Niezapomniany Singapur

01 Kwiecień 2017 Czas podróży: z 09 Luty 2017 na 12 Luty 2017
Reputacja: +6554.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Singapur

Podró ż zaczyna się tutaj

Nasz minibus zadrż ał . Coś mocno go uderzył o. Ale prę dkoś ć był a zbyt duż a, by się zatrzymać . Biegliś my dalej. Cią gle byliś my wyrzucani, mocno przycisną ł em się do porę czy. Wszyscy byli wyraź nie zdenerwowani, kolejny cios i spadliś my ze ś cież ki przed dachem. Samochó d w koń cu traci kontrolę i startujemy z wysokoś ci dziewię ciu pię ter. Adrenalina we krwi, w tym momencie czuję swobodny spadek. Podczas upadku przó d samochodu przechylił się tak, ż e widać był o nieuniknione zbliż anie się asfaltu. Wszystko w ciele jest zamroż one. Ale dosł ownie w ostatniej chwili jeden z transformatoró w przechwycił nas i wyrzucił dalej… „Wykonał eś robotę ! „To był a po prostu rzeczywistoś ć wirtualna, bardzo widowiskowa i realistyczna.


Teraz wszystko jest w prawdziwym ż yciu. Przed nami ostatni obroń cy bazy wodnej walczą z atakują cymi bandytami. Jest strzelanina, mę ż czyzna zapalił się od napalmu lecą cego z wysokoś ci do wody. Baza jest atakowana karabinami maszynowymi i wyrzutniami rakiet. Jeden z bohateró w spada z klifu i wisi na jednym ramieniu. Pirat kopie go tak, ż e w koń cu się ł amie. Kolejni napastnicy na skuterach wł amują się do bazy, przedzierają c się przez przeszkody, jeden z mę ż czyzn czepia się skutera liną i pró buje odeprzeć atak na nartach wodnych, ale rozbija się o ś cianę . Samolot wojskowy leci na pomoc, przygotowują wyrzutnię rakiet, aby zestrzelić samolot! Wszę dzie najbardziej realne wybuchy z rakiet i granató w.

Po zakoń czeniu pokazu wszyscy wydali owacje na stoją co. To był prawdziwy pokaz kaskaderski.

O tak, Singapur wie, jak zaimponować ! Wró ć my jednak do począ tku tego odcinka naszej podró ż y. Godzinny lot przedł uż ył się dwukrotnie. Najpierw nie wolno nam był o startować , a potem lą dować ) Na szczę ś cie musieliś my krą ż yć nad chł odnymi wyspami Indonezji, na niewielkiej wysokoś ci. Samolot powtó rzył trzy identyczne koł a, za każ dym razem przelatują c przez chmurę deszczową . Kiedy zauważ yliś my, ż e za iluminatorem powtarzają się te same krajobrazy, nawet trzy razy zaczę liś my rozmawiać na te same tematy w kó ł ko. Singapur ró ż nił się od reszty Azji szykiem. To miasto nieco przypomina Dubaj, ale w korzystny sposó b bardzo się ró ż ni. Po pierwsze wszystko jest zielone i w ogó le nie ma pustyni. Po drugie, system transportu jest bardziej przejrzysty. To bardzo wyją tkowe poł ą czenie jednej z najnowocześ niejszych metropolii na ś wiecie, a jednocześ nie parki, drzewa i inna roś linnoś ć są cią gle w drodze. Singapur nam się podobał prosto z lotniska. Cał e lotnisko pokryte jest grubym, solidnym dywanem. Na granicy znajdują się wazony ze sł odyczami. To był o takie pocieszają ce. Potem czekaliś my na deszcz kinetyczny.


