Recenzja biura podróży (Petersburg)

Sama firma turystyczna nie jest zła, ale przewodnik miał wyjątkowo pecha?

Autor:
Data zakupu usługi: 01 lipiec 2019
Pisemny: 16 lipiec 2019
7.0
Biuro podróży: (Petersburg)
Typ usługi: экскурсионный тур

Informacje zwrotne na temat wycieczki „Riwiera Wenecka”, 19.07. - 13.07.19, przewodnik Ilona Yazdovskaya

Tak więc w recenzji wycieczki dowiesz się, co następuje:

- Super Promocja: 2 wyspy w cenie 3

- Niesamowity podatek turystyczny w Lido di Jesolo w cenie samej Wenecji?

- Nocne transfery na wycieczkach bez nocnych transferów

- Turystyka ekstremalna bez normalnych przystanków sanitarnych

- Wycieczka po Wyspach Weneckich bez licencjonowanego przewodnika

- Bonus - dodatkowa noc Wenecja, o której nie ma mowy w żadnym programie

- I zachwycający wynik - turyści, którzy spóźnili się na pociąg!

Zacznijmy od pozytywów:

- Wszystkie hotele były dobre i dość pociągające za swoje trzy gwiazdki?

- Ciekawe są same wyspy Burano i Torcello, choć Murano zostało w tajemniczy sposób wyrzucone z programu

- Wenecja jest piękna, a licencjonowany przewodnik po Wenecji, Natasza, też wszystko cudownie opowiada

- Lido di Jesolo to malownicza miejscowość w dzielnicy Veneto, wiele sklepów, można dobrze wypocząć dla tych, którzy kochają plażę i tych, którzy po prostu lubią spacery

- Mimo, że droga była długa i ciemna, kierowcy i tak nas zabrali

Bezpośrednia informacja zwrotna:

Trasa była bardzo oczekiwana, zwłaszcza że musieliśmy już podróżować z BonTour. Sześć miesięcy wcześniej wybraliśmy się też na wycieczkę do Włoch, do San Remo. Wszystko poszło świetnie, ostatnim razem przewodniczka była po prostu mądrą i bardzo odpowiedzialną dziewczyną z doskonałą organizacją wszystkiego.

Tym razem, dowiedziawszy się, że przewodniczką będzie Ilona Jazdowskaja i po przeczytaniu kilku recenzji na jej temat, również mieliśmy nadzieję na najlepsze. Ale niestety, coś poszło nie tak...

Uważam, że nie możemy wchodzić w szczegóły dotyczące złożoności przekraczania granicy. Chociaż być może już wtedy zadzwonił pierwszy dzwonek alarmowy.

Opóźnienie na przejściu granicznym było spowodowane problemem z paszportem jednej kobiety (przynajmniej tak nam później powiedział nasz przewodnik).

Ta kobieta zgubiła paszport, złożyła wniosek o jego utratę, otrzymała nowy. Ale potem znalazłem stary paszport z ważną wizą. I próbowałem przez to przejść. Oczywiście baza zawiera dane dotyczące jej dwóch paszportów. Ona i przewodnik rozwiązywali problemy przez ponad godzinę, gdy siedzieliśmy w autobusie. Ta kobieta nie mogła się przedostać. Na pytanie innych turystów: „Jak wróci do domu?”, nasza przewodniczka Ilona odpowiedziała: „To są jej problemy”. Niesamowita odpowiedź... Ale sprowadźmy to do irytacji i zmęczenia przewodnika.

Jednak ciekawsze. Nasza przewodniczka, Ilona Yazdovskaya, nie jest najlepiej zorganizowaną osobą. Problemy z przystankami sanitarnymi zaczęły się niemal natychmiast. Tak, były dość rzadkie. Chociaż w autobusie było kilkoro dzieci. Ale znowu, bądźmy na razie optymistami i odpiszmy to jako chęć przewodnika, by nadrobić stracony czas na granicy.

Jednak podczas zameldowania w hotelu tranzytowym we Włoszech w dniu 07.05.19. stało się coś niewytłumaczalnego.

Jak już wspomnieliśmy, nasza przewodniczka Ilona jest bardzo zdezorganizowana. Ale tym razem przeszła samą siebie. Do hotelu tranzytowego dotarliśmy o drugiej w nocy. Podczas meldowania się w hotelu tranzytowym w recepcji potrzebne były daty wydania paszportów. Nie wierzę, że wcześniej o tym nie wiedziała. Centrale zawsze wiedzą takie rzeczy i zawsze ostrzegają przewodników. Na przykład w czeskich hotelach zawsze proszą o wcześniejsze podanie adresu domowego i numeru wizy. Wszystko to jest wypełnione w autobusach - po prostu przekazują formularz wzdłuż rzędów i ludzie piszą. A potem przewodnik spokojnie podaje kartę danych w hotelu.

Ale tutaj jest coś niesamowitego. "Nagle" okazało się, że potrzebujemy terminów wydawania paszportów zagranicznych. Nie wierzę, że biuro BonTour nie ostrzegło wcześniej Ilony. Musiała zapomnieć. W efekcie zmęczeni turyści dyktowali jej na miejscu terminy wystawienia. Nie odbierała paszportów na miejscu i nie stemplowała na szybko dat.

Galopowała przez listę nazwisk jak owca górska przez szczyty. Wyzywałem, ale było już za późno, ludzie byli zmęczeni i źle reagowali. Niektóre osoby, którym udało się szybko podejść do recepcji i stanąć obok Ilony spokojnie, po ludzku, powiedziały jej, że proszę o wypełnienie mojego paszportu (ale Ilona „skakała po liście”, z jakiegoś powodu twierdząc, że zaczęła od końca. Nie, nie od końca - po prostu skakała od nazwiska do nazwiska, skacząc według jednego znanego schematu). Ilona nie odpowiedziała na nic zrozumiałego. Po prostu machała ręką, jakby od irytujących much.

Następnego dnia Ilona oczywiście nie przeprosiła ani nawet jakoś przekonująco nie wyjaśniła sytuacji. Zaczęła opowiadać bzdury o „roli” Włocha na przyjęciu i że rzekomo ma listę. Jeśli tak, to dlaczego trzymała ludzi w recepcji? Raczej śmieszne przeinaczanie prawdy i próba ukrycia ich niekompetencji.

Och, szkoda, że ​​nie miałem wystarczającej kreatywności, by nagrać jej wymówki na wideo. Stan zdrowia był bardzo zły po długiej przeprowadzce i tak szalonej rozliczeniu.

Następnego dnia, podczas wycieczki na wyspę Torcello, jedna z zacnych pań powiedziała, że ​​widziała Ilonę pijącą wino podczas wieczornego postoju w Austrii. To wiele wyjaśnia o zachowaniu przewodnika. A teraz wyobraźmy sobie, że przewodnik, który odpowiada za 40+ osób w autobusie, pije alkohol w pracy. Co zrobić, jeśli wystąpią sytuacje awaryjne? Ale w autobusie były dzieci. Na szczęście nic się nie stało.

Swoją drogą okazało się, że z wyspami jest to niesamowicie niesamowita rzecz. Ilona zmniejszyła program dla wysp Burano-Murano-Torcello, usuwając Murano. A koszt pakietu wycieczek pozostał taki sam. Pewna kobieta z Pskowa zapytała Ilonę o to: dlaczego tak się dzieje?

Jeśli chodzi o Murano, Ilona najpierw stwierdziła, że ​​w Wenecji będzie fabryka szkła, w której będzie to samo, co na Murano. A zatem nie musisz odwiedzać Murano, to nie ma sensu. Turystka wielokrotnie pytała Ilonę, w końcu, jeszcze przed wycieczką na wyspy, na postoju w Polsce Ilona odpowiedziała jej niesamowitym zdaniem: „Bo tak powiedziałam!”. Wspaniała odpowiedź. Mimo to turysta zadał przewodnikowi zupełnie słuszne pytanie. W rezultacie turystka ta w zasadzie pojechała później na wyspy sama. Po prostu nie mieliśmy siły jechać na wyspy na własną rękę, więc pojechaliśmy z naszym przewodnikiem. Chciałam zobaczyć Burano z kolorowymi domkami i Torcello przesiąknięte duchem średniowiecza. Szkoda, że ​​nie udało nam się zobaczyć Murano. W końcu nie widziano też huty szkła w Wenecji, ale o tym później.

Ale tak naprawdę pozostaje pytanie, dlaczego koszty wycieczek na wyspy nie spadły? Dwie wyspy w cenie trzech, czy to taka super promocja?

Zwykle jest na odwrót: trzy w cenie dwóch. Lub przynajmniej trzy w cenie trzech. Ale nie dwa w cenie trzech.

I jedno pytanie: dlaczego Ilona włączyła do programu nocną wycieczkę do Wenecji, tj. oprócz głównej Wenecji? Na stronie ani w programie nie było ani słowa o Wenecji nocą! Dodatkowa wycieczka kosztowała 40 euro. Ale do historii wycieczki powrócimy nieco później.

Ciekawe też, dlaczego wycieczka do Słowenii, nad jezioro Bled, została usunięta z programu? Ilona nie dała nawet Słowenii możliwości sformowania grupy. Ona po prostu od samego początku mówiła, że ​​nie będzie wyjazdu, bo trwają remonty na drodze do Słowenii.

Okazuje się to dziwne. Jak wspomnieliśmy wcześniej, w zeszłym roku wybraliśmy się do San Remo z innym przewodnikiem.

Nie wypaczyła pierwotnego programu, tylko od razu szczerze ostrzegła, że ​​droga na dodatkową wycieczkę do Genui potrwa dłużej, bo po tragedii z mostem trzeba będzie skorzystać z objazdu. Wycieczka, o ile pamiętam, pisała. Ale w przypadku Ilony i wycieczki do Słowenii turyści nie mieli nawet możliwości wyboru.

Kolejny bardzo ciekawy punkt: Ilona pobrała 19 euro z podatku miejskiego od turystów (podatek turystyczny, to tylko podatek turystyczny). Dlaczego 19 euro? W Internecie, w angielskim google, bez problemu można znaleźć informacje o podatku turystycznym dla miast Włoch. Lido di Jesolo to miasto dzielnicy Veneto, a stolicą dzielnicy Veneto jest Wenecja.

W Wenecji obowiązuje jeden podatek – 3,5 euro od osoby na osobę w hotelu trzygwiazdkowym, a w Lido de Isolo – inny: 1,5 euro na dobę od osoby w hotelu trzygwiazdkowym (mieszkaliśmy w hotelach trzygwiazdkowych, a wysokość opłaty uzależniona jest od gwiazdek, wykaz miast i opłat hotelowych można znaleźć np. na włoskiej stronie www.gadis.it/CityTax.php). Tak, Wenecja i Lido di Jesolo znajdują się w tej samej dzielnicy, ale są to różne miasta, mają różne opłaty. Wejście do Wenecji od 2019 roku jest płatne, 3 euro za osobę. Przyjmuje się, że nie jest wliczony w podatek turystyczny, podatek miejski. Ale nawet jeśli przyjmiemy, że Ilona obliczyła, biorąc pod uwagę wjazd do Wenecji (wtedy też okazuje się to dziwne, bo obliczyła też dla tych, którzy w ogóle do Wenecji nie pojechali). Tak więc rozważamy, biorąc pod uwagę opłatę za wstęp do Wenecji: 3 euro za wejście plus 1,5 euro za dzień za pięć nocy w trzygwiazdkowym hotelu Lido di Jesolo (czyli tylko 7,5 euro za osobę). Wynik to 10,5 euro.

Plus opłata za przygraniczny trzygwiazdkowy hotel tranzytowy stosunkowo blisko granicy z Austrią w mieście Pordenone. Brak informacji na ten temat na www.gadis.it/CityTax.php, ponieważ miasto nie jest uważane za bardzo turystyczne miejsce. Ale nawet jeśli jest opłata, to raczej nie jest tak duża, że ​​wynosi 8,5 euro za noc, kiedy w kurorcie Lido di Jesolo 1,5 euro za noc za hotel trzygwiazdkowy, w Wenecji za trzy gwiazdki 3,5 euro, aw samym Rzymie trzy gwiazdki za 4 euro za noc. Nie znalazłem też żadnych informacji o opłacie za wjazd na wyspy. Łatwo to wszystko sprawdzić. I nawet jeśli przyjmiemy, że za wjazd na wyspy jest opłata, to znowu pojawia się pytanie: dlaczego odebrano 19 euro wszystkim, nawet tym, którzy nie jeżdżą ani na wyspy, ani do Wenecji? Dlaczego Ilona niczego wyraźnie nie wyjaśniła?

Jeśli wcześniej włożyła napiwek do jamnika, jest to jeszcze dziwniejsze. Ponieważ napiwki są dobrowolne, robi się to na końcu podróży, przy wjeździe do miejsca docelowego.

I w tym przypadku to nawet nie szkoda pieniędzy, ale nastawienie przewodnika do turystów wywołuje wrogość. Tak lekceważący i hojnie doprawiony niechęcią do wyjaśniania czegokolwiek w zrozumiały sposób, ale patrząc z zewnątrz w ten sposób: „Przynieś mi swoje pieniądze! I nie przeszkadzaj przewodnikowi, aby odpocząć od ciebie, denerwujących turystów!”

Jak wspomnieliśmy wcześniej, wybraliśmy się z Bontour do Sanremo w zeszłym roku. Wtedy wszystko poszło świetnie. I o cud! Nie pamiętam rozliczeń o drugiej godzinie nocy. Chociaż z tym przewodnikiem pojechaliśmy też przez Austrię do Włoch. Dziwne, prawda? Chyba chodzi o organizację io to, że jak nie starcza czasu, trzeba skrócić czas wolny, żeby dotrzeć do hotelu na czas, żeby nie wyjeżdżać następnego dnia później (przecież zgodnie z europejskimi przepisami autobus musi koniecznie stać dziewięć godzin), a potem nie wyszło odprawa o drugiej w nocy.

Z kolei Ilona jest tak niepochlebna i niezorganizowana, tak niekompetentna i wszystko zniekształca, że ​​jej zachowanie podważa wiarygodność Bontour. Szkoda – Bontour walczy o klientów, a nawet specjalnie podróżuje z Petersburga dla turystów z Pskowa. To oczywiście z jednej strony powoduje niedogodności, ale z drugiej zasługuje na szacunek. Ale Ilona podważa wszelkie zaufanie. Po rozmowie z tak niekompetentnym przewodnikiem też nie chcę podróżować z firmą. Chociaż Bontour wciąż ma tak wiele świetnych programów. Ale gdzie jest gwarancja, że ​​Ilony znowu tam nie będzie, psując resztę swoją dezorganizacją? Co warte jest tylko „lunchu” o 21:00 po wyjeździe z Wiednia. O rzadkich przystankach sanitarnych i opóźnionych rozliczeniach w ogóle nie można już komentować.

Tak, oczywiście Ilona ma swoich fanów. Na trasie była dziewczyna z mamą, siedząca w rzędzie za kierowcą, po prostu bronili Ilony piersiami do końca.

Może mają radość z pierwszej podróży. A może po prostu satysfakcjonuje ich tak beztroskie podejście przewodnika do turystów. Może z innego powodu.

Nie zdziwię się, że Ilona, ​​tak głucha na prośby turystów, zachoruje podczas jednej ze swoich wycieczek. Publiczność często podróżuje w dość starym wieku. Serce każdego człowieka jest inne, a osobom o słabym zdrowiu nie zabrania się wyjazdu na wakacje. Zapewne jednak Ilona uśmiechnie się słodko i powie: „To są ich problemy, oni sami są winni.” Jak powiedziała o kobiecie, która nie przekroczyła granicy rosyjsko-estońskiej.

...Następnie dotarliśmy w końcu do Lido di Jesolo, naszego celu wypoczynku nad morzem.

Wkrótce po zakwaterowaniu w dwóch różnych hotelach Ilona zabrała nas na wyspy. Z wyspami jak wiecie mamy super promocję - dwie wyspy w cenie trzech. Rzeczywiście, zdaniem Ilony, na Murano nie ma nic do roboty, bo w Wenecji będzie huta szkła.

Ale nie miałem już siły jechać na wyspy samemu, musiałem dołączyć do superakcji.

W rezultacie mieliśmy wyspy Torcello i Burano. Na obu wyspach nie było licencjonowanego przewodnika, wycieczki prowadziła Ilona. A wycieczki były bez audioprzewodnika, powiedziała, że ​​zapomniała.

Na Burano jedna z kobiet poprosiła bardzo szybką Ilonę, żeby szła trochę wolniej, bo jej mąż bolała noga. Ale Ilona całkowicie ją zignorowała. W końcu mężczyzna się zgubił. Na szczęście jednak jego żona go odnalazła. Na szczęście wszystko się udało.

Następnego dnia mieliśmy wycieczkę do Wenecji. Licencjonowany przewodnik po Wenecji, Natasza - podobało mi się, bardzo erudycyjna dziewczyna, pięknie mówiła. Ilona, ​​jak można się domyślić, nie zorganizowała wycieczki do Huty Szkła. Powiedziała, że ​​fabryka rzekomo była zamknięta z powodu remontu. Możesz iść tylko do ich sklepu. Skoro fabryka jest naprawdę zamknięta, dlaczego Ilona nie dowiedziała się o tym wcześniej?

Bardzo dziwny i uszyty białymi nićmi.

19.07.19 okazało się, że nocą Wenecja została "nagle" odwołana, rzekomo ze względu na pogodę (ta sama wycieczka, której nie było w żadnym programie, wprowadziła Ilona). Nie jechali nocą do Wenecji, ale to wszystko jest bardzo dziwne. Chociaż nie można powiedzieć, że mimo to zwróciła środki tym, którzy zapłacili za „Nocną Wenecję”. Nie umniejsza to jednak osobliwości. Nie chcę nikogo oczerniać, ale przeprowadzenie wycieczki po Wenecji bez licencjonowanego przewodnika jest o wiele bardziej ryzykowne niż w Burano i Torcello. I najwyraźniej bardzo trudno jest negocjować z licencjonowanymi przewodnikami na nieplanowane wycieczki.

11-go odbył się wyjazd z Włoch do Austrii, do Grazu. Wyjazd z jakiegoś powodu był o wpół do ósmej rano, chociaż droga była bardzo długa. Dlaczego nie możesz wyjść o 6 rano?

W końcu 10 lipca nasz autobus nigdzie nie pojechał, był całkowicie broniony (chociaż według pierwotnego programu zakładano odjazd, program został zmieniony przez przewodnika). Jednym słowem - zagadka dezorganizacji. Do Grazu jechaliśmy długo, dojechaliśmy dopiero o czwartej godzinie. Wyjechaliśmy z miasta dopiero o wpół do siódmej. Mieliśmy straty. Tak były. Ale znowu pytanie do przewodnika: po co dawać tyle wolnego czasu po wycieczce, skoro czas już się cofał?

I tak, o drugiej nad ranem znów się ulokowaliśmy.

W związku z tym następnego dnia wyjechaliśmy odpowiednio o jedenastej godzinie, chociaż mieliśmy do przejechania 950 km.

Ilona rozdawała w autobusie paragony. Nie wiem w jakiej formie docierają do centrali i czy w ogóle. Normalnie nie można podpisać się w autobusie. Nie chcę nikogo oczerniać, ale w razie potrzeby nie jest trudno przerobić takie papiery. Wyspy, które są dwa w cenie trzech, są wymienione w pełnej cenie. Podatek miejski 19 euro.

Znowu zaskakujące: skąd wzięła się ta liczba? Ale to wszystko zostało napisane wcześniej.

Tego dnia przyjechaliśmy bardzo późno. Cały dzień trząsł się w korkach. W Polsce trwają roboty drogowe. I zebraliśmy wszystkie wtyczki. Dziwna rzecz - Ilona dowiedziała się o robotach drogowych w Słowenii, ale nie dowiedziała się o robotach drogowych w Polsce. I zamiast jeździć po drogach płatnych lub obwodnicach, zebraliśmy wszystkie korki. Weszliśmy dopiero o 3 nad ranem. Zanim wszyscy się uspokoili, była już czwarta. Śniadanie o ósmej. Dziewięć ładunków walizek. Następnie zwiedzanie Wilna. Spałem przez około 4 godziny. Nawiasem mówiąc, kierowcy też (w końcu bagaż był załadowany nimi o 9). I muszą jechać autobusem do Petersburga. Przez cały Bałtyk, a potem przez region Pskowa. Ogromna odpowiedzialność. I oni też nie spali dobrze. Pamiętaj też, że jest to grupa wiekowa. A tego dnia odbyła się prawie nocna przeprawa, która nie jest przewidziana w programie i powstała z powodu dezorganizacji przewodnika.

Po przekroczeniu granicy przejechaliśmy przez Psków. Przypominam, że wyjechaliśmy o 12 rano, bo odprawiliśmy się o trzeciej nad ranem, a autobus musiał zadomowić się na Litwie na 9 godzin. Do Petersburga przybyliśmy około czwartej nad ranem (a właściwie kolejna nocna przeprawa). Dezorganizacja Ilony zaowocowała w końcu smutnymi okolicznościami. Dwie dziewczyny z grupy spóźniły się na pociąg o wpół do drugiej w nocy. Wygląda na to, że zarezerwowali online nowe bilety na lotnisko na 04:15. Mam nadzieję, że dziewczynom udało się bezpiecznie.

Pojechaliśmy pociągiem na późniejszą porę, o wpół do piątej rano. Nie spodziewaliśmy się tak niekompetentnego przewodnika, tylko obawialiśmy się, że w sezonie turystycznym może być długie przejście graniczne.

Oczywiście Ilona nie przeprosiła dziewczyn. Udawała, że ​​nie ma z tym nic wspólnego. Nie wiem, czy ktoś się spóźnił na ich transport, czy nie, ale sytuacja zaowocowała tym, co zaowocowało.

Niekompetencja i dezorganizacja Ilony mogły się skończyć jeszcze gorzej. Bo, przypominam, kierowcy też mało odpoczywali. A potem musieli jechać autobusem do Petersburga przez obwód pskowski. Przez ciemność i zniszczone drogi. A dobre jest to, że autobus się nie zepsuł i wlutował w jakąś ciężarówkę.

Jednak ponownie pojawia się pytanie do przewodnika: skoro jasne jest, że nie da się dotrzymać czasu, to po co dawać tyle wolnego czasu? A może przewodnik potrzebował przede wszystkim wolnego czasu na zakupy? Czy turyści to tylko paskudny czynnik uboczny?

Przecież to prosta arytmetyka - przyjeżdżasz pierwszej nocy o pierwszej, a jeśli nic się nie zmienia pod względem czasu wolnego, to drugiej nocy przybywasz o drugiej, a trzeciej - o godzinie trzy. W rezultacie ludzie mają pietruszkę z biletami z Petersburga. Chociaż wszyscy zapłacili za wycieczkę i wszyscy byli na równych prawach.

A wystarczyło skrócić czas wolny i poszukać objazdów tam, gdzie trwają roboty drogowe.

Po tej wycieczce, ze względu na zachowanie przewodnika, od którego tak wiele zależy, odniosły się wyjątkowo negatywne wrażenia. Na poprzedniej wyprawie z Kryukovą wszystko było cudowne i bez nakładek. Więcej osób z grupy chwaliło Denisa Zotkina i wycieczki promami. Ci, którzy mają się z czym porównywać, byli nieszczęśliwi.

Chociaż oczywiście ktoś był zadowolony. Z pewnością znajdą się tacy, którzy za własne pieniądze z radością zniosą beztroskę, nieodpowiedzialność, niekompetencję i dezorganizację.

I tak, twoja opinia na temat Ilony może nie pokrywać się z moją. Ale być może podczas twojej trasy lepiej wykonywała swoje obowiązki. To, czy zdecydujesz się podróżować z tym przewodnikiem, czy nie, zależy od Ciebie.