|
Autor:
Data zakupu usługi: 18 luty 2013 Pisemny: 08 może 2013 |
|
Biuro podróży: (Moskwa) Typ usługi: экскурсионный тур, отель, авиаперелёт, оформление визы |
Podróżuj do Indii i Sri Lanki z „INDIGO TOUR” Kwiecień 2013
Część 1. Przygotowanie do wyjazdu. W ramach naszego programu rodzinnego „Siedem Nowych Cudów Świata” na 2013 rok. planowano wyjazd do Indii, aby wreszcie zobaczyć Taj Mahal. W styczniu, po przeczytaniu wszelkiego rodzaju recenzji, zacząłem planować wyjazd. Standardowe programy od touroperatorów nie do końca mi odpowiadały, poza tym uznaliśmy, że po wakacjach krajoznawczych na morzu w Indiach nie chcemy.
Następnie postanowiliśmy połączyć 2 kraje Indie + Sri Lanka. Biuro podróży Jarosław, z którym rodzina podróżowała przez 12 lat, nie mogło, a może nie chciało potraktować naszej wycieczki poważnie, i wtedy zdecydowałem się na podróż z Indigo Tour do Moskwy.
Więc. Miała na imię Inna. Przez prawie 3 miesiące dzwoniłem, wyjaśniałem, pisałem, pytałem ...
Całe życie, pracując z klientami, byłam zachwycona życzliwością, cierpliwością, chęcią pomocy tej słodkiej młodej kobiecie.
Jeśli nie chcesz robić zakupów, nie pasuj do Negombo, będziesz mieszkać w Kolombo itp. itp.
Jest mało prawdopodobne, aby którekolwiek z Jarosławskich biur podróży mogło zadowolić tak kapryśnych turystów jak my. Nie wiem, jak potoczy się nasza wycieczka, ale dałbym Innie 10 ++ na 10 punktów za przygotowanie wycieczki.
Brawo Inna!
Dziś jest 1 kwietnia. W nocy z 19 na 20 wylatujemy. Dokumenty należy dostarczyć jutro pocztą ekspresową.
Dokumenty dotarły na czas. Musiałem jeszcze trochę porozmawiać z Inną. w ostatnich dniach jeden z hoteli objętych programem w Indiach został wymieniony. Wyjaśnieniem był remont hotelu.
Spotkanie z imprezami w Indiach Sita, na Sri Lance NKAR.
W Delhi, zgodnie z prognozą, +41, a na Sri Lance zapowiadane są prysznice na maj.
Dobrze? Udać się…
Część 2. Lot odbył się „Emirate” przez Dubaj. Wszystko jasne, na czas. Na pokładzie dobrze karmili i poili. Airbus jest ogromny, w każdym rzędzie jest 10 miejsc, my mieliśmy rząd 77, a za nami co najmniej 10 rzędów.
Ceny w strefie bezcłowej w Dubaju są nieco tańsze niż w Moskwie. Ale nie więcej niż 2-3 dolary. Pasażerom tranzytowym trudno jest poruszać się po lotnisku. Cały czas musisz kontaktować się z obsługą lotniska, więc znajomość języka angielskiego jest po prostu niezbędna. Na przykład, aby znaleźć wyjście C46, wędrowaliśmy prawie godzinę. Ponieważ najpierw musisz znaleźć windy do ELEKTRYCZNEGO, które zabiorą cię do innego terminalu, gdzie znajduje się to najtrudniejsze wyjście. Zgubiłem zegarek w samolocie. Na wszelki wypadek zapytałem stewardesę. Wyobraź sobie, znaleziony i zwrócony. Dzięki!!
Przejazd do hotelu w Gurgaon „Lemon Tree Premier” zajął 30 minut. W Gurgaon są dwa hotele o tej samej nazwie. Mieszkaliśmy w Lemon Tree Premier. Bardzo podobał mi się hotel z przyzwoitą obsługą i wysokiej jakości jedzeniem. Zarówno śniadania jak i obiadokolacje były na najwyższym poziomie. Personel jest bardzo przyjazny i gościnny. Nie za napiwek, ale dlatego, że jesteś ich gościem. Tak oczywiście we dwoje, jeden kapcie, jeden szlafrok, wszystkie akcesoria kąpielowe...
