Książka „Niezapomniany Iran”. Rozdział 5.2 Lekcje autostopu w języku irańskim (farsi)

25 Grudzień 2012 Czas podróży: z 01 Lipiec 2011 na 01 Październik 2011
Reputacja: +272.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Lekcje autostopu w ję zyku perskim (irań ski)

Przy kolacji opowiadał em o tym, jak bezskutecznie pró bował em dostać się autostopem z Qom do Kashan i jak skoń czył em w autobusie. Z powodu nieznajomoś ci ję zyka nie mogł em rozmawiać z kierowcami, wię c poprosił em ich o napisanie proponowanego dialogu w ję zyku farsi.

- To wcale nie jest konieczne - odpowiedział Reza - spó jrz, Luka odjechał z Kom z tą kartką.

Wzią ł em gazetę i przeczytał em:

- Man mikha m be Kasha n bera m. Man pul nadora m. (Chcę pojechać do Kashan. Nie mam pienię dzy).

„Te frazy w zupeł noś ci wystarczą ” – potwierdził Luka.

Ale nalegał em na specjalne zwroty. Otwierają c stronę Wolnej Encyklopedii przeczytał em zalecany dialog z irań skim kierowcą . Reza wysł uchał mnie i powiedział , ż e w Iranie tak się nie mó wi, a ogó lnie frazy okazał y się niegrzeczne, a nawet niegrzeczne dla kierowcy. Potem posadził em go przy stole i zaczą ł ukł adać dla mnie uprzejme zwroty. Potrzebował em dwó ch:


Pierwsza fraza w celu opuszczenia miasta.

chcę wyjechać z miasta

dostać się do gł ó wnej drogi - wa avale jade ye asli berava m

prowadzą ca do Shiraz - be sa mte Shira z

Chcę opuś cić miasto, aby dostać się na gł ó wną drogę prowadzą cą w kierunku Shiraz.

Man mikham be khareje shahr (pauza) va avale jade ye asli beravam (pauza) be samte Shiraz.

Drugie zdanie dla kierowcy zatrzymał się na autostradzie.

Witaj Salamie.

Chcę pojechać do Shiraz - Man mikha m be Shira z bera m.

Moż esz mnie podwieź ć do Shiraz – Mituni mano be sa mte Shira z bebari

w miarę moż liwoś ci z tobą po drodze - ta jayi ke vasa t mamkene.

nie mam wystarczają co pienię dzy

zapł acić taryfę - ta bara y savari beda m.

Cześ ć . Chcę jechać do Shiraz. Po drodze moż esz mnie podwieź ć jak najdalej do Shiraz. Nie mam doś ć pienię dzy na opł acenie biletu.

Salam. Czł owiek mikham być Shiraz beram.

Mituni mano be samte Shiraz bebari (pauza) ta jayi ke vasat mamkene. Czł owiek pule kafi nadoram ta baray savari bedam.

Pró bował em czytać.

– Brzmisz jak Afgań czyk – zaś miał się Reza.

Nawet przy trzeciej pró bie nie mogł em go poprawnie odczytać , wię c wypisał em frazy na osobnej kartce, któ rą pó ź niej pokazał em kierowcom. Pó ź niej nieco skró cił em apel: „Man mikha m be Shira z bera m. Man pul nadora m "(nie mam pienię dzy). Ostatnie zdanie pomogł o kierowcy szybko podją ć decyzję : jeź dzić za darmo czy nie. Potem albo skiną ł gł ową i powiedział „usią dź ”, albo skiną ł gł ową i wyszedł . Aby upewnić się , ż e kierowca dobrze mnie zrozumiał , czę sto musiał em ponownie pytać : „majoni? "i aby potwierdzić , ż e jestem obcokrajowcem, dodaj coś po angielsku: " Ken yu giv mi e ride, pliz? (proszę podwieź ć ).

Wybrał em miejsca na autostop, jeś li to moż liwe, poza miastem.


Nie jest trudno znaleź ć zjazd na autostradę , zwykle obok niego znajduje się terminal, do któ rego moż na dojechać autobusem miejskim. Jeś li terminal znajduje się w samym mieś cie, nie musisz nim nawigować . Przeczytaj pierwsze zdanie kierowcy autobusu lub przechodniowi, a powie Ci, ską d odjeż dż ają autobusy podmiejskie, któ re dowiozą Cię na autostradę . Przydatne mogą być ró wnież nastę pują ce wyraż enia:

- W jade be Shira z mi r e? (ta droga prowadzi do Shiraz)

- Ying utubu s być terminalem l mi r e? (ten autobus jedzie do terminalu)

- Kod mutubu z terminalem l mi r e? (któ ry autobus jedzie do terminalu)

Sto metró w od terminalu znajdują się „savari” – przejeż dż ają ce samochody, któ rych kierowcy jadą do są siedniego miasta i jednocześ nie zarabiają na przewó z wspó ł podró ż nikó w. Jest też kolejka chę tnych do wyjazdu.

