Londyn - fantazja i rzeczywistość

03 Luty 2010 Czas podróży: z 01 Styczeń 2010 na 25 Styczeń 2010
Reputacja: +39
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

# Adnotacja:

Prawie wszystkie wschodnie dzielnice Londynu przekształ cił y się , gdzie cał kowicie, a gdzie czę ś ciowo, w getta emigrantó w, rodzaj „Nowego Babilonu”. Oto zupeł nie inny Londyn, miejsce, w któ rym prawa plemienne są umieszczone na wyż szym poziomie niż brytyjskie, miejsce, w któ rym kró lują narodowe tradycje. Niestety, dziś Londyn nie jest sam. Tak wyglą da prawie cał a Europa Zachodnia i tej nowej rzeczywistoś ci nie da się już zmienić .

Tak się zł oż ył o, ż e Londyn stał się pierwszym miastem, któ re otworzył o mi bramy na „zachó d”, do ś wiata „prawdziwego kapitalizmu”.

W tym czasie odwiedził em już prawie wszystkie kraje Europy Wschodniej. Tak, został a uznana za wyjazd za granicę i został a przetworzona „zgodnie z oczekiwaniami” przez „wł aś ciwe wł adze”. Ale zwiedzanie krajó w „bloku wschodniego” nie ró ż nił o się zbytnio od wyjazdó w do republik, potem sowieckich, krajó w bał tyckich.


Czasami wydawał o mi się , ż e Ryga wyglą da bardziej „obco” niż np. Warszawa. Kraje Europy Wschodniej, kraje „wspó lnoty socjalistycznej”, czy proś ciej „satelity Zwią zku Radzieckiego”, był y kontrolowane z jednego oś rodka – Moskwy.

Minę ł o wiele lat, wypeł nionych gł ó wnie walką o przetrwanie w nowym ś wiecie. I wreszcie nadszedł dzień , w któ rym moż na był o trochę odpoczą ć , zatrzymać się , rozejrzeć i pozwolić sobie na trochę wię cej. Dla mnie, „fanki podró ż y”, był to wyjazd za granicę . Czas poznać Europę Zachodnią , ś wiat, o któ rym moż na był o tylko raz pomarzyć .

Londyn, jako cel wyjazdu turystycznego, wybrał em siebie i bę dą c tam starał em się opisać każ dy dzień jak najdokł adniej w stworzonym do tego pamię tniku.

Od tego czasu minę ł o ponad dziesię ć lat. Ś wiat się zmienił , podobnie jak Londyn. Ale po powrocie z mojej ostatniej podró ż y do stolicy Wielkiej Brytanii ponownie przeczytał em już poż ó ł kł e strony tego starego pamię tnika i ze zdziwieniem stwierdził em, ż e wię kszoś ć wpisó w jest dziś doś ć aktualna.

Mimo szybkiej budowy, zwł aszcza w ostatnich czasach, historyczne centrum tej gigantycznej metropolii niewiele się zmienił o. I to tutaj znajdują się gł ó wne atrakcje, wś ró d któ rych „przesiadują ” liczni turyś ci, któ rzy „lecą ” do brytyjskiej stolicy na tydzień lub kilka dni.

Dokł adnie „latają cy”.

Aby naprawdę zrozumieć to miasto, z jego mentalnoś cią i tradycjami, trzeba się tutaj urodzić lub przynajmniej ż yć dł ugo. Moż na to powiedzieć o każ dym kraju.

Ale dla Londynu to wyraż enie jest szczegó lnie istotne. Jak wyją tkowa jest ta ogromna metropolia.

Dlaczego Londyn? Spró buję wyjaś nić .

Sherlock Holmes, doktor Watson i stolica Wielkiej Brytanii.

W 1966 roku moskiewskie wydawnictwo „Prawda” po dł ugiej przerwie opublikował o mał e wydanie zebranych dzieł angielskiego pisarza Arthura Conana - Doyle'a, „twó rcy” wizerunku genialnego detektywa Sherlocka Holmesa.

Ta oś miotomowa ksią ż ka od razu znalazł a się na liś cie towaró w „super deficytowych”. To dla wielkiego kraju sześ ć set tysię cy egzemplarzy. Kropla w morzu.


Historie o wielkim detektywie został y zebrane w pierwszych trzech tomach. Tak wię c dla mnie znajomoś ć twó rczoś ci Conana - Doyle'a zaczę ł a się od jego znanej na cał ym ś wiecie postaci.

Wkró tce zaczą ł em dostrzegać , ż e w tych „kryminalnych historiach”, opró cz dwó ch gł ó wnych bohateró w – Sherlocka Holmesa i doktora Watsona, jest jeszcze jedna, wirtualna – miasto Londyn.

Stolica Wielkiej Brytanii w twó rczoś ci Arthura Conana – Doyle’a sł uż y nie tylko jako tł o dla opisywanych wydarzeń , ale peł ni ró wnież rolę peł noprawnego bohatera, ż yją cego wł asnym ż yciem.

Ze wszystkich adaptacji opowiadań o wielkim detektywie, takż e tych w ję zyku angielskim, któ re udał o mi się obejrzeć , najbardziej „londyń ski”, jak mi się wydaje, okazał się nasz, „sowiecki”. Z Wasilijem Liwanowem i Witalijem Solominem w rolach gł ó wnych.

Niezwykł e w tym filmie był o to, ż e ani jedna osoba z cał ej ekipy filmowej nigdy nie był a w Londynie.

W tamtych czasach nawet wyjazd do tzw. „krajó w demokracji ludowej” był bardzo problematyczny. A tu, w Londynie, w „leż u wroga”.

Tak wię c prawie cał a „wiktoriań ska” stolica Wielkiej Brytanii został a sfilmowana albo w miastach sowieckich krajó w bał tyckich, albo w scenerii stworzonej teoretycznie z ksią ż ek i albumó w.

