Recenzja biura podróży (Biełgorod)

Bójcie się ludzie, Elena Dmitrievna i jej koleżanka Larisa!

Autor:
Data zakupu usługi: 03 styczeń 2011
Pisemny: 09 styczeń 2011
3.0
Biuro podróży: (Biełgorod)
Typ usługi: пакетный тур

Pytanie „Cóż, jak ci się podoba podróż do Wołowca?” szczerze mówiąc, to mnie zbija z tropu. Resztę można ogólnie ocenić w skali 3 do 10 punktów. Uzasadniać.

Kompleks hotelowy "Wiktoria".

Jest tu kilka skarg. Pokój, w którym mieszkaliśmy, okazał się bardzo wygodny, można by rzec wręcz przytulny. Pokój piętrowy bez zbytniego patosu, ale ze wszystkim, czego potrzeba, czysty prysznic, toaleta, wygodne łóżka, bardzo ciepło. W tym celu możesz od razu umieścić 3 punkty w znaku plus, ponieważ. Warunki mieszkaniowe są już o połowę, aby stworzyć pierwsze wrażenie wakacji.

Dalej jest jedzenie.

Początkowo nikt nie obiecywał kuchni restauracyjnej. Jedzenie było proste, ale dość jadalne, można by rzec - pyszne. Na śniadanie ściśle - kasza gryczana z kiełbasą, mewy. Kolacja - wszystko według zasad: pierwsza, druga i znowu mewy. W tym celu umieszczamy jeszcze 2 kulki w znaku plus.

Są same emocje, bardzo pozytywne!!! Piękno jest nie do opisania: góry, choinki na śniegu, górskie rzeki, wodospad!!! Jednym słowem super!!!

Dla mnie, jak dla kompletnego laika w narciarstwie, skocznia wydawała się super, a śnieg był w sam raz dla mnie! Tutaj dodajemy jeszcze 4 punkty. I wydaje się, że zbliżamy się już do upragnionego 10-punktowego znaku, ale wszystko jest znacznie bardziej skomplikowane.

W samym Volovets nie ma windy, więc musiałem jechać do Pelipets (ale wszyscy byli o tym wcześniej ostrzegani). Dlatego odnotowujemy tylko ten fakt, ale nie uwzględniamy go w obliczeniach. Organizatorzy umieścili w autobusie wczasowiczów w przyjaznym tłumie i zawieźli ich do jazdy. Wszystko byłoby w porządku, ale w autobusie było całkiem świeże i ćwierkanie zajęło około 30-40 minut. Za to od razu minus 1 punkt.

infrastruktura i serwis.

Tutaj wszystko jest proste - nie ma ani jednego, ani drugiego i najwyraźniej raczej nie pojawią się wkrótce. Zajrzeliśmy do jednej lokalnej łaźni, w kompleksie hotelowym.

Cóż, jak to powiedzieć, łaźnia, czyli łaźnia parowa, ale nie widziałem temperatur powyżej 60 stopni, nie ma nawet najmniejszego basenu, w którym bardzo obiecująco pachnie stojącą wodą i film niewiadomego pochodzenia ponętnie unosi się na powierzchni. Wyciągnij własne wnioski, ale odpisuję za to kolejny 1 punkt.

A teraz najciekawsze.

„Wspaniali” organizatorzy naszej wyprawy zaproponowali nam przejażdżkę na wycieczkę do cudownej wioski Beregovo, która znajduje się praktycznie na granicy z Węgrami. Popływaj w basenie termalnym pod gołym niebem i skosztuj narodowej kuchni węgierskiej. Brzmi kusząco, zgadzamy się, płacimy za trasę, jedziemy. Dojeżdżamy do basenu, a przed wejściem jest kolejka 150 osób, a mróz na ulicy to około 12 st. A co najciekawsze wpuszczają do środka trzy osoby w pół godziny, a my jesteśmy grupą 40 osób. Łatwo policzyć, jak długo musielibyśmy czekać.

Czekaliśmy na mrozie przez około godzinę, a kiedy ludzie zaczęli otwarcie nienawidzić naszych organizatorów (wyjaśnię z EXPO-TOUR, Elena Dmitrievna była z Biełgorod, z biura w Charkowie - Larisa, trochę jak z Rose of the Wiatry) zdecydowali się ruszyć i zgodzili się, że wpuszczono nas bez kolejki. Ok, przeszli, zaprowadzili mnie do szatni, a tam był pokój 2x3 i wpuścili 20 osób. To tylko blacha! Toaleta absolutnie pasuje do instytucji - przerażająca! Basen jest fajny, nie możesz nic powiedzieć, pływasz na świeżym powietrzu w ciepłej wodzie, ale jak wyjdziesz z niego i pójdziesz pod prysznic spłukać słoną wodę, okazuje się, że tylko jeden z czterech prysznice działają, a woda wypływa z niego cienką strużką. Krótko mówiąc, cichy horror! Odejmij 2 dodatkowe punkty. Potem zamiast kuchni węgierskiej musieliśmy jeść w jakiejś stołówce, z podobno kuchnią ukraińską, która wcale taka nie była!

Najprzyjemniej było, gdy liderka grupy, znana nam już Larisa, podeszła do autobusu i zaczęła opowiadać, że znalazła cudowną węgierską kawiarnię i jadła z brzucha kuchni narodowej. Cóż, to zrozumiałe, twój brzuch jest droższy, ale przynajmniej nie możesz tego głośno mówić!

Ostatniego dnia wszyscy wybrali się na zaplanowaną wycieczkę do Użhorodu, osobiście podobały mi się wycieczki, jeden minus - przeciągnęli się przez mróz na ulicy przez około 4 godziny. Zamarliśmy (((

Następnie zabrali nas na świąteczny obiad do hotelu Intourist. Sam hotel wygląda tak, że wydaje się, że w jego ścianach kręcone są filmy o prześladowcach))). W środku okazało się, że jest trochę bardziej przyzwoicie. Ale kolacja wigilijna po raz kolejny potwierdziła, że ​​nasi organizatorzy są „najlepsi”.

Na srebrnym talerzu 50 gram dmuchanego Oliviera, puree ziemniaczane na zimno, solony kotlet, kilka pikli i niejadalna julienne. Nawiasem mówiąc, trzeba było przywieźć własne napoje.

Tutaj możesz bezpiecznie odjąć 2 dodatkowe punkty.

A także, gdy wszyscy nasi ludzie byli już całkowicie zmęczeni siedzeniem w chłodni „restauracji”, a sarkastyczne żarty już zaczęły się w szeregach, Larisa zerwała się i kazała nam siedzieć i być cicho))) )

To wszystko byłoby zabawne, gdyby nie było takie smutne.

To zależy od Ciebie, moje CV - z EXPO-TOUR nigdzie indziej nie pojadę