Zawsze starał em się nie przeszkadzać ani pasaż erom, ani kierowcom, wię c szedł em autostradą jakieś sto metró w od ostatniego savari i zaczą ł em zatrzymywać się z otwartą dł onią . Logika nieingerowania się usprawiedliwiał a: gdyby kierowca wyjechał bez zwerbowania wymaganej liczby osó b, rozumiał , ż e nie bę dzie w stanie zarobić wię cej pienię dzy, dopó ki nie dojedzie do nastę pnego parkingu „savari”, ponieważ nigdy by to nie przyszł o mu na myś l. kogokolwiek, kto zatrzyma przejeż dż ają cy samochó d poza miastami. Widzą c mnie na autostradzie, wielu z ł atwoś cią zgodził o się podwieź ć mnie za darmo przynajmniej do najbliż szego punktu zbió rki pasaż eró w. Tak wię c pewnego dnia kierowca powiedział , ż e podwiezie mnie tylko do nastę pnego miasta, gdzie wysiadł em na przystanku Savari, a on odebrał innych „pł atnych” pasaż eró w.

Dobrze pamię tam, jak szybko w Iranie robi się ciemno – wydaje się , ż e mija kwadrans, a na ziemię zapada zupeł na ciemnoś ć i tylko samotna pł oną ca latarnia na sł upie pomaga rozró ż nić wł asne sylwetki.

Z tego powodu do szó stej wieczorem autostop staje się niemoż liwy.


Wyjś cie z tej sytuacji jest nastę pują ce. Na obrzeż ach miasta, a takż e na pograniczu regionó w znajdują się zapory drogowe, któ re są dobrze oś wietlone w nocy, moż na przy nich zatrzymywać się przez cał ą dobę . Ponadto regularne autobusy mię dzymiastowe zatrzymują się na punktach kontrolnych na kró tki odpoczynek, wię c moż na negocjować z kierowcą autobusu, aby podró ż ować za pienią dze, taki bilet z reguł y bę dzie kosztował kilka razy taniej.

Na przykł ad bilet z Mashhad do Teheranu (1000 km) w kasie kosztował.17 dolaró w, a bilet od kierowcy autobusu, któ ry zatrzymał się w Nishapur, pierwszym duż ym mieś cie 100 km od Meszhedu, po cię ż kiej transakcji kosztował mnie tylko 6 dolaró w. Chociaż kierowcy poprzednich autobusó w podawali ró ż ne ceny, od 9 do 12 USD.

Policja i otaczają cy ją ludzie traktują autostopowiczó w ze zrozumieniem, a raczej z nieporozumieniem, wię c jeś li powiesz, ż e nie ma pienię dzy, to w poszukiwaniu transportu dla ciebie bę dą bardziej zawracać sobie gł owę niż ty sam, a to postawi cię w niezrę czna pozycja. W Iranie miał em tylko jeden przypadek, kiedy poprosił em o pomoc i zatrzymał się dla mnie regularny autobus (patrz Bus stop to Bandar).

O sarynie. Są to zwykli ludzie, któ rzy podró ż ują samochodem w interesach z jednego miasta do drugiego. W niektó rych miejscach na obrzeż ach miasta zatrzymują się i odbierają pasaż eró w.

O taksó wce. Z miasta duż a firma zamawia taksó wkę „dar bast”, w któ rej fizycznie nie ma dla ciebie miejsca. Jeś li zatrzymasz pustą ż ó ł tą taksó wkę , któ ra np. wraca z zamó wienia i powiesz „kule nadora” (brak pienię dzy), to najprawdopodobniej bardzo zdenerwujesz kierowcę , któ ry odjedzie bez poż egnania. Poza miastem pasaż er z przodu zwykle zapina pasy.

Kilka razy zdarzył o się , ż e kierowca zrozumiał , ż e „nie ma pienię dzy” (pul nadoram), zgodził się na proś bę o przejazd „za darmo” (majoni), a na koniec poprosił o opł acenie przejazdu.

Przy jednej takiej okazji powtó rzył em, ż e nie ma pienię dzy, kierowca poklepał mnie po ramieniu i ż yczył powodzenia. Myś lę , ż e kiedy mnie podwió zł , pomyś lał , ż e to „taarof”, dlatego oczekiwał zapł aty za przejazd.

