|
Autor:
Data zakupu usługi: 01 październik 2012 Pisemny: 19 styczeń 2013 |
|
Biuro podróży: (Moskwa) Typ usługi: экскурсионный тур |
Chcieliśmy pojechać gdzieś w Europie na święta Nowego Roku, w efekcie wybór padł na Wiedeń. Zaczęli wybierać touroperatora i zainteresowali się tym biurem. Dlaczego mówię tak lekceważąco? Później sam zrozumiesz dlaczego. Usługa Voyage pozycjonuje się jako
"Wiodący touroperator w Austrii i na Węgrzech", ich ceny są bardzo przystępne, niższe niż w przypadku innych podobnych wycieczek. Ale jak wiadomo, darmowy ser jest tylko w pułapce na myszy.
Wybraliśmy trasę świąteczną w Wiedniu na 7 dni. W programie autobus wycieczkowy i piesza wycieczka po centrum Wiednia, wycieczka do Lasu Wiedeńskiego + wycieczka upominkowa do Muzeum Swarovskiego. Cóż, może zacznę od wszystkiego w porządku.
1) Organizator wycieczki oferował wiele hoteli w różnych odległościach od centrum. Wybraliśmy hotel z listy i powiedzieliśmy, że chcemy go zarezerwować. Dzień później dowiadujemy się, że w tym hotelu możliwa jest tylko wiza węgierska (!!!
) (Chcę zaznaczyć, że lot odbył się austriackimi liniami lotniczymi NIKI i nie przelecieliśmy przez żaden Budapeszt, co mogłoby jakoś tłumaczyć taką wizę). Nie udzielili nam jasnych wyjaśnień, dlaczego nie chcą uzyskać austriackiej wizy. Motywowano ich tym, że do tego konkretnego hotelu wymagana jest wiza węgierska, a koleżanka, która pracowała w biurze podróży, stwierdziła, że w zasadzie tak nie może, bo dla hoteli wizy w ogóle nie są ważne, najważniejsze jest to, że dokumenty są w porządku.
2) Musieliśmy wybrać hotel z listy przesłanej przez menadżera Voyage. Z jej listy wybraliśmy Post Hotel. Znowu nie mogliśmy go zarezerwować, a Maria wysłała nową listę hoteli.
3) Zarezerwowaliśmy trzeci hotel i jak można się domyślić, Voyage nie był w stanie go zarezerwować. W rezultacie musiałem zadzwonić podniesionym tonem, aby dowiedzieć się, co się dzieje.
Odezwała się do mnie negatywnie, mówiąc, że w ogóle nie rozumie, skąd wybieramy takie hotele. Po tym stwierdzeniu dosłownie straciłem dar mowy, ponieważ. sama wysłała listę hoteli. Po dowiedzeniu się, hotel został zarezerwowany natychmiast. Co więcej, musiałem wybrać nie najtańszy i na odludziu od centrum.
4) 5 dni przed wyjazdem dowiadujemy się, że hotel został zmieniony na pierwszy (!!!) i kosztował 2 tys. rubli taniej, pieniędzy nigdy nam nie zwrócono, a wiza austriacka została zrobiona, chociaż początkowo powiedzieli, że będzie węgierski (patrz paragraf 1)
5) Po przyjeździe do Wiednia długo szukaliśmy osoby do spotkania. W efekcie w hali znajdowały się 2 osoby z zupełnie niepozornym napisem Voyage Service. Jedna osoba była na trasie „Święta noworoczne w Wiedniu”, a druga „Wiedeń-Budapeszt na Nowy Rok”.
Stali na różnych końcach sal, oczywiście szczegóły nie były wskazane na tabliczkach, najpierw podchodziliśmy nie do naszego spotkania osoby, spędziliśmy czas na tym niepotrzebnym wyjaśnieniu. Przed autobusem z walizkami musiałem iść na parking przez około 7 minut, podobno dlatego, że trzeba dopłacić za parkowanie na lotnisku, co oczywiście organizator wycieczki oszczędza.
6) Kiedy byliśmy w autobusie, okazało się, że 4 osoby miały vouchery na hotel w Budapeszcie, a nie w Wiedniu. Na spotkaniu Michaił zasugerował, że Moskwa popełniła błąd i wystawiła albo nieprawidłowe kupony, albo ludzie powinni byli najpierw pojechać na Węgry (jak już pisałem powyżej na trasie Wiedeń-Budapeszt) i zostali „przypadkowo” umieszczeni na naszej liście. Kiedy zdezorientowani turyści zapytali: „Co powinniśmy teraz zrobić?”, Michaił (nasz witacz) odpowiedział: „To dobre pytanie”. Ludzie czekali na jakiś spokój, w końcu po locie i od razu taki stres.
Dlatego musieli go ciągle ciągnąć i prosić o wyjaśnienie sytuacji.Michaił, dzwoniąc do swojego kierownictwa, nie mógł się niczego dowiedzieć do końca i zaproponował.W rezultacie drugi autobus, który miał jechać do Budapesztu, został zatrzymany do czasu wyjaśnienia okoliczności. Okazało się, że kierownicy Voyage podali błędny voucher i harmonogram wycieczek lub wymienili wszystko w ostatniej chwili bez ostrzeżenia turystów, tj. w końcu najpierw musieli mieszkać w Wiedniu. Coraz bardziej się baliśmy.
7) Następnego dnia odbyła się tzw. wycieczka autobusem krajoznawczym – piesza wycieczka po Wiedniu. W rezultacie nie przejechaliśmy nawet historycznego centrum Wiednia (!!) i nie znamy nawet historii najważniejszych zabytków (takich jak Stephansdom, Parlament itp.). Po prostu zabrano nas po okolicy autobusem do miasta, wysiedliśmy przy Schönbrunn i Belvedere. Wszystko inne mówiono, że tak powiem, „z okna”, ale może nawet nie poszliśmy do centrum.
Co więcej, w drodze, która zajmuje 3 godziny, nie powiedziano nam praktycznie nic o mieście, do którego jedziemy!Przewodnik Siergiej był po prostu okropny. Może to dobry człowiek, ale jak zauważył ktoś z grupy „Kierowca ciągnika został zaaranżowany jako przewodnik”, w Salzburgu było bardzo mało czasu, wycieczka była biegiem, nie mieliśmy czasu na pójście do Muzeum Mozarta i wspiąć się do twierdzy Hohensalzburg. Ledwo zdążyliśmy kupić pamiątki. W drodze powrotnej, jak można się domyślić, znowu nic nam nie powiedziano, a poza tym skrócili czas odpoczynku na postojach do 10 minut (ani nie pić kawy, ani nie jeść).
9) Następnego dnia odbyła się wycieczka do Lasu Wiedeńskiego. Niemal jęknęliśmy, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że nasz wczorajszy „przewodnik” jedzie z nami. Na początku zwiedzania powiedział nam, do jakich miejsc będziemy jechać, nie wspominając ani słowa o Muzeum Swarovskiego. Nie jesteśmy fanami tej marki i oczywiście wybraliśmy się nie tylko dla niej.
Ale w Wiedniu planowaliśmy kupić jakąś biżuterię, a ceny z produkcji na pewno byłyby niższe. Na rozsądne pytanie, czy będziemy mieć tę wycieczkę, Siergiej odpowiedział od niechcenia, że nie ma takiej wycieczki w tym programie. Co więcej, nawet na wycieczce krajoznawczej (podobno wszyscy mieliśmy innych przewodników i dni, w których odbywają się wycieczki) słyszeliśmy, że inna grupa też nie została zabrana do fabryki i do muzeum, mówiąc, że jeśli tak bardzo chcą się tam dostać , wtedy mogą wszystko zobaczyć sami, a przewodnik podpowie tylko, jak się tam dostać. Ale przepraszam, po co więc zaznaczać tę wycieczkę w programie wycieczki, a pewnie też zainwestować w koszty?! Po drodze Siergiej opowiedział niewiele i to samo, co raczył opowiedzieć, gdy jechaliśmy do Salzburga, a jego opowieść kontynuowała tylko podczas jazdy przez Wiedeń.Jak tylko wjechaliśmy na autostradę, nie powiedział nic ciekawszego .
tak naprawdę nie rozumieliśmy, do którego klasztoru idziemy, nic nie powiedziano o jego historii ani zwyczajach. W końcu, po 5 minutowym biegu, że tak powiem, po klasztorze, on w ogóle gdzieś zniknął, a my sami się błąkaliśmy. W miejscowości Mayerling (gdzie zginął książę Rudolf) wcale nie chciał się zatrzymywać, w rezultacie turyści mimo wszystko nalegali na zatrzymanie się, przeznaczyliśmy dosłownie 5 minut, co wystarczyło na zrobienie zdjęć obok tego obszar polowań. Następnie autobus pojechał do Baden. Kiedy wysiedliśmy w tym małym austriackim miasteczku, odniosłem wrażenie, że przewodnik w ogóle nie wie, w którą stronę iść! Nic nie powiedziano o historii miasta, choć sam Beethoven mieszkał kiedyś w tym małym miasteczku i jest nawet dom, w którym mieszkał, na który sami natknęliśmy się zupełnie przypadkiem.
W efekcie przywiózł całą grupę do parku i tam wyszedł, wskazując czas, kiedy mieliśmy wracać do autobusu.
10) Pragnę również zauważyć, że organizator wycieczek najwyraźniej nie posiada własnych przewodników i korzysta z usług organizacji zewnętrznych w Wiedniu. Taki wniosek wyciągnęliśmy z nieostrożnych uwag przewodnika i odznak, na których pojawia się zupełnie inna firma.
Podsumowując, mogę powiedzieć, że byliśmy w szoku. To nie jest mój pierwszy wyjazd za granicę, jeździliśmy przez różnych touroperatorów, ale nigdzie indziej nie spotkałem się z tak okropną organizacją i okropnymi przewodnikami! osoba). Wciąż nie rozumiem, na co te pieniądze zostały przeznaczone!W efekcie sami zajrzeliśmy w Internecie już do hotelu, w które miejsca poszliśmy, jakie zabytki itp. Nigdy nie pojedziemy nigdzie indziej z tym organizatorem wycieczek po nic innego.