Ale to wszystko drobiazgi w porównaniu z nienaganną obsługą i czystością. W odległości 100 metrów znajduje się bardzo przyzwoity supermarket. Basen jest mały, ale bardzo czysty, nawet pływaliśmy w nim w nocy. Nie spiesz się do Delhi, panują tam całkowicie niehigieniczne warunki, a na wycieczkach opuścisz miasto gównianymi ulicami na 2-3 godziny. Podziękowania dla kierownictwa hotelu dla dobrze wyszkolonego personelu. Hotel jest bardzo przyzwoity. Proszę nie mylić z Lemon Tree Hotel. W Gurgaon są dwa hotele o prawie tej samej nazwie.
Teraz o tym, że „Indigo Tour” oszczędza na turystach i osadza ich nie w Delhi, ale w Gurgaon. Trzeba to zobaczyć na własne oczy. Nigdy!!! Nie zgodziłbym się mieszkać w Delhi. Słuchałbyś turystów, którzy wybrali się na wycieczkę 2 przecznice od Delhi przez około dwie godziny. Gurgaon, to najlepsza opcja. Wszystkie inne zespoły otwarcie nam zazdrościły.
O wycieczkach. Wszystko było wspaniale zorganizowane, zgodnie z harmonogramem i pogodą.
Bez zaczepów, bez zakupów. Doskonała organizacja wycieczek. Nasz przewodnik nazywał się Ashu.
Następny hotel to Paradise. Hotel jest szczerze słaby. Cóż, nie 4 gwiazdki. Hotel jest szczerze nieważny. Siatkowany basen na dachu. Podejścia są brudne od gołębi, musiałem prać buty z ptasiego gówna. Nic mięsnego na śniadanie, nawet kiełbaski. Wydaje się, że dań jest dużo, ale nie ma z czego wybierać. Bez sera, bez wędlin, nic. Mężczyźni zostali głodni. W pokoju zlew jest popękany, lustro pęknięte. Jeśli to 4 gwiazdki, to jestem Eskimosem. Treshechka i bardzo słaby. Ale program w Jaipur był na tyle ciekawy, że o problemach z hotelem natychmiast zapomniano.
Był też hotel Clark Shiraz w Agrze. Szykowny i pretensjonalny, ale niestety incydent z próbą otwarcia walizek zniweczył wrażenie hotelu. Po przyjeździe byliśmy zachwyceni hotelem. Super piękna okolica. Duży głęboki basen otwarty do 22:00.
Ptaki śpiewają, niezwykły krajobraz. Wyszkoleni tragarze. Przyzwoite pokoje. Dopuszczalne śniadania i obiadokolacje. Ale to, co wydarzyło się w dniu wyjazdu, pozostawiło uczucie obrzydzenia i rozczarowania. Opuszczając hotel. W drodze do windy pracownicy hotelu zabrali nam walizki. Nie byliśmy zaskoczeni, ponieważ nawet przycisk windy jest wciskany przez specjalną osobę. A oto walizki na wyjeździe!!! prześwitują w specjalnym pomieszczeniu, do którego turyści nie mają wstępu i są natychmiast ładowani do autobusów. Jakie było moje zdziwienie. po przybyciu do następnego hotelu, kiedy stwierdziłem, że walizka z zamkiem szyfrowym to 222, a kłódka na drugiej walizce była zniszczona. Osobiście zamknąłem walizki na pięć minut przed odlotem. Złamałeś kłódkę śrubokrętem? wszystkie wnętrza, ale nie mogłem otworzyć walizki. W następnym hotelu musiałem zadzwonić do mistrza, aby wyrąbał zamek. nie było innego wyboru.
Szkoda, że złodzieje pracują w tak pozornie przyzwoitym hotelu. A potem sam zdecyduj, na jaką ocenę zasługuje hotel.
Wniosek. Gospodarz „Sity” w Indiach zasługuje na bardzo wysoką ocenę za przejrzystą organizację trasy. Świetni kierowcy, wygodne, czyste autobusy.
Przewodnik ASHU jest towarzyski, dobrze dogaduje się z grupą. Wspaniały gawędziarz, a na dodatek chronił nas przed żebrakami i handlarzami wszelkiego rodzaju, by nie zepsuć wrażenia niesamowitych wycieczek.
Ocena gospodarza to DOSKONAŁA.
O pogodzie w Indiach. Jest gorąco, ale znośnie 27-28 rano, po południu upał dochodzi do 33. Deszcz zaczął padać dopiero po zakończeniu wszystkich programów wycieczek. Indie pożegnały się z nami.
Osobiste wrażenia. Czy chcę wrócić do Indii? Absolutnie nie. To kraina paradoksów.
Szykowna i bardzo ciekawa wycieczka, którą trzeba zobaczyć - i brudna, zubożała, brudna stolica Indii.
Blask i ubóstwo? Być może. Ale nie chcę widzieć mężczyzn wypróżniających się w środku miasta na oczach wszystkich. Ciągnąc ze wszystkich stron ręce żebraków. Żebracy kobiet. I chodzić po mieście jak solidna toaleta. Nie, to nie dla mnie!
Porady dla turystów. 1. Koniec kwietnia to nie najlepszy czas na podróż do Indii ze względu na warunki pogodowe.
2. Nie możesz wziąć hoteli trzygwiazdkowych. Jakość jedzenia w nich jest fatalna, jedna kobieta z naszej grupy została otruta i przez cały dzień nie wysiadała z autobusu. Lokalizacja tych hoteli w miejscach, w których w ogóle nie można wyjść na zewnątrz. W „treshkach” nie ma basenów.
3. Śniadania-obiady na trasie to najlepsza opcja. Herbata i kawa są zawsze wliczone w kolacje. Porady dotyczące samodzielnego przygotowywania posiłków zrujnują Cię, a jednocześnie nic nie wygrasz, lepiej oszczędzić nerwy i żołądki.
Cóż, to wszystko dla Indii. Jesteśmy już na lotnisku w Delhi. Latamy liniami Lanki Delhi-Colombo.
Część 3. Sri Lanka z NKAR (gospodarzem Indigo Tour).
Lot odbył się zgodnie z rozkładem. Nie przeszliśmy żadnych wyjątkowo rygorystycznych kontroli. Wszystko jest jak zwykle, może dlatego, że odwiedziliśmy tak wiele krajów i dla nas jest to w porządku rzeczy. Karmili normalnie. Na pokładzie zapewniono alkohol i napoje. Dziewczyny witano w pięknych sari. Przybył bliżej nocy. Na lotnisku powitał nas przedstawiciel firmy z tabliczką. Absolutnie czarny młody człowiek. Nazywał się Madura.
Do hotelu dotarliśmy około 12 w południe. Byłem zszokowany. Recepcja pod schodami. Brak klimatyzatorów. Ciepło i wilgotność. Wchodzimy do pokoju. Duszno, głośno z drogi. W termosie woda i 2 szklanki. Nie ma wody butelkowanej. Dobrze, że miałeś ze sobą wodę. Nie odważyłem się pić z termosu. Hotel nosił dumną nazwę „Concord Grand”.
Noc nawet po przesiadce i locie źle spała. Skrzypiące łóżko jednoosobowe. Jeden odwrócił się, drugi się obudził. Hałas z drogi, pisk samochodów, reflektory. Klimatyzator działał prawidłowo. Zrobiło się zimno. Regulacje w nocy nie rozpoczęły się. Nie są dostarczane koce ani koce. Poszedłem po ręczniki z łazienki. Pod nimi jakoś drzemały do rana.
Poranek był miłą niespodzianką. Dobrze klimatyzowana, miła i przytulna restauracja. Zaskakująco pyszne śniadanie. Przyjazny personel. Poszedłem na basen, jest za ścianą restauracji. Basen nie jest zły, ale za nim jest plac budowy, który jest ukryty ogrodzeniem. Nie wszystko jest takie straszne, jak się wydawało w nocy. Gdybyśmy ulokowali się w pokoju z dala od drogi, a takich pokoi w głębi korytarza jest wiele, być może spalibyśmy i czulibyśmy się bardziej komfortowo. A jednak ręka nie podnosi się, aby dać hotelowi złą ocenę. Zostawił w pokoju nową koszulę kupioną w Indiach.
Była śnieżnobiała i dlatego nie zauważyłem jej na pościeli. Więc pościel na łóżkach była czysta, co również jest dobre. Rano zrobiłem zdjęcia hotelu, kierownik podbiegł i wręczył mi książeczkę. Zabawne stało się nawet to, że przedstawione tam nie odpowiada rzeczywistości. A jednak hotel nie jest zły na jedną noc, tylko nie rozsadzaj nocnych turystów blisko drogi, a koce umieszczaj w każdym pokoju. Zapewnij również wodę butelkowaną.
Tak zaczęła się nasza podróż przez Shiri Lankę. Dobry, klimatyzowany samochód, z sympatycznym, pomocnym, bardzo ostrożnym kierowcą. Trochę o naszym przewodniku. Madura okazał się bardzo wykształconym, inteligentnym, towarzyskim i erudycyjnym młodym człowiekiem. Mieszkał w Rosji przez 10 lat. Absolwent instytutu. Patrice Lumumba, z wykształcenia lekarz. Bardzo przyjemnie się z nim rozmawia. Zna historię nie tylko swojego kraju, ale także Rosji. Komunikacja z nim była bardzo przyjemna i interesująca.
Zakochaliśmy się też w kraju, w którym mieszkają tacy mili i wykształceni ludzie. Nie mógłbym wymarzyć lepszego przewodnika. Wyrażam wdzięczność „Indigo Tour” Moskwa i NKAR na Sri Lance za wybór przewodnika-tłumacza na naszą wycieczkę. Ocena jego pracy jest doskonała.
Nasz program był indywidualny. Wybrałem dokładnie to, co chciałem zobaczyć. Przegląd Kolombo, gdzie szczerze mówiąc i nie widzę nic specjalnego. Ale naszym zdaniem odwiedzenie Sri Lanki i nie zobaczenie stolicy było błędem. Dużo dowiedzieliśmy się o państwie i stolicy. Nie chcieliśmy odwiedzać świątyń, bo. Byłem w Tajlandii wiele razy. Nazwałbym naszą trasę „Modern Colombo”. Miasto mi się podobało. Czysto, wygodnie, z rozwijającą się infrastrukturą. Madura pokazał nam miasto na własne oczy i widzieliśmy je. Następnie udaliśmy się do Dambula. Podobała nam się świątynia jaskiniowa. Pojawił się przed nami w całej swej okazałości. Bilety wstępu kosztują 1500 rupii od osoby, czyli około 13 dolarów.
A potem czekaliśmy na hotel, który bardzo chciałem zobaczyć „Sigiriya Village”. Lubię eko hotele. Dzięki zwierzętom, nietkniętej przyrodzie są urocze i niepowtarzalne. Ten hotel mnie nie zawiódł. Wydawało się, że jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Przestronne domki. Bardzo ładny wystrój pokoju. Małpy są niegrzeczne na terenie, nie można zliczyć ptaków, drzew, ciekawych stawów. to nie był problem.
Basen jest mały, ale co za widok na Sigiriję, już zapiera dech w piersiach!Jedynym minusem było to, że było dużo dzieci, wyglądało to jak Indianie, nie pozwolili im spokojnie pływać, podobno byliśmy ciekawostką i oni wspinał się do nas cały czas. Jednocześnie były bardzo głośne.
Kolacja jest bardzo smaczna, z dużym wyborem dań na każdy gust. Herbata - do woli Pianista gra dyskretnie w holu Świeczki na stołach. Wszystko jest ładne i przytulne.
Rano przed śniadaniem wybraliśmy się na jeep safari do Rezerwatu Mineriya.
Nikogo nie można winić, sama wybrała tę wycieczkę i była całkowicie zagubiona w tym, co zobaczyła. Widzieliśmy dwa bażanty i cztery ptaki. Nie jest jasne, za co dano pieniądze. Nie ma tam nic do roboty. Lepiej byłoby spacerować po hotelu, o wiele ciekawiej i bardziej sensownie. Śniadanie było na najwyższym poziomie. Po śniadaniu odpoczęliśmy i ruszyliśmy dalej, nasza ścieżka wiodła w Kandy. Ach, jakie cudowne widoki po drodze. Im wyższe góry, tym ciekawsze widoki i przyroda.
A oto nasz Hill Top Hotel. Stoi wysoko na górze, z pięknym widokiem na miasto. Dziewczyna, przedstawicielka hotelu, uprzejmie zgodziła się na oprowadzenie po hotelu. Przyzwoity basen, lobby, bo czegoś takiego nie ma, terytorium też. Pokój był dość wygodny. Nie podobało mi się, że w łazience nie było żadnych akcesoriów. Nie ma też zamykanych szuflad i szafek, co jest bardzo niewygodne. Ale największym rozczarowaniem była kolacja. Przyjechaliśmy na początku obiadu. Sala jest prawie pusta. Serwowane stoły dla 10-15 osób.
I tylko w najdalszym zakątku restauracji, na podwórku, zaoferowano nam stolik. Złościłem się i wyszedłem z restauracji. Zazwyczaj na końcu sali rozstawiane są stoliki dla grup. są obsługiwane przez kelnerów, a duże firmy czują się komfortowo. W rezultacie usiedliśmy przy stole prawie przy wejściu na basen. Robotnicy tłoczyli się wokół stołu. Muzycy, jak na pośmiewisko, zawsze stali do nas plecami.
Nastrój był zepsuty. Nie podobał mi się obiad. Kelner bardzo się starał zmusić nas do płacenia drinków bez oferowania herbaty, która była wliczona w nasz obiad.
Noc minęła wygodnie i spokojnie. A na śniadanie obraz powtórzył się w jeszcze gorszej wersji. Nasz ulubiony przewodnik Madura jadł z nami śniadanie, ale nawet on nie mógł się nie zgodzić, że sytuacja jest jak na stacji.
Praktycznie się nie słyszeliśmy. grupy, które wyglądały jak turyści z Indii, próbowały się nawzajem krzyczeć. W ogóle nie podobało mi się śniadanie.
Doszedłem do wniosku, że to nie tylko w nastrojach, ale też w szczerze słabej kuchni.
Wycieczka się skończyła i pojechaliśmy na wakacje do hotelu Mermaid @ Club. Szkoda, że nadszedł czas rozstania się z naszymi dobrymi towarzyszami – Madurą i kierowcą. Świetni faceci.
Pierwsze dni, a my zatrzymaliśmy się 29 kwietnia, pogoda dopisała. Wskoczyli do oceanu, podeszli i popływali w basenie. Nasz pokój był dobry. Na 3 piętrze. Czysto, wygodnie. Pod prysznicem dwie bułeczki z żelem i szamponem, z których trudno było cokolwiek wyciągnąć. Łóżko jest duże i wygodne. Terytorium jest małe. Wiewiórki są naprawdę urocze i zabawne. Karmiły się przepysznie. Różnorodność dań na obiad i kolację była przyjemna. Szef kuchni codziennie podchodził do gości i pytał, co im się podoba, a czego nie. Z kelnerów zadowolona była dziewczyna, miała na imię Dylan i młody człowiek o imieniu Yaranga.
Ale kelner, leniwy i niezdarny, po latach, z łysiną, nie chciał się przedstawić, ale doprowadził go do białego upału.
Bądźmy szczerzy, w hotelu nie ma obsługi. Przybywając o 8 rano na plażę, zobaczysz niedopałki papierosów i śmieci. Szturchasz woźnego nosem. I tak siedź w błocie, do godziny 10. Nie możesz się doczekać ręczników i materacy na leżakach. Bar nad morzem właściwie nie działa. Cały czas trzeba kogoś szukać, potem nalać piwa, potem zapewnić ręczniki. Nigdy nie widziałem takiego cudu w żadnym kraju.
Wniosek. W hotelu nie ma usług. Oczywiście nie są to 4 gwiazdki, jak stwierdzono w naszej trasie. Jedzenie jest bardzo dobre. Usługa publikowania bez komentarzy. Sprzątanie pokoju nie jest złe, ale pościel była zmieniana raz w tygodniu. W urodziny mojego męża - 1 maja pięknie posprzątali pokój i udekorowali stół przy kolacji i bardzo dobrze podali. Od 3 maja zaczęły się ulewne deszcze i burze, słońce praktycznie nie pokazało się.
Lało jak z wiadra, a takich grzmotów, od których dygotała budowla i straszne błyskawice, wielu z Was pewnie w ogóle nie widziało. W tej chwili nie da się pływać w oceanie, to nie fale, ale fakt, że w wodzie jest dużo śmieci. Kłody, gałęzie, kokosy, butelki itp.
Porady dla wczasowiczów; w kwietniu-maju nie powinieneś jechać do Kalautara.
Cóż, to już koniec naszej podróży Żegnaj Indie, żegnaj gościnny Cejlon.
Odpoczynek zakończył się sukcesem. Podziękowania dla firmy Indigo Tour, a także dla gospodarzy Sita w Indiach i NKAR na Sri Lance za doskonałą organizację trasy.
Ocena trasy jest DOSKONAŁA.
Lecimy do domu. Polecam turystom z miasta Jarosławia, biurom podróży, skorzystajcie z usług
„Wycieczka indygo”. Zaryzykowaliśmy i nie popełniliśmy błędu. Dobrze, że nie było rozczarowań.
maj 2013 Jarosław