Myś lę , ż e samej kró lowej Wiktorii spodobał się sposó b, w jaki pokazano jej epokę w filmie. Radzieccy eksperci in absentia, czysto intuicyjnie, stworzyli obraz miasta w najdrobniejszych szczegó ł ach nie do odró ż nienia od oryginał u.

brytyjska korona

W latach opisanych przez Conana Doyle'a brytyjską koronę zdobił y takie diamenty jak Egipt, Indie, Australia. Nawet jeden z nich wystarczył , aby ich ojczyzna stał a się najwię kszą potę gą kolonialną .

Wielka Brytania posiadał a prawie poł owę ś wiata. Dokł adnie w posiadaniu - fizycznie.

Jak dobry wł aś ciciel, metropolia cał kowicie kontrolował a swó j mają tek – politykę i gospodarkę . Zarzą dzanie rozległ ym imperium opierał o się na zasadzie maksymalnej centralizacji, przy zachowaniu poszanowania lokalnych porzą dkó w i tradycji.

Jedna mał a wyspa na krań cu Europy, kontrolował a losy setek milionó w ludzi.


Do tej pory wiele z „niezależ nych” był ych kolonii brytyjskich ma te same rzekomo „rasistowskie” prawa, któ rych nikt nie zamierza uchylić . Pracuj w fabrykach, portach i kolejach budowanych przez Brytyjczykó w.

Jedną z ostatnich czę ś ci Imperium, któ ra odzyskał a niepodległ oś ć , był Hongkong, któ ry był „dzierż awiony” na 99 lat. W 1997 roku Brytyjczycy przekazali go Chinom, nie zapominają c o budowie jednego z najwię kszych lotnisk ś wiata, któ re pierwszych pasaż eró w przyję ł o w 1998 roku.

Cał ą pracę inż ynieryjną nad tym „cudem stworzonym przez czł owieka”, od projektu do ukoń czenia, wykonali Brytyjczycy.

Sami etniczni Anglicy, któ rzy urodzili się i wychowali w Hongkongu, nie są już cał kiem Europejczykami. To nowa społ ecznoś ć ludzi, któ rą miejscowi nazywają „gwailo”.

Po przeniesieniu Hongkongu do Chin wielu z nich wró cił o do swojej „historycznej ojczyzny” i tam odkryli, ż e oni i miejscowa ludnoś ć są dalecy od tego samego, ż e ich mentalnoś ć jest inna, a kultura europejska we wspó ł czesnej formie, jest im obcy. A strumień był cią gnię ty w przeciwnym kierunku.

Na począ tku XX wieku Wielka Brytania był a uważ ana za jedną z najbardziej rozwinię tych gospodarczo potę g.

Ale, jak uczy historia, nie wystarczy stać się wielkim imperium. Niezbę dne jest takż e zachowanie, jeś li nie na zawsze, to przynajmniej przez dł ugi czas, statusu imperialnego.

Gdy w tym samym czasie takie pań stwa jak USA i Niemcy gwał townie zwię kszył y tempo rozwoju gospodarczego, Wielka Brytania „spoczę ł a na laurach” swojej polityki kolonialnej.

Mimo silnej bazy i utrzymują cego się statusu najbardziej rozwinię tego gospodarczo kraju na ś wiecie, Wielka Brytania stopniowo traci czę ś ć swoich pozycji.

Doktryna polityki zagranicznej – „Brilliant Isolation” – przez wiele lat stanowił a rdzeń polityki brytyjskiej,

Rosną ca konkurencyjnoś ć Niemiec zmusił a Albion do porzucenia doktryny, któ ra przewijał a się przez wieki.

To był począ tek upadku jednego z najwię kszych imperió w na ś wiecie.


Mimo zwycię stwa wojskowego bloku Ententy - unii Rosji, Francji i Wielkiej Brytanii nad Niemcami w I wojnie ś wiatowej, osł abienia gł ó wnego konkurenta gospodarczego, a nawet aneksji był ych kolonii niemieckich i wię kszoś ci terytorió w należ ą cych do Turcja, w tym prawie cał y Bliski Wschó d – to wszystko już nie mogł o uratować Imperium Brytyjskiego. Wojna zbyt mocno osł abił a ojczyznę .

Nie tylko ekonomicznie, ale i politycznie.

Pierwszą niepodległ oś ć otrzymał a bynajmniej nie odległ a egzotyczna kolonia, ale czę ś ć samej Wielkiej Brytanii - Irlandia. Wielkie Imperium rozpadał o się od wewną trz.

Kró tka, spokojna chwila wytchnienia dobiegał a koń ca. Rozpoczę ł a się II wojna ś wiatowa.

Od czasó w Wilhelma Zdobywcy Wyspy Brytyjskie nie był y atakowane przez wroga. Samoloty Luftwaffe swobodnie przelatywał y nad terytorium był ej „Kró lowej Niebios”, niemieckie okrę ty i okrę ty podwodne blokował y wszystkie podejś cia do był ej „Mistrz Mó rz”.

Wielka Brytania był a na skraju ś mierci. Nastą pił mał y nacisk - okupacja.

Ale Hitlerowi się nie spieszył o. Czemu?

Niemcy nie był y gotowe do ataku? Wą tpliwy.

Po zaję ciu krajó w koalicji antyhitlerowskiej prawie cał a Europa pracował a dla nazistó w. Pań stwa „niepodległ e” – Wł ochy, Hiszpania, Portugalia, Rumunia, Buł garia, Wę gry, niektó re teoretycznie, a niektó re praktycznie, był y uważ ane za sojusznikó w Hitlera.

Kogo się bał ? Zwią zek Radziecki?

Jednak Wielka Brytania przystą pił a do wojny we wrześ niu 1939 r. , a mię dzy ZSRR a Niemcami do 22 czerwca 1941 r. obowią zywał „pakt o nieagresji”, nieoficjalnie nazywany „paktem Ribbentrop-Moł otow”. Z pogrubionymi fragmentami wnioskó w zapisanych w tajnych protokoł ach, któ rych nikt jeszcze w cał oś ci nie widział , a jeś li widzieli, milczą .

Strach przed Francją ? „Wielka Moc”, któ rą naziś ci mieli zaledwie kilka tygodni do pokonania. Potem ta stara prostytutka dostał a się pod nowego wł aś ciciela, potwierdzają c w ten sposó b jej „ś wiatowy wizerunek”.

„Napuszone” ze znaczeniem czoł owe kraje Unii Europejskiej, takie jak Belgia i Holandia, udał y się na „dł ugi spacer” do Niemiec, prawie bez oporu.

To samo moż na powiedzieć o Danii i Norwegii. „Neutralna” Szwecja sł uż ył a zaró wno „naszym, jak i waszym”, z nastawieniem na Niemcy.


Szwajcaria jak zawsze dział ał a jako „ś wiatowa skarbonka”. Dla faszystó w, komunistó w, socjalistó w i innych politykó w, któ rzy pogrą ż yli ś wiat w krwawej „rzezi”.

Ci, któ rzy przeż yli, zostali z pienię dzmi, a nawet z wymaganymi odsetkami. Na przykł ad na dostawę materiał ó w do komó r gazowych Auschwitz, Majdanka i tysię cy innych obozó w zagł ady, niemieckie koncerny chemiczne, któ re do dziś istnieją , zdeponował y na swoich kontach w tych samych szwajcarskich bankach ponad milion.

Pienią dze nieszczę ś nikó w, gł ó wnie Ż ydó w zabitych w tych komorach gazowych, są bezpiecznie ukryte w gł ę bokich lochach pod ulicami Zurychu i są chronione prawem depozytowym. Sł ynne szwajcarskie banki, ze swoją niezachwianą reputacją , już od dawna kredytują te nieodebrane kapitał y i wydaje się , ż e nie zamierzają ich zwró cić . Nawet prawowici spadkobiercy.

Tak wię c w tej konfrontacji z Niemcami Wielka Brytania znalazł a się osamotniona.

Jednak nie był o nacisku - nie był o rozkazu zajmowania wysp. Czemu? Moim zdaniem Hitler bardziej chciał mieć Londyn jako sojusznika niż Moskwę , gdzie Brytyjczykó w po prostu nienawidzono, zwł aszcza bez ukrywania tego.

Ale Zwią zek Radziecki nie mó gł sobie pozwolić na utratę takiego, choć tymczasowego, sojusznika w koalicji antyhitlerowskiej.

Wielka Brytania został a zbombardowana i doś ć brutalnie. Stolica był a poddawana wielokrotnym bombardowaniom lotniczym, z któ rych najcię ż sze miał y miejsce we wrześ niu 1940 i maju 1941 roku.

W sumie w czasie wojny w Londynie jej ofiarami padł o 3.000 cywiló w, 5.000 został o rannych, dziesią tki tysię cy domó w został o zniszczonych. Na wojnie jak na wojnie.

Ale rozkaz okupacji Wysp Brytyjskich nigdy nie został wydany.

Po zakoń czeniu II wojny ś wiatowej rozpoczą ł się upadek jednego z najwię kszych imperió w na ś wiecie.


Pozbawiona ź ró deł surowcó w, rynkó w zbytu i taniej sił y roboczej gospodarka kraju, któ ra do niedawna dyktował a wolę ponad poł owy ś wiata, miał a upadać . Ale najwyraź niej zbyt duż y potencjał wewnę trzny tkwią cy w Wielkiej Brytanii pomó gł jej nie tylko wyjś ć z kryzysu, ale takż e pozostać w „klubie” najbardziej rozwinię tych krajó w ś wiata.

Pomimo wszystkich wstrzą só w Wielka Brytania zajmuje dziś jedno z czoł owych miejsc wś ró d wielkich mocarstw.

Dumnie powiewa ró wnież flaga stanowa Union Jack. Wszyscy też „z szacunkiem przyjmą paszporty z pozostawionym podwó jnym angielskim”.

Tak napisał Wł adimir Majakowski na począ tku XX wieku. Trwa to do dziś .

Czym jest Londyn?

Dorastają c za ż elazną kurtyną , nie mieliś my poję cia, co się za tym kryje.

Dlatego trzeci „bohater” opowieś ci o Sherlocku Holmesie, mieś cie Londynu, w moich oczach wyglą dał jak coś wirtualnego, „zachodniego”, jak stolice „naszych” republik bał tyckich. Nie był o innej opcji. Musiał em fantazjować .

Nawet najbardziej znanym i „szczegó lnie bliskim” filmowcom bardzo rzadko pozwalano krę cić „za granicą ” w „naturalnych” warunkach. Na przykł ad roztargniony profesor Pleischner z filmu „Siedemnaś cie chwil wiosny” zmarł wcale nie w szwajcarskim Bernie, ale w „naszej” Rydze.

Miasta sowieckiego Bał tyku był y tł em dla ogromnej liczby filmó w o „krajach obcych”. Nie ma znaczenia, któ ry. Wierzono, ż e wię kszoś ć widzó w i tak nigdy jej nie zobaczy.

Nadeszł y nowe czasy. Zniknę ł y liczne ankiety na temat „stabilnoś ci moralnej”, upokarzają cych przesł uchań w okrę gowym komitecie partyjnym, z udział em był ych „czekistó w”, któ rzy popadli w niemal cał kowity obł ę d starczy, ale nadal podejmowali decyzje, biorą c pod uwagę bogate doś wiadczenie ż yciowe.

Dzisiaj pienią dze to ten sam kwestionariusz. A jeś li jest ich wystarczają co duż o, gwarantowana jest przepustka do dowolnego kraju.

Londyn. Stolica Wielkiej Brytanii. Wielka Brytania, Anglia? Oficjalna nazwa kraju to Zjednoczone Kró lestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Pó ł nocnej – Wielka Brytania.


Stolica pań stwa jest jednym z najwię kszych miast ś wiata. Mimo swojej prawie dwutysię cznej historii Londyn zaczyna zamieniać się w takiego „potwora”, jaki znamy dzisiaj, dopiero na począ tku XVIII wieku, w czasach Swifta i Defoe. Już wtedy liczba mieszkań có w miasta przekroczył a siedemset tysię cy osó b, a pod koniec tego samego stulecia się gnę ł a miliona.

Stolica zamienia się w gigantyczne „mrowisko”, do któ rego przybywają setki tysię cy „poddanych korony brytyjskiej” z cał ego rozległ ego imperium, gł ó wnie w poszukiwaniu lepszego ż ycia. Taki jest los wielkich miast - tworzyć iluzje i przeł amywać losy.

XIX-wieczny Londyn to miasto kontrastó w. Z jednej strony był o gospodarczym i politycznym centrum ś wiata, z drugiej był o miastem, w któ rym w slumsach ż ył y miliony biednych ludzi, praktycznie bez ś rodkó w do ż ycia.

W tym samym stuleciu w Londynie zbudowano ogromną liczbę nowych fabryk i zakł adó w, pojawił y się cał e obszary przemysł owe.

Oblicze Londynu przechodzi dramatyczne zmiany. W 1836 r. otwarto pierwszą linię kolejową ł ą czą cą London Bridge i Greenwich, aw cią gu niespeł na dwudziestu lat zbudowano 6 stacji.

W 1863 roku w Londynie pojawił o się pierwsze na ś wiecie metro.

W tym samym XIX wieku zbudowano Big Ben, Albert Hall, kompleks Trafalgar Square, Tower Bridge. Po raz pierwszy w historii Londynu pojawił y się ś cieki.

Stolica wielkiego imperium pod wzglę dem intensywnoś ci budowy i poziomu ulepszeń był a o kilka rzę dó w wielkoś ci wyż sza niż Europa kontynentalna.

Londyn staje się pierwszym kosmopolitycznym miastem na ś wiecie, w dosł ownym tego sł owa znaczeniu. Zobacz, ile osó b z kolonii jest w pracach tego samego Conana - Doyle'a.

Dziś nikogo nie zaskoczą wielkie arabskie, indyjskie i chiń skie regiony w Brukseli, Paryż u, Rzymie, Monachium. I w cał ej Europie, gdzie w każ dym, nawet maleń kim miasteczku, moż na spotkać kobiety w chustach, a wieczorem - grupy hał aś liwych, agresywnych nastolatkó w o zupeł nie nieeuropejskim wyglą dzie. Nie jest jasne, gdzie tubylcza ludnoś ć zniknę ł a z ulic, czy nadal pozostaje.

Wspó ł czesny Londyn zajmuje rozległ e terytorium. Z populacją okoł o oś miu milionó w, jest dwukrotnie wię kszy od Nowego Jorku, któ ry ma znacznie wię kszą populację .


Od kilku stuleci Londyn ma status „morskiej stolicy” ś wiata, mimo ż e znajduje się.64 kilometry od najbliż szego wybrzeż a morskiego.

Zał oż yciele miasta byli dalecy od gł upich ludzi. Londyn leż y w dolinie Tamizy - najbardziej rozległ ej i ż yznej w Anglii. To tutaj staje się naturalnym punktem tranzytowym szlakó w handlowych, oś rodkiem handlu krajowego i zagranicznego. A Tamiza jest doś ć peł na, zaró wno wtedy, jak i teraz, co pozwala na przyjmowanie dowolnych statkó w. Prawie.

Dla nowoczesnych „potworó w” rejsowych na wybrzeż u jest wystarczają co duż o portó w.

Jednak w okresie powojennym Londyn stracił status najwię kszego portu w Wielkiej Brytanii, gdyż wyposaż enie dokó w był o przestarzał e i nie mogł o obsł ugiwać duż ych statkó w towarowych. Terminale wodne został y przeniesione do pobliskich miast Felixstow i Tilbury, a obszar Docklands został przebudowany w latach 80. XX wieku, aby pomieś cić biura i budynki mieszkalne.

Czym wię c jest nowoczesny Londyn?

Rozwó j stolicy jest nadal doś ć chaotyczny. Tak wię c zapamię tasz sowiecki Gosplan mił ym sł owem.

Do niedawna wię kszoś ć terytorium miasta był a zabudowana niskimi budynkami, nie przekraczają cymi dwó ch pię ter.

Jak dział a Londyn

W pierwszym z drapaczy chmur, któ re cią gną się wzdł uż staroż ytnych krę tych uliczek - ukł ad Miasta prawie się nie zmienił od tysią ca lat - urzę dnicy bankowi biegają tam iz powrotem z kanapkami. W drugim obraz jest podobny, ale urzę dnicy rzą dowi domy są niż sze, a ulice szersze. Pomię dzy tymi dwoma biegunami wzdł uż staroż ytnego traktu, znanego obecnie jako Strand, znajduje się są dowy Holborn oraz handlowy i teatralny Covent Garden – najstarsze ze wszystkich przedmieś ć Londynu.

Miejsca te uważ ane są za centrum metropolii „Wielki Londyn”.

Geograficznie i finansowo najlepiej wyobrazić sobie granice „serca Wielkiej Brytanii”… na mapie metra. Terytorium, któ re znajduje się w granicach pierwszej strefy metra, jest umownie uważ ane za centrum miasta. Wię kszoś ć turystó w korzystają cych z „rury” – popularnej nazwy metra – przesiaduje w tej czę ś ci miasta i tylko nieliczni przekraczają „granicę ”.


Za nim zaczyna się sam Londyn, czyli te same „sto wiosek”.

W kierunku zachodnim - prestiż owe St. James i Mayfair, nieco na pó ł noc - Bloomsbury i Fitproviya.

Ta arystokratyczna strefa jest oddzielona niewidzialnym murem od reszty Londynu i jest przesią knię ta swoimi problemami dziedzicznymi i innymi tego typu problemami.

Za Hyde Parkiem zaczyna się Kensington, obok doś ć prestiż owej Chelsea.

Listę moż na kontynuować , ale czy jest taka potrzeba. Mogę tylko powiedzieć , ż e prawie wszystkie wschodnie dzielnice Londynu zamienił y się dzisiaj, gdzie cał kowicie, a gdzie czę ś ciowo, w getta emigrantó w, rodzaj „Nowego Babilonu”.

Oto zupeł nie inny Londyn, miejsce, w któ rym prawa plemienne są umieszczone na wyż szym poziomie niż brytyjskie, miejsce, w któ rym kró lują narodowe tradycje.

Niestety, dziś Londyn nie jest sam. Tak wyglą da prawie cał a Europa Zachodnia i tej nowej rzeczywistoś ci nie da się już zmienić .

Mó j pamię tnik - rok 1996, Londyn.

Na zewną trz wirtualnej, wewnę trznej „ż elaznej kurtyny” otaczają cej ZSRR istniał a „strefa buforowa” skł adają ca się z „krajó w demokracji ludowej”, satelitó w Zwią zku Radzieckiego. Na granicy „obozu socjalistycznego” minę ł a kolejna, zewnę trzna, „ż elazna kurtyna”.

Wszystko, co był o mię dzy nimi, był o dla nas „obce”. Potem przebili się na „specjalne zamó wienie”.

Jednostki, któ rym pozwolono to zrobić , bardzo niechę tnie dzielił y się swoimi wraż eniami. I moż na je był o zrozumieć .

Dziś gł ó wnym ograniczeniem są pienią dze. Z silnym pragnieniem, a to jest do pokonania. Zwł aszcza po powrocie do domu, kiedy trzeba spł acić dł ugi.

Moż liwoś ć zobaczenia „zakazanego owocu” wezwał a mnie w drogę i sprawił a, ż e ​ ​ na chwilę zapomniał em o innych problemach.

Miejsce pierwszej wyprawy ustalił em od razu, gdy tylko spojrzał em na znajomą , czarną , oś miotomową ksią ż kę . Przez lata był tak oczytany, ż e musiał zmieniać okł adkę we wszystkich ksią ż kach.

Tak wię c lekką rę ką Arthura Conana - Doyle'a ustalono cel pierwszej podró ż y.


Był pię kny sł oneczny poranek, kiedy nasz samolot wylą dował na lotnisku London Gatwick, jednym z pię ciu znajdują cych się w stolicy Wielkiej Brytanii. Start standardowy, ale poranek był naprawdę sł oneczny.

Mó wią c o pogodzie. Londyn zawsze uosabia niekoń czą cy się deszcz, mgł a i smog.

Wszystko to jest. Jednak zaró wno za pierwszym razem, jak i podczas moich kolejnych wizyt w stolicy Wielkiej Brytanii pogoda dopisał a. Być moż e w grę wchodzi element szczę ś cia. Ale co był o, był o.

Mię dzynarodowy port lotniczy Gatwick.

Pierwszą rzeczą , któ ra mnie uderzył a, był o to, ż e tutaj się uś miechali. W kontroli paszportowej, w urzę dzie celnym, w punkcie informacyjnym.

Pomię dzy dwoma terminalami poł oż ona jest kolejka jednoszynowa, po któ rej kursuje pocią g bez maszynisty. Z okna samochodu wyraź nie widać był o zają ce bawią ce się w wysokiej trawie. Trudno sobie wyobrazić , ż e w centrum wielkiego lotniska, z jego hał asem, samolotami, cysternami paliwowymi, pocią gami, znajduje się ta naturalna oaza.

Do kas kolejowych cią gnę ł y się dł ugie kolejki. Na począ tku nawet nie rozumiał em, co to jest i podszedł em prosto do okna. Ale szybko został em zawró cony. W najlepszych sowieckich tradycjach.

Dobrze, ż e mó j angielski nie był na bardzo wysokim poziomie. Ale coś zrozumiał em. To był a pierwsza kolejka, jaką zobaczył em w ś wiecie kapitalizmu. Ale nie ostatni.

Kasjer bez pytania, uś miechają c się wrę czył nam bilety. Oczywiś cie najdroż sze, ekspresowe. Ten pocią g jedzie do stacji Victoria, po drodze robią c dwa do trzech przystankó w. Szybko i wygodnie.

Ale jest jeszcze jedna opcja, o któ rej kasjer z uś miechem „zapomniał ” powiedzieć .

Kolejny pocią g przejeż dż a tą samą linią , zatrzymują c się na wszystkich stacjach. Po drodze to tylko dziesię ć minut dł uż ej niż ekspres. A ró ż nica w cenach biletó w jest bardzo duż a.

Wię c mimo uś miechu ufaj, ale sprawdzaj.

„Gatwick” znajduje się doś ć daleko od centrum brytyjskiej stolicy, okoł o sześ ć dziesię ciu kilometró w.

Za oknem karety rozcią gał y się pola poprzecinane lasami. Zieleń był a tak jasna, soczysta, ż e ​ ​ wydawał a się nienaturalna. Pię kna, nic nie mó w.


Ale gdzie w koń cu jest Londyn, miasto moich marzeń z dzieciń stwa.

Oto jego pierwsze domy. Nie spodziewał em się tego zobaczyć . Szczegó lnie w poró wnaniu do stolicy Rosji.

Moskwa wita Cię ogromnymi mikrodzielnicami ś nież nobiał ych wież owcó w. Jasny kolor, zwł aszcza w poł ą czeniu z dobrym sł onecznym dniem, tworzy uczucie ś wię ta i duchowego podniesienia.

Londyn zaczą ł się od dzielnic się gają cych panoramy, zbudowanych jak bliź niacze dwupię trowe domy z czerwonej cegł y. Co wię cej, w kierunku pocią gu nie był o to frontowe, też bardzo osobliwe fasady, ale wnę trze domu, podwó rka, gdzie trzepotał a ró ż nokolorowa poś ciel i stał y jakieś pudł a.

W tle widoczne był y grupy typowych wielopię trowych budynkó w o ponurym szarym kolorze. Obraz jest przygnę biają cy.

W koń cu nasza rodzina dotarł a na stację Victoria i zabierają c walizki wyruszyliś my szukać wejś cia do metra.

Tutaj postanowił em popisać się angielskim i zaczą ł em wypytywać przechodnió w, gdzie jest metro, co moim zdaniem oznaczał o „metro”.

Wszyscy, któ rych spotkał em, do któ rych się zwró cił em, dł ugo i cierpliwie starali się coś wytł umaczyć . Z tego wszystkiego zrozumiał em tylko, ż e musimy dotrzeć do najbliż szego zakrę tu, a za nim bę dzie to, czego potrzebujemy.

Tak wię c nasza rodzina wraz z walizkami szł a z kolei na zakrę t, cieszą c się z symbolu londyń skiego metra, któ ry pojawił się w oddali - koł a z poziomym paskiem poś rodku. Okazał o się jednak, ż e to zwykł y przystanek autobusowy, z tym samym logo, tylko mniejszy.

Skrę cają c za pią tym lub szó stym zakrę tem, w koń cu zdaliś my sobie sprawę , ż e nasza trasa, delikatnie mó wią c, był a bł ę dna.

W rezultacie, omijają c budynek dworca na cał ym obwodzie, wró ciliś my do gł ó wnego wejś cia, obok któ rego okazał o się , ż e jest upragnione metro. Tylko tutaj nazywa się Underground, a nie Subway.

W koń cu dotarliś my do hotelu. Ile podró ż ował em po ś wiecie, zmieniał em wiele hoteli, ale nigdy wię cej tego nie widział em.

Ta usł uga pachniał a ś wietnie „szufelką ”.


O otrzymaniu zamó wionego pokoju chcieli sł yszeć dopiero o drugiej po poł udniu przy rejestracji. Bę dziesz musiał spacerować po mieś cie przez kilka godzin.

Czy moż na zostawić bagaż ? Tak, dostarczyli to. Tuż obok gł ó wnego wejś cia do hotelu „przyczepił a się ” do kolumny budka, w któ rej siedział , jak powiedzielibyś my, „emeryt z doś wiadczeniem”.

Dł ugi ogon tych samych "wczesnych przybyszó w" rozcią gnię ty do owej "komory magazynowej" powalony od czegokolwiek. Wyglą da na to, ż e brzydka konstrukcja przyniosł a dobry dochó d.

Ale cał a ta „nostalgiczna” usł uga został a zapomniana, gdy tylko wyszliś my na ulicę . Hotel znajdował się w centrum miasta, blisko Muzeum Brytyjskiego i stacji metra. Co był o szczegó lnie waż ne, ponieważ on sam, centrum Londynu, jest ogromne.

Te kilka godzin, któ re spę dziliś my w hotelu wystarczył o, aby zapomnieć o moim wirtualnym Londynie.

W rzeczywistoś ci wszystko wyglą dał o inaczej. Nie lepiej czy gorzej, ale inaczej.

Gdy zegar zaczą ł zbliż ać się do pierwszej po poł udniu, wró ciliś my do hotelu. Musieli przecież bronić dwó ch kolejek – jednej do „biura bagaż owego”, a drugiej do rejestracji.

O godzinie trzeciej, któ ra, jak mó wią , jest doś ć szybka jak na to miejsce, otrzymali swó j dł ugo oczekiwany numer. Po nieprzespanej nocy i chodzeniu po hotelu „upadliś my” na szerokie ł ó ż ka i zemdlaliś my.

Po kilku godzinach obudził em się i przez dł ugi czas pró bował em dowiedzieć się , gdzie jestem.

Londyn – miasto, o któ rym marzył am od dzieciń stwa, tu za oknem! A my ś pimy!

Precz z „sonchami”! Szybko się ubraliś my i udaliś my się do najbliż szej stacji metra.

Londyń skie „Metro” to nie tylko ś rodek transportu, jeden z rodzajó w transportu miejskiego. To coś innego. Raczej styl ż ycia, symbol brytyjskiej stolicy.

Pozwó lcie, ż e zacznę moją historię wspó ł czesnego Londynu od tego osobliwego punktu orientacyjnego.

„Dziadek metra”

Idea zejś cia pod ziemię od dawna nawiedza inż ynierskie umysł y najbardziej zaawansowanego wó wczas, w XIX wieku, kraju.


W 1843 r. w obecnoś ci kró lowej Wiktorii otwarto tunel dla pieszych pod Tamizą . W 1863 r. pę dził y nią pocią gi i od tego czasu ruch nie ustał .

Nastę pnie, w 1863 roku, miał o miejsce gł ó wne wydarzenie w historii budowy metra - uruchomienie pierwszego na ś wiecie podziemnego odcinka kolei terenowej o dł ugoś ci 3.6 km.

Pomimo tego, ż e podró ż e w tunelach wypeł nionych dymem lokomotyw i sadzą był y dalekie od komfortu, praktyczny cel przeró sł wszelkie oczekiwania. A już w roku uruchomienia komisja sejmowa zatwierdził a budowę podziemnej kolei koł owej o ł ą cznej dł ugoś ci okoł o 30 kilometró w.

Lokomotywy pracował y na parze, a ż eby pasaż erowie się nie dusili, co 100 metró w w tunelach wybijano studnie wentylacyjne.

Ulice Londynu, pod któ rymi przechodził a „fajka”, musiał y przypominać dolinę gejzeró w - z kł ę bami dymu ulatniają cymi się na powierzchnię .

Wreszcie w 1890 roku na linii South London wprowadzono trakcję pocią gó w elektrycznych.

Pierwsza linia metra na ś wiecie, otwarta w 1863 roku, wcią ż ż yje, a nawet zachował a swoją pierwotną nazwę - Linia Metropoliten.

Londyn, miasto, któ re otworzył o zalety tego rodzaju komunikacji miejskiej na cał y ś wiat, ma dziś doś ć rozbudowaną sieć , w tym linię obwodnicową i wiele linii promienistych, któ re w miarę zbliż ania się do obrzeż y rozchodzą się o kilka kolejnych, tworzą c tak zwany „widelec”.

Na pierwszy rzut oka wydaje się , ż e moskiewskie i londyń skie metro to prawie bracia bliź niacy. Ale w przeciwień stwie do stolicy Rosji, schodzą c w dó ł , pasaż er widzi bardzo prosto wykoń czoną stację , rodzaj „fajki” przeznaczonej tylko do peł nienia swoich funkcji i nic wię cej. Tylko sporadycznie wymyka się coś na kształ t nieś miał ej pró by architekta, by choć w jakiś sposó b podkreś lić indywidualnoś ć dworca, ł ą czą c jego projekt z miejscem, w pobliż u któ rego się znajduje.

Jednak ostatnio sytuacja nieco się zmienił a.

Na przykł ad nowa linia „Millennium” stara się doró wnać swojej nazwie – tutejsze stacje są ozdobione czymś w rodzaju przeż utego barwionego aluminium. Trochę dziwny, ale pamię tany z ekstrawagancji.


A na pozostał ych liniach wszystko jest bardzo proste - tunel schodó w ruchomych, jak w Moskwie, obwieszony reklamami, mał a przecię tna hala z minimalną dekoracją i niskim oś wietleniem, a po bokach otwory umoż liwiają ce przejś cie na perony.

Uderzają szare od lat kurzu sufity, ś ciany obwieszone girlandami kabli elektrycznych i ogromne plakaty reklamowe.

W londyń skim metrze istnieją linie, w któ rych wymiary tuneli pozwalają na przejazd pocią gó w o okreś lonych rozmiarach i kształ tach.

Na przykł ad linia Piccadilly, w któ rej gó rna czę ś ć samochodu wraz z drzwiami ma pó ł okrą gł y kształ t. Dlatego wchodzą c do pocią gu i zatrzymują c się przy wejś ciu, podczas zamykania drzwi masz realną moż liwoś ć bycia przyciś nię tym przez ich drzwi tak, aby ciał o znalazł o się w wagonie, a gł owa w tunelu. Ale jest dobrze. Bardzo ł atwo jest wydostać się z tej niewoli.

Ogó lnie rzecz biorą c, londyń skie metro jest doś ć wygodnym ś rodkiem transportu, z któ rego czę sto korzystają z dala od biednych ludzi, docierają c do swoich biur znacznie szybciej niż stanie w niezliczonych korkach na wą skich uliczkach centrum.

Podobnie jak w Moskwie, stacje londyń skiego metra nie znajdują się zbyt blisko siebie, jednak tym ś rodkiem transportu moż na dostać się do wszystkich gł ó wnych atrakcji miasta - muzeó w, dworcó w kolejowych, duż ych sklepó w, takich jak Harrods, a takż e przesią ś ć się do linie wewną trzmiejskie i podmiejskie Kolei Brytyjskich.

„Pasaż erowi w czerwonej koszulce, nie udawaj, ż e czytasz gazetę . Wiemy, brudny zboczeń cu, patrzysz na popiersie są siada”. Lub to - "Proś ba do amerykań skich turystó w - mó w cicho".

To są „ż arty” Emmy Clarke, dł ugoletniej spikerki w londyń skim metrze.

W 2008 roku „gł os fajki” został zwolniony. Formalnym powodem był jej wywiad z jednym z kanał ó w telewizyjnych, w któ rym przyznaje, ż e boi się jeź dzić metropolitalnym metrem. Oto taka „reklama”.

Opró cz takich „ż artó w” w pocią gach, zwł aszcza tych obsł ugują cych emigracyjne przedmieś cia, moż na usł yszeć muzykę klasyczną .

Tak wię c z pomocą Rachmaninowa i Vivaldiego kierownictwo metra i lokalna policja pró bują zmniejszyć przestę pczoś ć w metrze.


Zobaczymy. Tymczasem niedoś wiadczony turysta nie powinien opuszczać granic pierwszej strefy, zwł aszcza wieczorem.

Schemat linii metra w znanej nam formie przyjechał do nas z Londynu. Mimo swojej prostoty i oczywistoś ci stał się jednym z najwię kszych wynalazkó w stulecia.

Począ tkowo linie został y naniesione na regularny plan miasta w odpowiedniej skali. Mimo dokł adnoś ci schematu nie moż na był o z niego skorzystać .

Pomogł a interwencja rysownika Harry'ego Becka, tymczasowo wynaję tego przez dział sygnalizacji. W wolnym czasie wymyś lił mapę , stosują c tę ​ ​ samą zasadę , co w obwodach elektrycznych, któ re rysuje.

Z tej zasady korzystają obecnie metro na cał ym ś wiecie – każ da odnoga ma swó j kolor i jest zlokalizowana ś ciś le poziomo, pionowo lub ukoś nie, a stacje są oznaczone bez uwzglę dniania rzeczywistych odległ oś ci mię dzy nimi.

Schemat pró bny został opublikowany w 1933 roku i od tego czasu nie znaleziono ż adnej innej wersji.

Przyszł oś ć londyń skiego metra został a po raz pierwszy przepowiedziana w 1914 roku. Pewien profesor napisał w czasopiś mie transportowym, ż e za 85 lat na dworcach otworzą się wygodne poczekalnie, w któ rych natychmiast pł yną wszelkie komunikaty o ruchu pocią gó w, być moż e nawet w postaci obrazó w na artystycznie podś wietlonych ekranach.

Dziś „dziadka” uzupeł nia minimetro – kolejka Docklands Light Railway (DLR). Ta gał ą ź jeź dzi na powierzchni, jedzie w niej bez kierowcó w, a formalnie nie dotyczy londyń skiego metra. DLR ma sens podczas inspekcji dokó w i Greenwich.

Mó j pamię tnik - rok 1996.

Pierwszy dzień zdawał się cią gną ć w nieskoń czonoś ć . Lot nocny, kilkugodzinne spacery po okolicy, nocleg w hotelu. Nagromadzone zmę czenie dał o się odczuć i postanowiwszy odpoczą ć przez „minutę ”, spaliś my do wieczora.

Ale dzień jeszcze się nie skoń czył . Dobrze, ż e stacja metra był a bardzo blisko. Nasza pierwsza podró ż do miasta moich marzeń zaczę ł a się oczywiś cie od wizyty na Baker Street, ulicy, na któ rej Arthur Conan Doyle osiedlił wielkiego detektywa Sherlocka Holmesa.


Zamiast wą skiej alejki, któ rą sobie wyobraż ał em, Baker Street okazał a się jedną z gł ó wnych arterii miasta. Szeroka ulica, zabudowana pię trowymi budynkami, na któ rej zachował y się tylko dwie lub trzy „wiktoriań skie” budynki. Jeden z nich został przekształ cony w muzeum Sherlocka Holmesa.

Ale tego wieczoru tylko „ucał owaliś my zamek”, jak kolejny znany na cał ym ś wiecie punkt orientacyjny.

Muzeum figur woskowych „Madame Tussauds” znajduje się bardzo blisko domu wielkiego detektywa.

Poranek rozpoczą ł się od ś niadania, ró wnież bardzo oryginalnego.

Nie był o restauracji ani niczego takiego. Na każ dym pię trze jedzenie był o „rozdawane” w mał ym pomieszczeniu, gdzie był mał y stolik ze sł oikami po jogurcie, ką cik z herbatą i to wszystko.

Nie, inny ochroniarz przebrany za barmana. Czujnie monitorował liczbę smakoł ykó w pobieranych ze stoł u i powstrzymywał pró by przekroczenia „wymaganych”.

Nie ma znaczenia, kto był „na sł uż bie” – Chiń czyk czy Hindus. Jest tylko jedna zasada - pozwolić goś ciowi zabrać jak najmniej jedzenia do pokoju. Tam, w naszym pokoju, jedliś my ś niadanie. Nie był o innego miejsca.

Skoń czywszy z jedzeniem, któ rego dzię ki „wysił kom” barmana nie był o wiele, pognaliś my do metra.

Stacja okazał a się zamknię ta, a Afrykanka w ż ó ł tej kamizelce stał a przy wejś ciu i uś miechają c się szeroko, powiedział a wszystkim tylko jedno sł owo - strajk.

Jechaliś my tego dnia, jeś li moż na tak to nazwać , bez koń ca stoją c na zatł oczonych ulicach, w autobusach, sł ynnych pię trowych.

Pó ź nym wieczorem, kiedy nie ma korkó w, przejaż dż ka pię trowym czerwonym autobusem to ś wietna zabawa. Zwł aszcza jeś li jest to platforma z otwartym tył em i dyrygentem, któ ry za pomocą dzwonka cią gnie linę . <

Przez resztę czasu to najbardziej wyczerpują cy ś rodek lokomocji - czasem szybciej chodzić . Autobusy kursują od 6 rano do pó ł nocy. Na przystankach wiszą wygodne schematy z oznaczeniem wszystkich kierunkó w, do któ rych moż na dojechać autobusem nie tylko z tego przystanku, ale takż e ze wszystkich w dzielnicy.

Getto dla turystó w.

Centralna czę ś ć Londynu, otoczona ze wszystkich stron obszarami o populacji dokł adnie odpowiadają cej klasycznej piramidzie społ ecznej, stał a się dla turystó w rodzajem getta.


Oczywiś cie, nawet na tej ograniczonej przestrzeni skupia się tak wiele muzeó w, teatró w, zabytkó w, ż e nawet jeś li jest czas, potrzeba miesię cy na ich oglę dziny.

Turysta „standardowy” nie ma takiej moż liwoś ci.

Naszym celem jest zapoznanie się z aglomeracją dwó ch ś redniowiecznych miast - City i Westminster.

Miasto jest centrum biznesowym Imperium Brytyjskiego. Tutaj, na niewielkim obszarze okoł o jednego kilometra kwadratowego, najwię ksze banki w Anglii, Londyń ska Gieł da Papieró w Wartoś ciowych, biura brytyjskich i mię dzynarodowych koncernó w, redakcje i wydawcy najwię kszych angielskich gazet, Poczta Gł ó wna i Central Criminal Są d są skoncentrowane.

Niegdyś kontrolowano stą d finanse rozległ ego Imperium, a w ś redniowieczu osiedlali się tu gł ó wnie rzemieś lnicy i kupcy.

Dziś londyń skie City, podobnie jak dawniej, jest jednym z najwię kszych oś rodkó w ś wiatowego systemu bankowego. W wielu krajach ś wiata dzielnice biznesowe duż ych miast noszą tę samą nazwę . Sł owo „Miasto” stał o się dziś bardziej nazwą domową niż tylko nazwą obszaru, w któ rym praktycznie nie ma stał ych mieszkań có w. Przyjeż dż ają tu do pracy.

Okoł o pó ł tora miliona ludzi gromadzi się w mieś cie w godzinach pracy.

Mał y plac ze stacją metra „Bank” tworzą trzy monumentalne budynki z wielokolumnowymi portykami. Alegoryczne rzeź by, któ re je zdobią , reprezentują potę gę i finansową potę gę Wielkiej Brytanii.

Jeden z budynkó w zajmuje Gieł da Kró lewska, wybudowana w latach 1841-44 wedł ug projektu architekta W. Tite i uż ytkowana do dziś niezgodnie z przeznaczeniem.

Nowoczesna Gieł da Papieró w Wartoś ciowych mieś ci się w 26-pię trowym budynku za Bankiem Anglii, drugim budynku z widokiem na plac.

Trzeci budynek - Manshi House - rezydencja burmistrza miasta. Gł ó wną atrakcją tego budynku jest sala bankietowa, zwana takż e „Egi

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara