|
Autor:
Data zakupu usługi: 10 grudzień 2010 Pisemny: 15 czerwiec 2011 |
|
Biuro podróży: (Petersburg) Typ usługi: отель |
Alfa-Travel (zwana dalej A-T)... Z tą "miłą" firmą poznaliśmy się pod koniec listopada 2010 roku, pół roku przed wyjazdem. Wygraliśmy jedną z nagród w loterii zorganizowanej przez przedstawicieli AT w miejscach publicznych w Petersburgu. A żeby otrzymać nagrodę, trzeba przyjść do biura, które znajduje się na ulicy Czajkowskiego, na prezentację rodzinnego wypoczynku klubowego organizowanego przez to biuro podróży. Moja rodzina to 4 osoby. Ja, żona, dwoje dzieci w wieku 10 i 8 lat. A my właśnie zaplanowaliśmy wyjazd do Hiszpanii na koniec maja lub początek czerwca 2011. Jednym słowem samo szczęście poszło w ręce i grzechem było odmówić uśmiechu losu. Podczas prezentacji menedżerowie przyjaźnie i barwnie nakreślili nasze przyszłe wakacje i oczywiście uzupełnili budżet na wyjazd. 4-gwiazdkowy hotel! W mieście Santa Susanna, niedaleko Barcelony! Bilety w obie strony dla całej rodziny (St. Petersburg-Barcelona-St. Petersburg) za jedyne 1200 euro! Kurczę!
Poza tym linie lotnicze często mają sezonowe zniżki, a wtedy AT z przyjemnością sprzeda nam te bilety po cenach, które są po prostu śmieszne! Potrzebujesz wiz? Zapraszamy ! Wszystko dla naszych ukochanych klientów! Coraz wyraźniej stawało się oczywiste, że organizacja bajecznych wakacji dla mojej rodziny jest w najbardziej niezawodnych rękach. A to są ręce managerów wspaniałego biura podróży. Pozostaje ustalić wysokość opłaty za dwutygodniowy pobyt w wybranym przez nas 4-gwiazdkowym hotelu. Boże, co za cud! Dzisiaj jest dzień, który zdarza się raz w życiu. Wygraliśmy darmowy tygodniowy pobyt dla dwojga w apartamencie hotelowym! Wow! Jakie szczęście tu mamy! Cóż, zdarza się! Teraz załatwiono by tylko drobne formalności - podpisanie umowy i opłacenie noclegu w hotelu. Zapłać oczywiście tylko resztę kwoty oprócz darmowego happy weeku.
Jeden warunek: dziś trzeba zapłacić, bo nadszedł ostatni dzień prezentacji. A jutro będzie za późno, żadne rabaty i prezenty nie zadziałają. (Nieco przypomina bajkę o Pinokio. Pamiętaj, że było też to: „dzisiaj jest ostatnia noc, kiedy możesz zakopać pieniądze na polu cudów w…” Myślę, że wszyscy znają kontynuację frazy). Umowa została podpisana, wnioskowana kwota została zapłacona. Zaczęliśmy czekać na oficjalne zaproszenie z hotelu, jako potwierdzenie gotowości do przyjęcia nas.
Pierwszy „dzwonek” zadzwonił na początku marca 2011 roku, kiedy menadżerka Marina, która zajmowała się naszym kontraktem, powiedziała, że transfer w ośrodku podrożał, zamiast 110 stał się 180 euro. Myślę, że ci faceci są dziwni. Z informacji, które zebrałem w Internecie, stało się jasne, że można bezpiecznie odmówić przelewu. Pociąg z Barcelony do Santa Susanna kursuje co pół godziny, a jego trasa biegnie wzdłuż malowniczego wybrzeża Morza Śródziemnego.
Koszt biletu dla osoby dorosłej to 3-4 euro. A dostanie się na dworzec wcale nie jest trudne, zwłaszcza że jest trochę znajomości języka angielskiego. No cóż, niech podniosą koszt przeniesienia na ich zdrowie. Taka bliskość Barcelony pozwoliła mi wyobrazić sobie najjaśniejsze perspektywy na ciekawe samodzielne wyjazdy do jednego z najpiękniejszych miast Europy.
Cała euforia wokół przyszłych wakacji zniknęła w drugiej połowie marca, kiedy Marina wysłała do hotelu zaproszenie. Faktem jest, że pochodził… z innego ośrodka. Tylko nazwa była taka sama. 120 km od Barcelony, 3 gwiazdki zamiast 4, brak kolei. A to oznaczało, że nie można było odmówić transferu, że tak naprawdę nie podróżowałeś do Barcelony, że wycieczki byłyby rzadkie i drogie. A najbardziej nieprzyjemne było to, że nastrój zmienił się radykalnie w oczekiwaniu na kolejne niespodzianki. Tak stało się nieco później.
W międzyczasie trzeba było szybko zdecydować, co zrobić – wziąć (lub przebić przez sąd) pieniądze na mieszkanie, czy mieć nadzieję na szansę. Marina zadeklarowała to, co się dzieje, to niefortunne nieporozumienie, zadeklarowała całkowitą niemożność zastąpienia hotelu określonym w umowie. Nasze wakacje z żoną są już zaplanowane, dzieci czekają na wyjazd nad morze. Rozpoczęcie od nowa jest ryzykowne. Postanowiliśmy nie wywoływać skandalu. Być może na próżno. Takie rzeczy powinny być karane.
Kolejny list (e-mail) od AT zawierał ofertę biletów lotniczych. AT oferował bilety na lot CZARTEROWY St. Petersburg-Barcelona-St. Petersburg za 2000 euro. Gdyby ktoś nie wiedział, podaję definicję: „Loty czarterowe to te, które nie są ujęte w głównym rozkładzie. To są loty pojedyncze. Cechą charakterystyczną i istotną zaletą lotu czarterowego jest to, że cena biletu na lot czarterowy jest od dwóch do trzech razy niższa niż na lot zwykły.
Zadzwoniłem do AT, zadałem pytanie na temat „Gdzie są obiecane bilety za 1200 euro?”. Otrzymałem, zgodnie z oczekiwaniami, lakoniczną odpowiedź: „Jeśli ci się nie podoba, kup to sam!” Oczywiście niezadowolony! Oczywiście ja! Wchodzimy na oficjalną stronę niemieckiej linii lotniczej LuftHansa (nie jest to tania firma). Wybieramy daty i godziny żądanych lotów (St. Petersburg-Barcelona-St. Petersburg) w obie strony z godzinnym lądowaniem w Niemczech, wskazując liczbę pasażerów i ich grupy wiekowe. Dostajemy ostateczną kwotę. Możesz zapłacić już teraz i wydrukować bilety, jeśli masz kartę VISA z wystarczającą ilością pieniędzy. Nie ? Żaden problem, zróbmy to inaczej. Dzwonimy do agencji rezerwacji. Najbliższy mój dom to Soleans. Telefonicznie prosimy o rezerwację żądanych biletów, obiecujemy przyjść i zrealizować je w ciągu godziny. Otóż to. Godzinę później trzymam w rękach bilety na rejsy Lufthansy i uświadamiam sobie, że ich koszt to 20 tysięcy rubli.
mniej niż koszt „tanich” biletów czarterowych z AT.
Teraz wszystko zależy od wiz. Nie powinieneś zadzwonić do AT? Pamiętam, że kilka miesięcy temu podczas prezentacji z radością zapowiedziano obsługę ich projektu dla klientów. Rozwiązuje już pewne sportowe emocje - ile tam zadzwonią? I jest! 3800 rubli. dla każdego. Schengen. Fiński. I znowu lakoniczny „Niezadowolony - zrób to sam!”. Już nas to nie dziwi. Oczywiście niezadowolony! Oczywiście sam! To nic wielkiego. Konieczne jest przybycie do centrum wizowego (na przykład na ulicy Stremyannaya) i złożenie wniosków, paszportów i ubezpieczenia. Zapłać tam. W ogóle nie ma kolejki. Tydzień później musisz ponownie przyjść i odebrać gotowe dokumenty. Znowu nie ma kolejki. Co się stało? Około 2200 rubli. za jedną wizę wraz z minimalnymi ubezpieczeniami. Niech ktoś wyjaśni, za jaką pracę AT chce 1600 rubli do góry. dla każdej wizy? Dla mojej rodziny nadpłata to 6400.
A może robią to wszystkie biura podróży? Sprawdźmy? Pierwszy dzwonimy losowo z katalogu. Na pytanie o koszt uzyskania wizy otrzymujemy jasną odpowiedź: „Robimy to dla naszych klientów w cenie centrum wizowego”.
Aby jakoś załagodzić sytuację z „nieporozumieniami dotyczącymi hotelu”, nasz kierownik AT o imieniu Marina zgodził się z gospodarzem obniżyć koszt transferu do 110 euro. Powiedzmy, że zrobiono wyjątek dla naszej rodziny. Dzięki Marina. To była oczywiście dobra wiadomość. I co za zbieg okoliczności - później, w ośrodku, z rozmów z innymi rodzinami z innych miast Rosji okazało się, że zapłacili za przelew te same 110, a nie 180 euro.
Została więc tylko jedna rzecz, która wywołuje pozytywne emocje na wspomnienie nazwy firmy A-T - tydzień darmowych noclegów wygrany w loterii.
Niejasne wątpliwości zmusiły mnie do przymierzenia się na własną rękę lub za pośrednictwem jakiejś agencji do wystawienia faktury do zapłaty w tym konkretnym hotelu, w tym konkretnym typie apartamentu (typ T-1), a dokładnie w tych okresach pobytu. „Kwota do zapłaty” na otrzymanej fakturze uzupełniała ogólny rysunek na temat „rozwód z AT”. Stało się jasne, że pieniądze, które kilka miesięcy temu zapłaciłem za nocleg, nie były dopłatą do wygranego tygodnia, ale pełną (100%) zaliczką. Chyba nie warto wyjaśniać, w jaki nastrój ma się każdy człowiek, gdy zdaje sobie sprawę, że pozwolił komuś „powiesić makaron na uszach”.
Na zakończenie chcę nakreślić ogólny zarys relacji między ośrodkiem a biurem podróży. Kiedy menedżerowie A-T mówią potencjalnym klientom, że „mamy tam twojego osobistego przewodnika” i „mamy tam bardzo dobre mieszkania”, są, delikatnie mówiąc, bardzo przebiegli. Nie ma tam nic takiego jak „my”.
A raczej działający przewodnik i mieszkania nie mają nic wspólnego z AT. Część hotelu jest własnością MTS (Multi Travel Club), zarejestrowanej na Wyspach Kanaryjskich. Wszyscy przewodnicy pracy i kierownicy firmy MTS są jej etatowymi pracownikami. MTS podpisało umowy na dostawę turystów z 300 biurami podróży w Rosji, w tym A-T. MTS naprawdę przeznacza wolne tygodnie, aby stworzyć korzystniejsze warunki dla zwiększenia napływu rosyjskich turystów. A firma AT po prostu bezczelnie sprzedaje w tych tygodniach. Przygotowując wakacje, życzę wszystkim, aby pamiętali starą mądrość o darmowym serze i częściej zadawali pytanie „Co to do diabła akordeon guzikowy dla kozy?”.