Dwa tygodnie w Paryżu z pięćdziesięcioma euro w kieszeni.

20 Wrzesień 2014 Czas podróży: z 01 Lipiec 2007 na 14 Lipiec 2007
Reputacja: +6016.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Jakiś czas temu pracował em w jednej z filii rosyjskiego MSZ. Zupeł nie nieoczekiwanie nasze biuro otrzymał o zaproszenie na mię dzynarodowe spotkanie pracownikó w takich organizacji, któ re zaplanowano w Antibes na lazurowym wybrzeż u Francji. Dlatego Ponieważ w planach wydarzeń był y zawody sportowe, to nasza delegacja obejmował a wszystkich mniej lub bardziej mł odych pracownikó w. Oczekiwania był y najbardziej optymistyczne. Z trwogą i zniecierpliwieniem czytaliś my program wydarzeń , któ ry opró cz ró ż nego rodzaju odpraw i sportó w zawierał takż e takie niewyobraż alne rzeczy jak latanie helikopterem po wybrzeż u, ż eglowanie na jachcie oraz bankiet z „Suknią Wieczorową ”. Tylko” dress code. Tych. smoking.

A potem nagle nasze biuro nagle się zamknę ł o. Biuro zamknię te, wycieczka pokryta. Dziewczyny pł akał y. Mę ż czyź ni mają ponure pijań stwo. Marzenia się rozpadają .


Ale udał o nam się zdobyć wizę i uznał em, ż e wszystko poszł o do diabł a, i tak pojadę , nieważ ne co. Jeś li nie do Antibes, to do Paryż a. Kupione bilety. (Najtań sza opcja okazał a się trochę dziwna. Tam samolotem, z powrotem za 12 dni pocią giem. ) Wszystko był oby dobrze, ale kasy nie był o. Biorą c pod uwagę fakt, ż e stał em się bezrobotny, nikt nie chciał poż yczać . Po zakupie biletó w i przyznaniu okreś lonej kwoty rodzinie został o dokł adnie 50 euro. Zabrał em ze sobą trochę taniego jedzenia w puszkach (mieszanka groszku z marchewką i podejrzanie mieloną kieł basą Great Wall), czarne krakersy, papierosy i namiot. Znajomy napisał do mnie kilka znakó w z wyraż eniami typu: „Czy moż esz mi powiedzieć , gdzie w okolicy jest darmowe jedzenie? ”

Na szczę ś cie dosł ownie dzień przed wyjazdem, poprzez sieć krewnych i kolegó w ze studió w, udał o mi się skontaktować z szefem paryskiego oddział u RIA Novosti, któ ry obiecał mi zapewnić mieszkanie.

Ten mił y czł owiek spotkał mnie na lotnisku i zaprosił do swojego domu, gdzie jego ż ona ugotował a wspaniał y obiad. A potem wszyscy razem pojechaliś my do Wersalu. Wieczorem zabrał mnie do budynku reprezentacyjnego (w samym centrum, obok Monceau Park) i dał mi klucze do mał ego, ale przytulnego mieszkania. Na tym jego troska o mnie skoń czył a się zgodnie z oczekiwaniami i został am sama.

Paryż nie jest miastem, w któ rym moż esz być sam. Nikt, z kim mó gł byś dzielić swoje emocje. Nikt nie powie: „Patrz, co za budynek! Zobacz co za samochó d! ! Zobacz co za kobieta!!!! ! ” Nie udał o się nawią zać kontaktu z dziennikarzami RIA Novosti. Dlatego Był am goś ciem szefa kuchni i zajmował am najlepsze mieszkanie w budynku, uznali, ż e zbliż anie się do mnie jest niebezpieczne i po wypiciu piwa na sł uż bie zaczę li mnie unikać . Nawiasem mó wią c, sami mieszkali w pokojach na poddaszu, gdzie jedyne okno nad drzwiami otwierał o się na korytarz, na koń cu któ rego znajdował o się jedno peł noprawne okno.


Kró tko mó wią c, wł ó czył em się po mieś cie samotnie, skubią c krakersy, ż eby nie zwariować od zapachó w dochodzą cych z drzwi kawiarni, a ta samotnoś ć był a o wiele silniejsza niż obrzydliwe mielone mię so i brak pienię dzy. Do zobaczenia był o sporo. Kiedyś udał o mi się nawet, w towarzystwie duż ej grupy amerykań skich turystó w, przedostać do Wież y Eiffla za darmo i bez kolejki. Podejrzewam, ż e w koń cu jeden Amerykanin okazał się zbę dny. Có ż , ż artuj z nim. Ale mó zg domagał się przynajmniej komunikacji. Doszedł em do momentu, w któ rym dla ciekawoś ci ukradł em paczkę majtek damskich „Nedelka” w TATI w nadziei, ż e straż nicy mnie spowolnią i bę dzie, no có ż , jakiś dialog, ale jednak. Figo. . . Kiedy bezczelnie zaniosł em to pudł o do wyjś cia w moich rę kach, straż nicy podchodzili do jakiejś ogromnej czarnej kobiety i nie zwracali na mnie uwagi.

Kiedyś szedł em do domu doś ć pó ź no w nocy i zobaczył em doś ć duż y tł um ludzi, któ rzy najwyraź niej na coś czekali. Sł abo ubrany mę ż czyzna o twarzy profesora uniwersyteckiego tł umaczył mi, ż e po poł udniu nastą pił a przeprowadzka do innego biura bogatej firmy i teraz każ dy (gł ó wnie kloszardy) moż e zabrać te rzeczy i meble, któ re pozostał y po ruszaj się . Wyciekał em, ż eby spojrzeć na taki cud. Nagle kierownik wskazał na mnie palcem i znalazł em się w pierwszej dziesią tce szczę ś liwcó w, któ rzy rozpoczę li proces grabież y. Oczywiś cie nic takiego nie planował em, ale skoro zapraszają , to czemu nie? Kró tko mó wią c, kupił em prawie nowy dywanik z weł ny od projektanta z biura dyrektora. W Moskwie udał o się go sprzedać za doś ć duż e pienią dze, na któ rych rodzina ż ył a, dopó ki nie znalazł em nowej pracy.

Sztuka wspó ł czesna jest dla mnie niezrozumiał a i nieciekawa, ale w Centrum Georges Pompidou był dzień wolny i poszedł em. Sztuka jest na pewno dobra, ale najważ niejsze jest to, ż e poznał am tam wspaniał ych ludzi. Mał ż eń stwo z Izraela, któ re jeszcze w czasach sowieckich wyjechał o linią ż ydowską z jakiegoś miejsca na Ukrainie. Byli po sześ ć dziesią tce. Z biegiem lat stali się bardzo bogaci, a teraz są na emeryturze i podró ż ują po ś wiecie. Ż art jest taki, ż e byli absolutnymi, rysunkowymi Ż ydami z ż artó w. Mó wili niewyobraż alnym surzikiem i byli niezwykle aktywni. Moja ż ona paplał a niestrudzenie w planie: „Sł uchaj, maleń ka, co Hgrysha kupił a mi zegarek z bruli, a my mieszkamy w De Crillon nad Elizejczykami, a ty, maleń ka, był eś w Elysees? Chodź my z nami do Notre Dame, a kostium Hgryshi pochodzi z Briony. Poszedł em z nimi. Na każ dym przejś ciu dla pieszych czekali na czerwone ś wiatł o, a nastę pnie przechodzili przez jezdnię pod klaksonami samochodó w. Okazuje się , ż e w Izraelu jest za to ogromna grzywna, ale w Paryż u jest to prawie w porzą dku i strasznie ich to bawił o.

Nie lubili Notre Dame, „ponieważ mają sto razy lepsze szkł o w salonie”. Zaczę li zapraszać mnie na obiad do ich luksusowego hotelu. Stanowczo odmó wił em, mó wią c, ż e jestem cał kowicie peł ny. W rezultacie Grishy powiedziano: „Z jakiego mał ego! Surowy, ale dumny. Kup mu coś . Widzę , ż e jest brzydki. Grisha pobiegł a do sklepu i przyniosł a mi blok piwa z 6 puszek, blok Marlboro i, co najważ niejsze, pó ł metrową francuską kanapkę , któ ra zawierał a szynkę , kurczaka, pomidory i wiele innych. Poż egnaliś my się z tym i zostawili mi swoje wizytó wki i wizytó wkę hotelu na wypadek, gdybym zdecydował a się z nimi zjeś ć .


I wyobraź cie sobie - siedzę pod murami Notre Dame, ż uję pyszną kanapkę , patrzę na piwo, myś lę o tym, jak to wspaniale, ż e na ziemi są tacy wspaniali ludzie jak ta para i nagle siada nieprzyjemny, ś niady osobnik obok mnie, a dowiedziawszy się , ż e jestem Rosjaninem, zaczyna mi wariować . Oczywiste jest, ż e od bardzo nierodzimego paryż anina, handlarza pocztó wkami i gł upimi ptakami z kluczem w tył ku, nie moż na oczekiwać gł ę bokiego umysł u, ale to, czym jeź dził ten facet, jest nie do opisania. I był na pozó r obrzydliwy. Czy pamię tasz dialog dziesię cioletniego Puszkina z pisarzem Ivanem Dmitrievem? „Co za raper! „Ale nie leszczyny…”. A ten mał y czarny czł owieczek był ospowaty i ś liski. I prowadził ró ż ne paskudne rzeczy w Rosji. Był oby mił o przynajmniej do przypadku. Wię c nie. Kompletna bzdura. Powiedział em mu kilka razy, ż e nie jestem zainteresowany sł uchaniem tego. Kiedyś przeprowadził em się do innego sklepu. Ale dzię cioł nie pozostał w tyle. W koń cu, po tyradzie, ż e w 1945 roku dzielne bataliony marokań skie, wspierane przez francuskich partyzantó w, brytyjskie sił y inwazyjne i amerykań skie samoloty, pokonał y hordy Hitlera i Stalina, zał amał em się i rozbił em blok piwa na jego gł upiej gł owie. Walczyliś my z nim i ł obuzowi udał o się zł amać mi wargę . Jak przystał o na mieszkań có w Maghrebu, natychmiast otoczyli nas inni handlarze pocztó wkami - rodacy bę karta. Ale Paryż nadal jest miastem chrześ cijań skim, a tł um wesoł ych, zdrowych Australijczykó w szybko skoczył mi z pomocą , któ rzy mieli swoje wł asne rachunki do wyró wnania z tymi ludź mi. Arabowie szybko uciekli, a my wygraliś my z minimalnymi stratami.

I znowu upł ynę ł y dni samotnoś ci. Kupiwszy pasek dziesię ciu biletó w komunikacyjnych pierwszego dnia, rozpaczliwie je oszczę dzał em. Tak je spę dził em. Dojeż dż ają c metrem do ciekawego miejsca, wró cił em do domu na piechotę , nie pytają c o drogę i bez korzystania z mapy. Z jednej strony nie był o to bardzo trudne, bo. Park Monceau znajduje się rzut beretem od Ł uku Triumfalnego, z drugiej strony te wę dró wki dał y mi moż liwoś ć spojrzenia na miasto z nieoczekiwanych ką tó w. Pewnego razu, gdy dotarł em w ten sposó b do futurystycznej dzielnicy DeFance, szedł em do domu wzdł uż Wielkiej Armii. Dojechał em już do Etoile – Charles de Gaulle, a potem zwró cił się do mnie facet z pytaniem. Nie znam francuskiego i wrę czył em mu papierosa. Wzią ł go, wł oż ył za ucho i szliś my razem, pró bują c się porozumieć . Znał trochę angielski i nawet wyszedł dialog. Wkró tce prawie się zaprzyjaź niliś my, a on zaprosił mnie do swojego domu. Czy moż esz sobie wyobrazić moje podekscytowanie? Idę odwiedzić prawdziwego paryż anina!

Mieszkał w mał ym mieszkaniu przy Bulwarze Osmana. Jedna duż a sala był a mieszkalna, a druga mieś cił a profesjonalne studio fotograficzne. Koleś zarobił pienią dze, robią c portfolio dla począ tkują cych modelek. Proponują c mi drinka, otworzył swó j bar. Chł opaki! ! ! Był a to szafka od ś ciany do ś ciany, w któ rej znajdował o się dwieś cie butelek. Zaczą ł em trochę pić z najciekawszych butelek, a facet oparł się o Armagnac. Doś ć szybko się upiliś my (jest znacznie silniejszy) i jak to zwykle bywa, bariera ję zykowa mię dzy nami prawie zniknę ł a. Piliś my, paliliś my, wł ą czył jakiś bardzo pornograficzny film. Wę drował em po mieszkaniu, oglą dają c ró ż ne bibeloty. Wszystko szł o ś wietnie, ale nagle, gdy przechodził em obok niego, zł apał mnie i rzucił na kolana…………. . Jak. Cuchną ł nadmiarem wody koloń skiej i armaniakiem. Trzymał mnie doś ć wytrwale i szepczą c coś zaczą ł lizać moje ramię . Mam zasadę – kiedy wpadam w urojenia, zanim coś zrobię , liczę do dziesię ciu. Ta zasada bardzo mi w ż yciu pomogł a, ratują c mnie od niepotrzebnych, czasem nieodwracalnych kł opotó w. A oto siedzę na kolanach pijanego paryskiego geja, liż e mnie po ramieniu, zginam palce po kolei, aw gł owie krę ci mi się myś l: „Yokarny Babay! Czy naprawdę jestem tak samo podł y, kiedy pijany nę kam kobiety?

Policzywszy do dziesię ciu, wstał em, kilka razy go kopną ł em, obszedł em stó ł , usiadł em naprzeciwko i dalej kwaś nialiś my. Na począ tku pró bował mnie przekonać , ż e jak monsieur kocha innego monsieur, to fajnie. W odpowiedzi wyjaś nił em mu, ż e prawdopodobnie nigdy w ż yciu nie spotkał wł aś ciwej pani ani mademoiselle i dlatego poszedł zł ą drogą . Godzinę pó ź niej powiedział em, ż e czas już iś ć , a on zgł osił się na ochotnika, ż eby mnie poż egnać . Przez cał ą drogę do Etoile dzię kował mi za to, ż e się nie kł ó cił em ani nie walczył em. Za to, ż e po prostu siedzieliś my i rozmawialiś my, a już z faktu komunikacji, czerpał niewypowiedzianą przyjemnoś ć . Odpowiedział em, ż e wszystko jest w porzą dku, zwł aszcza, ż e ​ ​ pił em ró ż ne drogie drinki za kwotę przekraczają cą moją miesię czną pensję . Już pod samym Ł ukiem Triumfalnym zaczą ł draż nić mnie swoim adresem i numerem telefonu na wypadek, gdybym zdecydował a się zmienić swoje ż ycie i zapisać się do homoseksualistó w. A jednak, draniu, udał o mu się pocał ować mnie w rę kę na poż egnanie.


Kiedy się rozstaliś my, pierwszą rzeczą , jaką zrobił em, był o znalezienie automatycznej toalety i spró bował em wł oż yć monetę , aby się tam dostać , aby umyć rę ce i wszystko inne. Nie otworzył o się . Upuś cił em drugą monetę . Nie otworzył się ponownie. To był o już za duż o jak na mó j wą tł y budż et. Stukną ł em w maszynę i nagle dostał em garś ć monet o wartoś ci okoł o 10-12 euro. Był o dobrze, ale nigdy się nie otworzył o. Musiał em iś ć do McDonalda. Tam w toalecie umył em rę ce i ramię , wystartował em i zaczą ł em prać koszulkę . Nieś miał y woź ny Big Mac powiedział mi, ż e był przyzwyczajony do tego, ż e wiele osó b korzysta z McDonalda jako darmowej toalety, ale mycie rzeczy to już za duż o. Przeprosił em i kupił em GranFish jako rekompensatę . Zwł aszcza, ż e ​ ​ wzbogacił a mnie automatyczna toaleta. Przez resztę dni chodził em do tej toalety każ dego wieczoru, a on ostroż nie dostarczał mi niewielką iloś ć . Tak się wzbogacił em, ż e kupił em nawet blok najtań szego alzackiego piwa w sklepie w ambasadzie, a potem, jak marzył em, usiadł em na lody w ulicznej kawiarni.

Gdy zbliż ał się dzień wyjazdu, szef RIA Nowosti polecił kierownikowi zaopatrzenia przedstawicielstwa, aby zabrał mnie na dworzec. Mó j wujek był bardzo zaskoczony iloś cią mojego bagaż u. Opró cz dywanu nosił am też prezenty dla wszystkich moich bliskich, któ re udał o mi się kupić za 50 euro plus „toaleta”. Po drodze dostał am paczkę z kilkoma kanapkami, jajkiem na twardo, ciasteczkami i czymś jeszcze. Wyrzucił em to wszystko, siedzą c w przedziale, zanim pocią g odjechał . W rezultacie jechał em przez Europę gł odny. I na szczę ś cie jeden w przedziale. W Warszawie znalazł em stragan na dworcu, wylał em na talerz pozostał e eurocenty i poprosił em, ż eby mi „coś ” dali. Ten drań zastanowił się przez chwilę i wrę czył mi butelkę z napisem „Pij Pomarań czową Mandarynkę ”. Oto wiek, któ rego nie zapomnę tej pieprzonej mandarynki.

Wcześ nie rano wjechaliś my do Brześ cia. Kiedy pocią g wjechał do hangaru na przesiadkę , uciekł em i poszedł em szukać jedzenia. Doś ć szybko udał o mi się znaleź ć pocią g sypialny z wagonem restauracyjnym i po dł ugim pukaniu do drzwi kucharz mi je otworzył . Ze ł zami w oczach poprosił em o sprzedanie mi chociaż trochę jedzenia (miał em ruble), ponieważ nie jadł em dł uż ej niż jeden dzień . Zaspany kucharz przynió sł mi papierową torbę z suchą racją restauracyjną i zapytał ską d pochodzą tacy gł odni ludzie. Szczerze powiedział em to z Paryż a.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (15) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara