|
Autor:
Data zakupu usługi: 07 wrzesień 2017 Pisemny: 01 luty 2018 |
|
Biuro podróży: (Moskwa) Typ usługi: экскурсионный тур |
Kraina Sakartvelo
„Gruzja” to rosyjski egzonim dla kraju na Kaukazie, znanego po gruzińsku jako Sakartvelo. Pierwsza wzmianka o kraju o nazwie „SAKARTVELO” pojawiła się pod koniec X - początku XI wieku. Od XIII wieku ta nazwa ogólnogruzińskiego królestwa całkowicie weszła w regularne oficjalne użycie. Pamięć i marzenie o zjednoczonej Gruzji – Sakartvelo – przetrwały nawet po katastrofie politycznej XV wieku, kiedy gruzińskie królestwo rozpadło się na trzy części: Kartli, Kachetia i Imereti.
Europejski „George” pochodzi od perskiego określenia Gruzinów – „gurg”, które przybyły do zachodnioeuropejskich krzyżowców i pielgrzymów w Ziemi Świętej. Wyświetlali tę nazwę jako „George”, wyjaśniając jej pochodzenie od św. Rosyjski egzonim „Gruzja” również ma pochodzenie perskie.
W wyniku zmiany liter w notatkach podróżniczych pierwszych rosyjskich podróżników „Gurzi” i „Ziemia Gurzyńska” zamieniły się w „Gruzinów” i „Gruzję”.
Trasa naszej wycieczki - "Kraina Sakartvelo" - przechodzi przez całą Gruzję: Tbilisi - Nowa Szuamta - Stara Szuamta - Tsinandali - Signakhi - Wardzia - Rabat - Bordżomi - Abastumani - Kutaisi - Ckaltubo - Zugdidi - Mestia - Hatswali - Batumi - Mccheta - Gori - Uplistsikhe - Zamek Mukhrani - Sighnaghi - Tbilisi.
Historia i wielowiekowe tradycje, wspaniała przyroda, gościnność i responsywność robią ogromne wrażenie na podróżnikach.
Świadczą o tym liczne recenzje naszych turystów.
Znajomość z Gruzją. Recenzja dodana: 3 października 2017 r.
„Nigdy nie pisałem recenzji o wyjazdach, ale teraz naprawdę chcę. Jechałem do Gruzji na dwadzieścia lat, odkładając wszystko na „później”, do dalszych krajów później.
Teraz jestem pewien, że za rok na pewno znów wyjadę do tego pięknego kraju. Nasza wrześniowa trasa „Kraina Sakartvelo” jest dobrze zaplanowana na pierwszą znajomość kraju, a jednocześnie dość urozmaicona. Widzieliśmy stolicę, prowincje, starożytne fortece, jaskinie, morze, rzeki i góry, przepiękne przełęcze górskie i elektrownię wodną Inguri! Wyjazd zakończył się wizytą w Swanetii – historycznym górzystym regionie, miejsce to zdecydowanie zasługuje na osobną historię, niezwykłą urodę, oryginalność. I kuchnia gruzińska, jakby bez niej - niczego nie próbowali! I oczywiście przy poznawaniu kraju, a właściwie w każdej wycieczce, dużą rolę odgrywa osoba reprezentująca kraj, przewodnik.
W tym też mieliśmy szczęście, bo ze strony gospodarza towarzyszył nam Merab, człowiek kochający zarówno swój kraj, jak i swoją pracę, oraz my, turyści, którzy jesteśmy tak różni i czasami dość trudni, ale nie pozostała ani jedna prośba bez uwagi, ani jednego pytania bez odpowiedzi i wszyscy wróciliśmy do domu szczęśliwi, pełni żywych wrażeń iz walizkami pełnymi wszelkiego rodzaju produktów tutejszego przemysłu spożywczego i winiarskiego. Dziękuję Cud, dziękuję Merab, na pewno wrócimy!”
Wycieczka po Gruzji „Kraina Sakartvelo”. Recenzja dodana: 22 października 2017 r. grupa turystów z Niżnego Nowogrodu.
„We wrześniu 2017 roku postanowiliśmy odwiedzić Gruzję. Przybywając do Tbilisi, na lotnisku powitała nas przewodniczka Merab Churgulia, która od razu witała nas z dobrodusznym uśmiechem. W drodze do hotelu Merab dużo opowiadał o Tbilisi, o historii i tradycjach Gruzinów. Miasto Tbilisi zachwyciło nas swoją starożytną historią.
Wszystkim wycieczkom pieszym i samochodowym w miastach Gruzji: Mccheta, Kutaisi, Borjomi, Batumi towarzyszyły fascynujące historie Merab i lokalnych przewodników, rzadkie dane historyczne. Po drodze Merab zapoznał nas z gruzińską muzyką i narodowymi pieśniami. Nocleg w Mestii w rodzinnym hotelu, gdzie cudowna przyjazna rodzina zachwyciła nas wielogłosowym śpiewem przy odświętnie nakrytym stole, wniósł szczególny smak. Cieszyliśmy się wysokością gór Kaukazu, szumem wodospadów, wspinaczką na lodowiec. Dzięki Merabowi degustowaliśmy wiele narodowych potraw, drinków, win, deserów. Uderzyła nas gościnność i sumienna praca przewodnika Merab Churgulia. Nie chciałem wyjeżdżać z Gruzji, zdecydowaliśmy, że na pewno przyjedziemy ponownie!”
Podróż po Gruzji „Kraina Sakartvelo” z MIRAKL jesienią 2017
Tej jesieni wraz z przyjaciółmi podróżowaliśmy po Gruzji iw górach Swanetii wspinaliśmy się do źródeł Inguri.
Najpierw zobaczyliśmy spokojną, niespieszną rzekę o absolutnie fantastycznym kolorze wody - dziewczyny marzą o takim kolorze oczu. Turkus?, promień porannego słońca, przeszedł przez szmaragd?, rzadką odmianę niebiesko-zielonego malachitu? Nie mogę wam opisać tego, czego nie da się opisać i co można zrozumieć tylko osobiście. Wysiedliśmy z samochodu i jednocześnie powiedzieliśmy prymitywne „ach!”. Nasz przewodnik długo nie mógł nas odwieźć. Chciałem patrzeć i patrzeć na tę rzekę, przepraszam za stereotypowe słowa. Potem zaczęła się droga wzdłuż Enguri, a my skręciliśmy szyjami, łapiąc kawałki cudownego spektaklu na zakrętach.
Rzeka stawała się coraz węższa, zmieniał się jej charakter - pojawiały się kamieniste bystrza, pojawiały się wąskie szczeliny, woda zaczęła wrzeć, zagotować się, szemrać. Zmienił się również kolor wody - był to kolor nieba przed burzą. Wielkie głazy uniemożliwiły jej przedostanie się do doliny, a ona wściekła się, walczyła i wygrała.
Ostatni odcinek ścieżki trzeba było przejść pieszo, po kamieniach, górską ścieżką, łapiąc życiodajne powietrze gór.
Szliśmy wzdłuż rzeki - dotarła do nas zimna mżawka. Wydawało mi się, że rzeka dodaje mi otuchy - przeszkadzały jej kamienie, szczeliny, ogromne głazy, ale walczyła o wolność i miała cel. Dziękuję, Inguri, nauczyłeś mnie odwagi i odporności.
Chłopaki, było warto. W górach wzdłuż wąwozu. lodowiec się poślizgnął. Z góry był pokryty drobnymi kamykami i gruzem, ale pod tym filmem lśnił niebieskim lodem. To był lód czasu, epoka prehistoryczna. Błysnęło od wewnątrz, az tego przeszywającego błękitu blasku wytrysnął strumień wody z okrzykiem zachwytu. Pobił, po czym upadł w promieniach tęczy na ziemię i zbiegł. A my staliśmy oszołomieni, zszokowani tym niezwykłym spektaklem. Mój przyjaciel się modlił, mój przyjaciel używał wyrażeń pozaparlamentarnych, a ja głupio powtarzałem „to nie może być, nie może być, po prostu nie może być…”
Chcę, żebyś to zobaczył!