Niesamowite przygody w Wietnamie!

14 Marta 2016 Czas podróży: z 14 Styczeń 2016 na 01 Luty 2016
Reputacja: +6554.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

« Uważ aj, jest bardzo gorą co! – powiedział a uś miechnię ta stewardesa na pokł adzie Emirates i wrę czył a mi gorą cy, wilgotny rę cznik. O tak, nasza dł ugo oczekiwana podró ż rozpoczę ł a się ! Przed lotem jedną z najlepszych linii lotniczych jeszcze siedem godzin czystej euforii. Ale ż eby zorganizować taki wyjazd, musiał em się bardzo starać i wł oż yć duż o wysił ku) Wietnam zaczą ł em wyszukiwać w Google trzy lata temu, zaraz po Tajlandii. Ale ceny biletó w nie był y wysokie, był y nieuzasadnione przy takiej odległ oś ci lotu. Sprawdził em ceny, prawdopodobnie ponad sto razy. Aż pewnego szczę ś liwego wieczoru wydarzył się dł ugo oczekiwany cud. Nie mogł em uwierzyć , ż e bilety zostaną mi sprzedane prawie dwa razy taniej niż normalna cena, dlatego ze wzglę dó w bezpieczeń stwa umieś cił em na nich znak rezerwacji na stronie internetowej biura podró ż y.


Oznaczał o to, ż e mogł em je wykupić rano z prowizją w wysokoś ci okoł o 10 USD, gdyby coś poszł o nie tak przy zakupie bezpoś rednio od przewoź nika lotniczego. Wł aś ciwie dzię ki mojej reasekuracji polecieliś my do Wietnamu. Biuro linii lotniczych z sympatią powiedział o mi, ż e jest pomył ka w cenie i dlatego nie mogą mi ich sprzedać . Wprawdzie prawo o prawach konsumenta był o po mojej stronie, ale oni mieli ró ż dż kę do zarzą dzania stroną i edycją cen, to też mają teraz problem ze stroną i nie mogą wprowadzać zmian. Jeden z menedż eró w powiedział , ż e konkretnie nie mogli sprzedać , bo wiedzieli o bł ę dzie, ale jeś li jakieś inne biuro podró ż y sprzedaje, to nikt nie bę dzie się z tym ź le czuł , ponieważ system poprawnie dokona pł atnoś ci. W nastę pnej chwili leciał em na peł nych obrotach do biura biura podró ż y, aż cena został a zredagowana. W trakcie biegu zwerbował o mnie biuro podró ż y i ż yczliwie poinformował o mnie, ż e mam bł ą d w zbroi, ponieważ transfer w emiratach trwał już.23 godziny!

Ale moja odpowiedź brzmi: „Wybrał em to celowo! rozwią zał wszystkie problemy. Kasjer biura podró ż y wcią ż pró bował mi podać wszystkie warunki taryfy. I zapewnił em, ż e zgadzam się na wszystkie zasady i jestem o wszystkim ś wiadomy, po prostu napisz mi ten bilet jak najszybciej. A teraz bilety są na wycią gnię cie rę ki, byliś my szczę ś liwi jak sł onie, a biuro podró ż y zadowolone z prowizji. Przed nami kolejne 10 miesię cy oczekiwania i oczekiwania na nadchodzą cą podró ż . Ale potem sytuacja tylko się pogorszył a. Po 4 miesią cach lot powrotny został odwoł any, a teraz transfer bę dzie 8 godzin na nowym bilecie, poprosił em o zmianę lotu na inny dzień , ale w taki sposó b aby transfer został zapisany i wtedy bilety się skoń czył y. W systemie wystą pił jakiś konkretny bł ą d dotyczą cy biletó w. Zerowanie poszł o, bilety był y zakryte na moich oczach. Widzę , jak stan zmienił się z „Potwierdzono” na „Brak moż liwoś ci potwierdzenia”. Biuro podró ż y oddzwania do mnie i obiecuje, ż e rozwią ż e ten problem, najważ niejsze, ż eby się nie martwić.

W trakcie rozwią zywania sprawy sytuacja jeszcze bardziej się pogorszył a i w rę kach miał em tylko skasowane bilety. Pró bował em przebić się przez wszystkie kanał y, jak idzie postę p. Biuro w Dubaju powiedział o mi, ż e nie powinienem się martwić , to problemy biura podró ż y, a nie twoje, i tak polecisz. Biuro podró ż y poinformował o, ż e dyrektor jednej linii lotniczej napisał list do innych linii lotniczych, mó wią c, ż e nie ma nic przeciwko. W efekcie w cią gu dwó ch miesię cy bilety wró cił y do ​ ​ stanu sprawnoś ci, ale ze zmienioną datą zwrotu, ale z zaoszczę dzonym 23-godzinnym transferem. Przed nami jeszcze 4 miesią ce. Czy warto mó wić o tym, jak systemy na lotnisku nie mogł y zaakceptować naszych biletó w za pierwszym razem, dopó ki operatorzy nie sprawdzili rę cznie. Ale był o warto! Teraz z powrotem na pokł adzie Emirates…

W drodze

Na pokł adzie Emirató w


Jesteś my w trasie od bardzo dawna, za nami sześ ciogodzinny lot i siedmiogodzinny postó j ze snem na fotelach lotniska w Dubaju. Przed nami jeszcze siedem godzin lotu, wycieramy rę ce gorą cymi rę cznikami i studiujemy menu na dany dzień . Latanie z Emirates jest tak wygodne i radosne, ż e moż na po prostu napisać osobną historię o wszystkich siedmiu godzinach tego bł ogiego lotu. Tym samolotem rozpoczę ł y się nasze wakacje. « Ł adna koszulka! Stewardessa, któ ra był a o gł owę wyż sza ode mnie, pochwalił a mnie. Wszystko był o w porzą dku, dopó ki nie wykryto problemu - fotik wł aś nie zmarł . Dlaczego ze wszystkich podró ż y wybrał tę , w któ rej był najbardziej potrzebny, pozostaje tajemnicą . W rezultacie okazał o się , ż e został reanimowany w 20 minut, ale wszystkie kolejne zdję cia z nim był y w trybie losowym. Po przyjeź dzie trzeba był o wymienić zaproszenie na wizę.

Swoją drogą jedynych Ukraiń có w podczas cał ej podró ż y spotkaliś my tylko na lotnisku, aby otrzymać wizę , ale niestety nie byli oni dobrymi przedstawicielami naszego kraju, jeś li ktoś oglą dał film „Okno do Paryż a”, to spotkaliś my typowego Rodzina Gorochow. Przez pierwsze dni był a nas tró jka, wspó ł pracowaliś my taksó wką z Anyą z Moskwy, a pó ź niej spotykaliś my się , aby wymienić się doś wiadczeniami.

Miasto Ho Chi Minh

Opuszczają c lotnisko, Anya zadał a logiczne pytanie: „Gdzie jest powietrze? » Nocne upał y był y prawdziwe, każ da komó rka ciał a po zimie w Kijowie dosł ownie wchł onę ł a z powietrza hormony szczę ś cia. Taksó wką jechaliś my w wielkim korku, podziwiają c metropolię . Wzdł uż dró g wszystko był o ozdobione ś wiecą cymi fioletowymi kwiatami. Myś li w mojej gł owie był y jak: „Musisz tu przyjechać ! I spó jrz tutaj! Wtedy tam!

» Ogó lnie na począ tku Wietnam był bardzo podobny do ś rodkowych Indii, ale bez ś mieci i niehigienicznych warunkó w.

Wprowadziliś my się do hotelu, któ ry znajdował się nieco w slumsach. Pospieszyliś my na zwiedzanie miasta, był o już okoł o 22, ale był o jeszcze sporo planó w. Po zjedzeniu pysznego wietnamskiego jedzenia, przejś ciu przez centralny park i nocny targ, musieliś my zaczą ć podą ż ać naszą wielką trasą , nie pozostają c w tyle.

W jednym z hoteli ustaliliś my, ż e rano chcielibyś my pojechać do delty Mekongu, ale ponieważ był a już noc, wymieniliś my skypy i umó wiliś my się , ż e zadzwonimy o 06:30 rano w celu potwierdzenia. Potem pró bował em kupić sześ ć rambutanó w na targu, w koń cu prawie musiał em przecią gną ć.6 kilogramó w, Wietnamczycy nie mogli zrozumieć , co to moż e być.6, ale nie 6 kilogramó w, w rezultacie z kilogramem wł ochatych rambutanó w za $ 1, poszliś my do hotelu na ucztę .


Od czasu do czasu na ł awkach oglą dali zdję cie starszego Europejczyka, któ ry opowiadał coś mł odym miejscowym chł opakom siedzą cym wokó ł niego. Najwyraź niej chł opaki lubią sł uchać zagranicznych historii. Jesteś my tu dopiero kilka godzin, a jakoś wszystko tak intensywnie się dzieje) W drodze do hotelu mieliś my pró bę przejś cia przez jezdnię . Sygnalizacji ś wietlnej nie był o, a ruch był taki, ż e wydawał oby się , ż e nie wystarczy, a trasa pasó w to chyba 10. W Internecie mó wiono w zwią zku z tym, ż e wystarczy ś miał o powoli iś ć . Niewiele wierzył em, ale nie był o wyboru. Zanurzają c się w tę chmurę latają cych wehikuł ó w, zauważ yliś my, ż e latał y one wokó ł nas tak, jakbyś my byli dla nich niewidzialni, a nasza obecnoś ć na drodze tutaj wcale nie zawisł a. Spokojnie przeszliś my przez jezdnię pomimo natę ż enia ruchu.

O 6:30 rano jasne jest, ż e Wietnamczyk, nie wysilają c się , spał bez ukrytego motywu, ż e obiecał komuś coś w nocy.

Udał o mi się ustalić jego numer telefonu komó rkowego przez Skype i zaczą ł em dzwonić bezpoś rednio. 10 minut pó ź niej odpowiedzieli mi na Skype. Trasa jest potwierdzona, teraz to tylko kwestia spaceru do jego hotelu. Wychodzą c z naszego hotelu natknę liś my się na zamek. W recepcji nie był o nikogo i rozpoczę ł o się prawdziwe poszukiwanie - znaleź ć wyjś cie. Mieliś my okoł o 10 minut. Gdzieś wyraź nie są klucze. Dasha zaczę ł a przeszukiwać szafki, a ja zaczą ł em przeglą dać są siednie pokoje. Dasha znalazł pę k kluczy i zaczą ł szukać . Miał em mniej szczę ś cia, znalazł em siedzą cą babcię poniż ej 100 lat, któ ra nic nie powiedział a, a jedynie pokazał a niezrozumiał y gest. Zrozumiał em, ż e moja babcia oczywiś cie bę dzie w stanie nam pomó c w tych poszukiwaniach, ale pozostał o nauczyć się ję zyka wietnamskiego. Klucze z pakietu nie pasował y do ​ ​ ż adnego. Babcia wachlował a się wentylatorem, wiedział em, ż e wentylator był jakoś zwią zany z rozwią zaniem, ale jak? Sytuacja był a beznadziejna. Moż na był o oczywiś cie znaleź ć numer hotelu, ale skoro telefon stacjonarny był obok nas, nic by to nie dał o.

Na szczę ś cie gospodyni wró cił a z targu i otworzył a nas z zewną trz.


Tak wię c nasz pierwszy dzień podró ż y, 9 rano, a my już jedziemy autobusem do naszego pierwszego punktu na trasie. Rozwią zany szybko. Bardzo dobrze, ż e nam się to udał o, ponieważ nasz 17-dniowy plan podró ż y nie uwzglę dniał czasu na kup wycieczki, w wię kszoś ci przypadkó w przyjedziemy do miasta pó ź no w nocy, a wcześ nie rano powinniś my już być w drodze na wycieczkę lub do konkretnego miasta. Kiedy Dasha planował to w Kijowie, był o trochę gł upio, ale tak naprawdę to Azja, tutaj nikt się tak naprawdę nie przejmuje i nie mę czy, wię c trasa był a doś wiadczeniem innych krajó w azjatyckich - bez uwzglę dnienia rezerwy czasowej na kupowanie wycieczek. Począ tkowo zarezerwował am na wyjazd 19 dni, z czego w Wietnamie bę dzie 17 peł nych dni i planował am, ż e odwiedzimy ró wnież Laos i Kambodż ę.

Ale po wielu dniach heroicznej kompilacji trudnej trasy przez moją Dashę dowiedzieliś my się , ż e mamy też dni z powrotem do Wietnamu. Okazuje się , ż e w tym kraju nie ma wiele do zobaczenia, ale nie ma koń ca! Najlepiej oczywiś cie mieć.20 dni, a potem zwiedzisz wszystkie turystyczne i bardzo ciekawe miejsca w ogó le, ale cofnij się w czasie.

Delta Mekongu

Sł oń ce wł aś nie zachodził o na wszystkie 35. Był o bardzo rozmazane w upale, ale pł yniemy w gł ą b lą du, w kierunku gajó w namorzynowych, egzotycznych drzew z cudownymi owocami i wą skich strumieni mię dzy wyspami. Przez pierwsze dni, dopó ki nie przyzwyczailiś my się do ję zyka wietnamsko-angielskiego, nie mogliś my nic zrozumieć , co mó wili. Dlatego przemó wienia naszego przewodnika pozostał y dla nas tajemnicą . Od czasu do czasu wysadzano nas na ró ż ne wyspy, gdzie oglą daliś my ró ż ne ciekawe rzeczy.

Tutaj rę cznie robią kokosowe sł odycze, tutaj karmią Cię ró ż nymi smakoł ykami, a nawet muzyką na ż ywo z piosenkami. Zerwaliś my Loncona prosto z drzewa, jest to doś ć ciekawy owoc, bo kiedy go jesz, wydaje się , ż e patrzy na ciebie wł asnym okiem. Po posił ku przyniesiono nam talerz egzotycznych owocó w. Tutaj przyjrzeliś my się bliż ej sapurili, któ ra nieco przypominał a gruszkę z miodowymi odcieniami.

Na tle wszystkich Chiń czykó w i Wietnamczykó w czuł em się jak Guliwer, zwł aszcza gdy wsiadł em do ł odzi i wybił em stopą dziurę w podł odze. Melancholijny Wietnamczyk tylko machną ł rę ką , mó wią c „Zapomnij o tym”. I rzeczywiś cie, gł ę bokoś ć w tej rzece prawdopodobnie nie jest zbyt gł ę boka. Mł ody namorzyn zł owrogo torował sobie drogę wzdł uż brzegó w. Wieczorem wró ciliś my do hotelu. Doskonał a wycieczka za 10 USD za osobę , a nawet z tań cem i lunchem.


Ale tutaj po raz pierwszy spotkaliś my się z ciemną stroną Wietnamczykó w, ludzie są doś ć chciwi i starają się podgrzać wszystko bez oszustwa. Na przykł ad ta wycieczka był a oczywiś cie fajna, ale zapł aciliś my 15 dolaró w i trochę za kolejną … Facet w hotelu przepraszał wiele razy, był zaskoczony, uś miechną ł się i zwró cił ró ż nicę w pienią dzach.

Niestety Wietnamczycy, w przeciwień stwie do Tajó w i Sri Lanki, nie wszyscy chcą tylko tego, co najlepsze. Ale okoł o 30 procent był o tak fajnych, przyjaznych i sł odkich, ż e euforia pojawił a się już w pierwszych minutach komunikacji. W zasadzie byli to ci, któ rzy nie byli zwią zani z zarabianiem na usł ugach. Na przykł ad asystentó w kierownikó w w hotelach lub pracownikó w sklepó w, któ rzy pracują na hali.

Niektó rzy z tych dobrodusznych Wietnamczykó w po prostu chcieli się przytulić i pocał ować , ale niestety zdecydowana wię kszoś ć czasami chciał a się udusić za pró bę uzupeł nienia ceny swoich usł ug. Ale to nie wpł ywa na klasę podró ż y. Wracają c z rzeki od razu kupiliś my bilety na trasę autobusu. Oznacza to, ż e pł acisz okreś loną cenę i przez 20 dni moż esz podró ż ować autobusem sieciowym mię dzy wybranymi miastami w ż ą danych terminach. Bardzo wygodnie. Po spotkaniu z Anyą , rozmawiają c o tym, jak miną ł czyjś dzień , poszliś my zbadać , co się dzieje z masaż ami. Ceny bez targowania zaczynał y się od 7$ za godzinę cał ego ciał a. Biorą c pod uwagę cenę za podobny masaż w Kijowie, już skakał am po szczę ś cie. Ciekawe co bę dzie po aukcji? Po aukcji poł oż yliś my się na 4 USD i odlecieliś my, ale jak się okazał o, z wyją tkiem Anyi po prostu o niej zapomnieli))). Mają taki trik, zapraszają na masaż , a potem szukają mistrzó w w cał ym mieś cie.


W rezultacie mistrz Anyi był gdzieś w drodze lub był po prostu zaję ty kimś innym) Ale znowu, biorą c pod uwagę , ż e w Kijowie za 17 USD trzeba też czekać tydzień w kolejce ...wtedy jest to doś ć szybkie. Wychodzisz z masaż u, a Wietnam staje się jeszcze chł odniejszy. A jakie ż ycie nocne toczy się w Ho Chi Minh City, po prostu nie ma sł ó w, aby się wypisać . Tu gł oś no krzyczy muzyka, duż o ludzi na mał ych krzeseł kach na biesiadach, tu fakirowie pokazują przedstawienie, tł umy pijanych turystó w przemieszczają się gdzieś w ró ż nych kierunkach pod pstrokatymi znakami hoteli. A wszystko to dzieje się na jezdni, po któ rej cał y czas jeż dż ą samochody i rowery, z powodzeniem rozgrzewają c się przy wesoł ych tł umach. Jeś li rano nał adowano nas energią z topnieją cego sł oń ca, to nocą z atmosfery nocnego ż ycia. Spę dziliś my razem do 12 w nocy, potem usiedliś my na uś pionym basie i ruszyliś my w drogę .

Ale wszystko jest ł adnie szlachetne, najpierw zdejmujesz buty, wkł adasz je do torby, a potem po prostu idziesz do autobusu i bierzesz ł ó ż ko.

Dalat

Autobus miał jechać przez osiem godzin, podczas któ rych po prostu dobrze się przespaliś my. Ale pierwszy problem polega na tym, ż e podkł ad jest przeznaczony do wzrostu Wietnamczykó w, a nie Guliwera. Ale poradziliś my sobie z tym, a drugi problem polegał na tym, ż e nasz kierowca spó ź nił się gdzieś na wycieczkę na urodziny mojej mamy i dlatego pę dziliś my z taką prę dkoś cią , ż e czasami był huk od pokonania bariery dź wię ku) Kiedy autobus zatrzymał się w pobliż u kawiarnia na nocną przeką skę , wszyscy otrzymali wietnamskie kapcie, aby nie przeszkadzać turystom w ponownym zakł adaniu butó w. Dogodnym momentem jest to, ż e wszystkie autobusy mię dzymiastowe i minibusy są wyposaż one w wysokiej jakoś ci Wi-Fi, dzię ki czemu w autobusie nigdy nie ma nudy. Po kró tkim odpoczynku na przeł ę czy ponownie wystartuj. O pią tej rano krzyczeć „Dalat!

» Wysadzono nas, a autobus odleciał , zostawiają c za sobą jedynie ś cież kę ś wiatł a, wskazują cą na przejś cie do hiperprę dkoś ci. Siedmiogodzinną trasę pokonaliś my w 5 godzin, co z jednej strony jest bardzo dobre, ale z drugiej strony, jak moż emy znaleź ć hotel o pią tej rano. W nocy na dworze był o jeszcze ciemno. Nieco dalej od dworca zauważ yliś my minibusa pę dzą cego autostradą . Kierowca, widzą c nas, wcisną ł hamulce, odjechał od nas, wyskoczył z busa i pobiegł w naszą stronę krzyczą c „Saigon! ”, Nie, jesteś my wł aś nie stamtą d. Podczas gdy kierowca biegł w naszą stronę , jego minibus też nie tracił czasu po prostu i wracał bez hamulcó w, jakby go dogonił . Kiedy kierowca zorientował się , ż e nie jesteś my w drodze, wskoczył z powrotem do swojego minibusa i wyszedł . To był a zabawna historia, ale w cią gu zaledwie pię ciu minut moja radoś ć skoń czył a się dwa razy z rzę du.


