|
Autor:
Data zakupu usługi: 02 styczeń 2012 Pisemny: 24 styczeń 2012 |
|
Biuro podróży: (Petersburg) Typ usługi: экскурсионный тур |
Nigdy więcej nie skorzystam z usług firmy „Bon-Tour”, bo organizacja wycieczki i praca lidera grupy były bardzo złe.
1) Przy zawarciu umowy powiedziano nam, że skoro moja żona i ja jedziemy pociągiem do Dna, a także wysiadamy w drodze powrotnej do Dna, koszt biletów kolejowych zostanie odpowiednio obniżony. Dlaczego tego nie zrobiono? Linki do niektórych biletów grupowych nas nie przekonują: jesteśmy gotowi zapłacić tylko za te usługi, które pierwotnie zamówiliśmy i z których korzystaliśmy. Wszystko inne to wasz problem, panowie.
2) Wybierając wycieczkę kierowaliśmy się szybkim pociągiem nr 49/50, który pierwotnie był zadeklarowany w programie. Jechaliśmy jednak pociągiem osobowym nr 547/550. Oprócz tego, że ze względu na różnicę w rozkładzie musieliśmy znacząco zmienić nasze plany w dniu wyjazdu i w dniu przyjazdu, różnica w cenach biletów na pociągi pospieszne i pasażerskie jest znana każdemu.
Dlaczego nikt nam tej różnicy nie zrekompensował?
3) Przedstawiciel biura podróży zapewnił nas na piśmie, że szef grupy spotka się z nami na dole wagonu, a konduktorzy zostaną ostrzeżeni. Jednak przy wsiadaniu na dworcu w Witebsku szefowa grupy Irina Korszunowa powiedziała naszej córce, że nic o tym nie wie, a to był tylko nasz problem, gdzie jedziemy do pociągu. W Dnie nikt nas nie spotkał przy wagonie, sami obudziliśmy konduktora pukaniem do drzwi i po raz pierwszy zobaczyliśmy lidera grupy Irinę Korszunową, tylko w Brześciu, w autobusie.
Nawiasem mówiąc, podobna sytuacja miała miejsce w drodze powrotnej. Szefowa grupy Irina Korszunowa obiecała, że jeden z przewodników z biletem grupowym spotka się z grupą przy samochodzie i załatwi nam wejście na pokład. Pociąg znaleźliśmy sami, a nie tam, gdzie mówiła szefowa grupy Irina Korszunowa.
Wszyscy wsiadaliśmy do samochodu sami, nie czekając na żadnego przewodnika i nie błagając konduktora. Nikt nie ostrzegał przewodników, że ktokolwiek z grupy idzie na Dno. Musieliśmy obudzić konduktora z sąsiedniego samochodu, aby otworzyli drzwi na Dno i wypuścili nas z auta.
4) Wagon nr 14, w którym dostaliśmy miejsca, nie był przygotowany do wyjazdu, bo konduktor za długo świętował Nowy Rok (sama przyznała, że nie może nawet unieść szklanki herbaty…). W efekcie już po trzech godzinach podróży w nieogrzewanym wagonie nasza córka zachorowała i została zmuszona do wyjazdu na Dno, odmawiając na samym początku opłacenia wycieczki. Żaden z członków grupy podróżującej tym samym samochodem nie widział ani nie słyszał, że szefowa grupy, Irina Korszunowa, podjęła rzeczywiste wysiłki w celu naprawienia sytuacji. O ile rozumiemy, nie zapłaciliśmy za ekstremalne warunki podróży.
Kto powinien ponosić odpowiedzialność za zepsuty nastrój i zakłóconą podróż członków grupy turystycznej?
5) Po przybyciu do Brześcia samodzielnie, zgodnie z zasadą „tam ludzie idą, tam jedziemy”, szukaliśmy przystanku, potem wśród kilkudziesięciu autobusów w całkowitej ciemności, uciekając przed samochodami na środku jezdni, szukaliśmy naszego autobusu. Po znalezieniu autobusu próbowali samodzielnie określić kolejność liczenia rzędów. Liderka grupy, Irina Korszunowa, nie była w tym czasie w autobusie. W wyniku rewizji, siedzenia i przesiadek wszyscy straciliśmy dużo czasu (25 minut od wejścia pierwszych turystów do autobusu do początku ruchu), wylądowaliśmy na punkcie kontrolnym Brześć na końcu kolejki i spędziliśmy 6,5 godzin przekraczania granicy. Kto powinien ponosić odpowiedzialność za złą organizację przesiadek pociąg-autobus?
6) We wszystkie dni naszej podróży (z wyjątkiem ostatniej nocy w Brześciu) musieliśmy wstawać o 6-00 lub 6-30 na śniadanie, a potem do autobusu. Szefowa grupy Irina Korszunowa wyjaśniła to faktem, że „czas rozpoczęcia wycieczki został już ustalony”. O ile rozumiemy, za resztę zapłaciliśmy, a nie za „rozrywki” w obozie pionierskim. W dniach przeprowadzki do Wiednia i Drezna byliśmy trochę gotowi pogodzić się z wczesnym wzrostem, ale w pozostałe dni jesteśmy przekonani, że nasz harmonogram należało zaplanować bardziej inteligentnie.
7) Już pierwszego dnia naszej wycieczki szefowa grupy Irina Korszunowa zaczęła bardzo wytrwale polecać nam różne dodatkowe wycieczki i wspólne posiłki za dodatkową opłatą. Zapewniła przy tym, że „kto chce zjeść obiad sam, spędzi dwie godziny i niczego nie znajdzie”.
(Nawiasem mówiąc, znaleźli to bez trudu i całkiem niedrogo…) Członkowie grupy, którzy chcieli wziąć udział w kolacji zbiorowej, ale poprosili, aby nie zamawiać osobnej porcji dla dzieci (powiedzmy „maluchy”). ..), zostały odrzucone bez wyjaśnienia. Dzieci naturalnie pozostawiły talerze prawie nietknięte. Kto wyjaśni, co uzasadniało takie działania Iriny Korszunowej?
8) Kierownik zespołu Irina Korshunova zdecydowanie zaleciła zakup biżuterii z granatów w pewnym sklepie, oferując kupon rabatowy 8% i zapewniając, że towary są certyfikowane tylko w tym sklepie. Jednak w innych sklepach pokazali nam certyfikaty i zaoferowali nam zniżkę nawet do 40%. Kto wyjaśni taki upór Iriny Korszunowej?
W 2006 roku wybraliśmy się również do Pragi z firmy Bon-Tour i najchętniej wspominamy ten wyjazd.
Przewodnik Ekaterina Zaretskaya podczas wycieczki udzielił wielu przydatnych praktycznych informacji, a mianowicie: w jakim tempie i gdzie lepiej zmienić walutę, gdzie łatwiej i taniej coś przekąsić, jakie są lokalne potrawy i jak się nazywają , jak skontaktować się z miejscowymi w razie potrzeby itp. Nic o tym nie słyszeliśmy od Iriny Korshunova. Przekazywane przez nią informacje były bardzo skąpe, fragmentaryczne i często znacząco odbiegały od rzeczywistości. Przejeżdżając przez Brno, usłyszeliśmy szczegółową opowieść o jakości butów Cebo, ale o historii tego antycznego miasta nie dowiedzieliśmy się praktycznie nic. Przejeżdżając obok starożytnego Wrocławia-Breslau dowiedzieliśmy się prawie tylko o aukcjach soli, które odbywały się tam w średniowieczu. W głównej części swoich opowieści z podróży Irina Korszunowa często wykazywała zaniedbanie (jeśli nie niekompetencję). Ogromnie bawiły nas na przykład następujące fragmenty:
a) „Napoleon wskrzesił państwo polskie, ale jego los był krótki: już w 1939 r. Niemcy zaatakowały Polskę”.
b) „Tatry nie są bardzo wysokimi górami, bo to młode góry”.
Przewodnicy, którzy prowadzili dla nas osobne wycieczki, również nie imponowali dość kompetentnymi specjalistami. Wręcz przeciwnie, następujące obroty były imponujące:
a) „Napoleon przekroczył Łabę w 1807 r. i namówił księcia saskiego do udziału przeciwko Rosji w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”.
b) Odpowiedź na pytanie, co oznacza napis dużymi złotymi literami na poddaszu głównej fasady Zwingera: „jest napisany po łacinie, sam możesz to przeczytać”.
W tym samym czasie wszyscy „lokalni” przewodnicy rozpoczęli swoją opowieść od wzmianki o tym, jak długo mieszkali w Wiedniu (Drezno), ale nie potrafili odpowiedzieć na ani jedno dodatkowe pytanie („czym jest ten pomnik na placu poświęcony?”, „kto jest autorem ogromnego panelu mozaikowego na głównej elewacji?” itp.).