pują ce był o wejś cie na obszar celny od strony molo i wyjaś nienie, dlaczego nie odpł yną ł em. Tym razem straż nik w budce zatrzymał mnie, sprawdził mó j paszport i podobno zbeształ mnie za chodzenie tam, gdzie był o to zabronione.

Okazał o się , ż e nastę pny prom miał odpł yną ć dopiero po trzech godzinach, a ponieważ w tym czasie na wyspie zaczę ł y się najwię ksze upał y, postanowił em zostać w poczekalni. Był o też bez odpowiedzi pytanie o pozwolenie na wyjazd i poszedł em do urzę du imigracyjnego. Szef dokł adnie obejrzał mó j paszport i potwierdził , ż e ż adne dokumenty nie są potrzebne, a takż e poprosił asystenta, aby zaprowadził mnie do kasy, któ ra znajdował a się na ulicy. Pod czujnym okiem Irań czyka poszedł em do kasy biletowej, zapł acił em 12 dolaró w i dostał em upragniony bilet.

Autor: Kozł owski Aleksander.

Ksią ż ka: „Niezapomniany Iran”. 159 dni autostopu.

Ź ró dł o: http://sanyok-biał oruś . ludzie. pl/

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara