|
Autor:
Data zakupu usługi: 02 styczeń 2015 Pisemny: 10 styczeń 2015 |
|
Biuro podróży: (Petersburg) Typ usługi: пакетный тур, экскурсионный тур, оформление визы |
Wątpliwości co do wykupienia wycieczki w tym biurze podróży powstały od chwili, gdy odwiedziłem jej biuro. Wycieczka autokarowa została wybrana przez nas z góry (pierwotnie była to wycieczka po Włoszech) i przyjechaliśmy z mężem, aby zapłacić. Kierownik był tak zajęty innym klientem, że przywitał nas dopiero po piętnastu minutach oczekiwania. Obsługa tego klienta trwała długo i przypominała bardziej rozmowę z koleżanką, zresztą bardzo głośnym i znajomym tonem. Jak się okazało, był to znajomy innego kierownika, który również był w biurze i był w tym momencie wolny, ale niestety nie zajmował się wydawaniem bonów. Przez ponad pół godziny obserwowaliśmy rozmowę trzech osób, która dotyczyła nie tylko zakupu biletu, ale także jego życia osobistego, relacji z matką itp. Wytrzymując jakoś naruszenie wszelkich zasad etyki korporacyjnej, staliśmy przed menedżerem.
W ciągu pierwszych pięciu minut komunikacji przerwały nam dwa telefony. Musiała szczegółowo komunikować się telefonicznie z klientami, co jeszcze bardziej nas opóźniało. Prawdopodobnie biuro podróży oszczędza na pracownikach. Po opłaceniu wycieczki w październiku, a jakiś czas później, po przekazaniu całego pakietu dokumentów, czekaliśmy na telefon w sprawie gotowości wizy. Po odwiedzeniu strony internetowej Bontour nie znaleźliśmy wybranego przez nas produktu turystycznego i zaczęliśmy się martwić. Zadzwoniłem, a następnie odwiedziłem biuro. Na początku grudnia okazało się, że wycieczka nie jest zarezerwowana i mieliśmy dwie opcje: wziąć pieniądze i nigdzie nie jechać lub wybrać inną, mniej interesującą. Chciałem pojechać i wybraliśmy wycieczkę do Niemiec - Szwajcarii. Pierwszym nieprzyjemnym momentem na początku podróży był niewygodny pobyt w autobusie. Zamówiliśmy miejsca w rzędach 3-4, ale wylądowaliśmy naprzeciwko głównego wejścia, a siedzenia są zbyt blisko (kolana opierają się o siedzenie z przodu).
Po dwóch dniach podróży nasza przewodniczka (Julia Morozowa) rozpoczęła akcję zakupu dodatkowych wycieczek, dodając, że jeśli tego nie zrobimy, to jest jej bardzo żal, ale podczas gdy ci, którzy zapłacili, jadą do tych pięknych miejsca, reszta będzie musiała poczekać na powrót autobusu na stacji benzynowej lub przystanku i nie było żadnej alternatywy, jak to zwykle bywa - ci, którzy chcą pojechać, pozostali spacerują po nie mniej pięknych miejscach na własną rękę. Po opłaceniu przejazdu (35 euro) do bawarskich zamków pojechaliśmy całą grupą, a potem okazało się, że nie wszyscy zapłacili za ten wyjazd i i tak tam trafili. Co się dzieje: po drodze odbyła się wycieczka do zamków i wszystkie prawie 50 osób płaci za transfer 35 euro, a w programie nie ma nic poza zamkami. Moim zdaniem jest to przestępstwo finansowe ze strony biura podróży z super zyskami.
Bilet do zamków jest płatny osobno (13 euro za 20 minut słuchania audioprzewodnika). Droga do zamków również wywołała irytację i oburzenie, że wszystkie piękne widoki za oknem nie mogły być w żaden sposób widoczne i sfotografowane przez turystów z powodu brudu na oknach. Dzień wcześniej turyści przypomnieli przewodnikowi o czystości okien, powiedziała, że po przyjeździe do hotelu kierowcy to naprawią. Tak się nie stało. Po zbliżeniu się do bawarskich zamków nie byłem pierwszym, który pobiegł do kierowców, aby przypomnieć im o obowiązkach. Kierowca z nieprzeniknionym spojrzeniem, prawie nie patrząc na rozmówcę, odniósł się do brudnych dróg, braku wody i narzędzi do mycia szyb. Dodał, że do mycia okien potrzebny jest deszcz. Powiedziałem, że to wszystko powinno mu się przydać, wzruszył ramionami i powiedział, że możemy kupić pędzel i narzędzia, ale ich nie ma. Skarga została skierowana do przewodnika. Ona też pewnie i bez cienia zażenowania odpowiedziała, że spóźniony przyjazd (o 20:30!
) do hotelu w godzinach wieczornych uniemożliwił ten zabieg. Ale i tak przyniosło to efekt iz wzniesienia obserwowaliśmy kierowcę z pędzlem w dłoniach i wiadrem wody. Niektórzy turyści zapłacili za transfer do wodospadu Renu (15 euro), my nie. Przewodnik ubolewał też nad „ubogimi”, którzy muszą gdzieś tam poczekać. W efekcie wszyscy pojechali i jesteśmy pewni, że ponad połowa turystów nie zapłaciła za to. O cenie biletu do wodospadu dowiedzieliśmy się w kasie – 4 euro. Oprócz wodospadu w tym czasie znowu nic nie jest oferowane. Nawet bez kupowania biletu udało nam się zobaczyć wodospad z innego tarasu widokowego, przypadkowo odnajdując ścieżkę i schodząc nią. Ale i tak zapłaciliśmy za przejazd do dwóch miasteczek Montreux i Vevey, nawet udało nam się nas nastraszyć „trzygodzinnym oczekiwaniem na odlatującą grupę w pobliżu toalet zamku Chillon”.
Riwiera Szwajcarska to cudowne miejsce, ale przewodnik nawet nie wspomniał o alternatywie samodzielnego spaceru lub skorzystania z innego środka transportu (10 minut! od zamku Chillon), a także o możliwości równie pięknego spaceru wzdłuż jeziora dla tych, którzy nie chcą jechać. Kolejnym nieprzyjemnym momentem było bardzo mało czasu wolnego w odwiedzanych miastach. Po przybyciu do Zurychu ogłoszono dwugodzinny spacer po mieście. Pierwsze pół godziny spędziliśmy czekając na przewodnika, a połowa grupy w aptece (ponieważ połowa autobusu zachorowała). Zaproponowałem przewodnikowi wydłużenie czasu naszego pobytu w mieście, część grupy również się zgodziła. Julia nie dała mi możliwości prowadzenia z nią dialogu, odwróciła się i nie patrzyła mi w oczy, szybko powiedziała, że nie można jutro wstać wcześnie i w ogóle trzeba o tym rozmawiać w autobusie. Nie można było kontynuować rozmowy, ponieważ.
nie odwróciła się już w moim kierunku, ale już mówiła do mikrofonu. Poprowadziwszy nas ulicami Zurychu, pozwoliła nam przejść się na własną rękę, czyli pół godziny przed odjazdem autobusu. W efekcie dotarliśmy do hotelu o godzinie 20:00. Czy nie byłoby lepiej poświęcić więcej czasu na zwiedzanie miasta. Nie pamiętam niczego poza stacją kolejową. Słuchając rozmów turystów zorientowaliśmy się, że prawie każdy chciał zostać w mieście, ale nikt nie chce o tym opowiadać przewodnikowi, woląc wyrażać między sobą niezadowolenie. Po Zurychu dotarliśmy do pięknego miasta, w którym znajdował się nasz hotel. Brak wrażeń mogli nadrobić spacerując po okolicy i zwiedzając starożytny zamek. Szkoda, że o tym również nie wspomina przewodnik. Straciliśmy starszego turystę w Bambergu.
Wszystko dobrze się skończyło, udało jej się połączyć z grupą przed promem, ale gdybyśmy mieli na rękach kserokopie planu miasta ze znakiem przystanku autobusowego, można było tego uniknąć. Nielogiczne było też przybycie po spacerze po Sztokholmie na terminal promowy na półtorej godziny przed odlotem (czy nie byłoby lepiej wydłużyć czas wolny niż stać w oczekiwaniu). Ostatni dzień wycieczki również wywołał konsternację z powodu braku programu wycieczki – „O 7:00 przyjazd do Turku. Wyjazd autobusu do Petersburga, po drodze można zatrzymać się w wędzarni. Przyjazd do Petersburga wieczorem”, tak biuro podróży opisało treść ostatniego dnia. Ale kupujemy 9-dniowy produkt turystyczny! Do miasta dotarliśmy o 17:00.
Po rozmowach z różnymi turystami z naszej grupy nie usłyszałem ani jednej pozytywnej recenzji, a twierdzenia były identyczne jak moje.
Jednak w ankietach, które otrzymaliśmy pod koniec wycieczki, większość wolała po prostu zaznaczyć pole, bez podkreślania szczegółów swoich roszczeń. Osoby, które płacą i otrzymują produkt, który nie spełnia ich oczekiwań, zachęcam do większej aktywności i obrony swoich praw, chociażby poprzez kontakt werbalny z przedstawicielami biura podróży. Jeśli wszyscy będą milczeć, to jak zawsze otrzymamy to, co otrzymamy, a Usługodawca nadal będzie nam sprzedawał to, co nam odpowiada. Ale jeśli milczymy, to skąd będzie wiedział, że tak nie jest.
Pozytywne wrażenia nie dotyczą zasług biura podróży, piękno Alp, a także innych odwiedzonych przez nas miejsc powstało bez jej udziału)))