W innym przypadku kierowca bardzo się na mnie obraził i powiedział , ż e benzyna kosztuje, a ja robię zł e rzeczy odmawiają c zapł aty. Potem przypomniał em mu, ż e uprzedził em go z gó ry, ż e nie ma pienię dzy, podzię kował em i wyszedł em z samochodu.


Być moż e zapytasz mnie, czy nie kł amię , kiedy mó wię kierowcom frazę „pul nadoram” (bez pienię dzy). Nie, a oto dlaczego.

Zrezygnował em z grzecznej, ale gł upiej frazy „man pou le ka fi nodoram (nie mam doś ć pienię dzy), bo z reguł y po tym zdaniu pojawia się pytanie, ile pienię dzy mogę zapł acić , a kierowca jest gotowy targować się ze mną , jeś li uważ am, ż e przejazd do jego savari jest drogi. Wię c oboje tracimy czas, „opł acani” pasaż erowie są zdenerwowani, a sam kierowca nie rozumie, dlaczego odmawiam targowania się . A jeś li powiesz „bullet nadoram” (bez pienię dzy), to za sekundę kierowca zdecyduje się wzią ć ją za darmo lub nie.

Potem kierowca zawsze pyta, dlaczego tak się stał o, ż e jadę daleko, ale nie ma pienię dzy, a potem tł umaczę , ż e staram się zaoszczę dzić pienią dze i proszę kierowcó w, ż eby mnie podwieź li za darmo, skoro duż o pienię dzy wydaje się na ż ywnoś ć , muzea, mieszkania. Jednocześ nie zwykle mó wię : „man pule kam daram” (mam mał o pienię dzy). Potem pyta, co zrobię w innym mieś cie, jeś li bę dę miał mał o pienię dzy.

Odpowiadam, ż e w kolejnym mieś cie mam znajomego, u któ rego bę dę mieszkać jako goś ć i nie bę dę potrzebować duż o pienię dzy. Z takiej rozmowy kierowca zrozumie, ż e masz pienią dze, ale za mał o. A co najważ niejsze, musi czuć , ż e nie jest oszukiwany, wtedy stanie się twoim najlepszym przyjacielem.

Co to jest „taarof”

Klasyczny „taarof”, któ ry jest opisany w LP i któ ry sam obserwował em: Pytasz taksó wkarza, ile kosztuje przejazd, a on odpowiada „nic nie kosztuje”, uż ywają c nastę pują cych wyraż eń (tł umaczenie w nawiasach wedł ug znaczenia):

Gkhabeli nadar e - nic nie warte, nic

Gkhadame t ro cheshm to dla mnie zaszczyt

Ghorbane t bera m - robię to dla Ciebie

Cheshmet t roshan - Zasł ugujesz na to.

Przypadki „taarof” mogą być bardzo ró ż norodne.


Na przykł ad przypadkowy przechodzień zawió zł mnie na dworzec autobusowy przez cał e miasto, zapł acił też za taksó wkę , a gdy znalazł odpowiednią kasę (daleko jechał em, a bilet nie był tani), powiedział : „Zapł acę za bilet”. Albo kiedy odwiedził em Irań czyka, z któ rym niedawno się spotkaliś my, powiedział em, ż e podobał mi się jego telefon (przywieziono mu ultracienką nowoś ć z Chin), odpowiedział : „Daję ci”. W trosce o sprawiedliwoś ć wspomnę , ż e w obu przypadkach odmó wił em.

Zgodnie z tradycją wł aś ciciel domu jest zobowią zany do zaoferowania goś ciowi wszelkich rzeczy lub usł ug, o któ re poprosi. Czasami proponują cy nie moż e sobie nawet wyobrazić , ż e od razu zgodzisz się na jego propozycję , ponieważ zgodnie z etykietą goś ć musi najpierw odmó wić . Dlatego jeś li kupiec na bazarze daje ci upominek, któ ry lubisz za darmo i mó wi: „To prezent dla ciebie”, nie spiesz się , aby wyjś ć bez pł acenia.

Z grzecznoś ci najlepiej odmó wić kuszą cych propozycji.

Jeś li naprawdę chcą coś podarować , gdzieś zaprosić lub wyś wiadczyć usł ugę , zł oż ą ofertę przynajmniej trzy razy. Choć osobiś cie w Iranie spotykał em się z klasycznym „taarofem” doś ć rzadko, to najczę ś ciej na zaproszenie brali mnie mocno za rę kę i cią gnę li do domu, a gdy oferowali prezent, prawie na sił ę wpychali go do mojego plecaka .