Najpierw w ciemnoś ci nocy zauważ ył em dziurę w ś rodku asfaltu iw ostatniej chwili zdją ł em nogę , ale nie mogł em wytrzymać rozpę du. Poczuł em się nie tak bardzo zraniony, ale jakż e obraź liwy. Po przejś ciu okoł o dwó ch minut do przodu nie zauważ ył em drugiego doł ka. To był o jednocześ nie bolesne i krę pują ce. Dwie minuty temu był em wesoł ym orł em w peł ni sił , a teraz, jak ł abę dź postrzelony, kuś tykał em w poszukiwaniu hotelu. Mó wią , ż e Wietnamczycy budzą się o pią tej rano. Oś wiadczam wię c, ż e o pią tej rano nie budzą się , nawet w hotelach z napisem 24 – wszyscy ś pią . Najważ niejsze, ż e na ogrodzeniach nie ma dzwonkó w. Czyli hotel 24, ale otoczony ogrodzeniem i zamknię tymi bramami bez wezwania. W jednym hotelu był telefon. Po pierwszym telefonie zapalił o się ś wiatł o na pię trze, ktoś wyjrzał przez okno i wyszedł . Po drugim telefonie wyszedł nawet jakiś dziadek i w milczeniu patrzył na nas przez pł ot. Czego nie pró bował em wytł umaczyć dziadkowi, reakcja wynosi zero.

Dziadek wysł uchał mojej opowieś ci na temat tego, jak chcemy się wprowadzić , po czym najpierw w sposó b znaczą cy milczał , a po pewnym czasie nadal milczał . Wię cej szczę ś cia w nastę pnym hotelu. Wezwanie obudził o grupę pracownikó w, któ rzy spali na podł odze w recepcji. Tutaj się osiedliliś my. Kiedy poł oż ył em się na ł ó ż ku, nogi po prostu brzę czał y mi z bó lu po upadku, oczywiś cie nie był o to tak obraź liwe jak wtedy, gdy lecieliś my na Malediwy i w cią gu pierwszej godziny udał o mi się wejś ć do jakiegoś rowu tak, ż e kulał do nastę pnego wieczora, ale jeszcze. Zameldowaliś my się za 10 dolaró w za pó ł torej nocy. Po spaniu ruszyliś my na zwiedzanie miasta, choć za drugim razem po 10 minutach musieliś my wró cić na krem ​ ​ z filtrem. Miasto okazał o się ciekawe z uwagi na to, ż e natura był a taka sama jak na Ukrainie.

A lasy są w wię kszoś ci iglaste. Poczucie egzotyki gwał townie zniknę ł o.

Bał em się , co by był o, gdyby te wszystkie bajeczne wybrzeż a i tropikalne gó ry Wietnamu był y tylko na zdję ciach, ale tak naprawdę tak naprawdę Dalatowi udał o się tak bardzo wyró ż nić . Pogoda był a pogodna i gorą ca. W przeciwień stwie do pią tej rano, teraz miasto oż ył o. Poszliś my do kawiarni na ś niadanie i delektowaliś my się jednym z pysznoś ci Azji - w restauracji sprzedają cej herbatę , jeś li zamó wisz danie, herbatę dostaniesz za darmo. Pamię tam, ż e w Hongkongu bardzo mi się to podobał o, tu był o mniej, ale i tak mił o. Odś wież ywszy się w kawiarni, wraż enia dodatkowo uzupeł niliś my ulicznym jedzeniem. Nastę pnie udaliś my się do informacji turystycznej i poprosiliś my zaplanowane przez nas miejsca o zaznaczenie nas na mapie Google.

Zł ota Dolina Dalat

Pojechaliś my taksó wką z wiatrem daleko poza miasto. Kierowca był w stanie wytł umaczyć , gdzie musimy, tylko pokazują c znak na GPS. Kiedy dotarli na miejsce, okazał o się , ż e nic nie wskazuje na to.


Dziewczyna z serwisu informacyjnego chybił a o pię ć kilometró w. Patrzą c na twarz kierowcy, nie spodziewał się , ż e coś tam zobaczy. Tylko droga, w pobliż u pł ot, za pł otem zaroś nię te jezioro, ale to wyraź nie nie jest to, czego potrzebujemy. Nasz Sherlock-Dasha znalazł wyjś cie z sytuacji. W samochodzie znalazł a broszurę ze zdję ciem naszego miejsca. Zgodnie ze zdję ciem kierowca zadzwonił do kogoś i zorientował się , gdzie jechać . To nie był sezon w Dalat, ale miejsca, któ rego tak bardzo pragnę liś my, brakował o też na popularnych szlakach turystycznych, dzię ki czemu rozległ y, pię kny park jest cał y nasz, tylko nasz!

Có ż , oczywiś cie, kilku Chiń czykó w pomyś lał o o takim hackowaniu ż ycia, ale powiem ci taką mą droś ć : „Nie ma widokó w egzotycznego pię kna w Wietnamie bez Chiń czykó w! » Jeś li przyjedziesz w dane miejsce i nie jesteś pewien, czy jest to atrakcja, po prostu znajdź Chiń czyka i upewnij się , ż e dotarł eś pod wskazany adres.

Ale to nic takiego, kiedy dogonili naszą ł ó dź na wiosł ach w Tamkoku przez grupę dwó ch duż ych autobusó w, był o naprawdę cię ż ko. Ale to jest przed nami, tak daleko, ż e jest tylko kilka grup kilku osó b wę drują cych po okolicy. Na terenie parku znajdował y się strumienie i dwa jeziora i gó ry i lasy, fontanny i wodospady, pię kna tę cza z pluskają cej wody, mł yn wodny, schody prowadzą ce przez rzekę w formie pniakó w, mnisi piją cy herbatę w cichej altanie oraz dł uga ś cież ka w gó rę .

Wskaź nik jest cał y niebieski, mó wią , ż e na 80 metrach bę dą dwa wietnamskie sł owa. Nie dał o się nie sprawdzić . Kiedy ledwo dotarliś my na szczyt, dowiedzieliś my się , ż e podobno był to napis „Nic na gó rze! ”. Ale teraz wiemy, ż e nie ma nic) Pię kne motyle w parku latał y z duż ymi skrzydł ami. Był o otwarte pytanie, jak wró cić do miasta, ale na szczę ś cie nasz taksó wkarz też go nie rozwią zał.

Zł apawszy taksó wkarza, któ ry nie mó gł zrozumieć , gdzie potrzebujemy nawet zobaczyć znak na mapie, staraliś my się przedstawić mu kolejkę linową . To zadanie okazał o się trudne. Naszą niespodzianką był o to, ż e zawsze, jeś li chodzi o kolejkę , wiadomo, ż e trzeba iś ć w gó rę .

A tutaj wprost przeciwnie, dotarliś my na począ tek i już jesteś my na szczycie. Tak, a dookoł a pię kno - gó ry pokryte mglistymi lasami. Skoro w Wietnamie wszystko zaczyna się zamykać okoł o godziny 17:00, to w drodze mieliś my tylko okazję zejś ć na dó ł i od razu wró cić . Postanowiliś my odrzucić te zabytki, któ re są po drugiej stronie i udaliś my się do Crazy House.


To bardzo nietypowy hotel, któ ry moż na zobaczyć za pienią dze. Przejdź się po terytorium i zajrzyj do pokoi goś ci.

Oczywiś cie nie poszlibyś my, jak tł umy innych turystó w, do zwykł ego hotelu, był a w tym jakaś osobliwoś ć , nie mogę nawet od razu powiedzieć , co dokł adnie go skł onił o do zobaczenia))) Po odś wież eniu się smaż onym ciasto z bananem w ś rodku, poszliś my obejrzeć kogoś , a potem ś lub. Był a chę ć na imprezę , ale nigdy nie zostaliś my zaproszeni. Ponadto pań stwo mł odzi nie wchodzą do sali, dopó ki nie wejdzie ostatni goś ć . Miasto był o pokryte nocą , a nocne ż ycie natychmiast zaczę ł o wrzeć , a raczej uczta na niespotykaną skalę , wydaje się , ż e wszyscy Wietnamczycy, któ rzy wykonywali swoją zwykł ą pracę w cią gu dnia, zamienili się w mistrzó w street foodu.

W szczegó lnoś ci ucztowaliś my, naprawdę nie wiem, jakie to był y potrawy i zwierzę ta, ale wyglą da na to, ż e robiliś my tylko to, co jedliś my przez cał y wieczó r, aż do nocy. Szczegó lnie pamię tam naleś niki nadziewane cytryną ze szklanką mleka cytrynowego z lodem i sajgonki.

Jakaś kobieta parzył a ciekawe drinki w garnkach, widzą c nasze zakł opotanie w wyborze, nalał a wszystkie trzy drinki do duż ej szklanki naraz. Rzeczywiś cie zdję ł o z nas zadanie trudnego wyboru. Potem jechaliś my też pocią giem, któ ry był zrobiony z kwiató w, w formie fontanny i ogó lnie stał nieruchomo.

Niektó re ulice wydają się być przeznaczone dla pieszych, ponieważ wielu rowerzystó w pokonywał o pobliskie trasy z rowerami. Potem spę dziliś my czas na ogromnym wietnamskim nocnym targu. Na wycieczkę zabraliś my ze sobą tylko dwa mał e plecaki, nie zał adowane do gó ry. Do noszenia był o niewiele, mieliś my ze sobą ubrania, któ re musieliś my wyrzucić . W ten sposó b plecaki stopniowo stawał y się lż ejsze. Ale był waż ny punkt. W Boryspolu wyrzucił em swoje trampki, wię c powinienem był je kupić na targu, zanim dotarliś my na pó ł noc. Niski Wietnamczyk, patrzą c na wielkoś ć mojej ł apy, tylko wzruszył ramionami.


Miasto nie był o gotowe na spotkanie z Guliwerem. Ech, przytulne miasteczko, ale musimy iś ć dalej. Wczesnym rankiem, robią c zdję cie na tle tutejszej Wież y Eiffla, udaliś my się do miasta, o któ rym jest tyle plotek i opowieś ci – Nha Trang.

Droga do Nha Trang

Moż esz polecieć do tego miasta z Ho Chi Minh City, ale z powodu Dalat musiał eś jechać autobusem, tak jak to był o na drodze. Za oknem był y począ tkowo pola ryż owe. Nawiasem mó wią c, ich strach na wró ble na ptaki jest ró wnież niski, podobnie jak wietnamski, dzię ki czemu jest bardziej realistyczny. Kiedy zaczę li schodzić z gó r, widoki był y podobne do Peru. W tym momencie byliś my bardzo zadowoleni, ż e nie lecieliś my samolotem. Jak ł yk Ameryki Poł udniowej. Podczas 30-minutowego postoju wszyscy rzucili się do restauracji na ś niadanie, pojechaliś my w przeciwną stronę , aby wspią ć się na dż unglę ! Ale obawa, ż e ​ ​ autobus odjedzie, nie pozwolił a nam jechać daleko. Po wę dró wce ś cież kami wś ró d zaroś li odwiedziliś my ró wnież restaurację.

Wszystko był o tak apetyczne, ż e zamó wili ró wnież pyszne ś niadanie. Chociaż wszyscy już zjedli i weszli do autobusu, nasz posił ek dopiero się zaczynał . Ale za to, ż e uwielbiam azjatyckie podejś cie Sawaidiego, nikt nie bierze ką pieli parowej. Autobus czekał tylko dodatkowe 10 minut na nasz posił ek. Tak wię c po 4 godzinach jazdy byliś my w Nha Trang. To prawda, ż e ​ ​ jak zawsze zapomnieli w autobusie torby z jedzeniem, wię c musiał em wracać do autobusu.

Nha Trang

Mieliś my tu wiele dni, aż.5. „Nabrzeż e Nha Trang jest podobne do Tel Awiwu” od razu widać , ż e bloger nigdy nie był w Izraelu. Ten nasyp jest czymś wyją tkowym. Cudowne drzewa, dł uga piaszczysta plaż a z panoramą gó r poró wnywalną tylko z Copacabaną w Rio, a w oddali wyspa z wielkimi literami pyszni się Vinpearl, poczekaj trochę Vinpearl, niedł ugo do Ciebie dotrzemy) Po dotknię ciu ciepł ej zimowej wody naprawdę chciał em w nim pł ywać .


Ale w ogó le nie mieliś my na to czasu, jest już.12 w nocy, a lista miejsc do odwiedzenia naszego pię ciodniowego Nha Trang pę ka w szwach. Witają c się i ż egnają c z morzem, udaliś my się w gł ą b miasta. Zatrzymują c się na skrzyż owaniu zauważ yliś my sieć Wi-Fi Baskin Robins, ś wietnie, przy lodach zaplanujemy priorytety trasy. Zaczę liś my od kompleksu ś wią tynnego Ponagar.

Ponagar

Kompleks wyglą dał bardzo malowniczo na brzegu rzeki duż ego miasta. Kiedy wkraczasz na jego terytorium, od razu nawią zuje się jakaś harmonia i czujesz wyobcowanie z miasta, jakbyś był już w innym miejscu. Moż esz odwiedzić ś wią tynie w dł ugich ubraniach lub ubranych na specjalne ubrania, któ re są wydawane na terenie kompleksu za darmo. Samo terytorium nie jest duż e, okoł o 20 minut, aby zobaczyć wszystko.

Mił ym dodatkiem jest muzyka na ż ywo i tań ce ludowe z garnkami na gł owach, któ re odbywają się raz na jakiś czas. Co wię cej, im wię cej pienię dzy wrzucisz do stoją cego na ziemi garnka, tym szerzej tancerze zaczynają się uś miechać . Niektó rzy faceci rzucali tak czę sto, ż e poważ nie martwił em się , ż e twarz tancerki nie pę knie.

A za murami kompleksu widoczne są panoramy metropolii, ponieważ ś wią tynie znajdują się nieco na wzgó rzu. I pamię tam, ż e był taki przypł yw radoś ci, ż e w koń cu moż emy odpoczą ć przy przeprowadzce, bo w Nha Trang mamy jeszcze wiele dni.

Ką piele bł otne Tha Ba i ź ró dł a mineralne

Zgodnie ze znakami nie powinno być daleko od ś wią tyń . Znak mó wił , jak mó wią , idź dwa kilometry do tych podwó rek. Po 5 minutach marszu przez wą skie dziedziń ce nawet GPS nie był w stanie nam pomó c.


Starsza Wietnamka sprzedawał a na patykach grillowany ser, któ ry z powodzeniem jadł y uczennice. Dział ali tylko jako tł umacze, ponieważ moja babcia nie potrafił a nam wytł umaczyć ceny na palcach. Ale to zrozumiał e, bo moja babcia miał a 5995 palcó w mniej niż cena na dł oni. Zapł aciliś my po 6 000 VND (7 UAH). A potem zobaczyli na ś cianie tabliczkę z kilkoma literami i cyfrą.5. W ten sposó b znajomoś ć ję zyka pomogł a uczennicy zarobić.2000 dongó w. Dla nas nie wiedza kosztował a nas tylko minus 2000. Dosł ownie ledwo wydostaliś my się z podwó rkowych labiryntó w. Potem pojawił się znak mó wią cy o kolejnych 80 metrach. A po 80 metrach kolejny znak 2.2 km. Co za Wietnamczycy, myś leli o zrobieniu wskaź nika na wskaź niku. W ogó le chodziliś my na ł aź nie tak dł ugo, ż e naprawdę ich potrzebowaliś my. Jeś li się nie mylę , zestaw procedur kosztuje 34.000 (15 USD) na osobę .

Etap pierwszy – 5 minut pod prysznicem, z któ rego pod dobrym ciś nieniem wypł ywa mineralna sł onawa woda. Niestety nasz fotik ró wnież czę ś ciowo brał udział w tym etapie. Ale w przeciwień stwie do nas wody termalne mu nie pomogł y.

Etap drugi – 30 minut ką pieli bł otnej w temperaturze pokojowej. Co wię cej, jeś li twoja karma nie jest czysta, zostaniesz umieszczony w tej samej ką pieli z krzyczą cym Chiń czykiem. Ponieważ nasza karma nie był a cał kowicie mę tna, Chiń czycy zostali umieszczeni w są siedniej ł azience, ale też niezbyt daleko.

Etap trzeci – wygrzewaj się na sł oń cu, aby wysuszyć brud. Ale ponieważ sł oń ce już schował o się za gó rami, etap musiał zostać pominię ty.

Faza czwarta - ponownie prysznic termiczny z pierwszego etapu.

Etap pią ty — już tu był o cię ż ko. Wchodzisz w przejś cie mię dzy skalistymi ś cianami, z któ rych biją przez 5 minut bardzo cienkie strumienie wody. I z takim naciskiem, ż e nie moż na oprzeć się bó lowi na miejscu. Zaczynasz tań czyć.

Po 4 minutach to piekielne pranie się koń czy i wychodzisz pokryty czerwonymi paskami na ciele.

Etap szó styCzy się boisz? Nie, to tylko relaks. Ką piel termalna +38097 stopni przez 20 minut. I przypominam ci, co moż e się stać z tymi, któ rzy mają grzech. Chiń czycy nie ś pią . Mają ten sam program.

Etap sió dmy – ciesz się pod wodospadem termalnym.

Etap ó smy- duż y, ciepł y basen termalny.

Etap dziewią ty – pł acz, ż e kiedyś wszystko się koń czy.

Wieczorny spacer po Nha Trang

Postanowiliś my wró cić taksó wką , ponieważ nie chcieliś my powtarzać tej sztuczki wedł ug znakó w. Taksó wkarzowi kazano zabrać nas z powrotem do Ponagar, ponieważ w pobliż u zauważ yliś my ciekawe mosty. Taksó wkarz po cichu zawió zł nas do kompleksu, a potem był „bardzo zaskoczony”, ż e kompleks jest zamknię ty i pospieszył z wyjaś nieniem, gdzie iś ć dalej.


Otó ż ​ ​ oczywiś cie taksó wkarz, któ ry codziennie jeź dzi mię dzy kompleksem a ł aź niami, nie wie, ż e kompleks nie dział a wieczorem, po co ostrzegać turystó w. Co za niespodzianka, taksó wkarz ewidentnie ć wiczył przed lustrem ponad godzinę . Ale ponieważ nie musieliś my jechać do ś wią tyń , taksó wkarz po prostu jechał sam ze zmniejszoną karmą .

Ich mosty są pię kne i generalnie przestę pstwem jest być w Wietnamie i nie chodzić pieszo, chyba ż e oczywiś cie pił ujesz w ł aź niach. Naszą uwagę zwró cił a koreań ska restauracja pod mostem. A dotarcie tam wcale nie był o ł atwe. Oczywiś cie nie spodziewali się , ż e zobaczą tam goś ci. W menu był y stosunkowo drogie dania, ale wyglą dał y spektakularnie. Na począ tku wybrali jedną , ale kelner, któ ry nie mó wił po angielsku, był w stanie przekonać nas, ż e to dla Koreań czykó w, weź drugą . Teraz się zastanawiam, czy pod sosem był pies czy coś ? Wybraliś my inny (25.000 = 11.5). Przyniesiono nam wiele mał ych talerzykó w z przeką skami.

Na począ tku był a obawa, ż e ​ ​ to nasze danie. Ale potem przynoszą nam duż y garnek z daniem gł ó wnym, w któ rym jest duż o surowego mię sa i innych smakoł ykó w, stawiają na specjalnym palniku na naszym stole. Ponadto zapewniają , ż e mię so i wszystko inne moż na już teraz jeś ć .

Woleliś my najpierw gotować . O chleb mogliś my prosić tylko pokazują c zdję cie na tablecie. Naczynie okazał o się ostre jak miecz samurajski. Trzeba był o jednocześ nie pić duż o piwa, aby ugasić ten ogień w ustach; ) Dasha niestety nie mogł a się tak dobrze nacieszyć , ale wzię ł am duszę w peł ni. W tej restauracji nie tylko ję zyk angielski był trudny, ale ję zyk migowy w ogó le tu nie dział ał . Biorą c rachunek i pokazują c kartę kredytową , kelner ze zrozumieniem skiną ł gł ową i natychmiast przynió sł mi kolejną kartę , ale biznesową . I z poczuciem wykonanej misji odeszł a.

Tak, moja karta mastercard okazał a się fiaskiem, nie dał o się zapł acić nawet w restauracjach, w któ rych etykieta sponsora, MasterCard, był a dumnie wygrawerowana na księ dze rachunkó w. Mieliś my trzy najlepsze posił ki w Wietnamie. Ten był na drugim miejscu, choć prawie do samego koń ca wyprawy był w czoł ó wce.


Wieczorem wszę dzie zaczę to sprzedawać uliczne jedzenie. Tak wię c podró ż y do domu towarzyszył o cią gł e podjadanie. Zawę drowaliś my nawet na jaką ś wyspę , na któ rej znajdował się luksusowy hotel. Wę drowaliś my trochę wś ró d skromnego uroku burż uazji i szliś my dalej.

Geocaching

Na Wyspach Kanaryjskich znaleź liś my 11 skarbó w, z któ rych jeden zawierał figurkę podró ż nika w postaci pana mł odego, któ ry przyleciał tam z Danii.

Przywieź liś my go do Nha Trang, gdzie bezpoś rednio na mapie ukryto pojemnik ze skarbem. Ponieważ był a noc, a skarb był ukryty w wył oż onym bonsai w pobliż u budynku mieszkalnego, jego poszukiwania był y doś ć skomplikowane.

Co gorsza, był a tam grupa popijają cych herbatę policjantó w, któ rzy odpoczywali na krzesł ach okoł o pię ciu metró w od skarbu. Począ tkowo, z policją w ś rodku nocy, szperanie po terenie cudzego domu był o jakoś niezrę czne. Ale nasze poszukiwania poszł y na marne, skarb był dobrze ukryty. Po okoł o 10 minutach podeszł a do nas policjantka i wrę czył a nam potę ż ną policyjną latarkę . O wiele lepiej. Dzię ki latarce poszukiwania stał y się bardziej produktywne i wkró tce mieliś my czarną skrzynkę . Grupa policjantó w przyglą dał a się z aprobatą , gdy znaleź liś my skarb. Rozumiem, ż e już dawno przecinali temat i mieli wieczorną rozrywkę reality show. Musiał em się zameldować , ale nie był o dł ugopisu, inny policjant szczę ś liwie poż yczył mi dł ugopis. Ż egnają c się z Panem Mł odym, któ ry przebywał z nami pó ł tora miesią ca, udaliś my się na poszukiwanie masaż ysty.

W jednej alejce tylko 8.000 (3.8 USD) kosztuje godzinę . Co prawda zapomnieli tam o Daszy przez 20 minut, ale tak jest po wietnamsku.

Ale ten czł owiek policzył dla mnie wszystkie koś ci. Czekają c na Dashę nalali mi filiż ankę herbaty, chociaż pó ź niej dowiedział em się , ż e do tej filiż anki wszyscy nalewają po kolei, a filiż anka nie był a myta chyba od 40 lat… Ale z drugiej strony, Zbliż ył em się do Wietnamczykó w. Och, i to był dzień ! Wszystko, teraz tylko spać , a nie kolejne 40 minut na piechotę do hotelu i spać . Jutro podbijemy cał ą wyspę .

Winperland


Vinpearl to park rozrywki poł oż ony na wyspie Vinpearl. Na wyspę moż na dostać się jadą c najdł uż szą kolejką linową nad morzem. Ta przyjemnoś ć kosztuje 6.000 (27 USD) na osobę . Pł acisz tylko za bilet, droga i cał a rozrywka są nieograniczone i darmowe, tylko ty bę dziesz musiał wyjadać na jedzenie. Trzeba tam przyjś ć przed otwarciem o 09:00 i posiedzieć do samego zamknię cia 21:00 - 22:00, bę dzie tam wystarczają co duż o rozrywki.

Moż esz oczywiś cie wyjechać w dowolnym momencie, ale zrobili to tylko turyś ci zorganizowany, któ rzy mieli ograniczony czas. Na począ tku, po przybyciu na wyspę , jesteś trochę zagubiony, od czego zaczą ć i co zrobić najpierw. Jak się pó ź niej okazał o, trzeba był o natychmiast pobiec do bobsleju, bo kolejki był yby pó ł torej godziny. Ale my tego nie wiedzieliś my, ale nie wypada stać na rzecz bobsleju przez pó ł torej godziny) Chociaż , rozmawiają c z ludź mi, wydawał o się , ż e jako jedyni na wyspie nie wytrzymaliś my w tej kolejce co najmniej dwa razy))) Gdy po raz kolejny postanowiliś my sprawdzić , czy kolejka się skoń czył a, dziewczyna z kolejki podzielił a się swoim doś wiadczeniem: „Staliś my przez godzinę czterdzieś ci, poszliś my w kilka minut. Lubię . A teraz zdecydowaliś my - no có ż , co jeszcze raz? ! » Co wię cej, to też nie jest sezon, uważ a się , ż e w sezonie bę dzie ciekawie.

Zaczę liś my od kolejki gó rskiej i jesiennej przejaż dż ki.

Zjeż dż alnie począ tkowo wydawał y się nieszkodliwe, dopó ki jakaś Chinka, któ ra brał a udział w wyś cigu przed nami, w ogó le nie zachorował a. Dla naszej grupy to znacznie dodał o adrenaliny, ale wszystko okazał o się nie tak straszne. Na centralnym placu odbył a się parada kostiumó w na szczudł ach. W mię dzyczasie cię ż ko pracowaliś my, ratują c tajską wioskę przed inwazją pają kó w i zabó jczych ż ab. Był to duż y pokó j z automatami do gry. Co wię cej, popularny cymbergaj nie cieszył się tutaj duż ym zainteresowaniem. Po wrzuceniu pił ek do koszy, zabezpieczeniu ogrodu przed susł ami i chiń skiej budowy przed samurajami w okularach, poszliś my do akwarium na pokaz syren. Nigdy nie myś lał em, ż e zobaczę ż ywe syreny.

Syreny pł ywał y z wdzię kiem na duż ym obszarze za szkł em, wdzię cznie rozwijają c ogony. Od czasu do czasu wynurzali się gdzieś w gó rę , najprawdopodobniej dostali rybę za niezł y trik.


Potem był spacer przezroczystym tunelem, za ś cianami któ rego pł ywał y ryby, po któ rych widać był o, ż e nie mają nic przeciwko ucztowaniu na ludziach. Był y też terraria z wszelkiego rodzaju ż ywymi stworzeniami i toalety pachną ce cynamonem, a otwarte pą ki w mał ych wazonach unosił y się w pobliż u umywalek.

Z jedzeniem na wyspie oczywiś cie jeszcze jedno był o napię te, był a to gł ó wnie pizza i hot dogi w cenie 6 000 (2.7 USD). Ale teraz nic nie moż esz na to poradzić . Ale dzię ki, przynajmniej nie ryż ) Potem musieliś my „zmienić kostiumy”, bo park wodny jest wł ą czony! Po kanaryjskim Siamparku już trudno był o nas zaskoczyć , ale zawsze fajnie jest jeź dzić po gó rkach bez kolejek. Jedyną rzeczą jest to, ż e są bardzo prostymi facetami z ochroną . A patrzą c na odjazdy z niektó rych slajdó w, rozwinę ł o się poczucie bezpieczeń stwa.

Ponadto problem z bezpieczeń stwem był nawet na popularnej atrakcji Lazy river, gdzie wystarczy powolne pł ywanie po okrę gu wzdł uż sztucznej rzeki, któ ra przepł ywa w kó ł ko przez cał y park wodny. Nawet tam widzieliś my tak potę ż ne zderzenie czyjejś gł owy i ż elaznego sł upa, ż e ​ ​ facet już nigdy nie bę dzie chciał zejś ć z krę gu w niewł aś ciwym miejscu. Z aquaparku był o wyjś cie na przytulną plaż ę . Był y jeszcze wygodniejsze narty wodne. Niestety nie za darmo, ale mimo wszystko za 6.000 (27 USD) 15 minut moż na był o latać tak, ż e przez dł ugi czas szum w uszach. Najważ niejsze jest to, ż e kiedy Dasha jechał a, wszystko był o w porzą dku, ale kiedy był em, to był o jak krzyczenie „Wyprowadź mnie! ” ”. Potem wró ciliś my do naszego ulubionego placu zabaw, gdzie Dasha bohatersko jeź dził a konno, a ja prawie zają ł em pierwsze miejsce na planszy, dopó ki Dasha nie pomogł a)

Wtedy też wspią ł em się na jakiś dom jako chiń ski yamakashi.

Kolejnym w programie był pokaz delfinó w, ale nie zbiegał się on trochę z oficjalnym harmonogramem i nie dotarliś my do niego. Po obejrzeniu jasnego zachodu sł oń ca udaliś my się do zamku na kino 4D z trzema ekranami. Co wię cej, efekty był y najbardziej nieoczekiwane, czasem wszyscy krzyczeli z zaskoczenia) Na ulicach wyspy robił o się coraz ciemniej, co oznaczał o, ż e gł ó wny goś ć programu, muzyczna fontanna, był już bardzo blisko.


Szczerze mó wią c, nie wiedział em o jego obecnoś ci w Wietnamie nawet w momencie, gdy pojechał em na wyspę . I tak zaczę ł o się przedstawienie. Nie bę dę opisywał tego, co tam widzieliś my, ale powiem tak, na tej wycieczce bę dziemy jeszcze szaleć w emiratach i bę dzie okazja do poró wnania jej ze znaną na cał ym ś wiecie fontanną . Przed samymi emiratami byliś my doś ć sceptyczni, ż e bę dzie coś lepszego.

Wię c ostatecznie nie był o lepiej, w emiratach jest tam zupeł nie inaczej ze wzglę du na panują cą atmosferę , ale jeś li poró wnasz konkretnie same fontanny, to nigdy nie zapomnisz wietnamskiego show. Przez okoł o 30 minut po prostu siedzisz z otwartymi ustami. Co wię cej, gdy fontanna zaczę ł a tań czyć do rosyjskiej kalinki-malinki, na sali moż na był o jednoznacznie stwierdzić , kto jest z Rosji po ł kają cych ze szczę ś cia twarzach. Jak dla mnie klasyka był a bardziej skuteczna. To był o prawdziwe arcydzieł o, fontanna, do któ rej wszyscy klaskali!

Na zegarze był a już.21:00, ale jak to moż liwe, bo zaledwie kilka godzin temu był a jeszcze 09:00. Ale musiał em opuś cić wyspę . W kolejkach linowych był o przemó wienie zachę cają ce do ponownego odwiedzenia, ale wcią ż jest tyle miejsc na ś wiecie do odwiedzenia.

W drodze powrotnej do hotelu poszliś my na zmianę coś przeką sić w dwó ch lokalnych kawiarniach.

W jednym z nich Dasha jadł a „Najsmaczniejsze Pho Bo” przez 4 osoby.

000 (2 USD) to ich naprawdę pyszna zupa z makaronem ryż owym, woł owiną , duż ą iloś cią tropikalnych warzyw i czę sto podawana z talerzem peł nym jeszcze wię kszej iloś ci zieleni. Ż adna restauracja w Wietnamie nie miał a bez smaku Pho Bo.

Wydaje się , ż e ludzie bardzo poważ nie podchodzą do jego przygotowania. I zamó wił em pó ł misek rybny z ryż em za 4000 (1.8 dolara) w drugiej kawiarni. Co prawda moje danie wyglą dał o trochę gł upio pod wzglę dem ś wież oś ci, ale tym razem wszystko się udał o. Teraz kupimy wycieczkę na jutro i prześ pimy się . Nasz przewodnik ż yczliwie poinformował nas, ż e jutro nie bę dzie wycieczki na Wyspy Poł udniowe z grupą rosyjską , tylko mieszaną bez Rosjan. Komu wspó ł czucie, a komu radoś ć . Co za ż art jechać do innego kraju i spę dzać czas wś ró d ludnoś ci rosyjskoję zycznej, ale dla niektó rych jest to najwyraź niej wielkie szczę ś cie. Jak z tą babcią z wnuczką , któ ra je barszcz, a dziecko robi pierogi. Po co w ogó le chodzić gdziekolwiek?


Usią dź w domu: i bę dziesz miał barszcz, a nawet ludnoś ć rosyjskoję zyczną . Ale najciekawszą rzecz, jaka dzieje się z Rosjanami w rosyjskich grupach, dowiedzieliś my się nieco pó ź niej, kiedy na innej wycieczce spotkaliś my się z chł opakami, któ rzy pojechali na Wyspy Poł udniowe z rosyjską grupą . Ale porozmawiam o tym pó ź niej. A wię c i teraz wł aś ciwie to, czego oczekiwaliś my od egzotycznego Wietnamu!

Wyspy poł udniowe Nha Trang

Ta przyjemnoś ć kosztował a 13 USD na osobę , wliczają c wejś cia. O godzinie 09:00 odebrał nas autobus i zawió zł na molo. Od tego momentu zaczę ł y się nasze morskie przygody. Poza nami nikt nie mó wił po rosyjsku i wszyscy chę tnie robili z nami zdję cia. Raczej najpierw każ dy zrobił sobie selfie ze ś pią cą Chinką , a dopiero potem z nami. Atmosfera był a bardzo przyjazna. Pierwszą był a wyspa o nazwie, któ rej nie pamię tam.

Wyspa z nie pamię tam jak się nazywa

Wszyscy dostaliś my pudeł ko z darmowymi fajkami i maskami, a przewodnik nawet osobiś cie dał mi swoją osobistą ką piel, ponieważ najwyraź niej widział entuzjazm w jego oczach. Lepiej niż Egipt i Malediwy, oczywiś cie nie ma koralowcó w z rybami, ale i tak mił o jest zanurzyć się w tym podwodnym ś wiecie. I w ogó le jest tam tak egzotycznie. Gdziekolwiek spojrzysz, wszę dzie cieszy oko. Ale cał e to pię kno jest wcią ż nie do opisania. 2 godziny minę ł y jak 5 minut. Wyspa jest bardzo polecana do zwiedzania, jako punkt orientacyjny, w jej nazwie widniał a litera „U”.

Na statku czekaliś my już na zadaszony bufet z wieloma daniami kuchni narodowej.

Ponadto turyś ci bardzo się martwili, ż e Dasha i ja dostaniemy wszystko, co najlepsze i jeszcze wię cej. To był o bardzo mił e, ż e Azjaci są tak szczę ś liwi, ż e nas widzą . " Jeś ć rybę ! – powiedział Koreań czyk, kł adą c na moim talerzu duż y kawał ek kurczaka. A kiedy Dasha się gnę ł a po miskę , w któ rej był o już mał o ryż u, podali jej cał ą „misę ” z ryż em.

Azjaci dosł ownie rzucali w naszą stronę promienie ciepł a i goś cinnoś ci, ale my się odwzajemniliś my, mimo ż e nie znaliś my mię dzy nami wspó lnego ję zyka. Nastę pny w programie był doś ć ciekawą rozrywką . Gdzieś na morzu przycumował y do ​ ​ siebie statki ze wszystkimi mieszanymi grupami i rozpoczą ł się rozrywkowy program muzyczny. Facet w kokosowym staniku wł aś nie wypalił się , grają c lokalne hity.


Potem zaczą ł wyrywkowo pytać turystó w, ską d jest, zadzwonił do centrum i zaczą ł ś piewać sł ynne piosenki w ich ję zykach. Wszystko poszł o mu bardzo dobrze, najpierw Niemcy, potem Szwedzi, potem Koreań czycy, potem Chiń czycy, a potem zapadł a niezrę czna cisza, gdy natkną ł się na dwó ch Ukraiń có w. Wyglą da na to, ż e nawet nie sł yszał takiego kraju. Mimo ż e musiał przejś ć do kolejnego turysty, cał y nasz statek, prowadzony przez Chiń czykó w i Koreań czykó w, po prostu eksplodował brawami w naszym kierunku.

Wszyscy chcieli posł uchać ukraiń skiej pieś ni ludowej, ale szkoda, ż e ​ ​ przewodnik nie wiedział , co ś piewać z nami. Po koncercie publicznoś ć był a bardzo rozgrzana, a towarzyska atmosfera przerodził a się w coś bardziej podpalają cego. Po czł owieku z kokosami zaczę ł o się coś zupeł nie nie do pomyś lenia, jak mó wią za granicą „Nowe doś wiadczenie! ”. W kole ratunkowym z przymocowanym barem barman wypł yną ł do morza. Nastę pnie wszyscy musieli skoczyć ze szczytu statku do wody, wzią ć bojkę ratunkową i popł yną ć do barmana, któ ry polał zimnym rumem sok.

Dzię ki sztywnemu koł u ratunkowemu każ dy dostał niejako wł asny stó ł , na któ rym moż na był o postawić szklankę . Tł um został podzielony na tych, któ rzy po prostu zeszli do wody i tych, któ rzy wspię li się na sam szczyt. Azjatka od razu zł apał a Dashę za rę kę , wrę czył a mi iPhone'a na kijku do selfie i pobiegł a na gó rę z Dashą , któ ra planował a wejś ć do wejś cia od doł u.

Kiedy doszli do krawę dzi, kobieta przypomniał a sobie, ż e bał a się wysokoś ci i tylko Dasha w koń cu skoczył a. Wkł adają c iPhone'a pod nasze rzeczy, rzucił em się na gó rę . I wł aś nie wtedy Spiderman wyją ł mi aparat z rą k. A gdzie nagle pojawił się Spiderman na statku, pozostaje tajemnicą . Ale teraz mam ze mną zdję cie w locie. Rozwś cieczeni w wodzie wszyscy wró cili na swoje statki. Nastę pnie każ dy miał za zadanie znaleź ć swoje aparaty i telefony komó rkowe, któ re szł y od rę ki do rę ki do robienia zdję ć . Co wię cej, nasz fotik podarował a mi już jakaś kobieta, a nie pają k. Statki zacumował y i popł ynę liś my na kolejną wyspę , któ rej nazwy ró wnież z powodzeniem zapomniał em.

I znowu egzotyczne i pię kne. Nawiasem mó wią c, pokaz na ł odziach odbywa się tylko dla wycieczek mieszanych grup, a nie dla Rosjan. Znowu nadszedł relaks. Po kijowskiej zimie nadal nie moż na był o w peł ni cieszyć się sł oń cem, moja twarz był a już spalona od sł oń ca.


Nieopodal pagody znajdował a się szkoł a, w któ rej odbywał a się standardowa lekcja wietnamskiego – nauczyciel mó wi, a dzieci powtarzają chó rem.

Jedną z rozrywek za granicą jest odwiedzenie jakiegoś wą tku duż ego rynku spoż ywczego. Zawsze jest ciekawie. Poszliś my do centrum handlowego BigC, a takż e zjedliś my tam kolację w Loterii. To był nasz najwię kszy bł ą d w podró ż y. Po pierwsze, porcje był y drogie i mał e, ale nie tyle wielkoś ci problemu, ile tego, jak ta kolacja okazał a się dla nas. Po godzinnym masaż u stó p na deser kupiliś my szczotkowaną miotł ę . Pamię tam, ż e mył em go pod kranem dla każ dego straż aka. Do dziś doskonale pamię tam, jak umył em rę ce w Loterii po raz drugi tylko dla każ dego straż aka. Niestety, wszystkie te ś rodki ostroż noś ci nam nie pomogł y.

Dzień

Najpierw znaleź liś my w pokoju dwie jaszczurki-gekony. W panice, nie wiedzą c, czy coś mu grozi, czy nie, obudziliś my gospodynię.

Kiedy pokazano jej gekona za szafą , machnę ł a rę ką i powiedział a coś radoś nie zachę cają cego po wietnamsku. I wybiegł a z pokoju. W Internecie opinie poszł y zupeł nie inaczej, zaczynają c od tego, jak fajnie, ż e „Nie bę dzie much! Nie odpę dzaj go”, po czym ktoś poskarż ył się , ż e jego gekon boleś nie ugryzł go w palec. I ktoś narzekał , ż e krzyczeli tak bardzo, ż e nie moż na spać , a potem nasze gekony wrzasnę ł y demonstracyjnie. Dź wię k był taki, jakby nasza szafa pró bował a wylecieć z pokoju przez sufit. Ale to nie był najwię kszy problem tej nocy.

O drugiej w nocy Dasha bardzo zachorował a, a gł ó wnym objawem był niespokojny sen, a nastę pnie skurcz ż oł ą dka. Czuł em się najlepiej, z wyją tkiem jednego problemu - zrozumiał em, ż e nie musiał em dł ugo się cieszyć , ponieważ ja też miał em wł aś nie koszmar.


Z niewielką nadzieją poł oż ył em się spać , ale kiedy obudził em się godzinę pó ź niej z silnego skurczu, zdał em sobie sprawę , ż e nasz plan podró ż y bę dzie musiał zostać poważ nie dostosowany. Najwię kszym problemem był a wykupiona już wycieczka na Wyspy Pó ł nocne. Wczesnym rankiem Dasha był a w stanie mniej wię cej wstać , a nawet udać się na wycieczkę po Ananasie i zgodzić się na zmianę harmonogramu podró ż y. Nie mogł em nawet wstać z ł ó ż ka. Na szczę ś cie ż ona dobrze zaję ł a się z nią apteczką . Najbardziej irytują ce jest to, ż e jeś li zwró cisz się do jakiegoś ubezpieczenia, zostaniesz hospitalizowany, a wtedy Twoje plany podró ż y mogą zostać cał kowicie pokryte. Cał y smutek tego, co się dział o, dodatkowo potę gował fakt, ż e zauważ ył em bł ą d w dacie lotu powrotnego z Hanoi do Ho Chi Minh City. Mamy na pó ł nocy Wietnamu, pod koniec wycieczki mogą być jeszcze dwa dni, co z duż ym prawdopodobień stwem bę dzie bardzo potrzebne. Na szczę ś cie bilety kosztują tylko 45 dolaró w dla dwó ch osó b, na tle wszystkich kosztó w to niewiele, ale i tak szkoda.

Podejrzeniem pozostaje tylko oczyszczone pomelo, któ re jak wiadomo, trzeba zjadać osobiś cie, czyszczą c każ dy plasterek. Dzię ki temu nie są to brudne rę ce sprzedawcy. W ogó le tajemnica tego, czym był a, pozostał a za kurtyną . Ale znamy jeden z najważ niejszych bł ę dó w, któ re popeł niliś my podczas wszystkich naszych podró ż y po Azji – tego dnia nie jedliś my nic ostrego, nigdzie nie dodaliś my sosu chili do dania. Od tego dnia tym ratują cym ż ycie sosem towarzyszy nam absolutnie każ dy posił ek. Nie był o zaufania do sił na jutro, wię c pó ł nocne wyspy trzeba był o przenieś ć nastę pnego dnia. Na jutro zaplanowaliś my coś nie mniej egzotycznego i pię knego, jeś li starczy nam sił .

Plaż a Zoklet

W biurze podró ż y Rosjanin argumentował , ż e samodzielne zwiedzanie tej plaż y jest znacznie droż sze niż jego wycieczka za 9.000 (44 USD).

Kiedy poprosił em go o uzasadnienie, wyją ł nawet kalkulator, ale przy swoich maksymalnych obliczeniach i sztuczkach nie dodał wię cej niż.20 000 (19 USD), w wyniku czego niezależ na wizyta na plaż y dla dwojga kosztował aby 9 000 (4.5 USD).

Ponieważ rano czuliś my się stosunkowo pewnie, postanowiliś my udać się na prowincję do Nha Trang. Miejskim autobusem nr 3 w dwie godziny pojechaliś my za 2.000 (1 USD) od osoby na plaż ę Zoklet. Droga był a kolorowa i egzotyczna. Poza tym byliś my jakoś tak daleko od morza, ż e ​ ​ nie mogliś my uwierzyć , ż e bę dzie tu teraz plaż a. W autobusie zaobserwowano romantyczną scenę , gdy mł ody dyrygent flirtował z najwyraź niej znajomą dziewczyną . To był o bardzo sł odkie, bo był y naprawdę urocze. Nawet po drodze nasz autobus zdoł ał staranować samochó d jadą cy z przodu, ale czy Wietnamczycy bę dą spię ci takimi drobiazgami? Nie! Po prostu ruszyliś my dalej.


Mó wią , ż e wejś cie na plaż ę jest pł atne, ale nie znaleź liś my czegoś za kogo i za co zapł acić , biorą c pod uwagę , ż e plaż a jest niczyja. Jeś li zapytacie nas, co był o najpię kniejsze w Wietnamie, to chyba widać to ze zdję ć . Chociaż taka opinia był a w tamtym czasie, wcią ż był y przed nami zapierają ce dech w piersiach widoki na Sapa i niezró wnane Ninh Binh. Ale w tamtym czasie Zoklet był uważ any za najpię kniejszy w naszej podró ż y. Pię kniej był o tylko na Malediwach, jeś li poró wnamy ten szczegó lny rodzaj zjawisk przyrodniczych. Chociaż upał wynosił.35 stopni, pł ywanie był o jakoś leniwe. Myś lę , ż e jako pierwsi znaleź liś my się w idealnej pogodzie na Zoklet, ale nigdy nie kupowaliś my.

Po prostu szliś my wzdł uż piasku na nieskoń czoną odległ oś ć . Raz na jakiś czas ciepł e grzbiety fal owijał y się wokó ł nó g, a potem do nó g doł ą czył a jakaś przezroczysta ż ywa istota, któ ra z nastę pną falą wyruszył a.

Ż ycie wrzał o na biał ym piasku, wszystkie muszle peł zał y gdzieś wokó ł ich dział alnoś ci w ró ż nych kierunkach. W oddali wzdł uż nasypu widać był o statki i mał e ł odzie. I wszyscy dalej leniwie wę drowaliś my. Co wię cej, czasami koń czył y się gaje palmowe i zaczynał y lasy sosnowe. To był o doś ć dziwne widzieć sosny w tak egzotycznym miejscu. Przepeł nieni egzotycznymi wraż eniami, choć naprawdę za mał o tych widokó w, skrę ciliś my w ulice są siedniej wsi i udaliś my się na poszukiwanie jakiegoś roweru lub taksó wki, aby dostać się do wodospadó w, któ re znajdują się gdzieś daleko w innej prowincji. W wiosce był duż y hotel, do któ rego zwró ciliś my się . Hotel nie mó wił zbyt dobrze po angielsku, ale byli szczę ś liwi mogą c nam pomó c w każ dej sprawie. Na począ tek wysł ali nas na taras: herbatę , kawę , mleko skondensowane, banany i inne smakoł yki do naszej dyspozycji.

I najwyraź niej za darmo.

To prawda, miał em duż e wą tpliwoś ci co do angielskiej dziewczyny, wydawał o mi się , ż e po prostu zrozumiał em wietnamski szybciej niż powiedział a coś zrozumiał ego po angielsku. Ale ponieważ wszyscy się rozumieli, ś wietnie! Potem do wodospadó w!

Wodospady Ba Ho

Dł ugo i boleś nie szliś my wzdł uż pó l ryż owych, a najważ niejsze pytanie brzmi: ile jeszcze mamy iś ć ? W tej wiosce nawet nie mó wili po wietnamsku. Pró by wynegocjowania leasingu na rower lub rower zakoń czył y się niczym. A sł oń ce wydawał o się pł oną ć na wszystkich czterdziestce. Oczywiś cie, gdybyś my wiedzieli, jak jeź dzić rowerem i nie bali się ryzyka, to wszystkie dotychczasowe i wiele przyszł ych tras był oby znacznie prostsze. Niemniej jednak dokł adnie to zrobiliś my. W jednym z domkó w na werandzie siedział a cał a rodzina i dwa rowery.


Ponieważ droga jest prosta i nikt nie jeź dzi, dobrze był o spró bować swoich sił na rowerze wchodzą c na ich podwó rko, wszystkie moje pró by wytł umaczenia, ż e ​ ​ chcę od nich wypoż yczyć rower koń czył y się zrozumieniem ciszy i uś miechu. A najtrudniejsze jest to, ż e nie wiadomo, ile jeszcze został o, a co jeś li dwa dni? )

Nie spieram się , gę ste pola ryż owe są bardzo pię kne, ale nie po to tu przyjechaliś my. Wkró tce powstał o mał e skrzyż owanie. Na któ rym spotkaliś my turystó w angloję zycznych. Tak, po 30 minutach bolesnego marszu kolejne 2 km, a potem wodospady. Trzeba był o coś zdecydować , sł oń ce był o bardzo okrutne, a 2 kilometry wydawał y się nie do pokonania, po zatruciu jeszcze nie zyskaliś my peł ni sił . W pobliż u skrzyż owania znajdował się mał y sklepik z ł awkami. Na ł awce siedział Wietnamczyk, odpoczywają c, a obok niego był y dwa rowery. Zaproponowaliś my facetowi wypoż yczenie roweru.

Wietnamczyk mó wią cy tylko w swoim ojczystym ję zyku szybko zorientował się , co się dzieje. Najpierw wskazał na rowery, potem na siebie, potem na nas, wycią gną ł rę kę w stronę wodospadó w. Kiwną ł em gł ową . Tak, pokazał negatywny gest rę ką i wydał dź wię k roweru imitują cy sposó b, w jaki go uruchamia. Kiwną ł em gł ową , pomachał , ż ebyś my nigdzie nie szli i uciekł . Ogó lnie rzecz biorą c, negatywny gest Wietnamczykó w przypomina bardziej fragment gruziń skiego tań ca. Na począ tku nie mogliś my zrozumieć , co to za gest, gdy widzieliś my go w ró ż nych sytuacjach. Wyglą da jak Wietnamczyk wkrę cają cy ż aró wkę do wkł adu jedną rę ką na wysokoś ci ucha. A w mię dzyczasie, kiedy opowiadał em o wspó lnocie sztuki gruziń skiej i Wietnamu, nasz goś ć wró cił na rowerze. A teraz nasza tró jka pę dzi z wiatrem garbatą drogą . Facet okazał się bardzo rozmowny, ale mó gł do nas mó wić tylko gestami.


Po pię ciu minutach wspinaczki przez lasy na jaką ś nierealną gó rę , byliś my cał kowicie zaniepokojeni faktem, ż e wielkie strzał ki cał y czas wskazują przeciwny kierunek, a wodospadó w nie ma. Przez zaroś la lasu widzieliś my, ż e w oddali, przez urwisko, są wodospady i strzał y we wł aś ciwym kierunku. Tutaj wszystko był o proste - facet albo popeł nił bł ą d, albo spę dził zbyt duż o czasu na komunikowaniu się z Wietnamczykami. Musiał em wró cić . I w poł owie postanowili się odcią ć i zaczę li schodzić w przepaś ć , aby pó ź niej mó c wspią ć się na szczyt drugiego brzegu. Po drodze był a gł ó wna przeszkoda - szybka gł ę boka rzeka z bystrzami. Trochę wspinają c się po kamieniach, pokonywaliś my jeszcze rzekę i nawet sucho, ale choć od upał u, jeszcze mokrzy, staliś my już po drugiej stronie. Ale z odpowiednimi strzał kami. Ponadto musiał em wykonać szkice kaskaderskie, aby wspią ć się na gó rę .

Ogó lnie rzecz biorą c, odległ oś ci mię dzy wodospadami nie są duż e, ale wysokoś ci, na któ re trzeba się wspią ć , są wystarczają ce. Wodospady mają niesamowicie pię kną wodę i mechacą ce ryby. To prawda, ż e ​ ​ wieczorem najwyraź niej nie byli gł odni i nie ś wiadczyli usł ug obierania. Ale kolor wody - matowy turkus - po prostu zaczarowany. Ten kompleks wodospadó w był podobny do wodospadu Erawan w Tajlandii. Kupiwszy na drugim poziomie wodospadu, wspię liś my się na trzeci. Kiedy stanę liś my na samej gó rze, czuliś my się bardzo dumni, jak na ludzi, któ rzy jeszcze do koń ca nie wyleczyli się z zatrucia. Teraz moż na był o kupić duż o. W pobliż u znajdował a się ś cież ka do gę stego lasu, z któ rej prowadził y strzał y. Stamtą d wł aś nie wyszedł inny rosyjskoję zyczny facet z dziewczyną i był bardzo szczę ś liwy, ż e w koń cu zobaczył wodospad. Facet zapytał , czy dalej bę dą jeszcze dwa wodospady. I był bardzo zaskoczony, ż e minę li wodospady, ale po zł ej drodze.

Zbliż ywszy się do samej autostrady, wskoczyliś my do jakiegoś nielegalnego minibusa. Wydawał o mi się to nielegalne, ponieważ gdy tylko usiedliś my, kierowca natychmiast ukrył znak Nha Trang, ponieważ przed nami był posterunek policji. Po tak pracowitym dniu godzinny masaż stó p jest koniecznoś cią , a nawet 20 minut fotela masują cego w prezencie, podczas gdy oni robią masaż , a nawet 4 USD od osoby, po prostu cudownie.


Wietnamski prezenter opowiadał w telewizji coś bardzo imponują cego, a za nim cyklon intensywnie przesuwał się po mapie Indochin. Co wię cej, pó ł noc już wyraź nie zaczę ł a cierpieć . Co wię cej, prezenter wyraź nie to powiedział , nie bez podekscytowania w jego gł osie. To dobrze dla nas, mamy 35, ale mał y problem, już za 4 dni bę dziemy w najbardziej wysunię tym na pó ł noc punkcie kraju. Innym problemem jest to, ż e Indochiny nazywane są tą czę ś cią Azji, któ ra obejmował a Wietnam i kilka innych krajó w. Google podpowiedział nam - nie zawracaj sobie gł owy! Ale jakiś cyklon nam nie przeszkadza.

To tyle, ś piochy, przed kolejną porcją egzotyki trzeba się dobrze wyspać .

Wyspy Pó ł nocne Nha Trang

Na szczę ś cie nie jest to pó ł noc, na któ rą przesuwa się cyklon, tu po prostu nadal pali się sł oń ce, choć wedł ug prognoz jest to ostatni dzień . Ł ó dka, mieszana grupa i przyjazna atmosfera. Tym razem na ł odzi był o nawet dwó ch Rosjan, któ rzy wczoraj byli z rosyjską grupą na poł udniowych wyspach i opowiedzieli nam historię .

Rosyjska wersja poł udniowych wysp Nha Trang i inne przygody wspaniał ych facetó w

Gdybyś my byli w cał kowitej ekstazie z poł udniowych wysp, szok chł opakó w szybko nie minie. Rosyjski przewodnik, któ ry nie mó gł nic powiedzieć , bo „Tak, jestem tu dopiero drugi raz!

„A kiedy wydano maski z fajkami, czę ś ć masek był a ukrywana i wymuszona od rosyjskich turystó w do zapł aty za te maski, w przeciwnym razie nie został yby zabrane z wyspy, a przewodnik, któ ry pomagał Wietnamczykom dopiero po raz drugi zrzucić pienią dze na maski od turystó w. Niemal doszł o do bó jki. To był jedyny sposó b na uniknię cie pł acenia za utracone maski. W rezultacie zostali po prostu zabrani na dwie wyspy bez animacji z barem wodnym i tań cem i prawie oszukali pienią dze. Jednak dla chł opakó w nie był to najwię kszy problem z rozwodem. Na począ tku wydawali okoł o 300 dolaró w na ró ż ne zakupy. Byli szczegó lnie oburzeni, za ile sprzedano im owoce. Jakoś riksze rowerowe namó wił y ich do podjechania do hotelu, w hotelu jak zwykle cena okazał a się znacznie wyż sza niż uzgodniono. Wł aś ciciele roweró w podą ż yli za nimi prosto do hotelu i zaczę li bić pienią dze.


Uciekają c przed „rakietą ”, chł opaki zwró cili się do recepcji, na któ rą otrzymali odpowiedź : „A jak moż emy ci pomó c, sam to wymyś l! ” » Wyglą da na to, ż e drogi czterogwiazdkowy hotel trochę nie wchodzi w grę . Wyobraż am sobie, ż e gdyby ktoś za nami poszedł , to hostel po prostu odesł ał by tych hodowcó w. Hostele i pensjonaty bardzo cenią sobie swoją reputację . Byliś my bardzo sympatyczni dla chł opakó w, bardzo podł e jest oszukiwać turystę . Ale moim osobistym zdaniem ich problem polega na tym, ż e w przeciwień stwie do nas zaczę li mó wić po rosyjsku i z zewną trz wyglą dali jak portfele z pienię dzmi w Nha Trang, to jedyne miasto, w któ rym Wietnamczycy uczyli się rosyjskiego i oczywiś cie nie jest to ł atwe. ciekawoś ć . Ale teraz chł opaki byli z nami w mieszanej grupie i mogli się w peł ni zrelaksować .

Wyspa orchidei, jelenie i coś jeszcze

Był to pó ł wysep radykalnie inny niż poł udniowy. Tutaj cał e pię kno był o w ś rodku.

Pię kne parki ze stawami i rzekami oraz mnó stwo rozrywki. Kiedy szliś my, jeden z naszych przewodnikó w podszedł i dał Dashie darmową ulotkę , aby przejechać się na strusiu (normalna cena 4000 = 1.9 USD). Wię c zaczę liś my od strusia. Weszliś my do duż ego wybiegu z bambusowymi gajami poś rodku. Strusie chodził y dumnie dookoł a i patrzył y na wszystkich surowym spojrzeniem. Drabina został a podniesiona do strusia, a Dasha wspią ł się na nią . Wyją ł em aparat, ale trener powiedział , ż e pó ź niej bę dzie czas na robienie zdję ć . Wszystko zaczę ł o się nieszkodliwie, struś zaczą ł biec lekkim truchtem, tylko w programie nie powinien biegać . Jak się okazał o, struś planował tę ucieczkę od 5 lat.

Kiedy struś nabierał nierealistycznej prę dkoś ci, a dwó ch treneró w bezradnie biegł o za nim w oddali, zdał em sobie sprawę , ż e sytuacja wymknę ł a się spod kontroli. Ich twarze wyglą dał y na niepewne.

Podczas gdy struś pę dził w linii prostej, wszystko był o mniej wię cej takie straszne, ale kiedy na peł nych obrotach objechał zakrę t i znikną ł za zaroś lami, jakoś poczuł em napię cie. Po chwili z drugiej strony wyskoczył pusty struś . Sekundę pó ź niej wyskoczył kolejny z Dashą . Tylko Dasha nie jechał już jak kowboj, ale jak pikador na rodeo. Struś nadal osią gał nominalne 70 km na godzinę . Dwó ch treneró w rzucił o się do cię cia. A Dasha ma histeryczny ś miech. Kiedy struś został przechwycony, dł ugo nie mogliś my przestać się ś miać . Trener bę dzie miał teraz wyraź nie problem z siwymi wł osami. Tymczasem inna dziewczyna jechał a na drugim strusiu, okazuje się , ż e zgodnie z programem struś musiał powoli krą ż yć z trenerem po okrę gu i zatrzymywać się na zdję cia. Na szczę ś cie dostaliś my wyż szy program z niezapomnianymi wraż eniami.

Nastę pnie mieliś my pokaz niedź wiedzi.


Podczas gdy niedź wiedzie pokazywał y swoje sztuczki, Pan Sł oń zapukał Dashy trą bą w plecy. Jego wł aś cicielka wrzucił a ogó rki do Dashy, aby leczył a sł onia. Podczas gdy my cieszyliś my się sł oniem, trener zaproponował kolejną sztuczkę . Przejedź my się na sł oniu po koncercie, kosztuje 3.000 (23 USD) za dwoje w stał ej cenie. Jakoś zaczę liś my marzną ć , nie jestem pewien, bo już raz jeź dziliś my na ł yż wach w Tae. Ale potem zł oż ył bardziej interesują cą ofertę , potrzebował by wolontariusza z publicznoś ci do pokazu, a Dasha cał kiem nadaje się do tej roli, a w zamian bę dziemy jeź dzić poza kolejnoś cią na jego sł oniu. Nie był o moż liwoś ci odmowy. W programie sł oń robił ró ż ne sztuczki, a potem woł a Dashę .

Sł oń podnosi Dashę trą bą , wspina się na mał e podium, na któ rym mieszczą się tylko cztery ł apy, i zaczyna krę cić się w kó ł ko. Podekscytowanie wcią ż był o takie samo. Publicznoś ć był a nie mniej zachwycona, bo wycią gnę li swoich ulubionych Ukraiń có w, nie mniej egzotycznych niż sł oń!

Po koncercie czekał a na nas jazda na ł yż wach, a potem naturalnie egzotyczny lunch. Wszystkie dania był y narodowe i podawane bardzo efektownie. Jednym z dań był o mię so strusia, prawdopodobnie niedawno był za coś winny. Był o duż o smakoł ykó w i butelka lokalnego wina. Ale jakoś zbliż yli ją do mnie iz jakiegoś powodu natknę liś my się na niepiją cych Chiń czykó w. Rosjanin wyją ł rum, ale jego rum okazał się trochę sł abszy niż wino, ale wino był o bardzo bogate i gdzieś pł ynę liś my. Wszystko jest takie pię kne za oknami, kilka kieliszkó w wina zaczyna trochę puszczać . Silny ...

Wyspa mał p

Mał py już na nas czekał y. To był o bardzo urocze i zabawne, dopó ki ten sam Rosjanin nie został ugryziony przez mał pę do krwi na szyi. Ale odką d dowiedzieliś my się o tym pod koniec, nie napinaliś my się i szaleliś my razem z mał pami na parkowych ś cież kach. Przed nami pokaz psó w i mał p.

Pokaz był fajny, jedna mał pa podniosł a nawet drą ż ek o 200 kg, przynajmniej tak był o na pasku.

Ale najciekawszym zaję ciem po wystawie był a moż liwoś ć wygrania iPhone'a Sem! » na wyś cigach psó w. W tej chwili najnowszy iPhone 6s))) Zakł ad kosztował.3000 (1.4 USD) za jeden, ale nawet wtedy Dasha się zatrzymał . Nasz przewodnik podszedł do nas i dał Dashie ulotkę z darmowym zakł adem. Dasha dziś perł a jak nigdy dotą d, strusie, sł onie i wyś cigi konne. Dasha postawił na numer dwa, a ja na numer cztery. Wtedy zdaliś my sobie sprawę , ż e mogliś my najpierw zbadać psy. Moja miał a najkró tsze ł apy, dla mnie to był a poraż ka. Każ dy pies miał jadą cą mał pę . Jednak poraż ka dotyczył a ró wnież Daszy, ponieważ wygrał a numer 3. W sumie był o ich osiem.


Po wyś cigach był o jeszcze trochę wolnego czasu na spacer po wyspie.

Postanowił em kupić dla siebie markową wietnamską kawę mroż oną , ale rozgrzali mnie i bardzo przekonują co powiedzieli, ż e na wyspie nie ma dobrego lodu. Wyspę pilnowali mę ż czyź ni w mundurach, uzbrojeni w procy i wiatró wki, by ratować przed mał pami latarnie i inne mienie. Jednak turysta, któ ry wspią ł się tam, gdzie nie był o to konieczne, ró wnież wyszedł z procy.

Nastę pnie zabrano nas z powrotem wzdł uż egzotycznego morza wzdł uż innych wysp. Wszystkie nieprzespane noce spę dzano w autobusach. Ś pią cy wysiadł z autobusu, a potem tylko salon masaż u. Zaraz wysiadł em z autobusu na masaż i upadł em.

Wycieczka na wyspy pó ł nocne był a po prostu oszał amiają ca i kosztował a 22 USD za osobę . Jednak w Nha Trang wszystko był o bardzo fajne i wszystkie wycieczki ró wnież był y ś wietne, ale nadszedł czas, aby poż egnać się z miastem.

Potrzebowaliś my tylko jednego dnia, aby ukoń czyć peł ny program odwiedzają c Yang Bay Park, ale czeka na nas pó ł nocny i ś rodkowy Wietnam. Nie mieliś my czasu zjeś ć przed autobusem, wię c zamó wiliś my pizzę w restauracji i zabraliś my ją ze sobą bezpoś rednio do autobusu. Ponieważ autobus był pantoflem, musieliś my pokryć polanę na podł odze i zjeś ć posił ek w pozycji pó ł leż ą cej. To był o cał kiem romantyczne. Jechaliś my trasą Nha Trang-Hoi An (19:00 - 07:30). W mię dzyczasie pierwsze odnogi cyklonu dotarł y do ​ ​ Nha Trang i zgodnie z prognozą w oś rodku nie bę dzie już sł onecznych dni.

W mię dzyczasie pierwsza poł owa naszych wietnamskich przygó d dobiegł a koń ca, nie bę dzie takiego relaksu i leniwego freebie.

Droga do Hoi An

Nasz nocny autobus, jak zawsze, po prostu gdzieś poleciał . A za oknami padał deszcz. Zrozumieliś my, ż e już cał kowicie opuszczamy poł udnie i teraz musieliś my mentalnie przestawić się na zupeł nie inny format wycieczki.


Teraz bę dzie bardzo aktywna i niezbyt ciepł a. Jeś li sezon jest na poł udniu Wietnamu, to na pó ł nocy sytuacja jest zupeł nie odwrotna. Obok mnie Wietnamczyk pró bował poł oż yć się do ł ó ż ka na podł odze. Ponieważ nie potrzebował em Wietnamczykó w, zaproponował em mu w ł agodnej formie poł oż yć się w innym miejscu, ponieważ podł oga jest dł uga, nie trzeba tego robić obok mnie w zł ym miejscu. Był to drugi kierowca autobusu, któ ry znał tylko jedno zdanie po angielsku „Nie budź mnie, jestem drugim kierowcą i muszę się przespać! ” » Wtedy ten drugi kierowca zaczą ł chrapać tak, ż e na koniec każ dego chrapania też chrapał dodatkowo. Tej nocy nauczył się nowego wyraż enia po angielsku – nie chrapać . W ś rodku nocy był postó j na okoł o trzydzieś ci minut, kiedy się obudził em stwierdził em, ż e nie ma ulewy, ale wiatr wył tak zł owrogo, ż e pojawił a się gę sia skó rka. Postanowił em zejś ć na brzeg ciemną ś cież ką wzdł uż ciemnego lasu.

Ale wydawał o się , ż e nic się nie stał o, ale tak się stał o, kiedy natkną ł em się na psy. Po tym postanowił em nie oddalać się daleko od autobusu. Wyglą da na to, ż e przez cał ą drogę autobus się zatrzymywał i był ł adowany lub rozł adowywany jakimś nielegalnym towarem. Wydawał o mi się , ż e tak, bo ł adowarki jakoś się napinał y, kiedy wychodził em z ciekawoś cią zobaczyć , co jest ł adowane. Na miejsce dotarliś my wcześ nie rano.

Hoi An

Po wył adowaniu z autobusu odwiedziliś my najbliż szy hotel. Po zapoznaniu się z ceną hotelu zdecydowaliś my, ż e hotel w ogó le nie jest dla nas obowią zkowy. Potem poprosiliś my w recepcji o pozostawienie rzeczy i to wszystko. Kiedy jedliś my ś niadanie w pobliskiej kawiarni, zauważ yliś my, ż e w pobliż u siedzi Doc Emed Brown, któ ry przybył dopiero w 2015 roku i najwyraź niej podró ż ował od kilku miesię cy.

Ś wią tynie bardzo mi się podobał y, zwykle nie jestem koneserem ż adnej architektury, ale tutaj smoki, wirują ce dachy, ogrody z mostami nad basenami i fontannami robią naprawdę wraż enie.

Odwiedziliś my też czyjeś mają tki, a Dasha odwiedził a muzeum porcelany. Ponieważ pogodę okresowo zastę pował kró tki deszcz, to za nas decydował a godzina posił ku. Po drugiej stronie miasta znajduje się znakomita instytucja – to duż y zadaszony teren z wieloma sklepami, w któ rych kucharze przygotowują wszystkie moż liwe rodzaje wietnamskich pierogó w i innych egzotyki. Menu to tablety oprawione w drewnianą ramkę , co jest doś ć nietypowe.


Na począ tku po prostu bł ą dziliś my i cieszyliś my oko ró ż norodnoś cią dań , potem przyniesiono nam herbatę na tacy, po wypiciu herbaty zorientowaliś my się , ż e herbaty w ogó le nam nie przyniesiono, ale oczywiś cie był o to dla pobliska wycieczka, jedna Chinka po prostu miał a wyraz zdziwienia na twarzy i niezrozumienia tego, co się dzieje. Ponieważ wycieczka w tym miejscu kosztował a 40 dolaró w za sztukę , nie zdecydowaliś my się do niej doł ą czyć , w ogó le nie rozumiem, jak w tym kraju moż na za coś zapł acić takie pienią dze. Decydują c się na dietę wybraliś my oczywiś cie te najciekawsze – ró ż ne rodzaje pierogó w. Z naszymi pierogami niewiele jest podobnych, ale danie jest nie mniej smaczne i bardzo nietypowe.

A ś wież y pomarań czowo-marakuja, jak gdyby ś wież y, podkreś lał cał e wyrafinowanie. Kiedy to danie został o nam przyniesione, pierwsze pytanie brzmiał o jak to zjeś ć i co dokł adnie, ale kelnerka uratował a nas przed trudną sytuacją - potem rozł ó ż i zjedz w ś rodku, ł atwo się oderwać , ale jest to cał kowicie moż liwe.

Swoją drogą , czy wspomniał em już , ż e prawie wszyscy w Wietnamie jedliś my pał eczkami wielokrotnego uż ytku, któ re zawsze w garś ci stał y na stoł ach? W koń cu nawet zjedzenie miski ryż u pał eczkami nie był o niczym wielkim. Czyli po Wietnamie moż emy nie tylko jeś ć pał eczkami dowolne danie, ale też umieję tnie zabezpieczyć się przed jakimkolwiek niebezpieczeń stwem, wystarczy mieć w kieszeni dwie pał eczki wielokrotnego uż ytku. Jeś li wcześ niej, kiedy idziesz do sushi w Kijowie, czasami twoje rę ce mę czą się od wł adania pał eczkami, ale teraz palce nigdy nie zapomną . Zjedliś my i przestał o padać . Kontynuowaliś my naszą przypadkową wę dró wkę po mieś cie. To miasto, o ile rozumieliś my, jest kulturalnym centrum Wietnamu, tak jak Lwó w jest dla nas. Wszystko jest bardzo przytulne i jakoś romantyczne. Zajrzeliś my też do ciekawego long fast foodu dla miejscowych, tylko po to, by popatrzeć , ale kiedy zobaczyli w nim turystó w, wszyscy sprzedawcy oż ywili się i rzucili się na nas jako przynę tę.

Od razu dostał em sajgonki do testó w, ktoś mi coś intensywnie powiedział i ktoś zgodził się , ż e powinniś my tu wró cić . Ledwo uciekliś my) Wprawdzie przez pierwsze trzy godziny widzieliś my prawie wszystko, ale na wieczó r musieliś my poczekać .


Po prostu szliś my. Najpewniejszym sposobem na zabicie czasu jest pó jś cie na godzinny masaż . Ale z jakiegoś powodu ceny w Hai'an zaczę ł y się od ś rednio 4.000 wobec 1.000, jak w Ho Chi Minh City. Ale ponieważ był o niewielu turystó w, któ rzy chcieli jechać w takim mrozie, masaż yś ci targowali się do koń ca. W koń cu za dwoje zapł aciliś my okoł o 2.000 (12 USD) i tak w poró wnaniu z Kijowem cena jest ś mieszna. Tymczasem wszystko stawał o się coraz zimniejsze. Zamiast wczorajszych 35, był o już maksymalnie 15 i bryza. Ta ró ż nica był a bardzo zauważ alna. Masaż yś ci rozgrzali nam rę ce na plecach))) Ale i tak masaż jest dobry. Wyszliś my z salonu, na ulicach był o już ciemno.

Miasto bardzo się zmienił o, wszystko ś wieci, wszę dzie ma się wraż enie, ż e jakieś wakacje. Miejscowi, któ rzy w cią gu dnia sprzedawali ró ż ne pamią tki, teraz przekwalifikowali się – oferują c ś wiece w pudeł kach na ł odzie. Po nocnej rzece od czasu do czasu pł ywał y ś wietliste ł odzie. Wszę dzie ludzie robili zdję cia i wokó ł był a jakaś aktywnoś ć . Biegną c cienką kł odą pod ką tem, zachowują c ró wnowagę , Dasha uderzył a w gong, za któ ry wygrał a nagrodę , kosztował o to 5000 (0.25 USD). Wiele chiń skich lampionó w spł onę ł o wzdł uż ulic i został o natychmiast sprzedanych jako pamią tki. To był o tak, jakbyś my byli w jakimś innym mieś cie, jakby miasto spał o cał y dzień , abyś my wieczorem mogli rozpoczą ć nasze ś wię towanie. Z Hoi An kojarzy się jedno sł owo - romans.

Kiedy nadszedł już czas powrotu do hotelu na transfer, po raz kolejny postanowiliś my przejś ć się do centrum i cieszyć pię knem wieczornych ś wiateł odbijają cych się w ciemnej rzece.

Nastę pnie musieliś my przenieś ć się do Danang, zamó wiliś my transfer na starym mieś cie za 5 USD od osoby, wszyscy pró bowali z nami wyjaś nić , w któ rym pokoju się zatrzymaliś my, i nie mogli zrozumieć , jak się nie zatrzymaliś my. Wyjeż dż ają c z Hoi An peł ni mił oś ci i radoś ci pojechaliś my dalej. Miasto jest bombą !

Dane

Nie mieliś my też niczego zarezerwowanego w Da Nang, ponieważ nie wiedzieliś my dokł adnie, doką d przybę dzie przelew. Po 40 minutach wjechaliś my do Da Nang i za oknem zauważ yliś my nierealistyczne rozmiary metropolii. Z jakiegoś powodu byliś my pewni, ż e bę dzie to osada typu miejskiego, w któ rej bez problemu moglibyś my się przenieś ć w dowolne miejsce. Ale w metropolii moż esz od razu znaleź ć hotel i wprowadzić się , wcią ż musisz podszkolić swoje umieję tnoś ci.

„Gdzie zostaniesz wysadzony? - zapytał kierowca.


"Tak, prawdopodobnie gdzieś w ś rodku" powiedział em niepewnie. Chiń czycy jechali z nami i powiedzieli, ż e najlepiej bę dzie wysią ś ć w pobliż u smoczego mostu.

Có ż , oczywiś cie, gdzie indziej mogą nas wylą dować Chiń czycy, jeś li nie w pobliż u smoka))) A most naprawdę okazał się być w formie smoka)

Kiedy podjechaliś my za okno, padał a ulewa, cyklon już cał kowicie pokrył pó ł noc Wietnamu. Chiń czycy powiedzieli nam, ż e pł aszcze przeciwdeszczowe moż na już zał oż yć , odką d przyjechaliś my. Z pewnym siebie spojrzeniem wyszliś my bez pł aszczy przeciwdeszczowych i pobiegliś my, chowają c się w deszczu. Wł aś nie wtedy pojawił się hotel. Dasha usiadł a w recepcji, a ja poszedł em zobaczyć wię cej hoteli w okolicy, aby poró wnać ceny. Ale poza pobliskim hotelem za 63 USD, w okolicy nie był o nic. No dobrze, 18 dolaró w za noc nie wyglą da teraz ź le. Wspią wszy się pod koł drę , postanowiliś my zjeś ć nishtyachkov. Upuszczają c czę ś ć ciastka na podł ogę , zauważ ył em, jak banda mró wek zniką d natychmiast zaczę ł a jeś ć . Ogó lnie rzecz biorą c, to, co spada na podł ogę w tym hotelu, nie jest zwracane.

Ranek był pochmurny, ale bez deszczu. Chociaż moż emy powiedzieć , ż e pogoda nam sprzyja, to pada albo w nocy, albo kiedy jemy lub jedziemy.

W Da Nang jest jedna znaczą ca atrakcja, ale co za jaskinia w marmurowych gó rach. Tam poszliś my. To prawda, ż e ​ ​ odprawa online na samolot pokazał a, ż e ​ ​ wydawał oby się , ż e czas wejś cia na pokł ad nastą pi na 7 godzin przed odlotem, ale to jakiś nonsens. W każ dym razie pozostaje mieć nadzieję , ż e to bzdura. Jaskinie od razu nam się spodobał y, to taka rozrywka na 4 h. I nie jest to coś mał ego, ale peł noprawne jaskinie, w któ rych trzeba wspinać się w wą skich otworach i odwiedzać ś wią tynie w ś rodku.


I każ dy nastę pny jest ciekawszy od poprzedniego. Na samym począ tku był a mapa, ale jest tak abstrakcyjna, ż e ​ ​ udał o nam się zgubić w przejś ciach mię dzy jaskiniami i gó rskimi szczytami, na któ re mogliś my się wspinać . Pokazują c miejscowym zdję cia mostu, do któ rego musimy się dostać , po prostu wzruszyli ramionami. Wydaje się , ż e nawet miejscowi nie byli wszę dzie w tym ogromnym kompleksie. Jedna z jaskiń został a wykonana w formie zejś cia do piekł a.

Im niż ej się wspinasz, tym wię cej ró ż nych demonó w i okropnoś ci napotykasz. A szczyt jednej gó ry, przeciwnie, został oznaczony jako droga do raju. Co wię cej, odwiedziliś my nawet kilka pozornie zapomnianych jaskiń bez oś wietlenia, któ re cudem znaleź liś my za jedną ze ś wią tyń .

Wokó ł kompleksu pojawił y się tabliczki z napisem „Bezpł atna toaleta”. Na samej toalecie był też duż y znak. Ale przy wyjś ciu natychmiast pojawił a się angloję zyczna Wietnamka i zaczę ł a wył udzać pienią dze. Zapytał em ją "Czy mó gł byś przeczytać ten znak, proszę? " ' wskazują c na znak. Pró bował a się z czegoś wydostać , podobno pracuje w tym kompleksie. Na co jeszcze raz grzecznie poprosił em ją , by przeczytał a na gł os napis, za drugim razem w koń cu wszystkie pytania zniknę ł y.

Chcę zauważ yć , ż e mieszkań cy ś rodkowego Wietnamu ró ż nili się od poł udnia zwię kszoną chciwoś cią , któ ra od czasu do czasu trochę ich wyprowadzał a.

Kiedy pró bujesz coś kupić , twoje pytanie o cenę nie jest sł yszane wprost i wyzywają co zaczynasz z wielkim trudem, abyś szukał najlepszej butelki wody wś ró d tych, któ re leż ą przed tobą . Co wię cej, gdy byliś my bardzo spragnieni, a spektakl, któ ry trwał z poszukiwaniem najlepszej butelki, przecią gał się już przez minutę , a potem raczono nam podać cenę z dopł atą czterokrotną lub dwukrotną cena, po któ rej jest tu wszę dzie sprzedawana, Dasha stracił a nerwy...To, co wydarzył o się tego dnia w Da Nang, pozostał o w Da Nang. Ale jedno wiemy na pewno, ż e kobieta raczej nie bę dzie chciał a wró cić do branż y turystycznej.

Ciekawe, ż e w kompleksie w jednym miejscu znajdował a się winda, któ ra kosztował a nieuzasadnioną cenę i pozwalał a zaoszczę dzić nawet 5 minut wspinaczki na tle czterech godzin wspinaczki. Myś lę , ż e winda na rysunku został a zaplanowana trochę bardziej.


Specjalnym koneserom w pobliż u parku sprzedawane są marmurowe posą gi w przedziale cenowym siedmiu tysię cy dolaró w. W oddali zobaczyliś my numer naszego autobusu, któ ry kursował stosunkowo rzadko. Ś cigaliś my się i jechaliś my duż ą autostradą , aby konduktor celowo trzymał kierowcę . Ale wlatują c do autobusu, okazał o się , ż e jedzie w zł ym kierunku. Och, tak bardzo się starali. Do wyjazdu mieliś my jeszcze siedem godzin, a w mieś cie nie był o nic specjalnego. Znajdują c na mapie wię ksze jezioro, skierowaliś my się w jego stronę . W każ dym razie mogliś my tylko mieć nadzieję , ż e autobus do niego dojedzie. Do naszych rozmó w wł ą czył a się mł oda Wietnamka, mó wią c, ż e ró wnież uczył a się francuskiego po tym, jak usł yszał a, jak mó wimy po francusku. Był a bardzo zaskoczona, ż e ​ ​ rozmawialiś my trochę inaczej - po rosyjsku)))) Dziwne, ale autobus naprawdę przyjechał dokł adnie nad jezioro, na któ re chcieliś my.

W mieś cie dział o się coś niezwykł ego, w pobliż u wielu sklepó w w beczkach ludzie palili papier, wycią gali go ze swoich sklepó w. W wielu miejscach na asfalt wylano sł odycze, a na ulicach ustawiono stoł y na przyjacielskie biesiady. Wkró tce wszyscy i wszę dzie jedli coś przy stoł ach, a czę sto byliś my zapraszani do przył ą czenia się , wydawał o się , ż e są jakieś wakacje. Po przeką sce w lokalnej kawiarni postanowiliś my wybrać się na zadaszony targ. Ostry zapach, któ ry nas wyró ż niał , nie utrzymywał się dł ugo, a ten sam obraz był na rynkach innych miast.

Po spacerze wzdł uż jeziora Dasha zarobił a 5000 (2.1 USD). To koniec! Ponieważ strach po zatruciu trochę opadł , a ulicznego jedzenia na ulicach był o duż o, postanowiliś my spró bować cał ej oferty miasta w ogó le. A na koniec wypili też witaminę „plus” Smak dzieciń stwa. Wró ciliś my do hotelu po rzeczy, taksó wkarz od razu tam podjechał , poszedł za nami do hotelu i zabrał nas na lotnisko.

A po drodze zdał em sobie sprawę , ż e nie dzwoniliś my do ż adnego taksó wkarza. Oto usł uga! W wietnamskim samolocie wszystko był o tak rozluź nione, ż e nawet steward, oparty o ś cianę , wstał i zjadł jakieś burrito. A kiedy trzeba był o zapią ć pasy do startu, ż uł to siedzą c. Za godzinę czeka nas coś zupeł nie nowego i innego – Wietnam Pó ł nocny.

Droga do Sapa

Samolot opó ź nił odlot o godzinę , w rezultacie do Hanoi dotarliś my okoł o godziny 00:00. Za oknem pogoda był a niesprzyjają ca. Ale uczucie okazał o się cieplejsze niż sobie wyobraż aliś my. Musieliś my wymyś lić , jak spę dzić tak noc i wyjechać wcześ nie rano autobusem mię dzymiastowym do Sapa. Taksó wka nie jest opł acalna lub nie, a oto autobus wahadł owy. Siedzieliś my w autobusie wahadł owym przez 40 minut i nawet się nie ruszaliś my.


Kierowca obiecywał , ż e za 15 minut pojedziemy, jak się pó ź niej dowiedzieliś my, to taki styl Hanoi wszystkich kierowcó w. W rezultacie wspó ł pracowaliś my z chł opakami z promu i wyjechaliś my taksó wką za tę samą cenę . Jechaliś my trochę nierealnie do centrum, miasto okazał o się ogromne. Po dotarciu do centrum za 4.000 (18 dolaró w za każ dego), zameldowaliś my się w hotelu, któ ry był zarezerwowany od rana. Zostaliś my przyję ci z radoś cią w hotelu i obiecaliś my zorganizować dla nas rano bilety do Sapy, ale jednocześ nie podali cenę na okoł o 20 USD od osoby. Rano kierownik powiedział , ż e bilety bę dą tań sze, tylko 16 dolaró w za osobę . Wczesnym rankiem z hotelu odebrał a nas taksó wka i przywieziono do ś pią cego basa. Szczerze mó wią c, był em już uczulony na basy pantoflowe. Ale w Sapa na pantofelku to naprawdę wygodne rozwią zanie.

Autobus wyjeż dż ał z miasta na ponad godzinę , wjeż dż ają c we wszystkie zakamarki, a w niektó rych ł atwo był o stać , był o to bardzo denerwują ce, bo czas na pó ł nocy napierał na nas krytycznie, ale jak powiedział em, to to styl Wietnamu Pó ł nocnego! Jakaś turystka zaż artował a, ż e ​ ​ sł yszał a wieś ci o ś niegu w Sapa, wcią ż pamię tamy, jak tak niezrę cznie się ś mialiś my...Jechaliś my, jechaliś my i jechaliś my znowu, ta droga wydawał a się wieczna, ale znowu, momentami lał a ulewa za oknem, wię c w każ dym razie nie wychodzilibyś my duż o w tym czasie. Swoją drogą , znowu, doś ć dziwnie, ale do tej pory deszcz spotykaliś my albo w nocy, albo w drodze, albo kiedy jemy. Szczerze mó wią c, miał em szczę ś cie wł aś nie pod tym wzglę dem. W pewnym momencie autobus zjechał z autostrady i pojechał w kierunku gó r Sapa. I poszedł prosto w gó ry, do chmur, ale ich nie opuś cił.

W pewnym momencie co prawda miejscami na dachach zaczą ł pojawiać się ś nieg, ale po pó ł godzinnej jeź dzie, gdy na ulice wyszł y bał wany, a na drzewach sople lodu, zaczę ł o się takie dziwne uczucie. Z jednej strony ty, siedzą c w lekkich letnio-jesiennych ubraniach, cał ym umysł em rozumiesz gł ę bię tył ka, w któ ry uderzył eś , a z drugiej strony mó zg nie chce uwierzyć twoim oczom, wydaje się , ż e wcią ż jest tak ciepł o . Autobus otworzył drzwi, a ja był am peł na nadziei, ż e to tylko ś nieg, któ ry nie roztopił się w cieple i wysiadł z autobusu, a wszystkie nadzieje rozwiał y się .

To nie był y tylko tryndety, to nawet nie sł owa opisują ce te emocje grozy i bukiet uczuć , któ remu towarzyszył przeszywają cy chł ó d w każ dej komó rce ciał a, a zwł aszcza w letnich sandał ach. Po prostu nie wiedzieliś my, co robić , ale trzeba był o coś postanowić . Jeś li problem da się jakoś rozwią zać za pomocą rzeczy, to rozmiary moich butó w w cał ym Wietnamie po prostu nie istnieją.


Najzdrowszym pomysł em był począ tkowo powró t tym samym autobusem, na drugim miejscu pomysł , ż eby najpierw zjeś ć , a potem wyjechać za dwie godziny. Ale po surowoś ci drogi nie chciał em jechać autobusem przez kolejne 7 godzin. Poszliś my zjeś ć , w drogiej kawiarni był prawdziwy kominek. Wielu Wietnamczykó w wyglą dał o na szalonych, przynajmniej dlatego, ż e widzieli ś nieg po raz trzeci w ż yciu. „Sapa to miasto, w któ rym ś rednio przypada jeden deszczowy dzień w miesią cu” Kto do cholery napisał ten artykuł?? ? Czy był nawet w Sapa? Wietnamka w kawiarni zapewnił a nas, ż e teraz jest jeszcze normalnie, ale wczoraj i przedwczoraj…. To już czwarty dzień nieprzeniknionej mgł y i ś niegu z deszczem, teraz jest plus sześ ć , w nocy był o zero, tej nocy bę dzie dwa stopnie, jutro Google obiecuje czyste i plus 16. Jedliś my, trochę się rozgrzaliś my, nogi w nogach skarpetki, skarpetki w torebkach i sandał y. Wyszliś my na ulicę i wydawał o się , ż e jest tam jeszcze zimniej, widocznoś ć był a generalnie zerowa, a drobny lodowaty deszcz padał.

Ale nikt nie przyjechał po wietnamsku, prawdopodobnie kierowca postanowił poczekać.40 minut przed wyjazdem. Nieł atwo był o wró cić na gó rę , ponieważ strumień zimnej wody zalał mi z niej nogi. Taksó wkarz został zł apany w poł owie drogi, ale moim zdaniem był o tak samo.

Był nocny autobus. Ale nic się zasadniczo nie zmienił o dla naszej trasy wyjazdu w nocy lub rano. W koń cu postanowiliś my spę dzić noc. Zaczę liś my szukać hotelu. Znaleziony, wytargowany do tego stopnia, ż e ​ ​ wł aś ciciel zabrał nas za rę kę do tań szego hotelu. Gł ó wnym pytaniem był o, czy jest ogrzewanie? Oczywiś cie nie! Tu nie jest tak zimno. Ale kierownik, wygrzewają c się przy misie z wę glami, obiecał , ż e w pokoju bę dzie ł ó ż ko elektryczne. Elektro co? Wysł ał em Dashę , ż eby sprawdził a, co to jest, Dasha wró cił a i powiedział a, ż e ​ ​ tak, pod prześ cieradł em jest cienka podkł adka grzewcza, któ ra podł ą cza się do gniazdka i zaczyna się grzać . Ok, wł ą cz podkł adkę grzewczą i idź jeś ć.

Potem plan był taki, rano przyjrzymy się , jak obietnice Google o pogodzie na +16 i sł oń cu się speł nią i zdecydujemy, czy od razu wyjeż dż amy, czy nie. Obudziliś my się rano, na ulicy był o plus 16 i sł oń ce, bez mgł y.

Zwiedzanie wiosek

Istnieł o wiele opcji wycieczek, wybraliś my jedną z nich za 17 USD za osobę i od razu zarezerwowaliś my autobus do Hanoi w hotelu, wię c mieliś my wycieczkę zwią zaną z autobusem i byliś my spokojni, ż e autobus nie praca bez nas wyjeż dż a, potem zdaliś my sobie sprawę , ż e cena autobusu hotelowego w Hanoi bardzo nas zł amał a, pó ł tora raza. Ponieważ Wietnamczycy, pró bują c zerwać nić w porzą dku, zawahali się , hotel natychmiast zgarną ł cał y kontyngent ś rodkowo-pó ł nocny, o tym powiem pó ź niej, historia tego hotelu bę dzie teraz w mojej czoł owej walce z malomalem. przez dł ugi czas. W mię dzyczasie wybraliś my się na wycieczkę.


Jak wspomniano wcześ niej, wszystkie sterowniki na pó ł nocy przestrzegają kodu „Zatrzymaj się gdzieś na wą tek na pó ł godziny, aby szturchać ”, ten sterownik nie był wyją tkiem.

Na jednym dziedziń cu staliś my przez niesamowitą iloś ć czasu, prawdopodobnie dzię ki temu, ż e kierowcę zalał y ciepł e wspomnienia. Wzdł uż nas nieustannie jeź dził y rowery z drzewami. Teraz chyba wydaje się , ż e jest w tym coś zaskakują cego, ale nie zdziwił o nas to, ż e rower wió zł duż ą kanapę po stoją cej. Ale sofa został a wtedy pokonana przez duż e lustro mię dzy kierowcą a pasaż erem. Jak to był o dla pasaż era, któ ry podchodził i przyglą dał się sobie przez cał ą drogę , chociaż lustro był o trochę za blisko poziomu oczu, ale to był o bardzo zabawne.

Tak, jest coś w rodzaju lustra na tle dwó ch turystó w z plecakami każ dy, siedzą cych za kierowcą mał ego roweru, któ ry pę dzi, dogania autobus, jeden turysta trochę wisi na rowerze i cał a przygoda toczy się na peł nych obrotach, a nawet z nami spieszą cymi się na lotnisko. Ale do tego roweru wró cimy pó ź niej, na razie siedzimy z kierowcą i obserwujemy przejeż dż ają ce drzewa. W mię dzyczasie kierowcy skoń czył y się wspomnienia i jechał dalej. Na jednym z przystankó w usiadł z nami nasz przewodnik - lokalny mieszkaniec, któ ry doskonale mó wi po angielsku. Dziewczyna był a cał kowicie pozytywna, a kiedy zobaczył a, ż e ​ ​ jestem w sandał ach, bardzo się przestraszył am, ż e postradał am zmysł y.

„Tam bę dzie bardzo ś lisko! Nie potrzebujesz sandał ó w! »

„To jest mó j styl! Odpowiedział em z dumą ! Wszyscy ś miali się serdecznie. Có ż , oczywiś cie siedzą c w sportowych tenisó wkach moż na się ś miać . Tymczasem autobus jechał do takich gó rskich pię knoś ci, ż e od razu zapomniał am o wczorajszym ś niegu.

Sapa to jedno z najlepszych miejsc w Wetnam, jest tak pię kne, ż e nawet nie wiem jak. "Moż emy się tu zatrzymać ? » zapytał a dziewczyna. Tak, nie był o potrzeby pytać .


Te przypominają ce schodki zalane pola ryż owe, na nizinach gó r, te strumienie i mosty w oddali. A to nie był nawet sezon. Gdzie jest pię kniej? Nastę pnie rozpoczę liś my wę dró wkę w dó ł do wiosek. Szukał am w internecie zdję ć z sezonu, kiedy pola są gę sto zielone, chcę powiedzieć , ż e w obu przypadkach jest urok. Po drodze spotkaliś my odpoczywają cego dzika, któ ry chrzą kną ł leniwie. Opró cz naszego przewodnika stale towarzyszył a nam cał a delegacja jej przyjació ł . Wzdł uż pł yną cych strumieni znajdował y się drewniane mechanizmy, któ re pod naporem wody rozdrabniał y rodzaj zboż a. Zwiedzanie wiosek był o w jakiś sposó b tak szczere i pozytywne, ż e mimowolnie zaczyna się kochać wszystkich Wietnamczykó w. Po spacerze zjedliś my lunch.

Podczas obiadu wszyscy turyś ci dobrze się poznali.

Z naszym 17-dniowym programem podró ż y do Wietnamu byliś my tylko sł abymi. Niektó re z tras był y tak rozległ e i zawił e, ż e był to dla nas po prostu jakiś leniwy odpoczynek. Pewien Brytyjczyk ma wraż enie, ż e po prostu postanowił latać samolotami. Niektó rzy zaczę li w Nowej Zelandii. A jeden facet wypił nawet tabletkę na malarię na każ dego straż aka. Pewna kobieta z Izraela był a bardzo zaskoczona, ż e ​ ​ Ukraina i Rosja to ró ż ne kraje, zawsze myś lał a, ż e ​ ​ to jest jeden kraj, oto jak był a w Moskwie podczas wielkiego poż aru… Aby rozmowa trwał a, wyjaś nił em tylko, czy to czy ten sam poż ar, kiedy wszedł Napoleon? Okazuje się , ż e to był inny rodzaj ognia. Posił ek się skoń czył i rozpoczą ł się treshak - pojechaliś my w gó ry. Po deszczach był o ś lisko niż w fabryce wazeliny.

Czasami nie był o się czego trzymać . A sandał y naprawdę bardzo ł atwo się ześ lizgnę ł y. Przyjaciele naszego przewodnika pomogli wszystkim, a zwł aszcza mnie.

Z moją sylwetką i wzrostem wyglą dał em, jakby Lilliputianie zabierali Guliwera na spacer. W niektó rych miejscach droga był a ró wnież bagnista. I wydawał o się , ż e nie wszystko idzie tak ź le, dopó ki nie doszł o do jednego stromego zejś cia o dł ugoś ci dziesię ciu metró w. Kiedy zdał em sobie sprawę , ż e cał kowicie stracił em przyczepnoś ć do podł oż a, pozostał o mi tylko biec do przodu. Po bokach rosł a jakaś ciernista roś lina. Wszyscy asystenci tylko ze wspó ł czuciem obserwowali skazaną na zagł adę , ale wcią ż czystą turystkę , i tylko moja dzielna ż ona z cał ą mocą podskakiwał a w moim kierunku. Wszystko, co się wydarzył o, moż na był o postawić . Moja prę dkoś ć gwał townie spadł a ze ś wiatł a na dź wię k.


Z cał ej sił y zaczą ł em trzymać Dashę , któ ra pod wpł ywem mojego impulsu zaczę ł a pokonywać przeciwną trajektorię iw pewnym momencie wszystko się zatrzymał o, oboje stanę liś my na nogach! Bohaterka! Od razu otrzymał em szacunek cał ej grupy, a jeden facet chwalebnie opowiedział historię o tym, jak jego dziewczyna w podobnej sytuacji wł aś nie uciekł a i wyraził podziw dla tego, jaką mam wspaniał ą ż onę . Jedna dziewczyna z przewodnikó w przyniosł a mi gruby bambusowy kij i powiedział a, ż e ​ ​ powinienem iś ć dalej tylko z kijem. Kij też był wygodny gdyż czuł em w sobie pewien przypł yw sił y Jedi i od czasu do czasu walczył em z rosną cym bambusem. Na kolejnym skraju nastą pił a przerwa i teraz moż na był o znó w nacieszyć się widokami. Był em tak szczę ś liwy, ż e zatrzymaliś my się w Sapa, miał em wraż enie, ż e powiedział em, ż e to najfajniejsze miejsce, jakie widzieliś my w Wietnamie.

Dasha powiedział , ż e powinienem był usł yszeć siebie wczoraj, kiedy zaż ą dał em, aby wsadzili mnie z powrotem do autobusu. W mię dzyczasie zrobili dla mnie konykę , a Dasha serce z trawy.

Dalej nasza ś cież ka wiodł a przez bambusowy las. Tutaj wszystko był o proste, puś ć bambus - popł yniesz w dó ł . To był prawdziwy sprawdzian umieję tnoś ci. Wychodzą c do duż ego wodospadu powiedziano nam, ż e wszystko już za nami i trasa się skoń czył a. Dziewczyny przewodnika natychmiast wystawił y na sprzedaż kupę ś mieci. Niestety nie chciał em im podzię kować , ale tak naprawdę był o 14 dolaró w.

Dasha naprawdę kupił a bransoletkę od 7-letniej dziewczynki, któ ra jej pomogł a. Potem wsiedliś my do naszego autobusu, a przewodnik powiedział , ż e musimy się spieszyć , bo dwó ch turystó w czeka na autobus do Hanoi. Chociaż do czwartej nie mieliś my czasu, nie był o się czym martwić , bo tutaj mieli wszystko pod kontrolą . Po odebraniu swoich rzeczy w hotelu ledwo umył am sandał y z gliny.

Zostaliś my odebrani przez taksó wkę i zabrani do autobusu. Kierowca wyjaś nił , ż e to na nas czeka i dał nam kolejne 10 minut na zakup jedzenia dla siebie. Na stacji był o duż o ulicznego jedzenia. Ponieważ do autobusu musiał em wsiadać boso, w moim przypadku dwó ch kierowcó w pomogł o mi usuną ć glinę z dż insó w. Został bym w Sapa jeszcze jeden dzień , ale był o to ryzykowne, ponieważ do powrotu na poł udnie został o kilka dni, a każ da nieprzewidziana sytuacja moż e wyrzucić z programu najciekawsze rzeczy.

Duż o spaliś my w drodze powrotnej, wię c 7 godzin minę ł o znacznie szybciej. Potem pewnie jechaliś my okoł o 40 minut po Hanoi w nadziei, ż e jakiś autobus przejedzie gdzieś blisko centrum iw czterdziestej minucie zdarzył się cud. Jak mił o mieć przy sobie GPS. Nastę pnie musiał em się wprowadzić .

Znaleź liś my jakiś hotel.


Podczas gdy ja negocjował em z wł aś cicielem o 22:00, aby wysł ać nas do Ha Long wcześ nie rano, Dasha szybko znalazł a ten hotel na tablecie i w ten sposó b zaoszczę dziliś my kilka dolaró w za noc. Przy rezerwacji okazał o się , ż e jest o dolara taniej, uważ ają c na podatki, wł aś ciciel zrobił nam kolejny dolar taniej niż na tablecie. Był a już.23. 00 i nie był o ś ladó w przygody lecz musiał em jeś ć , a tu zaczę ł a się ulewa tak ż e bał em się ż e Wietnam teraz zostanie zmyty z mapy. Wszystkie przyzwoite zakł ady został y zamknię te. I wszę dzie, gdzie otwarcie był jakiś burdel. W jednej kawiarni pojechali windą na czwarte pię tro, ale nawet nie wychodzą c z windy, Dasha nacisnę ł a pierwszą , ponieważ prawie nie karmią się w tym miejscu. Nacisną ł em drugi, bo tam też jest znak restauracji. Tutaj już nacisną ł em przycisk prę dkoś ci na pierwszym pię trze. W pobliż u znajdował a się kolejna kawiarnia, w któ rej wszyscy goś cie nie siedzieli w napię ciu.

Po drodze zatrzymaliś my się w duż ym sklepie z pamią tkami, gdzie toalety był y jak dla kró ló w, no có ż , ceny pamią tek są mniej wię cej takie same. Ale to tyle, dotarliś my do zatoki i oczywiś cie mgł a. Zał adowano nas na statek.

Na począ tku wcią ż myś lał em, jak taki statek moż e tyle kosztować , ale kiedy zobaczył em turystó w na tań szych opcjach, zdał em sobie sprawę , ż e nie wszystko jest takie zł e. Karmili się na statku, jakby obawiali się , ż e nikt się nie przeje. Kiedy zaczę liś my pł ywać po skał ach, stał o się oczywiś cie bardzo pię knie. Nastę pnie wsadzono nas na ł ó dki i przepł ynę liś my jaskinie w skał ach, pł yną c w rejony morza, cał kowicie otoczone gó rami.

Nastę pnie wylą dowaliś my na duż ej wyspie, gdzie poszliś my na spacer po duż ej jaskini ze stalaktytami i stalagmitami.

Szczerze mó wią c, Zatoka Halong jest daleko od szczytu tego, co widzieliś my.

Och, fajnie jest odpoczą ć , siedzieliś my i patrzyliś my, jak chł opaki jeż dż ą na jakichś mini-rolkach, tylko pod każ dą nogą . Trzynasty peł ny dzień naszej podró ż y dobiegał koń ca i wydawał o się , ż e pó ł roku temu polecieliś my do Ho Chi Minh City. Jutro bę dziemy mieli ostatnią zaplanowaną lokalizację i uznamy, ż e plan podró ż y został zrealizowany. Tak wię c rano jedziemy na dworzec autobusowy w Hanoi.

Ninh Binh

IMG_1286.jpg

Do stacji dotarliś my autobusem miejskim, aby dostać się dalej do miasta. Ale na stacji natknę liś my się na prawdziwego kierowcę pó ł nocnego Wietnamu. Najpierw czekaliś my 30 minut na czas odjazdu, potem kolejne 20 minut, aż w koń cu zdecydował , a potem kolejna godzina powoli jeź dziliś my po Hanoi. Od czasu do czasu wyskakiwał z niego jego asystent i szukał osó b, któ re miał y dostarczyć paczki. Szybkoś ć naszego autobusu moż na sobie wyobrazić , gdyby asystent mó gł wyskoczyć w ruchu, a potem wskoczyć z powrotem, nadrabiają c zaległ oś ci.


Najpierw kierownik hotelu zapewnił mnie, ż e wypoż yczę od niego rower, pró bował em przejechać okoł o dziesię ciu metró w, po czym kierownik namó wił mnie, ż ebym wzią ł taksó wkę . Zrobiliś my wł aś nie to, jadą c za 4 dolary do Tamkok. Nawiasem mó wią c, kierownik hotelu bardzo nam pomó gł , umieszczają c na mapie Google liczbę gwiazdek, któ re trzeba odwiedzić . Musimy szybko coś przeką sić i ruszyć w drogę ł odziami. Ponieważ był wieczó r, wszystkie restauracje był y już puste. Ale w tym samym czasie hot dogi był y gotowane przez dł ugi czas, aby na pewno poczujesz restaurację . Po zaopatrzeniu się w zieloną herbatę w koń cu wybraliś my się na dł ugo oczekiwaną wycieczkę ł odzią wzdł uż spokojnej rzeki wzdł uż skał (18 USD za dwie).

IMG_1350.jpg

Ponadto pł ywają tu wył ą cznie ł odzie, trzymają c wiosł a stopami. A oto pię kno Tamkoku, któ rego spodziewaliś my się zobaczyć w Halong. A co najważ niejsze, jesteś my tu sami, nie ma tł umó w turystó w, pię kno jest po prostu niewyraż alne.

Ogarnę ł a nas chę ć szybkiego wyruszenia na pieszą trasę pomię dzy tymi skał ami, gdzie znajduje się lą d. W pewnym momencie zatrzymaliś my się , a kobieta zaproponował a, ż e ​ ​ za dodatkową opł atą bę dzie kontynuować naszą trasę po nieoficjalnej czę ś ci. Wszyscy byliś my za tym, ale nie wyszł o. Nasza woź nica nie liczył a swojej sił y i po kilku minutach byliś my tak obcią ż eni na bagnach, ż e bał em się , ż e nie zdą ż ymy na jutrzejszy samolot. Wiosł owaliś my z cał ych sił , przez pierwsze pię ć minut nie ruszaliś my się nawet o milimetr. Nic dziwnego, ż e oficjalny szlak turystyczny zakoń czył się wcześ niej. Z cał ych sił pokonaliś my bagno, ale wtedy kobieta nie miał a już sił y wiosł ować dalej pod prą d, przepraszają c zawró cił a ł ó dź z powrotem... w bagno... popł ynę liś my ł atwiej, bo mieliś my dobry pocał unek, nabierają c prę dkoś ci i odpychają c się od mostu rę kami, któ re był y po naszej stronie. Rzeka przeszł a z trybu relaksu do jakiejś ekstremalnej, a co najważ niejsze, przygody!

Aby dopeł nić bukiet, Dasha i ja postanowiliś my zamienić się miejscami, jak nie przewró ciliś my się , moim zdaniem, nawet dla przewodnika pozostał o tajemnicą . Wkró tce skoń czył a się nasza pó ł toragodzinna trasa.

IMG_1343.jpg


W Internecie wszę dzie pojawiają się posty, ż e pomimo ceny wycieczki, na koniec należ y dać napiwek wodniakowi. Miał em w kieszeni 1000 (0.6 dolara). Ale potem kobieta zaczę ł a z niezadowoleniem mó wić , ż e to nie wystarczy, jesteś my winni napiwek w wysokoś ci 5000 (2.2 USD). Pró bował em jej przekazać , ż e tak naprawdę nic jej nie jesteś my winni, ale sytuacja tylko się pogorszył a, w koń cu odebrał em pienią dze, tł umaczą c, ż e zmienił em zdanie na temat napiwkó w. Mam nadzieję , ż e po tym zrozumiał a, co to znaczy, ż e nikt nikomu nic nie jest winien. Ale od dziewczyny fotografa, któ ra zrobił a dla nas kilka zdję ć z innej ł odzi, nadal kupowaliś my zdję cia, bo pamię ć jest taka sama. Fotografka pró bował a też powiedzieć , ż e mimo wszystko powinniś my dać naszej wioś larce 5.

Był oby to trochę stresują ce, ale wykonalne. Ale tutaj jest haczyk, z powodu cyklonu, Nha Trang przechodzi teraz cię ż kie czasy. Ale w Ho Chi Minh City 33 i sł oń ce przez wszystkie dni w locie. Generalnie postanowiliś my tego dnia zrzucić z pó ł nocy. Trasa zostanie jeszcze skoń czona do wieczora i podobno od dzisiaj deszcze szybko się nie skoń czą . Po wejś ciu do odprawy online zauważ yliś my problem, nasz lot został przesunię ty o godzinę do przodu o pó ł nocy, a odlot ponownie zapala się o 15:00. Stał o się gł upie, udał o mi się dodzwonić do tych ze Skype'a. tanie wsparcie przewoź nika. Stanę liś my przed niewykonalnym zadaniem przesł ania Wietnamczykom sześ cioznakowego kodu ł aciń skiego. Najprostszym rozwią zaniem jest pisownia, ale nie jest tak ł atwo wymyś lić jednoznaczne angielskie sł owo dla każ dej litery, cał kowicie utknę liś my na literze „Y”. Operator, któ ry nam pomó gł , wyjaś nił : „Wai, czy to jest jak Yankee? ”. Tak, nie wiemy, jak pisze się niektó rych Yankees. I nie znał sł ó w, któ re wybraliś my na literę „Y”.

Wszystko komplikował fakt, ż e opró cz tego listu jest jeszcze 5. Z zewną trz wydawał o się , ż e dwó ch turystó w postanowił o pobawić się sł owami przez telefon. Nie wiem od kiedy, ale jego baza zaakceptował a kod i moż emy teraz przejś ć do sedna. Facet najpierw przekonał nas, ż e lot w ogó le się nie zmienił , a potem doszedł do wniosku, ż e zmienił się o pó ł nocy, ale jednocześ nie chciał nam coś powiedzieć . Powtó rzył em pytanie „Wię c dzisiaj polecimy o 23:55? ” ”i w odpowiedzi otrzymuję coś takiego„ Tak, ale vô ngh? cyk? t? ? i". Pytam ponownie, a na koniec znowu chce coś dodać . Dasha i ja patrzymy na siebie cał kowicie zdezorientowani. Powtarzam zdanie w inny sposó b, on znowu „Tak, ale vô ngh? cyk? t? ? i» Mogliś my tylko mieć nadzieję , ż e vô ngh? cyk? t? ? mam na myś li "Jesteś cie tacy fajni, krzyczę na was! " » Ponieważ w przeciwnym razie ryzykujemy, ż e zobaczymy cyklon w peł nym rozkwicie. Zostawiają c rzeczy w recepcji, ruszyliś my dalej odkrywać uroki okolic Ning Binh.


Trang An

IMG_1381.jpg

Jeszcze wię cej zaczę ł o krzyczeć mię dzy sobą . Ale dlaczego wszyscy Chiń czycy zawsze krzyczą ? Po 20 minutach ł ó dź zawró cił a. Czy to wszystko? Ale nie wszystko jest takie proste, skrę cają c na jakimś rozwidleniu ruszyliś my w kierunku duż ej gó ry. Dasha zauważ ył a druty wzdł uż gó r, okazuje się , ż e był y tam nawet bardzo istotne, ponieważ przed nami był a tak dł uga i krę ta jaskinia, ż e ​ ​ mieli w niej oś wietlenie.

IMG_1372.jpg

Koncentracja Chiń czykó w tutaj po prostu wyszł a poza skalę ))) Przy wyjś ciu z jaskini pomogli wiosł ować tak entuzjastycznie, ż e wkró tce gł ó wna czę ś ć odpł ynę ł a od nas w dal i znowu ta tajemnicza cisza. Po przepł ynię ciu kilku jaskiń , ś wią tyni i kolejnej ciekawej budowli na wodzie dopł ynę liś my do mety. Och, szczerze, mają tu w prowincjach Ninh Binh.

Nastę pnie udaliś my się , tak jak wczoraj, zaimprowizowany w kierunku jakiejś gwiazdy na mapie, orzeź wiają c się zimną zieloną herbatą i sł odkimi dowcipami za dolara, któ rymi cieszyliś my się przez kolejne trzy dni.

IMG_1394.jpg

Musiał am też zmienić skarpetki na suche, a w sklepie z pamią tkami okazał o się , ż e do wygodnych butó w wystarczy skarpetki, torebki i gumki. Ponadto sprzedawczyni wymyś lił a gumki. Do gwiazdki trzeba był o przejś ć wiele kilometró w. Ale tak pewnie szliś my opustoszał ą drogą , jakby przed nami czekał na nas samochó d. I rzeczywiś cie, gdzieś w dziesią tej minucie podró ż y znaleź liś my taksó wkarza, któ ry po prostu siedział i czekał . Taksó wkarz nie rozumiał ską d przyjechaliś my, ale szczę ś liwie zawió zł nas do celu. Przybywają c na miejsce trafiliś my na kilka autobusó w turystycznych. Tak, naprawdę coś tu jest.

IMG_1399.jpg


Na począ tku wę drowaliś my po wietnamskiej ś wią tyni, potem wspię liś my się po wysokich schodach gdzieś bardzo wysoko, ale nie był o tam nic poza miejscami pochó wku. Po zejś ciu poszliś my wzdł uż strzał ek z nieczytelnym napisem w ję zyku wietnamskim. Nie wiedzieliś my doką d i po co jedziemy, ale tutaj wszystko jest naprawdę pię kne i fajne.

IMG_1403.jpg

Po drodze zajrzeliś my do miejsca, któ re wyglą dał o jak klasztor. Nastę pnie po 20 minutach strzał y poszł y w przeciwnym kierunku. Potem dł ugo szliś my przez jaką ś wioskę , gdzie wszyscy cieszyli się z naszego powodu.

IMG_1397.jpg

Nastę pnie wzdł uż pó l ryż owych. Wydaje mi się , ż e byliś my tam, gdzie nie dotarł jeszcze ż aden turysta. W rezultacie zawę drowaliś my do jakiejś drogiej duż ej restauracji, któ ra stał a praktycznie na ś rodku pola przy drodze. Był o drogo nie dlatego, ż e był o luksusowe, ale po prostu dlatego, ż e tam był o drogo. A wszystko inne ź le smakuje.

Co wię cej, dla Wietnamu jest to niezwykł e, gdy jest bez smaku, to naprawdę był wyją tek. Aby był o dla nas pyszne, postanowiliś my po drodze kupić babeczki, ale był y one sprzedawane tylko w pudeł kach.

IMG_1410.jpg

Musiał em kupić cał e pudeł ko. W koń cu dotarliś my nawet do Kijowa. Po kilku godzinach chaotycznej wę dró wki postanowiliś my zł apać taksó wkę i udać się w stronę jednego z odwiedzanych miejsc, gdzie zobaczyliś my ciekawe krajobrazy, gdzie fajnie był oby pospacerować . Wł aś nie wtedy taksó wkarz kogoś wió zł i po pierwsze odebrał nas. Gdy tylko sprawy stał y się egzotyczne, wyjechaliś my. GPS wydawał się mó wić nam, gdzie w ogó le się wspinał eś , jak zamierzasz wró cić ? A co z nami, wł aś nie na dzisiaj mamy zaplanowany samolot.

W drodze powrotnej trafiliś my na gó rską ś wią tynię wietnamską , przez któ rą nagrane historie był y transmitowane w ró ż nych miejscach, a turysta został poinformowany, gdzie ma się udać dalej.

IMG_1419.jpg


Oczywiś cie koń czył się nam czas, ale jak mogliś my tego przegapić . Fajnie, spacerujesz i znajdujesz coś ciekawego. Na dole budowano jakiś hotel, ale robotnicy nas nie zauważ yli, a w pobliż u był a rzeka wypł ywają ca z jaskini. Wś ró d robotnikó w znalazł em dziewczynę , któ ra gestem powiedział a, ż e ​ ​ za 9 tysię cy (4 dolary) popł yniemy. Zał adowaliś my się do ł odzi, jej koleż anka podbiegł a i powiedział a, ż e ​ ​ za okoł o godzinę przepł yniemy pię ciokilometrową trasę . Hej, jak to przez godzinę , ale jakoś tak naprawdę nie mamy godziny, no có ż , wtedy bę dziemy musieli szybciej się zakryć . Pomachał em dziewczynie, ż eby zadzwonił a po taksó wkę , zanim tam dotrzemy. Och, ł ó dź w Ninh Bing jest zawsze dobra.

IMG_1440.jpg

Musieliś my przebyć tylko 2000 km do Ho Chi Minh City, oczywiś cie gł ó wną czę ś ć samolotem, ale mamy okoł o 5 godzin i duż ą odległ oś ć do samolotu. Teraz jedziemy bez pienię dzy taksó wką z prowincji do Ninh Binh, aby odebrać nasze rzeczy w hotelu. Po dotarciu do hotelu trzeba był o pilnie wymienić pienią dze, ale tego dnia w Wietnamie kurs bardzo się wahał i myś leliś my, ż e hotel po prostu chce nas zł amać . Poż yczywszy pienią dze od kierownika hotelu na spł atę taksó wkarza, szybko poszedł em gdzieś wymienić pienią dze. Jeś li we wszystkich miastach prawie pierwsza osoba, któ rą spotkał eś , mogł a cię zmienić , to z jakiegoś powodu wszyscy uciekali ode mnie jak ogień . Wszedł em do jakiejś elitarnej restauracji. Jedyni goś cie, któ rzy wyglą dali jak gangsterzy, siedzieli przy stole. Co wię cej, gangsterzy to elita, w kurtkach i zegarkach na rę kach. Podszedł em do gospodyni z pytaniem o wymianę , nie mogł a mnie zrozumieć.

Jej ojciec, starszy Wietnamczyk, z cał ym swoim pragnieniem, ró wnież nie mó gł zrozumieć , dlaczego zaproponował em mu 50 dolaró w z napisem „Zmień na Dong”. Sytuacja był a jakoś beznadziejna, w Ninh Bing tylko nieliczni mó wili po angielsku. Nawet w naszym hotelu do rozwią zywania problemó w wykorzystywano tł umaczy lub ich przyjació ł , któ rzy rozumieli angielski. Dziewczyna postanowił a mnie zrozumieć przy pomocy siedzą cych gangsteró w. Kiedy mnie do nich prowadził a, patrzyli na mnie z zainteresowaniem. Pokazał em pię ć dziesią t kopiejek, chł opaki diametralnie się zmienili na twarzach i od razu wszyscy wypadli z interesu i wydawał o mi się , ż e mi się z czegoś usprawiedliwiają . Z restauracją nie wyszł o, wychodzę i widzę sklep z ró ż nymi ś mieciami w pobliż u. Poszedł em tam z pienię dzmi, a tam Wietnamczyk wcią gną ł tak duż y bambus, ż e nawet się wstydził em, gdy na siebie spojrzeliś my, ewidentnie przeł amał em jego szum. Z wyglą du wyraź nie czuł się odsł onię ty. Tak, konwersja najwyraź niej nie zadział a.


Był o też kilka pró b, ale maksimum, któ re osią gną ł em, to to, ż e pokazali mi palec gdzieś w kierunku autostrady do Hanoi. Nie powiodł o się , wró cił em do hotelu na przebranie w niekorzystnej cenie. Chł opaki mieli na ten temat skomplikowaną matematykę - im wię cej zdasz, tym lepszy kurs. Ale cał a matematyka został a uwzglę dniona, kiedy obliczono kurs wymiany na pię ć dziesią t dolaró w. Dali mi dong w rę ce po bardzo korzystnej dla mnie cenie. No dobrze, trzeba coś przegryź ć i szybko ruszyć w dalszą drogę . W pobliż u dworca autobusowego znajdował a się kawiarnia z hot dogami i bilardem dla karł ó w. Super! Przygotowują c hot dogi rozegraliś my dwie gry. A ponieważ był a jeszcze bezpł atna herbata, udał o nam się wypić herbatę dwa razy przed i po posił ku. Samolotowi koń czył się czas. Zapewniono mnie, ż e autobus do Hanoi kursuje przez cał ą dobę co 15 minut, a ostatni odjechał zaledwie 15 minut temu. Sytuacja się rozgrzewał a.

Od razu pojawił się lokalny korzeń i zaczą ł mó wić , ż e dwa kilometry dalej jest druga stacja, tam na pewno jeż dż ą autobusy i za 7000 (3.1 USD) podwiezie nas taksó wkarz. Tak, w tej chwili doskonale wiem, ż e 2 km na liczniku to okoł o dolara. Chł opaki postanowili wykorzystać fakt, ż e nam się spieszył o i powiedzieli, ż e taksó wka nie pojedzie wedł ug licznika. I postanowił em skorzystać z zasad i wysł ał em je do piekł a. Wychodzą c z dworca zł apali taksó wkarza, któ ry nie mó wił po angielsku i powiedział mu „Bus, Hanoi”, mę ż czyzna pewnie nas gdzieś zawió zł , co najważ niejsze, nie do Hanoi. Po okoł o 2 km, za 2000 (1 USD), wysadził nas na stacji benzynowej w pobliż u autostrady i wyjechał . Cholera, nie ma tu stacji kolejowej. Niedaleko toru stał motocyklista i Wietnamczyk patrzą cy w dal. Brak czasu był bardzo naglą cy. Obaj oczywiś cie nie mó wili po angielsku, ale na zwrot „Hanoi” facet pokiwał twierdzą co gł ową i zadał pytanie.

Po kilku minutach autobus zatrzymuje się , a nasi motocykliś ci wyprzedzają go i stają przed nim. Kierowca autobusu mó wi coś szybko, a my pilnie musimy zdją ć buty i szybko wskoczyć do autobusu. Wskoczył em, Dasha krzyczał a w oddali, ż eby dać jej pienią dze dla motocyklisty, ale Wietnamczycy już usiedli z naszym motocyklistą i wszyscy szybko wskoczyli do autobusu, któ ry przeł ą czył się na drugą prę dkoś ć kosmiczną i popę dził w kierunku Hanoi. Teraz moż na był o odetchną ć i rozsią ś ć się w przytulnym kapciowym miejscu. GPS pokazał , ż e idziemy we wł aś ciwym kierunku. Jazda trwa okoł o dwó ch godzin, moż na odpoczą ć , ale w 50 minucie byliś my już bardzo blisko miasta i znowu coś się wydarzył o nie zgodnie z planem. Autobus zatrzymał się i wszyscy pasaż erowie nagle zaczę li wybiegać . Jeden facet okazał się angloję zycznym i wyjaś nił , ż e autobus ma dwa przystanki, a pierwszy jest tutaj. Jeś li jesteś na lotnisku, wysią dź i przesią dź się do bezpoś redniego autobusu.

W tym momencie do naszego autobusu podjechał jakiś inny autobus, wyglą dał cał kiem prosto i ktoś nam go wskazał . Wychodzimy szybko, ale pomocnik kierowcy macha, mó wią , usią dź , pojedziemy dalej. Jak dalej, lubimy tutaj? Wszyscy znó w mó wią po wietnamsku. Drugi autobus zaczyna odjeż dż ać , ponieważ jestem boso, Dasha kazał się spakować i pobiegł asfaltem do drugiego autobusu. Za chwilę Dasha dojrzał a i znó w gdzieś się pę dzimy. Na sł owo „Lotnisko” konduktor skiną ł gł ową coś pomię dzy „Tak” a „Jesteś my w innym kierunku”. Ale kierowca był pewnym siebie czł owiekiem i zupeł nie nie rozumieją c nas zgodził się . Gdy dojechaliś my do dzielnicy Hanoi, autobus jechał wzdł uż niej i we wł aś ciwym kierunku. Wspaniale, siadamy na przednich siedzeniach obok kierowcy. Zaczą ł em drzemać . Potem budzi się Dasha i mó wi, ż e autobus nagle wyjechał z dzielnicy do centrum. I nie musimy tam iś ć . Dobra, nasza przygoda jeszcze się nie skoń czył a.


Kierowca zawió zł nas na duż y dworzec autobusowy i pomachał : „Przyjechaliś my, tak, lotnisko! Tak! » Ale wedł ug GPS do lotniska wcią ż jest ponad czterdzieś ci km. Lokalni kierowcy natychmiast wkroczyli ze swoimi usł ugami jak muchy. I jedna dziewczyna na szczę ś cie mó wił a po angielsku, ale zaczę ł a zapewniać , ż e na lotnisko moż na dojechać tylko na jej rowerze, mimo ż e na zewną trz padał o. Zaczę liś my szukać wejś cia do kasy. Kierowcy zaczę li chwytać się za rę ce. Przy pierwszym, któ ry zł apał em, krzykną ł em tak ostro w twarz, ż e w najlepszym razie stracił zaparcia do koń ca ż ycia. Jego wą skie oczy już nie bł yszczą . W kasie chę tnie sprzedali nam bilety do Sapy, ale gdy zorientowali się , ż e jedziemy na lotnisko, dziewczyna ze wspó ł czuciem powiedział a, ż e ​ ​ lepiej zł apać taksó wkę . Ta opcja też był a gotowa. Zł apaliś my taksó wkę przed stacją i wydawał o się , ż e teraz na pewno dojedziemy na lotnisko, a nasz znak na mapie był coraz bliż ej. Przy wjeź dzie kierowca postanowił wyjaś nić „Mię dzynarodowy?

Lot był opó ź niony o kolejną godzinę , w efekcie dotarliś my do Ho Chi Minh City okoł o drugiej w nocy.

IMG_1320.jpg

Powró t do Ho Chi Minh

Wyjechaliś my z lotniska, znowu dziki upał i bez deszczu. O tak, jesteś my z powrotem na poł udniu. Nie bę dzie już tego pó ł nocnego zimna. Ponieważ wiedzieliś my już , ż e 10 dolaró w za taksó wkę na lotnisko to duż o, postanowiliś my dojechać do centrum na wł asną rę kę . Ś miał o szliś my za tł umem ludzi, bo oni oczywiś cie wiedzą , jak dojechać do centrum, skoro tak pewnie idą . Po 5 minutach wszyscy wsiedli na rowery i gdzieś odjechali. Zostaliś my sami, gdy tylko wł aś ciciele roweró w wpadli na cel. Ledwo je pokonaliś my, znaleź liś my taksó wkarza, któ ry zapytany o cenę wyją ł kilka rachunkó w i pokazał nam. Dasha, już w odruchu, z oburzeniem zapytał a: „Ile? ! » Ale miał w rę kach 13.000 (5$). Ś wietnie, chodź my. Widać był o, ż e taksó wkarz jest szczerze zadowolony z naszej firmy.

Facet z recepcji był bardzo zadowolony z naszej wizyty i zapytał jak leci, facet był dumny kiedy dowiedział się jak bardzo doceniamy jego kraj. Wprawdzie dzień był zaplanowany bez zaję ć , ale kiedy zobaczyliś my listę wycieczek, nie mogliś my się oprzeć i za chwilę byliś my już w autobusie. Dlatego podobał mi się Wietnam, jeś li chcesz zarezerwować wycieczkę w ś rodku nocy, zabiorą Cię wcześ nie rano, jeś li chcesz zamó wić w ś rodku dnia, zabiorą Cię , ludzie w ogó le nie przesadzają z tym tematem.

Mimo ż e jesteś my doś ć przyzwyczajeni do wietnamsko-angielskiego, nadal nie mogliś my zrozumieć poł owy przemó wienia przewodnika. I powiedział cał kiem fajne rzeczy. Trasa odbył a się w miejscach, w któ rych partyzanci wietnamscy i radzieccy walczyli z amerykań skimi ż oł nierzami podczas wojny. Pokazali wiele domowych puł apek i hackó w, aby napeł nić amerykań skiego ż oł nierza. To był o przynajmniej skuteczne. A potem nastą pił o zejś cie do samych podziemnych tuneli.


Przewodnik wyznaczył jednego z turystó w, aby pojechał za nim jako pierwszy, ale choć z dumą wykorzystał swoją szansę , okazał się być co najmniej pią ty. O dziwo był em pierwszy. Tunel był bardzo niski i wą ski, o ile Wietnamczyk mó gł biegać po nim kucają c, to pozycja w jakiej musiał em go pokonać był a po prostu nie do opisania. Co 20 metró w moż na był o opuś cić bieg i w pewnym momencie nasza grupa zaczę ł a się przerzedzać . Z dumą doczoł gał em się do ostatniego punktu – 120 metró w. Przy wyjś ciu nakarmili nas gotowanym korzeniem przypominają cym ziemniaki i pokazali popiersie Ho Chi Minh City. Wycieczka nie był a dł uga, ale ciekawa, cieszyliś my się , ż e pojechaliś my. W drodze powrotnej autobus zatrzymał się , aby wszyscy zrobili zdję cia na polu ryż owym na tle zachodzą cego sł oń ca.

Wieczorem poszliś my przetestować ich McDonald's. Nawiasem mó wią c, był to jeden z najfajniejszych makó w, jakie widzieliś my.

Trzecie pię tro jest zarezerwowane na przyję cia dla dzieci, a kiedy tam byliś my, dwie grupy ś wię tował y coś naraz. Po wysł uchaniu sł ynnego „Happy Birthday” ś piewanego po wietnamsku, udaliś my się na pię tro dla dorosł ych)

Istniał fajny stó ł dotykowy, któ ry zmieniał kolory po dotknię ciu. Zamó wienia podró ż ował y z parteru na trzecie pię tro przezroczystą windą , zataczają c krą g i schodzą c na pierwsze pię tro do kasy. Moż esz nawet zamó wić u nich gotowego hamburgera w maku! W koń cu zjadł em niezapomniany smak porkburgera. Ho Chi Minh City to miasto począ tku lub koń ca trasy turystycznej, wię c wszystko tutaj jest albo biał e, albo garbowane. Godzina masaż u relaksacyjnego po maku i moż na wę drować po okolicy cieszą c się ż yciem nocnym. Zegar nagle wyszedł na godzinę .

Zoo w Ho Chi Minh

Kolejny pię kny azjatycki dzień pod gorą cym sł oń cem, co moż e być pię kniejszego.

Asiu, tak bardzo cię kochamy. Szukają c miejsc na ś niadanie, najpierw poszliś my do jakiejś pizzerii, a dziewczyna za ladą radoś nie powiedział a mi, ż e obie pizze są prawie gotowe. To usł uga, po prostu przyjdź , a Twoje zamó wienie, o któ rym sam jeszcze nie wiesz, jest prawie gotowe! Nie podobał y nam się ceny, wię c poszliś my do innej restauracji, gdzie w ogó le nie przynieś li mi pizzy. Dobra, wró ciliś my do poprzedniego i zaopatrzyliś my się w ten, któ rego począ tkowo odmó wiliś my. Musieliś my wpaś ć po jedną kopertę w recepcji, a po jedną i coś przeką sić w holu. Po prostu jakiś turysta zapytał jak smaczna jest ta pizza, kazał em mu poczekać , szybko rozpakować i skosztować na jego oczach. Wystawił em pizzę dobrą ocenę , zadowolony turysta ruszył dalej. Począ tkowo bezskutecznie pojechaliś my do zoo taksó wką . Wpadliś my w mega korek, oceniają c sytuację , postanowiliś my przejś ć się do zoo.


Wyszliś my tuż obok luksusowego figowca. Coś rano nie wyszł o od samego począ tku, potem nie przynieś li pizzy, potem był korek z taksó wką . Wiem, ż e prawdziwa mroż ona wietnamska kawa naprawi wszystko. Zwykł a kawa moż e mieć problem, ż e jest bardzo gorą ca, natomiast kawa wietnamska ma problem, ż e ló d jest mocno zmroż ony, a ż eby w gę stej mieszaninie skondensowanego mleka z kawą pojawił się pł yn, trzeba trochę poczekać , aż ló d zaczyna się topić . Kiedy szedł em ulicą popijają c kawę , jeden z ochroniarzy zapytał mnie: „Jak ci się podoba wietnamska kawa? ” ”. O tak, jeszcze dł ugo bę dę tę sknić za tą kawą . Dł ugo szukali wejś cia do zoo, ale to wszystko drobiazgi, najważ niejsze jest to, ż e wypił em tę szykowną kawę ) Terytorium zoo był o po prostu ogromne, pierwszą rzeczą , któ rą zrobiliś my, był a ucieczka do sprayu pistolety, ż ebyś my byli podlewani razem z trawą . Po 5 minutach jesteś znowu suchy.

W zoo wydaje się , ż e czas pł yną ł w przeciwnym kierunku, najpierw sł onie szł y do ​ ​ tył u, a potem ż yrafa ż ył a też przeciwnie do ruchu wskazó wek zegara. Kiedy Dasha zwró cił uwagę na ż yrafę , na chwilę przestał ż uć , spojrzał pogardliwie i dalej ż uł w kierunku przeciwnym do ruchu wskazó wek zegara. W ten upalny dzień najprzyjemniej był o dyndać nogami w akwariach z obieraną rybą za jedyne dolara, a są one twoje do woli. To wyją tkowe uczucie strachu i ł askotania, jakbyś my znó w byli w Tajlandii. Prawdopodobnie okoł o godziny brną ł em z rybą . Nieuchwytny ptak ró wnież wę drował po terytorium.

To był o nieuchwytne, ponieważ nikt nie musiał go zł apać . Na tle ogromnego drzewa jakiś facet zrobił sesję zdję ciową , prawdopodobnie do albumu swoich piosenek dla 14-letnich dziewczyn. Bo został sfotografowany w kurtkach na nagim ciele iz wyrzeczoną twarzą.

Od razu odpowiedział em, ż e jedziemy na dó ł , ale potem, po namyś le, postanowił em dowiedzieć się , gdzie jest ten ogró d. Zaprowadził a nas do tylnych drzwi i kazał a iś ć dwa pię tra po schodach, a potem z powrotem do windy. Tam cał kowicie się zgubiliś my. A teraz idziesz korytarzem, a wszyscy są naprzeciw ciebie w smokingach i nie wiadomo, czy witać kolegó w, czy przycią gać mniej uwagi, chociaż był o tam znacznie mniej. Dobra, zdobyli punkty w tym ogrodzie, poszukajmy windy na dó ł , jadą cej na pierwsze pię tro. Có ż , kto wiedział , ż e wyjś cie do miasta bę dzie na czwartym pię trze? Mimo to był o fajnie. Po przejś ciu przez centralne place i parki powoli skierowaliś my się do naszego obszaru. Nastę pnie w programie był masaż , na któ rym zapomnieli o mnie na okoł o 15 minut, tego dnia zapomnieli o mnie wszę dzie. Masaż był tak relaksują cy, ż e czasami mimowolnie drgał am od zapadnię cia w sferę snu. W poł ą czeniu w tym salonie moż na był o niedrogo kupić obraz.


Dobra, wysył am go do Kijowa, ale na przesiadce ponownie się zamelduj. ” Na tym skoń czył a się podró ż dla naszych bagaż y, ale nie dla naszych. Emiraty czekał y na nas od dawna, nie na pró ż no wybrał em 23-godzinny transfer, ale to już w kolejnej historii.

Nieudana pró ba oszukania turystó w

Zdję cie z kolejnej pró by rozwodu, ale mimo to)

Jak wspomniał em wcześ niej, hotel w Hanoi sprzedał nam bilety autobusowe za 7.000 (32 USD), co w rzeczywistoś ci kosztował o 4.000 (20 USD) za dwie osoby, wliczają c marż ę . Kiedy zdaliś my sobie z tego sprawę , byliś my już w innym mieś cie. Jeś li hotel pobiera prowizję nie 2000 (jak inne hotele), ale pó ł tora raza jej koszt, to przynajmniej powinien przed tym ostrzec. To oszustwo w najczystszej postaci. Zawsze są sposoby na poradzenie sobie z tym, a tutaj ró wnież wybrali ten wł aś ciwy. Hotel, któ ry miał ocenę rezerwacji bliską maksimum, zł apał mnie na 2.5 kró tką kometą , któ rą wł aś ciciel oszukał nas o $15.

Wynik nie był już tak blisko maksimum. Nie wiem, co booking robi z kierownikami hoteli, ale po raz trzeci jestem przekonany o skutecznoś ci tej usł ugi.

Wtedy wszystko poszł o pó ł automatycznie. Podczas rejestracji w hotelu trzeba był o podać swó j adres e-mail. Najwyraź niej ostatni znak nie był do koń ca czytelny, wię c list przychodzą cy z hotelu zawierał w kopii garś ć opcji adresata ze zmienionym ostatnim znakiem. Kró tko mó wią c, pytanie z hotelu brzmiał o: „Co się stał o, czy naprawdę jesteś my zszokowani recenzją ? ”. W odpowiedzi pomalował em cał ą matematykę , w wyniku czego dostał em okoł o 15 dolaró w.

Kierownik napisał , dlaczego muszą pobierać tak wysokie opł aty za swoje usł ugi, mó wią c, ż e papier jest drogi, godziny pracy, komunikacja mobilna itp. , i dodał zdanie: „Po prostu pró bujemy prowadzić naszą dział alnoś ć , ale w rzeczywistoś ci mają dobry poziom usł ug, wię c moje szacunki na 2.5 nie są do koń ca poprawne.

Ale ponieważ hotel rozumie, jak się teraz czuję , aby poprawić nasze relacje z nimi, oferuje zwrot cał ej wydanej kwoty, a my z kolei pomoż emy im usuną ć negatywną opinię . »


Był em trochę zaskoczony reakcją hotelu i wydajnoś cią rezerwacji. Co wię cej, sł yszeć od Wietnamczykó w zdanie typu „Pozwó l, ż e ci zwró cę pienią dze” był o zupeł nie dziwne. Ale ponieważ „robią biznes”, ta propozycja był a cał kiem poprawna biznesowo. Zgodził em się , ale myś lał em, ż e chodzi o ró ż nicę .

Nastę pnie pojawił się mał y problem, gdy pró bowaliś my dowiedzieć się , jak przelać pienią dze z karty wietnamskiej na ukraiń ską . Najł atwiej był o mi zapł acić za internet w UAH na stronie dostawcy. Ale jak się pó ź niej dowiedzieliś my, karty wietnamskie są zabronione na internetowym terytorium Ukrainy. Sytuacja był a jakoś nie do rozwią zania, gruszka wisi - nie da się jej zjeś ć . Tutaj kierownik proponuje mi gotó wkę . W jakim mieś cie jesteś?

Jedną wadą jest cena biletó w lotniczych z Kijowa. Ale tylko dzię ki naszej trosce i szczę ś ciu udał o nam się prześ ledzić ten moment z bł ę dem w cenie. Jeś li obliczymy nasz niezależ ny standardowy pakiet wycieczkowy lot + zakwaterowanie + transfer, okazuje się , ż e za dwie osoby za dwieś cie dolaró w taniej niż w kijowskim biurze podró ż y oferują minimalną cenę za jedną .

W nastę pnej historii opiszę trasę z cenami i ruchami, i tak, jeś li przeczytał em historię tego miejsca, to bardzo się cieszę , ż yczę abyś cie odwiedzili ten wspaniał y kraj lub wró cili ponownie : )

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (46) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara