|
Autor:
Data zakupu usługi: 01 lipiec 2015 Pisemny: 02 sierpień 2015 |
|
Biuro podróży: (Kaługa) Typ usługi: другие услуги |
Korzystaliśmy z usług tej firmy w lipcu 2015 roku, były bardzo negatywne wrażenia z organizacji i świadczenia usługi. Usługa nie obejmowała pełnej wycieczki z zakwaterowaniem, ale podróż autobusem z Kaługi do Gelendzhik iz powrotem. W drodze do celu (Gelendzhik) było kilka nieprzyjemnych momentów, ale teraz nie o to chodzi, główny zarzut to powrót do domu. Więc w porządku.
Zgodnie z umową mieliśmy zostać odebrani z Gelendzhik 21 lipca. 20 lipca 2015 zadzwoniła do nas towarzysząca nam Ludmiła, informując, że odbiorą nas jutro (21.07.15) około godziny 9.00.
21.07.15, kiedy byliśmy już kompletnie zebrani, około 7.30 rano Ludmiła oddzwoniła do nas i ostrzegła, że odbiorą nas bliżej obiadu, bo autobus stał w dużych korkach i wciąż jest w rejonie Rostowa . Traktowaliśmy tę sytuację z pełnym zrozumieniem, ponieważ doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że to wycieczka autobusowa, a korki są czynnikiem, na który nie można wpływać.
Wynajęliśmy pokój, ponieważ zapłaciliśmy do 21.07 (wymeldowanie o 9.00). Właściciele pensjonatu, w którym mieszkaliśmy, pozwolili nam zostawić walizki pod ich opieką, a my poszliśmy zabić czas. Oczywiście nie było mowy o jakimkolwiek morzu, bo po pierwsze czekaliśmy na telefon w każdej chwili, a po drugie nie mielibyśmy gdzie uporządkować. Obiad minął, czekali na telefon, sami długo nie dzwonili, żeby nie stwarzać napiętej sytuacji. Była godzina około 16.00, zaczęliśmy się martwić, postanowiliśmy zadzwonić do siebie. Eskorta powiedziała, że w tej chwili jechali w kierunku Noworosyjska, potem jechali do Kabardinki, a potem jechali za nami do Gelendżyka, czekając mniej więcej jeszcze 2 godziny. Znowu byliśmy sympatyczni, no cóż, co można zrobić, jeśli są korki.
Wróciliśmy do pensjonatu, gdzie odpoczywaliśmy, siedzieliśmy i czekaliśmy na podwórku (na tym etapie jeszcze naiwnie wierzyliśmy, że po 2 godzinach jeszcze nas odbiorą).
Zauważmy, że takie czekanie na podwórku sprawiło nam pewne domowe trudności (toaleta itp.), ponieważ wyprowadziliśmy się z pokoju.
Była godzina około 19.00, nikt do nas nie dzwoni. Dzwonimy do siebie kilka razy, Ludmiła nie odbiera telefonu. Kiedy mimo to odpowiedziała, zapytaliśmy, gdzie są i kiedy będą w Gelendzhik, na co otrzymaliśmy bardzo kompetentną odpowiedź „nie wtrącaj się, nie mogę zbierać ludzi” i odłożyliśmy słuchawkę. Oddzwaniamy jeszcze raz, pytamy, gdzie konkretnie jadą, dowiadujemy się, że są teraz w Gołubickiej. Zaczynamy wyjaśniać trasę, jak długo jeszcze czekać, do której Ludmiła ponownie się rozłączyła. Była już godzina około 19.30. Oznacza to, że minął prawie cały dzień, a my nadal nie otrzymaliśmy odpowiedniej informacji zwrotnej od obsługi, a w ciągu dnia byliśmy jedynymi, którzy dzwonili. Ludmiła nie oddzwoniła po rozłączeniu. Żadnych przeprosin, żadnych normalnych wyjaśnień, nic.
Jak, zbliżając się do Noworosyjska, można znaleźć się w Golubickiej, jeśli potem udał się do Gelendżyka? Jeśli pierwotnie było to zamierzone, oczywiste jest, że nie można dotrzeć do Gelendzhik w ciągu 2 godzin. Dlaczego więc musieliśmy kłamać, kiedy zadzwoniliśmy około 16? Jeśli trasa się zmieniła, dlaczego nam nie powiedzieli? Dlaczego sami dzwoniliśmy, próbując się przynajmniej czegoś dowiedzieć (i bez dzwonienia, spokojnie zadając pytania, bez podnoszenia głosu), a odpowiedziano nam niegrzecznie i odkładaliśmy słuchawkę. Chcieliśmy tylko zrozumieć sytuację i jakoś zaplanować swój czas.
W efekcie czekaliśmy gdzie indziej do 20.30, już się ściemniało. Oczywiście nikt do nas nie dzwonił i na tym etapie nie liczyliśmy już na jakiś telefon i odpowiednią informację zwrotną.
Byliśmy zmuszeni zapłacić za inny pokój na jeden dzień i kupić bilety lotnicze. Dzień był zrujnowany, wrażenia z reszty też.
W rezultacie Ludmiła zadzwoniła do nas około 00.
00 i zapytał „dziewczyny, stoicie na skrzyżowaniu Łunaczarskiego i Gorkiego?” (to dokładna wycena, a skrzyżowanie tych ulic to miejsce, z którego wcześniej zapowiedzieliśmy, że zostaniemy odebrani). Czyli osoba tak naprawdę założyła, że przez 15 (!!!) godzin będziemy stać z walizkami najpierw w upale, a potem w nocy na ulicy?