Recenzja biura podróży КОТЭ (Kijów)

Gruzińska przygoda, czyli jak KOTE zabrało nas na przejażdżkę

Autor:
Data zakupu usługi: 18 czerwiec 2015
Pisemny: 29 czerwiec 2015
1.0
Biuro podróży: КОТЭ (Kijów)
Typ usługi: экскурсионный тур

Muszę od razu powiedzieć, że to nie była moja pierwsza wycieczka autobusowa. Mam doświadczenie z takimi wyjazdami. Jak powinna być zorganizowana wycieczka, jak powinna zachowywać się eskorta grupy – to wszystko dobrze wiem. Nigdy nie pisałem recenzji. Jeździłem z innymi operatorami, zawsze było trochę lepiej dla kogoś, trochę gorzej dla kogoś, ale ogólnie było dobrze.

Na Ukrainie jest taki touroperator - KOTE. Z taką organizacją i podejściem do biznesu spotkałem się po raz pierwszy, a także z rozbieżnością między programem wycieczki a rzeczywistością. Uznałem więc, że warto pisać. W pierwszej części opiszę tylko podróż autobusem i wszystko z nią związane. Na uwagę zasługuje również organizacja w Gruzji – składa się ona z 2 części.

Znalazłem wycieczkę online. Przeczytałem program na stronie, podobał mi się. Dzwoniłem. Dziewczyna na drugim końcu drutu była wypełniona słowikiem, jak wszystko będzie dobrze, ale ogólnie gadała to samo, co było napisane w programie wycieczki na stronie. Myślałem o tym i zapłaciłem za kilka dni. Ponieważ jestem daleko od Dniepropietrowska, zapłaciłem przez bank, więc nie pojawiła się kwestia umowy z turystą. Później dowiedziałem się, że nie było umów z osobami, które opłaciły wycieczkę w biurze biura podróży.

Trasa została nazwana Georgian Adventure, a starania personelu i kierownictwa wycieczki. agencja, nazwa w pełni się uzasadniła.

Nadszedł długo oczekiwany dzień wycieczki. W niedzielę wieczorem opuściliśmy Ukrainę. Wsiadając do autobusu, stwierdziłem, że moje miejsce znajduje się w tylnym rzędzie autobusu, o czym nawet nie zostałem poinformowany. Jak wiecie, w tym rzędzie siedzenia nie rozkładają się, więc wycieczka jest normalna. operatorzy udzielają rabatu na te miejsca lub sprzedają 2 miejsca na cały rząd. Sprzedano tu wszystkie 5 miejsc i wszystkie 5 osób nie wiedziało, że pojadą w ostatnim rzędzie. Patrząc w przyszłość powiem, że droga do Gruzji zajęła w sumie 2 dni.

Grupa towarzysząca szczerze nie zrozumiała naszego (5-osobowego) oburzenia i twierdziła, że ​​dostaliśmy królewskie mandaty. Potem codziennie wspominaliśmy jej słowa. Jedna kobieta z naszego rzędu okazała się nie bojaźliwa i wywołała skandal, grożąc, że po powrocie zniknie z trasy. biuro KOTE i jego przywództwo z powierzchni ziemi. Całe pojawienie się rozwścieczonej damy nie dawało powodu wątpić w jej słowa. Autobus był wypełniony po brzegi, nie wiem, gdzie znaleźli miejsce, ale przeniesiono ją na środek autobusu. Na całą awanturę zostało nas 4, więc jakoś da się tam przeżyć. Miejsca chłopaków, którzy siedzieli z nami w rzędzie po lewej stronie, były jeszcze gorsze! Szyba całkowicie zaparowana (nie ma sensu wycierać, bo jest zamglona od środka), światło nad nimi nie działało, gdy zaczęło padać (a zaczynało się prawie codziennie), wtedy woda z przeciekającego dachu płynęła prosto do jednego z nich na siedzeniu.

Po spotkaniu z chłopakami otrzymaliśmy program wycieczki i zaczęliśmy omawiać miejsca, które odwiedziliśmy. Wszyscy nie mogli się doczekać Kazbegi, wycieczki po górach. Właściwie to jest główny powód, dla którego wybrałem się na tę trasę. Patrząc w przyszłość powiem, że kierownictwo firmy podwiozło nas z górami. Ale wtedy nie wiedziałem o tym. Zerkając na aparat i wyobrażając sobie zdjęcia, które zrobię w górach, zamknąłem oczy i zdrzemnąłem się.

Obudziłem się z głośnego płaczu dziecka. Okazało się, że w autobusie była kobieta z dzieckiem... 3,5 roku! Droga z Ukrainy do Gruzji zajmuje 2 dni! Jak mogła wycieczka. firma sprzedająca wycieczkę kobiecie z tak małym dzieckiem??? Dlaczego nie pomyślałeś o ludziach wokół ciebie? Nie rozumiem. W końcu biura podróży NIE zalecają zabierania dzieci poniżej 7-10 lat. Nawet w ostatnim rzędzie słychać było dziecięce napady złości. I wyobraź sobie, jak czuli się sąsiedzi tej kobiety. Ale pracownicy firmy najwyraźniej nie przejmowali się tym wszystkim, najważniejsze było sprzedanie trasy.

Program mówi, że cena obejmuje herbatę, kawę, ciastka, słodycze w autobusie. Herbata, kawa, a nawet z cukrem))). Ani jeden cukierek czy ciastko nie był nawet powąchany.

Przez 2 dni w trasie nie pokazano nam ani jednego programu o Gruzji. Zamiast tego przez całą drogę obserwowali Fizruka. Pokazali film Miłość z gruzińskim akcentem, który ma bardzo wątpliwy związek z turystyką. Chociaż w Internecie można łatwo znaleźć i pobrać programy o miastach i zabytkach, które były w programie naszej wycieczki.

Autobus był z całkowicie składanymi siedzeniami, nigdy wcześniej takim nie jeździłem. Późnym wieczorem, po przekroczeniu granicy ukraińsko-rosyjskiej, zrobili długi postój, kierowcy rozłożyli fotele. Grupę towarzyszącą stanowiła pani około 45 lat... jak ją dokładniej opisać... Typowa sprzedawczyni w sowieckim sklepie spożywczym, z odpowiednią figurą i stosunkiem do ludzi. Nadal nie rozumieliśmy, na czym polega jej praca: w podróży nigdy nic nie zapowiadała przez głośnik, nie mówiła o zasadach zachowania w autobusie, nie podchodziła do ludzi. Kiedy autobus się zatrzymał, drzwi po prostu się otworzyły i to wszystko. Nie przedstawiła żadnych zaleceń. W rezultacie ludzie rozeszli się we wszystkich kierunkach, a potem przez długi czas gromadzili się z powrotem, wszystko to znacznie opóźniło czas podróży. Kilka razy ta pani nalała ludziom herbatę (potem kazała nalać sobie), a wieczorem położyła ludzi na tych samych składanych krzesłach. Tu zaczęła się zabawa. Układała ludzi bardzo długo iw rezultacie niepoprawnie. Już od 2 lat wywożą ludzi do Gruzji. Nie rozumiem, czy naprawdę nie da się raz narysować schematu układu ludzi, a potem go użyć?! Pani wyjaśniła, że ​​główną zasadą układu jest głowa w głowę, nogi w nogi. Większość rozłożonych siedzeń znajdowała się wzdłuż autobusu, ale moje i następne w poprzek. Eskorta zaczęła pakować ludzi od początku autobusu, nas ostatni. Kiedy poszedłem do siebie, cały autobus był już spakowany i zdałem sobie sprawę, że mam 2 pary czyichś nóg po obu stronach. Nawet jeśli leżę po prawej, nawet po lewej stronie, moja twarz oprze się o czyjeś nogi. Wielkość miejsca do spania jest tam bardzo ograniczona, więc nie było możliwości odsunięcia twarzy od nóg. Ludzie wspinali się z trudem, skręcali do śmierci na trójnogu. Dlatego w nocy nieuchronnie te czyjeś nogi byłyby na mojej głowie lub na twarzy. Oznaczało to, że umieściła ludzi w niewłaściwym miejscu. Natychmiast jej o tym powiedziałem, ale zignorowała moje słowa. Nade mną było wolne miejsce (siedzisko kobiety, która została przeszczepiona). Nie przeszkadzałem ludziom (w końcu musiałbym całkowicie przesunąć ludzi z dolnych półek jednej strony autobusu na drugą stronę), jakoś położyłem się na tej górnej poprzecznej półce. Okazało się, że spać tam po prostu nie można. Całą noc prawie nie spałem, autobus przyspieszył, po czym gwałtownie zahamował. Gdy tylko kierowca wcisnął hamulce, pewnie stoczyłem się w dół. W rezultacie całą noc trzymałem się sąsiednich półek, bojąc się upaść i zastanawiałem się nad ubezpieczeniem (czy będę go potrzebował, czy jeszcze wytrzymam do rana?), co, jak się wydaje, powinno było być zrobione, ale oni nigdy nie były wydawane (chociaż inni mają tour. operatorzy wydawali od razu w autobusie). Poza tym był bardzo silny przeciąg.

Program wycieczki: Dzień 2 Przejście granicy rosyjsko-gruzińskiej. Droga przez Wąwóz Darialski. W rzeczywistości jeździli nocą, dniem i nocą przez terytorium Rosji. Cały dzień jechaliśmy spokojnie, bez incydentów. Z wyjątkiem wymiany przebitego koła. W nocy z poniedziałku na wtorek zaczęli ponownie układać miejsca. Postanowiłem dla siebie, że drugiej nocy nie będę spał u kogoś innego, ale spałbym we własnym. Od razu powiedziałam pani eskortującej, że trzeba przerzucić ludzi, odpowiedziała, że ​​najpierw wszyscy powinni się uspokoić. Potem, po moich wielokrotnych i bardzo uporczywych prośbach, raczyła podejść. Widziała swój staw, ale nie chciała niczego naprawiać. Spojrzałem i wyszedłem. Znowu do niej na początku autobusu. Zadzwoniła do kierowcy, on też spojrzał i wyszedł. Znowu do niej podszedłem, zaczęła się ze mną kłócić i podniesionym głosem zapewniała, że ​​postawiła ludzi we właściwym miejscu (ale jeśli mam nogi po obu stronach, to jest ŹLE!). Stałem obok niej i natarczywie domagałem się naprawy jej ościeżnicy. Nie wymagałam niczego specjalnego, po prostu spałam na swoim miejscu, nie chowając twarzy w czyichś nogach! Służący odwrócił się i zignorował moje słowa. Zacząłem się denerwować, sytuacja się nasiliła, szykował się skandal. Widząc taką hańbę, ludzie zaczęli się za mną wstawiać. Dopiero potem raczyła przenosić ludzi nogami i głowami w innym kierunku. Czy tak należy traktować touroperatorów? agencje do klientów? Ułożyłem się. Na parterze przynajmniej się nie stoczyłem. Po konflikcie nerwy były dość postrzępione, nastrój beznadziejnie zepsuty.

Rano obudziliśmy się w kolejce do punktu kontrolnego Upper Lars. Niektóre osoby w autobusie zostały w nocy pogryzione przez pchły. Pokazywały czerwone plamy, które również były nieprzyjemnie swędzące. Podobno czyszczenie i dezynfekcja transportu pozostawia wiele do życzenia.

W Gruzji zasiadła z nami eskorta, jest też szefem Kote – Vladimir Kotelev. Był z grupą podczas naszego pobytu w Gruzji.

To wszystko na długą drogę do Gruzji. Teraz o drodze powrotnej na Ukrainę. Władimir ogłosił, że każdy musi oddać 100 rosyjskich rubli za łapówkę w Górnym Larsie. Aby nie grzebały w torbach, nie liczyły butelek wina itp. Powiedział, że opłata z autobusu to 5000 rubli. A przekroczenie granicy będzie według niego czystą formalnością. W ogóle nie nosiłem wina, ograniczenia (import do Rosji nie więcej niż 3 litry) w żaden sposób mnie nie dotyczyły. Ale żeby ludzie nie patrzyli krzywo, ja, jak wszyscy inni, przekazałem 100 rubli. Było to wieczorem, podczas postoju na targu garncarskim, w tym samym czasie rozstawiano miejsca do spania. Ludzie szli spać. Obudziliśmy się rano, ale Władimira nie było. W nocy wyjechał z Gruzji przed granicę, choć wcześniej powiedział, że pojedzie z nami na Ukrainę. Wyszedł po angielsku, nawet nie pożegnając się z grupą! Pani, z którą podróżowaliśmy z Ukrainy, również przebywała w Gruzji. Tych. przez półtora dnia grupa podróżowała na Ukrainę bez żadnej eskorty.

Staliśmy w kolejce na granicy przez 5 godzin, na odprawie celnej ja (i wielu innych) kompletnie przeszukałem cały plecak. Ludzie, delikatnie mówiąc, byli bardzo nieszczęśliwi i nie rozumieli, dlaczego Władimir zbierał pieniądze od wszystkich.

Osobno trzeba powiedzieć o sterownikach. Jeden z nich - Pietrowicz wyraźnie i dokładnie wykonywał swoje obowiązki. W kontaktach z ludźmi był zawsze uprzejmy, przyjacielski i uprzejmy. Wszyscy bardzo go lubili. Drugim kierowcą jest Yuri. Na jednym z przystanków dziewczyna wyjęła walizkę z bagażu, który stał obok mojej. Walizki były bardzo ciasne, nie pasował z powrotem. Wtedy Jurij zaczął po prostu uderzać go tam stopami z całej siły. Mój zaczął się wypaczać. Po raz pierwszy widzę takie traktowanie cudzych spraw. Zrobiłem mu uwagę, że rzeczy pasażerów to nie cegły i nie można ich tak traktować. W odpowiedzi szydził ze mnie. Po napełnieniu walizki dziewczyny we właściwym miejscu Jurij ostrożnie położył torbę Vladimira na rzeczy w bagażu. W pobliżu stała głowa Wowa i w milczeniu na nią spojrzała. Po co się martwić? Jego worek leżał delikatnie i starannie, jak kryształowy wazon. Najwyraźniej dla niego takie odwołanie się do rzeczy klientów jest całkiem do przyjęcia. Ważne jest również to, że w bagażniku po drugiej stronie autobusu było dużo wolnego miejsca, kierowca Jurij musiał tylko przenieść walizkę, która tam nie zmieściła się. Ale po co posuwać się tak daleko? Moje obawy nie poszły na marne, wyciągając walizkę na granicy znalazłem w niej rozdartą dziurę w najbardziej widocznym miejscu. Wcześniej zdecydowanie jej tam nie było, takiej dziury nie sposób nie zauważyć.

Już na sam koniec wycieczki dali nam mały notes w dziecięcych kolorach, nie od razu zrozumieliśmy jego przeznaczenie. Okazało się, że to Księga recenzji. Przyszedł do nas po tym, jak wszyscy napisali swoje recenzje. Zaszczycony. Ze zdumieniem znaleźliśmy recenzje, w których Jurij występuje jako dostawca dziewcząt, ostrzegano innych turystów, aby nie przyjmowali zaproszeń do restauracji od Jurija itp. Podobno dziewczętom z naszej trasy przydarzyła się nieprzyjemna sytuacja i poważny skandal. Ale nie znam szczegółów incydentu.

To wszystkie uroki wyjazdu z touroperatorem KOTE. W części 2 opowiem o organizacji wypoczynku w Gruzji. Napisano w programie, że każdego dnia czekają nas niespodzianki. Nie oszukiwał...