Maj w Karpatach!

31 Moze 2016 Czas podróży: z 07 Moze 2016 na 09 Moze 2016
Reputacja: +6554.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Karpaty 2016


Co moż e być lepszego niż poł ą czenie ż yczliwych ludzi i pysznego jedzenia? To najlepsze cechy, na któ re nie mogą sobie pozwolić wszystkie czę ś ci ś wiata. Ale na szczę ś cie mamy Karpaty i to mó wi wszystko. To był a nasza szó sta wyprawa do tych pię knych krain. Generalnie nasze wyprawy do Karpat rozpoczę ł y się w 2009 roku, jeszcze przed pierwszymi lotami i sezonami podró ż niczymi. To był a niezapomniana podró ż , wtedy odkryliś my coś nowego na naszej Ukrainie. A teraz, jeś li chodzi o poprawę nerwó w co kilka lat, zdecydowanie należ y poś wię cić czas Karpatom. Schemat był standardowy, w pią tek z pracy do pocią gu, z pocią gu we wtorek do pracy. To był wyraź nie począ tek naszej mał ej wycieczki gastronomicznej. W cią gu trzech dni, któ re spę dziliś my prawdopodobnie spró bowaliś my cał ej gamy kuchni huculskiej. Szukają c mieszkania natrafiliś my w internecie na kosmiczne ceny dla Karpat, od 700 UAH za dobę i wię cej. I ostrzeż enia, ż e ​ ​ w maju bę dzie tam duż o ludzi. Ale Karpaty nie był yby Karpatami, gdyby wszystko był o tam tak skomplikowane. Nie ma mieszkania, znajdziemy go na miejscu, w weekendy czę ś ć autobusó w naszej trasy nie jeź dzi, to nie problem, przejazdy bę dą podejmowane.

Przyjeż dż ają c pocią giem do Woł owca, pojechaliś my minibusem do Mezhhirya. A w Mizhhirya poszliś my do pierwszej kawiarni, któ ra się natknę ł a i zapytaliś my gospodynię , gdzie się zameldować , a tutaj jest pokó j hotelowy ze wszystkimi udogodnieniami do naszej dyspozycji za 200 UAH (8 USD) dziennie.

Jezioro Synevyr


Od dawna marzeniem był o go zobaczyć . Tak, dostanie się do niego z Kijowa jest tym samym, co dojazd do trudno dostę pnego Machu Picchu w Peru, ale moż e być trochę ł atwiej i duż o taniej. Taksó wkarze typu kryminalnego pobierali ceny od 300-350 UAH. Ską d w tym ś wiecie dobroci przybyli tacy taksó wkarze z takimi cenami? Odmroż enie od taksó wkarzy, pierwszy podwiezienie odebrał nas sama, przejeż dż ają cy obok kierowca zapytał , czy jedziemy do Synewyru. Ś wietnie, jeś li chodzi o jezioro, to już poł owa drogi, w przybliż eniu miniemy. Kierowca opowiadał , jak nie trawi taksó wkarzy i na przekó r im podwozi ludzi. Obcią ż ono nas „10 UAH za nos” za benzynę . Potem poszliś my pieszo w nadziei, ż e ktoś nas podwiezie. Wł aś nie tam, na skrzyż owaniu, spotkaliś my trzech kolarzy, któ rzy jechali w tym samym kierunku i rozpoczę liś my rodzaj wyś cigu, aby zobaczyć , kto bę dzie pierwszy. Podczas gdy oni pakowali swoje rzeczy do bagaż nikó w swoich roweró w, my obję liś my prowadzenie. Pogoda zaczę ł a się pogarszać , opró cz począ tku deszczu wszystko komplikował porywisty wiatr. Gdy walczyliś my z parasolem, rowerzyś ci pię knie nas mijali, potem dogoniliś my ich, gdy pró bowali się spakować w pł aszcze przeciwdeszczowe. I znowu byliś my przed nami. Naturalnie nie minę ł o nawet 5 minut, bo już są szczę ś liwi, gdy nas mijają . A po 5 minutach obserwujemy je u ź ró dł a, zbierają c wodę . Macha do nich i znó w ich wyprzedzamy. A potem wydarzył o się coś , co zadecydował o o naszym zwycię stwie - zabrał nas samochó d! Rodzina z Uż horodu pojechał a do Synewyru i postanowił a uratować nas przed deszczem. Potem, w pobliż u jeziora, godzinę pó ź niej, gdy tam szliś my, zobaczyliś my ich ponownie i radoś nie się przywitaliś my.

Do jeziora w parku Synevyr prowadził y dwie drogi, pod gó rę leś na ś cież ka i ró wna droga asfaltowa. Wybraliś my egzotyczne. Wzdł uż ś cież ki znajdował y się znaki wskazują ce nazwy roś lin i zwierzą t, któ re moż na znaleź ć . Od niektó rych mał ych zwierzą tek nieś wiadomie zaczynasz domyś lać się , na któ re drzewo, z jaką prę dkoś cią moż esz się wspią ć w przypadku spotkania. Jezioro okazał o się doś ć mał e, ale fajnie jest tam zwiedzać , zwł aszcza gdy skoń czył się deszcz, któ ry ró wnież postanowił odwiedzić jezioro tego dnia. Aby ukoń czyć trasę , zdecydowaliś my się też przejś ć dziesię ciokilometrowym szlakiem na jaką ś gó rę , przynajmniej tak był o napisane na tabliczce, ale szlak koń czył się po 300 metrach.

Ale wyszł o sł oń ce i jezioro stał o się znacznie pię kniejsze. Po wypiciu grzanego wina w lokalnej chacie ruszamy w drogę powrotną . Najpierw miejscowi jechali nas 3 km wzdł uż drogi. Potem po dziesię ciu minutach marszu odebrali nas faceci ze Lwowa. Po sprawdzeniu naszego GPS dowiedzieliś my się , ż e ich droga prowadzi prosto przez nasze Mię dzygó rze. Podczas jazdy dowiedzieliś my się , ż e nasze plany na jutro się krzyż ują i wzię liś my numer telefonu do hotelu, któ ry już sami sprawdzili i dowiedzieliś my się , ż e zostaje na jeden dzień . Za oknem wyszł o jakieś nierealistyczne pię kno gó rskich pejzaż y. Ale nie dał o się stą d nie wyjś ć . „Chodź my tu proszę ”. Chł opaki spojrzeli na nas bardzo zdziwieni i spytali, czy mó wimy poważ nie. A dla nas dotrzemy tam na piechotę lub zł apiemy przejaż dż kę , zawsze chę tnie sł uż ymy pomocą . Do Mież gorie pozostał o okoł o 10 km. Pię kno wcią ż był o takie samo.


Po godzinnym spacerze po gó rach postanowiliś my wró cić , tym razem miejscowi, jechaliś my na obrzeż a naszego miasta. Cudownie, potem jeszcze trzy kilometry pieszo wzdł uż gó rskiego potoku i jesteś my w domu. Tak wię c zamiast 350 UAH wycieczka nad jezioro iz powrotem kosztował a nas 20 UAH (0.9 USD). Po prostu cieszy lekkoś ć i ł atwoś ć tego wszystkiego. Wyraż amy naszą gł ę boką wdzię cznoś ć ludziom, któ rzy nie mają nic przeciwko podwiezieniu turysty! Potem usiedliś my w fajnej kawiarni, po zjedzeniu dwó ch duż ych porcji lokalnego arcydzieł a i talerzu pysznej sał atki zapł aciliś my okoł o 120 UAH (5 USD) za dwie osoby. Bardzo nam się też podobał a herbata i poprosiliś my kelnera, aby dowiedział się , co to za herbata. Facet w koń cu powiedział nam nawet, gdzie moż esz teraz iś ć i kupić . Ogó lnie ten dzień był zaró wno smaczny, jak i pię kny. Patrzą c w noc postanowiliś my przejś ć się na spacer, ale nie był o jasne, gdzie jest centrum. Podchmielony chł opak szedł opustoszał ą , ciemną ulicą i kiedy zapytał em go: „Gdzie jest centrum? ”, ze zdziwieniem stwierdził , ż e jesteś my w samym centrum. Przy drugim pytaniu cał kowicie wyrwaliś my mu mó zg: „Gdzie moż esz chodzić w nocy? ”. Widać był o, ż e facet zebrał wszystkie myś li do kupy i podobno nawet otrzeź wiony z tak trudnych pytań skierował nas do jakiegoś parku, któ rego tam nie był o. Ogó lnie rzecz biorą c, nie moż na zadawać ludziom tak trudnych pytań w nocy.

Dzwonią cy dzwonek, jakby chciał wysadzić nam gł owy. Nie mogł em zrozumieć , co się dzieje. Po sześ ciu gł oś nych ciosach nastą pił a cisza, ale nie na dł ugo, potem jeszcze okoł o trzydziestu takich samych ciosó w. O ile rozumieliś my, oznaczał o to, ż e jest teraz wpó ł do szó stej rano. Wszyscy mieszkań cy Mież gorii doskonale wiedzą , kiedy jest wpó ł do sió dmej. Chociaż nasza teoria moż e być poraż ką , moż liwe jest, ż e każ dego ranka uderza się w dzwon okoł o trzy tuziny razy bez odniesienia do czasu.

Przed minibusem mieliś my jeszcze kilka godzin, wybraliś my dla siebie pię kniejszą gó rę i wspię liś my się na nią , aby podziwiać widoki. Nawet kurtki pozostawiono w poł owie drogi, aby uł atwić chodzenie. Jakoś w Karpatach nie ma obaw, ż e ktoś je pokrzyż uje. Pamię tam, jak cztery lata temu zostawiliś my tak wó zek w krzakach, kiedy już był o nie do zniesienia wbijać go pod gó rę lub pukać do czyjegoś domu, ż eby wó zek przez kilka godzin trzymali. Tak, bez Miszy i wó zka znacznie ł atwiej był o wspią ć się na gó rę . Tak, a Misha nie docenił by pomysł u wspinania się teraz po gó rach. Był a okoł o dziesią tej rano i wszystkie otwarte kawiarnie z jakiegoś powodu mó wił y, ż e kuchnia zostanie otwarta za okoł o godzinę . Jaki jest sens otwierania się bez kuchni? Po dł ugich poszukiwaniach wcią ż znaleź liś my jedynych, któ rzy pracowali tak wcześ nie)

Beregowo


Jechaliś my przez okoł o trzy godziny po gó rskich krajobrazach. Ale niestety Beregovo był o na Zakarpaciu i gó ry wkró tce stał y się zupeł nie pł askie i odległ e. Tak, a z przejaż dż kami na Zakarpaciu był o już trudniej. Poprosiwszy kierowcę zwykł ego autobusu, aby zatrzymał się w pobliż u wybranego hotelu, poszliś my się zameldować . Gdy wysiadaliś my z autobusu, intensywnie rozmawiał em z kimś przez telefon, a kiedy skoń czył em rozmawiać , cał a galaktyka rozpoś cierał a się przede mną , mał e gwiazdki i konstelacje lś nił y w ró ż nych zakamarkach migoczą cymi ś wiatł ami. Był em kompletnie szalony, gdzie wę drowaliś my? Facet z radoś cią ogł osił , ż e przybyliś my do portu kosmicznego. Nie zawahał am się dokł adnie okreś lić , gdzie znajduje się nasz Ukł ad Sł oneczny, ale kelner powiedział , ż e to nie jest nasza galaktyka. Okazał o się , ż e to bar, niedaleko hotelu, przeszliś my przez niewł aś ciwe drzwi. I tak się okazuje, ż e raz w ż yciu pomylisz się z drzwiami i Twó j dom jest od Ciebie oddalony o miliardy kilometró w. W zasadzie nadszedł czas na obiad. Jedliś my jak prawdziwi mię dzygalaktyczni turyś ci. Tym razem autostopem nie dał o się zł apać , wię c musiał em wzią ć taksó wkarza. Kierowaliś my się do kompleksu termalnego, znajdują cego się w mieś cie Kosino, gdzie dziś odbywa się festiwal Bograch, a poza tym wystę puje The Hardkiss.

Kosino

Po skosztowaniu pierwszych truskawek szybko udaliś my się do kompleksu.

Był o bardzo zimno, temperatura na termometrze wynosił a minus dziesię ć , na zegarze 60 sekund. W pewnym momencie wydawał o mi się , ż e się nie skoń czą , moje stopy zaczę ł y być bose, a mokre nogi zaczę ł y boleć z zimna. Minę ł a minuta! Moż esz wró cić do saun. Wbiegają c do rzymskiej ł aź ni parowej, rozgrzał em się po saunie lodowej dla szczegó lnie parowanych. Kontrast był wcią ż ten sam, Dasha nie odważ ył a się podzielić ze mną tą przyjemnoś cią . Był o okoł o oś miu ró ż nych saun z ró ż nymi ż artami, ale pamię tam gł ó wnie te z duż ą iloś cią pary i tę , w któ rej jest minus dziesię ć . Z bransoletką do sauny mieliś my 30 minut gratis, potem szlachetniejszy odpoczynek.

Piwo nalewane z hojnego kielicha napeł niają c basen termalny po brzegi i przelewają c się . Z wody unosił się zapach piwa, atmosfera 100500. Po basenie piwnym pł ywaliś my w czerwonym winie z bardzo dobrego rocznika, wow, aromat był fajny.

Dla specjalnych smakoszy był basen z palinką (wę gierska brandy owocowa), a na wytrzeź wienie - z kawą . Z nieba, z gigantycznego kranu na ś rodku basenu lał a się woda pod ogromnym ciś nieniem, a dookoł a pł yną ł sztuczny okrę ż ny prą d, na któ rym wszyscy urzą dzali wyś cigi. Cena biletu zawierał a talerz Bograch, kanapkę i wino z wodą sodową .

Zjedliś my posił ek i wró ciliś my do wó d termalnych. Przez trzy godziny nie chciał em nawet wychodzić , zwł aszcza od wina. Wkró tce rozpoczą ł się koncert grupy, któ ry obejrzeliś my „Na miejscu” – prosto z basenu. Na scenę wbiegał y ich najsł ynniejsze piosenki. Na zewną trz był o 16 stopni, ale był o tak fajnie, ż e w mokrych strojach ką pielowych był o naprawdę fajnie.


W koń cu w każ dej chwili moż na wró cić do ciepł ego wina. Ale wieczorem coś poszł o nie tak z basenem piwnym, woda tam zrobił a się tak gorą ca, ż e ​ ​ bał am się , ż e ktoś nie zagotuje nici. Był o tak wspaniale, ż e nie chciał em wyjeż dż ać . Ta ką piel wyraź nie stał a się znakiem rozpoznawczym tego wyjazdu.

Po powrocie udał o nam się zł apać przejaż dż kę i wró ciliś my do Berehowa za 40 UAH. Gorą co polecamy kompleks Kosino. Bilet wstę pu w dzień niefestiwalowy kosztuje 300 UAH (12 USD) od osoby za 3 godziny.

Znowu Berehowo

Wszyscy pró bowaliś my wcisną ć się w degustację wina, ale w rzeczywistoś ci nie mieś cił o się to wcale w harmonogramie. Rano poszliś my do restauracji, któ ra został a zrobiona ze starego kasyna. Posił ek bardziej przypominał zwiedzanie Luwru, w któ rym nigdy nie byliś my.

To był o bardzo szokują ce, pretensjonalne i naprawdę fajne. Był a też czerwona ryba i jakiś Deflope z sosem fiestowym z nasionami kacius. Na ogó ł polana był a kró lewsko-faraoniczna. Kosztował o cał ą przyjemnoś ć dla dwojga w 240 UAH. Jeś li wchodził em do restauracji jako zwykł y turysta, to wychodził em jak rycerz z goł ym torsem na biał ym koniu. Ogó lnie rzecz biorą c, skutecznie zmienił y kolor na szary. Dasha wcią ż z niepokojem pamię ta, jak siekać ze smaż onymi pieczarkami (prawdziwymi, a nie jakaś pieczarkami).

Po kró lewskim ś niadaniu udaliś my się do kompleksu termalnego „Lark”. Z winem i wó dką na pewno nie był o takiego luksusu. Ale urok wody termalnej. . . Wzię liś my abonament na dwie godziny, któ re przelatywał y z prę dkoś cią ś wiatł a. W gorą cej wodzie wszystko jest takie leniwe, zrelaksowane i niespieszne. Tak minę ł a nasza pierwsza poł owa dnia. Nastę pnie po zatankowaniu na stacji kosmicznej knedlikami czekoladowymi z wiś niami i ś mietaną ruszamy w dalszą podró ż .

Mukaczewa


Ponieważ ta wycieczka został a oficjalnie uznana za wycieczkę gastronomiczną , po przyjeź dzie udaliś my się do restauracji Tonal, któ ra był a bardzo polecana przez naszych przyjació ł . Musieliś my się odś wież yć , ponieważ w rzeczywistoś ci byliś my na stacji kosmicznej okoł o godziny temu, ale w rzeczywistoś ci pokonaliś my rok ś wietlny, podró ż ują c z nadmierną prę dkoś cią statkiem wahadł owym. Co prawda dotarliś my tam jakoś nie do koń ca oficjalnie IMHO. W każ dym razie tak mi się wydawał o, gdy kierowca posadził mnie w bagaż niku tł umaczą c, ż e to konieczne. W czasie transportu czuł em się jak Meksykanin z dł ugimi wą sami, któ ry podró ż uje nielegalnie do stanó w. Miejscowy facet w restauracji zainstalował kilka gwiazdek na naszym tablecie i ruszamy w drogę . Zamek był pierwszy w drodze.

W drodze do zamku wydarzył o się coś bardzo radosnego i bardzo przyjemnego. Na jednej z ulic był a para. Podszedł do nas mę ż czyzna i powiedział , ż e jesteś my fajnymi kolesiami, czyta nasze historie z podró ż y, któ re publikujemy w Internecie, i rozpoznał mnie wzrokiem. To uczucie, któ re mnie w tym momencie przytł oczył o, jest nie do opisania, jakby był a wiosna na wiosnę . Chł opaki, Dasha i ja bardzo się cieszymy, ż e czytacie nasze historie: )

Wkró tce dotarliś my do zamku i pospiesznie doł ą czyliś my do grupy wycieczkowej. Przewodnik był chlubą , czł owiek wyraź nie kochał historię tego zamku. O samym zamku chcę powiedzieć , ż e doś ć ciekawie był o się po nim wę drować . A w poró wnaniu z Tustanem zamek ró wnież fizycznie istnieje. Z zamku udaliś my się do centrum miasta. Gdzie był a dł uga przerwa w leż eniu na ł awce. Był wieczó r, GPS pokazał , ż e niedaleko nas znajduje się ogromny park. Ponieważ bardzo kochamy parki, decyzja był a oczywista. Tutaj zakochał em się w Mukaczewie. Rzeka wzdł uż zielonego parku pł ynie do począ tku pasma gó rskiego.

Koś ció ł ze zł otymi kopuł ami dumnie ś wieci w promieniach wieczornego sł oń ca na jednym z wysokich wzgó rz. Wszę dzie jest zielono. Od czasu do czasu spotykamy te same chodzą ce pary co my. Po prawej stronie odbywał się jakiś festiwal, ale do pocią gu był o coraz mniej czasu, a my staraliś my się coraz wię cej spacerować po tym pię knie. W ogó le nie chciał em wyjeż dż ać z miasta. Gdy odległ oś ć do stacji był a już doś ć krytyczna, zostaliś my zmuszeni do zawró cenia. W pobliż u dworca znajdował a się restauracja, w któ rej nasze zamó wienie był o przygotowywane od razu w pudeł kach na wynos na wypadek, gdybyś my nie zdą ż yli dokoń czyć posił ku przed odjazdem pocią gu. A teraz z okna naszego powozu widzimy już wszystkie uroki Zakarpacia. Myś lę , ż e w tym roku na pewno znó w wró cimy do Karpat, trzy dni to za mał o do peł nej satysfakcji moralnej.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (13) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara