Recenzja biura podróży (Moskwa)

Jak lecieliśmy z Pegazem

Autor:
Data zakupu usługi: 30 lipiec 2011
Pisemny: 14 sierpień 2011
1.0
Biuro podróży: (Moskwa)
Typ usługi: пакетный тур

Nie ma żadnych roszczeń do organizacji wypoczynku w Turcji (tj. do hotelu, wycieczek), ale lot do domu... W sobotę 30 lipca 2011 roku odleciałem z dziećmi i żoną po wakacjach z Antalyi, ale stało się coś, w co nie uwierzyłabym, gdyby ktoś mi powiedział, ale wszystko widziałem na własne oczy. O 18-30 wsiedliśmy do samolotu (stary, ale duży Boeing, było 320 pasażerów) i myśleliśmy, że możemy bezpiecznie wrócić do domu, ale… Na początku było bardzo gorąco w samolocie, bo wentylacja i klimatyzacja robiły nie praca, bzdury, postanowiliśmy to znieść.

Potem próbowali włączyć telewizory, aby pokazać im, jak korzystać ze środków bezpieczeństwa, ale telewizory się nie włączały - awaria elektroniki, ale to też bzdura, ludzie na razie byli spokojni, potem samolot zaczął cicho lecieć i gwałtownie przyhamowałem, że coś spadło, ale to nam też zniosło spokojnie, trwało to około 30 minut, nie wystartowaliśmy wszyscy i nagle kapitan samolotu ogłosił, że lot jest opóźniony, bo nie mogą uruchomić silnika, i że teraz generator zostanie wyregulowany i zaczną pchać, ludzie zaczęli się denerwować, ale do tej pory siedzieli cicho . Minęło kolejne 40 minut, a kapitan ponownie melduje, że opóźnienie odlotu będzie trwało nadal, ponieważ drugi silnik też nie został uruchomiony. Ludzie są bardziej zdenerwowani, siedzimy jeszcze pół godziny (w tym czasie żaden z silników nie mógł być nawet uruchomiony przez generator). Potem zaczęliśmy się dusić, choć nie przesadzam, zaczęła się panika.

Było bardzo gorąco i w ogóle nie było powietrza, moja żona i dzieci położyły się na podłodze, bo przynajmniej było trochę oddechu pod siedzeniami, Sanka rozebrany do majtek, wszystkie dzieci krzyczały, kilka kobiet straciło przytomność steward posypuje je amoniakiem. Byliśmy na samym końcu samolotu, nie można było iść do przodu, było tam dużo ludzi, krzyczeliśmy na stewardesę, żeby otworzyła wyjście awaryjne, odmówiła, krzycząc, że nie ma prawa, że ​​potrzebuje instrukcji . Żądamy, aby zadzwoniła do kapitana, stewardessa płacze i tłumaczy, że nie może zadzwonić do kapitana, bo jest cały czas zajęta, być może rozmawia z obsługą naziemną. W końcu drzwi frontowe zostały otwarte i ludzie „wypadli” z samolotu. Jeszcze 15 minut i wszyscy leżeliśmy tam, naprawdę prawie się udusiliśmy. Następnie zostajemy wsadzeni do 4 autobusów i zawiezieni z powrotem na lotnisko, podczas gdy każdy autobus został wysadzony w różnych sektorach.

Wysiedliśmy z autobusu i „przesiadywaliśmy” na pierwszym piętrze, Turcy nic nie wyjaśniają, gdzie nasi z innych autobusów nie wiedzą, pokłóciliśmy się między sobą, niektórzy krzyczą, że trzeba iść do sektora, w którym nas załadowano po raz pierwszy inni upierają się, że musimy tu poczekać, po trzecie, że trzeba szukać reszty naszych. Krótko mówiąc, kompletny bałagan. „Spaliśmy się” przez 1,5 godziny i nikt do nas nie wyszedł, nie przyszedł i nic nie wyjaśnił. Tylko jeden Turek (mówiący znośnie po rosyjsku) niegrzecznie powiedział nam, że to nie Pegaz, nie Północny Wiatr i że „nie dbają” o nas, że wszystko powinniśmy decydować z przedstawicielami w/w firm. Ale gdzie możesz je zdobyć? Niektórzy z naszych ludzi próbowali dodzwonić się do biura Pegasusa w Moskwie, ktoś w Krasnojarsku, ale nic się nie stało, była sobota i była już prawie noc.

Zajęło to dużo czasu, w końcu zebrali nas przez głośnik koło kawiarni, stanęliśmy w kolejce jeden po drugim i otrzymaliśmy 0,5 butelki wody, po czym wysłano nas do sektora 12 i do autobusów, które przywiozły nas do tego samego samolotu . Mała grupa (30 osób) kategorycznie odmówiła lotu tym samolotem, ale stewardesa wyjaśniła, że ​​innych samolotów nie ma, a jeśli ktoś zostanie, będzie musiał spędzić noc na lotnisku przynajmniej 3-4 dni. Ostatni argument był żelazny, nikt nie mógł sobie pozwolić na życie na lotnisku przez tyle dni, więc mi osobiście zostało tylko 50 dolarów, a widząc postawę Turków, rozumiesz, że nie dadzą ci łyka wody bez pieniądze. Wszyscy weszliśmy na pokład i usiedliśmy na swoich miejscach, wszyscy totalnie przerażeni, czas był ponad 24 godziny, chociaż pierwotny wyjazd planowany był na 19 godzin (czyli uruchomili silniki na ponad 5 godzin).

Stewardessy też były bardzo przestraszone, miały blado - marmurowe twarze i nie odpowiadały na żadne pytania pasażerów, próbując uciec do siebie. Krótko mówiąc, była taka sytuacja, że ​​nie da się tego opisać słowami. Dalej kapitan „dolał oliwy do ognia”, mówiąc do mikrofonu: „Drodzy pasażerowie, zapnij pasy… spróbujemy wystartować, po czym westchnął głośno i głęboko, dodając:„ No cóż, niech Bóg błogosławi.

To ostatnie zostało powiedziane w taki sposób, że wszyscy pasażerowie poszli po piętach, wszyscy zrozumieli, że nawet kapitan nie był pewien, czy uda nam się polecieć do Krasnojarska. Słowa panika, strach itp. żeby nie opisywać wszystkiego, co się wydarzyło, ludzie faktycznie się pożegnali. Potem samolot wystartował, a większość pasażerów opuściła głowy, obejmując ich ramionami. Lot był naprawdę normalny, stopniowo, a stewardesy uspokoiły się, ich policzki zaczerwieniły się, zaczęły roznosić napoje. Kiedy polecieli do Krasnojarska, kapitan ponownie oszalał, mówiąc: „Drodzy pasażerowie, zapnij pasy ...

Spróbujmy usiąść."

Najgorsze jest to, że Pegasus (linia North Wind należy do touroperatora Pegasus) wysłał nas do Avos, nie chcąc ponosić strat, bo ktoś z kierownictwa został o nas poinformowany, że przez prawie pięć godzin nie mogli uruchomić obu silników, a ten ktoś wysłał nas do Avos. Polecimy dobrze, nie - powiedzą błąd pilota. Byłem też zszokowany, gdy przechodziliśmy kontrolę paszportową w Krasnojarsku, ogłoszono rozpoczęcie rejestracji na lot 1864 (nasz był 1863) Krasnojarsk - Antalya. Wszyscy brzęczeli, czy latali naszym samolotem. Nie chcę w to wierzyć, biedni ludzie cieszą się z nadchodzących wakacji i nawet nie wiedzą (chyba, że ​​ich silniki od razu startują), na czym lecą. I w związku z tym nikt nie naprawiał elektroniki, wentylacji i co najważniejsze silników.

Kiedyś uważałem, że samoloty przechodzą przez ścisłą kontrolę, ponieważ jest to już środek zwiększonego niebezpieczeństwa, ale teraz wiem, że wszyscy są na „bębnie” i oznacza to, że w sytuacji takiej jak nasza możesz znaleźć się wszędzie, bez gwarancji .

Jak "Bułgaria" trzy razy utonęła - zostali uratowani, czwartego utonęła z ponad 100 osobami, czyli wszystko było na Avos.