Mó j pierwszy przystanek w Iranie

Musiał em wró cić do Teheranu po list polecają cy z ambasady, ale nie ubiegał em się o wizy, liczą c na szybkie dostanie je po drodze w konsulatach w Bandar al-Abbas, Zahedan czy Mashhad.

Nastę pnego dnia wyjechał em do Isfahan, wcześ niej zaprogramowawszy się na autostop. Musieliś my wyjś ć z metra w pobliż u kompleksu Imama Chomeiniego, zał oż yciela Islamskiej Republiki Iranu. To ogromne mauzoleum jest wcią ż w budowie i roś nie z roku na rok, nie trzeba był o dł ugo czekać na jego oglę dziny.


Aby dowiedzieć się , gdzie znajduje się gł ó wna droga do Isfahanu (jade ye asli be sa mte Esfahan), zwró cił em się do taksó wkarza, któ ry powiedział mi, ż e muszę wsią ś ć do metra i pojechać do Teheranu, znaleź ć tam terminal i wzią ć autobus mię dzymiastowy. Nie dał o się wytł umaczyć , ż e jechał em przejeż dż ają cym samochodem. Autostrada do Isfahan okazał a się bardzo blisko, przeszedł em jeszcze kilkaset metró w i wylą dował em za policyjnym punktem kontrolnym, gdzie minutę pó ź niej zatrzymał em samochó d z otwartą dł onią . Pró bował em przeczytać kierowcy zdanie o autostopie, ale był o to zbyt trudne do wymó wienia.

- Shoma koja miri? (Gdzie idziesz) zapytał em.

- Esfahan - odpowiedział kierowca, wzią ł ode mnie gazetę , przeczytał ją i zaprosił do samochodu.

To był mó j pierwszy autostop w Iranie.

Podczas naszej podró ż y kierowca kilkakrotnie dzwonił do swoich znajomych, przyjació ł , braci i jeszcze kogoś innego, cią gle im tł umaczą c, ż e jedzie z turystą z Biał orusi, któ ry nie ma pienię dzy. Kiedyś wrę czył mi telefon, aby porozmawiać z bratem, któ ry zapytał ł amaną angielszczyzną : „Money know? ”(Brak pienię dzy? ) Odpowiedział em „Pienią dze Veri Little” (bardzo mał o pienię dzy), ale wyglą da na to, ż e mnie nie zrozumiał . „Moż e kierowca chce, ż ebym zapł acił za przejazd”, pomyś lał em i przeczytał em: „Nie mam doś ć pienię dzy, ż eby zapł acić za przejazd”.

Kierowca skiną ł gł ową , ale nadal dzwonił do swoich przyjació ł . Za każ dym razem, gdy sł yszał em: „turysta z Biał orusi, nie ma pienię dzy”, czuł em się bardzo zawstydzony, choć by dlatego, ż e był y pienią dze.

Myś lał em, ż e da się wycią gną ć pienią dze z kieszeni i mu je pokazać , ale po tylu telefonach od niego oznaczał oby to, ż e oszukiwał em od samego począ tku, wtedy moja znajomoś ć ję zyka na pewno nie był aby wystarczy mi wytł umaczyć , ż e to nieporozumienie i o co mi chodził o autostopem.

Przed dotarciem do Isfahanu kierowca dał znak, ż e jedzie w lewo, a ja muszę przesią ś ć się do komunikacji miejskiej. — Merci, merci — mrukną ł em, zachwycony, ż e nie bę dę już musiał wysł uchiwać jego narzekań na pienią dze. Kierowca zatrzymał mnie i wycią gną ł tysią c tomanó w, wskazują c na autobus. Spojrzał em na niego pytają co, wydawał o mu się , ż e to nie wystarczy i od razu zaproponował mi kilka tysię cy wię cej. Teraz rozumiem, dlaczego zadzwonił do swoich przyjació ł i krewnych - bardzo martwił się o mó j brak pienię dzy i szukał kogoś , kto mó gł by ze mną porozmawiać po angielsku i pomó c. „Pul nemikha m!


”(Nie potrzebuję pienię dzy) - powiedział em, zwró cił em mu pienią dze i mocno go przytulił em. Pomachał do mnie i wsiadł em do autobusu, któ ry przywió zł mnie do Isfahanu.

Autor: Kozł owski Aleksander.

Ksią ż ka: „Niezapomniany Iran”. 159 dni autostopu.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara