Recenzja biura podróży (Moskwa)

Straszny. Zrujnowany miesiąc miodowy.

Autor:
Data zakupu usługi: 01 marta 2017
Pisemny: 28 czerwiec 2017
1.0
Biuro podróży: (Moskwa)
Typ usługi: пакетный тур

W marcu 2017 wybraliśmy się na wycieczkę z firmą Sunrise Tour, aby od 06.12.2017 do 25.06.2017 odlecieć na odpoczynek na miesiąc miodowy.

Chciałbym od razu przedstawić wszystkich uczestników, którzy z powodzeniem zapewnili nam osobiste piekło na wakacjach.

Więc obsadź:

1. Przedstawicielka firmy Sunrise Tour – Elena Bardina.

2. Przewoźnik - AZURair.

3. Organizator wycieczek - wycieczka ANEX.

4. Hotel - Zachodnia Punta Cana.

Tak więc kierownik - Bardina Elena wybrała dla nas wycieczkę na Dominikanę, opierając się na naszych upodobaniach (chciałam rajskie plaże w stylu Bounty, piękne morze/ocean, ale jednocześnie tak, żeby było co robić na wakacjach odwiedź piękne miejsca ). Tak więc kierownik, obiecując nam niebiańskie wakacje, odebrał dla nas hotel Occidental Punta Cana w Punta Cana w Bavaro.

A teraz, w kolejności „oczekiwanie-rzeczywistość”:

1. Na kilka tygodni przed wylotem skontaktował się z nami przedstawiciel Sunrise Tour i poinformował, że lot z Punta Cana do Moskwy w dniu 25.06.2017 został odwołany i zasugerował przesunięcie terminu podróży o 1 dzień.

Nie było to dla nas do końca wygodne, ponieważ w ciągu 4 miesięcy oszacowaliśmy cały termin ślubu i wakacji, wykonaliśmy szereg pewnych procedur związanych z tą datą, w wyniku czego doszło do takiego niewypału. Ale nie skupiliśmy się na tej szczególnej uwadze i zgodziliśmy się, mimo niedogodności. Ponadto przesunął się czas odjazdu. To też zostało potraktowane spokojnie (karta w końcu). Jak się później okazało, powyższe niedogodności to tylko baby talk i „kwiatki” w porównaniu do tego, co dostaliśmy dalej.

2. Dzień wyjazdu. Latamy z AZURair. Pierwszy lot tymi liniami lotniczymi. W naszym życiu nie było gorszego lotu: 12 godzin piekła w super ciasnych, „drewnianych” krzesłach, gdzie kolana opierają się o siedzenie z przodu, śmieciowe jedzenie i chamskie nastawienie stewardes. Nawiasem mówiąc, kiedy tam lecieliśmy, przynajmniej dali nam poduszki i koce. W drodze powrotnej nie było poduszek.

Tak, a jednak po przyjeździe do hotelu, na spotkaniu z przewodnikiem, zaproponowano nam zakup miejsc w przejściu przy toalecie za 100 USD (można tam rozprostować nogi). Dobry biznes, prawda?

3. Przy zakwaterowaniu w hotelu w recepcji wyjaśniono, że jesteśmy w podróży poślubnej, w którą nie chcieli uwierzyć, ponieważ wspomniana Elena Bardina nie uznała za konieczne przesyłanie tej notatki do hotelu.

Dostaliśmy klucze do pokoju, osiedliliśmy nas w 10. budynku. Kiedy weszliśmy do pokoju, zastaliśmy Latynosa bawiącego się z jakąś panią.

Znowu w recepcji. Zmieniają nasz pokój, ale osiedlają się w tym samym 10. budynku.

4. O warunkach mieszkaniowych w 10. budynku:

Hydraulika jest okropna, wszystko odpada, połowa nie działa. Połamane płytki w łazience. Dach przecieka, więc rano budzisz się właśnie w morzu. Klimatyzator nie utrzymuje temperatury: albo dusisz się z duszności, albo siedzisz w lodówce i nie ma trzeciej opcji.

O cechach 10. budynku i strategii hotelu w zakresie wyłudzania pieniędzy od turystów:

Jak się później okazało, dziesiąty budynek jest najstarszym budynkiem hotelu, który jest w złym stanie. Wszystkie pozostałe budynki zostały wyremontowane, panują tu całkiem komfortowe warunki życia. ALE! W 10 budynku obsługa hotelu CELOWO osadza turystów, aby później zwracali się do nich z prośbami o przeprowadzkę z innych budynków ZA PIENIĄDZE. Kiedy zwróciliśmy się z taką prośbą, nie zostaliśmy przeniesieni za pierwszym razem, ale ostatnim razem młody człowiek na recepcji po prostu dokładnie zapisał na kartce papieru pewną kwotę, za którą był gotów nas przenieść. Byliśmy oburzeni, nic nie zapłaciliśmy, jednak z żalem na pół przeniesiono nas do normalnego budynku.

Po rozmowach z innymi gośćmi hotelu doszliśmy do wniosku, że schemat jest dość ugruntowany: WSZYSCY są najpierw osiedlani w 10. budynku, następnie turyści odpinają 100-300 dolarów personelowi hotelu, a następnie są przenoszeni .

Wygląda na to, że w tej sytuacji "wyszło nam łatwo", ALE MAMY MIESIĄC MIODOWY!!! I oczywiście nie spodziewaliśmy się tego...

6. O jedzeniu w hotelu:

Jedzenie jest obrzydliwe. Bufet, wszystko jest bardzo zamerykanizowane: tłuste, smażone, niskiej jakości cholesterolowe jedzenie, które nie jest odpowiednie dla „rosyjskich żołądków”. I to już połowa kłopotów. Największą tragedią jest to, że 80% jedzenia jest nieświeże. Nie dość, że okropnie smakuje, to jeszcze istnieje duże ryzyko zatrucia. W 12 DNI ZATRULIŚMY SIĘ 3 RAZY!

Bar jest obrzydliwy: do koktajli dodaje się dużo syropu, aby zagłuszyć smak wlewanego do niego taniego trunku. Wino też jest okropne.

7. O plaży:

Plaża jest brudna. Wokół leżą niedopałki papierosów, kubki, papierki po cukierkach itp. Na brzegu gromada glonów, które nie zawsze są czyszczone.

Są leżaki, nie ma parasoli.

Ale ocean jest piękny. Nie mogę się spierać. Ale to zasługa natury.

8. O wycieczkach:

Pojechaliśmy do Saony. To miejsce wcale się nie usprawiedliwiało: posępna droga, brudne plaże, na których roi się od turystów, a wszystko to też śmieciowe jedzenie, które przygotowywane jest w niehigienicznych warunkach.

4 chaty: Rozwód za duże pieniądze.

Baldachim: jedyna normalna wycieczka. Ekstremalne wrażenia. Tutaj stawiamy solidną piątkę.

7. Animacja:

Nic. A raczej jest, ale w ogóle nic. Każdego wieczoru wystawiają "pokazy", na które zapraszani są pseudo-artyści. Wyglądać śmiesznie.

Wniosek: czwartego dnia już zawyło od wszystkiego dookoła. Naprawdę chciałem wrócić do domu. Zbliżył się do przewodnika hotelowego w tej sprawie. Nie pozwolono nam wyjechać wcześniej. Nie było lepszych wakacji. Dziękujemy wszystkim uczestnikom tego święta za zepsucie podróży poślubnej!