To duż e metalowe krople, któ re poruszają się synchronicznie, szybko, ale jednocześ nie bardzo zgrabnie w pł aszczyź nie pionowej, przedstawiają c fale i podobne figury. Wszystko wydaje się doś ć proste, ale wzrok przycią ga jak magnes. Problem z gotó wką i biletami transportowymi został rozwią zany na najbliż szym stoisku. Facet wszystko wyjaś nił i sprzedał nam karty podró ż ne. Jakoś wszystko poszł o gł adko od samego począ tku. Ale bezzał ogowe metro szybko przywró cił o nas do rzeczywistoś ci. Serce maszyny jest zimne. Wsiadają c do pocią gu, Dasha i ja zostaliś my rozdzieleni szklanymi drzwiami wagonu. Z mojej strony sł ychać był o nawet chó ralne brzmienie „Ouuu”. Turyś ci siedzą cy w metrze podzielili się na moje pozycje. Ze strony Dashy, facet z Bengladesh był bardzo zdenerwowany, ż e nie wsiedliś my do tego samego pocią gu. Ponieważ drzwi nie przepuszczał y dź wię ku, mieliś my okoł o pię ciu sekund na wyjaś nienie naszych planó w na przyszł oś ć gestami do siebie. Jak ustaliliś my, wysiadł em na nastę pnym przystanku i czekał em z Dashą na pocią g. Drzwi pocią gu otwierają się wraz z drzwiami peronu. To znaczy, jeś li stanę w tym samym miejscu, w któ rym wyjechał em, to Dasha w nastę pnym pocią gu bę dzie dokł adnie w tym samym miejscu. Wszystko wydawał o się jasne, dopó ki pocią g nie przyjechał bez Dashy. Po wejś ciu do pocią gu, któ rego wagony nie mają przegró d, zdał em sobie sprawę z gł ę bi problemu. Albo Dasha jest gdzieś indziej w pocią gu, albo nie ma jej tutaj. A co w takim razie zrobić , albo wyskoczyć z powrotem, albo iś ć i przeszukać samochody. Miał em okoł o 2 sekund na przemyś lenie, zanim drzwi się zamknę ł y. Odskoczył em. Odjechał pocią g peł en ludzi. Był em ze stratą . Dasha miał a w plecaku wszystkie ś rodki komunikacji, ł ą cznie z adresem hotelu. Do nastę pnego pocią gu był o jakieś pię ć minut i musieliś my zebrać myś li, co dalej. Nadjeż dż a nastę pny pocią g. Wyraź nie na moich drzwiach stoi Dasha. Nastę pnie wsiadł a do nastę pnego pocią gu. Teraz wcią ż pozostaje nierozwią zany problem. Ską d przybył cał y pocią g ludzi spomię dzy dwó ch są siednich stacji. Wł aś ciwie, teraz już zrozumiał em, to był tylko pocią g-widmo. I jestem bardzo szczę ś liwy, ż e z tego wyskoczył em.

W drodze do hotelu spotkaliś my doś ć zwyczajne uliczki. Nie moż na powiedzieć , ż e jest to jedno z najbardziej zaawansowanych miast. Chociaż w rzeczywistoś ci do futuryzmu nie da się doprowadzić każ dego centymetra. Na począ tku wspomniał em, ż e wł adze usilnie walczą z prostytucją . Walki są tak silne, ż e co 20 metró w ktoś sprzedaje partię Viagry, prostytutki cał y czas ł apią swoje zarobki, a naprzeciwko naszego hotelu znajdował się burdel. Kobiety z numerami leniwie czekał y na swoje ogiery. Myś lał em, ż e Viagrę moż na sfotografować tylko pod ziemią , ale zaskoczony sprzedawca pozwolił mi nawet zrobić zdję cie z lampą bł yskową . Postanowili krę cić prostytutki na wideo bez lampy bł yskowej. Ale niestety, kiedy kamera był a gotowa, kobiety był y „na misji”. Ale moż e po prostu mieliś my tyle szczę ś cia z hotelową ulicą , ż e nie widzieliś my tego na innych ulicach. Ale mimo wszystko bawił nas ten fakt. Czekaliś my na najważ niejszy moment, trzeba był o zjeś ć obiad. Z opowiadań blogeró w sł yszał em, jak tu wszystko jest drogie. Zwł aszcza jak powiedział jeden z goś ci w wywiadzie, ż e kawa kosztuje 4 dolary. Znaleź liś my wygodniejszą ulicę , otwartą restaurację . Kucharz pokazał palcem, ż e chcemy dwie porcje ró ż nych klusek z cudownie wyglą dają cym mię sem i adż yką . Kucharz pokroił nasze mię so na kawał ki noż yczkami, porcje przeł oż ył na papier, papier na tacę i wypowiedział doś ć tajemniczą liczbę . Dasha doszedł do wniosku, ż e oznacza to wyraź nie 40 dolaró w singapurskich (28 dolaró w). Liczył em na szczę ś cie i dał em mu 4 SGD (2.8 $).

Kucharz z radoś cią nam podzię kował i dał znak, ż ebyś my usiedli. Siedzieliś my w szoku, ż e w doś ć turystycznej czę ś ci Singapuru jemy bardzo smaczne duż e porcje za 2.8 dolara. Coś do jedzenia tutaj zdecydowanie nie jest drogie. Najważ niejszą rzeczą jest znalezienie tych otwartych kawiarni. Adjika Singaporean jest bardzo podobna do tej, któ rą robią nasze babcie. Pó ź niej zamó wiliś my też.0, 8 SGD (0.6 USD) przyprawioną herbatą z mlekiem, podobną do tej, któ rą piliś my stale w Malezji. Lokalny mieszkaniec zjadł z nami posił ek, któ ry był zainteresowany rozmową z turystami o tym, jak kwitnie biznes za granicą . Jedną z najciekawszych rzeczy do zrobienia za granicą jest chodzenie do supermarketó w. Tam zawsze moż na kupić pyszną ciekawostkę . Od razu podró ż został a zapamię tana przez spotkanie chł opakó w, któ rzy rozmawiali mię dzy sobą bardzo zrozumiał ym ję zykiem. Co wię cej, nie mogliś my zrozumieć , czym dokł adnie był ten sł owiań ski ję zyk. Chł opaki byli ze Lwowa))) Naprawdę chciał em jak najszybciej zobaczyć centrum miasta, ale był o już okoł o 22:00. Ktoś nam powiedział , ż e metro kursuje tutaj do pierwszej w nocy. Dowiedziawszy się , ż e mamy jeszcze okoł o trzech godzin, pospieszyliś my do bezzał ogowego pocią gu na spacery. Wow!


I jesteś my na jednej z centralnych stacji. Wszystko był o naprawdę ż ał osne i niezwykł e. Przed nami orientacyjnie przejeż dż ał y do ​ ​ wyś cigó w drogie samochody sportowe. Wież owce wewną trz miał y duż o zieleni, fontanny, mosty, przejś cia i ś wiatł a. Jakby każ dy wież owiec starał się przewyż szyć zasię giem są siedni. Spacer po mieś cie naprawdę przynió sł imponują ce emocje. A prawdziwe emocje zaczę ł y się , gdy nasz nowy tablet usiadł , a stary powerbank nie pasował . Najważ niejsze, ż e pamię tamy najbliż szą stację metra od hotelu. Tak, a w hotelu był y czasy, kiedy rzeczy był y rzucane. Wę drują c bez celu, dotarliś my do mostu w postaci DNA.

Most oferuje wspaniał e widoki na samo centrum biznesowe. Ale najpię kniejsze w Singapurze są widoki sztucznych drzew w jednym z ogrodó w. Już je widzimy, są daleko, ale faktem jest, ż e widzieliś my je na wł asne oczy. Szkoda nie dodawać ich do dzisiejszej nocnej trasy. Po podziwianiu widokó w drapaczy chmur pojechaliś my metrem do hotelu. Metro w Singapurze nie jest zbyt zagmatwane, ale wjeż dż anie na zł ą stronę lub na zł ą linię był o integralną czę ś cią naszych podró ż y. Po raz drugi znalezienie hotelu bez GPS nie był o ł atwe. Ale korzyś ć z prostytutek nie zmienia ich lokalizacji. I na prostytutki jako punkt orientacyjny, któ ry moż esz zdobyć . Jakiś potwó r mieszkał w kanał ach w pobliż u naszego metra i groź nie są czył się z gł ę bin.

Co wieczó r, wracają c do domu, kupowaliś my na lokalnym targu drinka z jakiegoś dziwnego owocu. Raz nawet dostał em sok z brudnych skarpetek. W każ dym razie smak był taki sam. Wstę pna czę ś ć z krajem się skoń czył a, jutro moż esz wyruszyć na outback. O drugiej w nocy pod wraż eniem metropolii poszliś my spać .

Zoo


Wczesnym rankiem patrzył am, jak moja kieł basa kroi się na kawał ki noż yczkami i uprzejmie podał am moje danie. Tak, ta restauracja bez noż yczek jest jak bez rą k! Kiedy jedliś my, kucharz rozmraż ał mię so, po prostu nalewają c wodę z wę ż a, któ ry był szklany i spł ywał dalej po ziemi. Kolejny ś wietny singapurski posił ek.

Teraz potrzebujesz hotelu z Wi-Fi, aby wezwać taksó wkę . Kiedy Dasha dzwonił a po taksó wkę , postanowił em zapytać , gdzie jest ich toaleta. Odpowiedź bardzo mnie zdziwił a: „Jaki biznes chcesz robić ? ”. Najpierw wpadł em w osł upienie, potem zasugerował em, ż e moż e to być odpowiednik pytania „duż y czy mał y”. Ale nawet w tym sformuł owaniu musisz znać prawidł owe odpowiedzi. Wyjaś nił em, czy naprawdę mó wimy o toalecie. Recepcjonistka skinę ł a twierdzą co gł ową i nazwał a opcje odpowiedzi „mał a firma lub duż a firma”. Po prostu mieli ró ż ne toalety w holu na ró ż ne okazje. W tym czasie przyjechał nasz Uber i wyjechaliś my z miasta. Wzdł uż toró w rosł y gę ste lasy. To prawdopodobnie najbardziej zielona metropolia na ś wiecie. Jedno z najlepszych ogrodó w zoologicznych ś wiata przywitał o nas bardzo serdecznie.

Był y raczej dwa ogrody zoologiczne. Jedna woda, druga klasyka. Przed zamknię ciem trzeba był o odwiedzić oba. Ale do tego trzeba pominą ć niektó re koncerty. Oczywiś cie jesteś my przyzwyczajeni do odwiedzania wszystkiego i wszę dzie i niczego nie przegapiliś my, ale nie mogliś my spę dzić wię cej niż dwa dni w podró ż y w przyszł oś ć . Ale na szczę ś cie pokaz sł oni, któ ry widzieliś my już.6 razy, moż na ś miał o pominą ć na rzecz drugiego zoo. Przed wejś ciem do zoo bawił y się radoś nie mał py, latał y ptaki, a pod mostem leż ał potę ż ny krokodyl i czekał , aż ktoś spadnie.

Wszystkie 2530 zwierzą t czekał o na nas. Zoo jest naprawdę wyją tkowe. Został zbudowany na miejscu dż ungli, zachowują c przy tym roś linnoś ć . Najwię ksze wraż enie zrobił a na mnie pierwsza strefa. Zza krzakó w dał o się sł yszeć pomruki o ró ż nych intonacjach, za krzakami. . . prawdziwe dinozaury!

Byli praktycznie ż ywi, poruszali się i warczali groź nie. Albo jakkolwiek się nazywają dź wię ki wydawane przez dinozaury. Zaledwie rok temu widzieliś my ż ywe syreny na Wyspach Kanaryjskich, a oto dinozaury!


Po okolicy przejeż dż ał y pocią gi elektryczne. Na najbliż szym przystanku moż na był o się uzależ nić i przejś ć do kolejnych stref. Choć wielkoś ć zoo pozwalał a na obejś cie wszystkiego na piechotę , to nawet jazda takim pocią giem był a osobną rozrywką .

To był o jak safari w dż ungli. Kierowcy chę tnie doradzali, jakie czynnoś ci, o któ rej godzinie lepiej być na czas.

Jedną z rozrywek był o karmienie zwierzą t. We wskazanym czasie, co pię ć minut zwierzę ta karmiono w ró ż nych pomieszczeniach. Oznacza to, ż e wystarczy podą ż ać okreś loną trasą , aby to wszystko obserwować . Filtrowana woda pitna w cał ym gorą cym zoo był a bezpł atna, ale raz trzeba był o kupić butelkę . Lub przyjdź z wł asnym.

Mamy teraz butelkę na pamią tkę Singapuru. Dzień był tak gorą cy, ż e gdybym zapł acono wodę , musiał bym zacią gną ć kredyt w banku. W mię dzyczasie wszyscy zaczę li iś ć w kierunku areny na pokaz wę ż y. Podczas pokazu prezenter zadał pytanie „Kto się boi wę ż y? ” Wszyscy goś cie byli bardzo odważ ni i odważ ni. Dasha był a szczera. Prezenterka wskazał a na Dashę , któ ra podniosł a rę kę , i gestem skinę ł a na scenę . W takich momentach najważ niejsze jest, aby aparat był gotowy. Turysta siedzą cy obok mnie pochwalił mó j aparat. Najwyraź niej ona też szukał a kompaktowej pseudo lustrzanki. Dasha stał a twarzą do publicznoś ci, prezenter wyją ł mał ego wę ż a i podał go Dashie w dł onie. Cał a sala ucichł a, przez rzę dy przetoczył y się zaniepokojone i zdziwione okrzyki. Na pewno wydarzył o się coś , czego Dasha nie wiedział a. Dla Dashy był o jasne, ż e publicznoś ć raczej nie bę dzie się tak martwić z powodu jakiegoś pó ł metrowego wę ż a. W rzeczywistoś ci za plecami Dashy czterech mę ż czyzn wyniosł o ogromnego grubego wę ż a. Dasha otrzymał a ró wnież czę ś ć wę ż a. Po takiej terapii wę ż owej Dasha nie boi się już wę ż y.

Był a też pamię tna woliera z ptakami i nietoperzami. Mysz ż uł a arbuza tak apetycznie, ż e sami zgł odnieliś my i poszliś my na obiad. W zasadzie w zoo moż na spokojnie spę dzić cał y dzień . Liczba stref ze zwierzę tami jest wcią ż nieskoń czona)


W pobliż u znajdował o się drugie zoo. Znajdował się nad jeziorem i był poś wię cony zwierzę tom wodnym i aktywnoś ciom. Najpierw pojechaliś my na ł ó dkę . Strefy pierwszego zoo został y ulokowane w taki sposó b, ż e pł yną c ł odzią , wydaje się , ż e zwierzę ta spacerują na wolnoś ci. Jeś li nie wiesz o obecnoś ci pierwszego zoo, bę dziesz zdumiony gę stoś cią zwierzą t w dzikiej dż ungli. Wodne zoo ró ż nił o się od pierwszego bardziej wyważ oną i spokojną atmosferą . Tu nie trzeba był o się spieszyć . Po 20 minutowym spacerze wzdł uż jeziora czekaliś my na mini show z ró ż nymi ptakami i gadami. W programie był o dziesię ć osó b. Najważ niejsze był o to, ż e wycią gali ró ż ne ż ywe stworzenia i pozwalali im dotykać , gł askać , a nawet sadzać na tych, któ rzy chcieli.

Jeden dumny ptak zostawił nawet ś lady na moim ramieniu. W koń cu wydobyli coś cał kowicie zdrowego, puszystego, kochają cego i leniwego.

Po koncercie udaliś my się na teren z mał pami. Ogó lnie warto zauważ yć , ż e mał py są na tej wycieczce wszę dzie, zaró wno na ulicach, jak iw ogrodach zoologicznych. Czasami sam chciał em być mał pą i nie martwić się o ż adne ś mieci jak roboty. Co dziwne, ale nawet po raz setny spotykają c mał py, zaczynasz fascynować się ich oglą daniem. Wszystkie są tak ró ż ne i urocze. Kolejnym obszarem był o duż e oceanarium. Przy wejś ciu nad przezroczystym tunelem w wodzie czekał y na nas wydry, któ re igrał y jak dzieci.

Rozważ obejrzenie niezaplanowanego pokazu wydr. Grali razem naprawdę dobrze. W samym oceanarium czekał y na nas olbrzymie manaty. Do karmienia był a jeszcze godzina. W tym czasie moż na był o po prostu iś ć do lasu do pand. To był y pierwsze pandy, któ re widzieliś my w naszym ż yciu.

Powiem ci, ż e są tak samo niesamowite jak zdję cia. Nieopodal w kawiarni serwowano ciasta parowe Pao w postaci pando.

Kiedy nadszedł czas, aby przenieś ć mał py i manaty do karmienia, zaczą ł padać deszcz. Zanim przekształ cił o się to w cał ą klę skę ż ywioł ową , ledwo zdą ż yliś my prześ lizgną ć się pod baldachimem. Kiedy nie padał o, nawet nie zauważ aliś my, ż e nad gł ó wnymi ś cież kami parku zawsze jest osł ona na wypadek deszczu lub sł oń ca. Lilo tak, aby energia ż ywioł ó w był a wyczuwalna w powietrzu. To był a prawdziwa naturalna moc. Przez ś cianę deszczu nie moż na był o zobaczyć tego, co znajdował o się kilkadziesią t metró w dalej. Karmienie mał p z okazji deszczu został o odwoł ane. Najwyraź niej mał py nie nadają się do jedzenia, gdy pada deszcz. Dobrze, ż e Manaty był y już w wodzie. Mę ż czyzna z kapustą zszedł , aby je nakarmić .


Podobno był bardzo odważ ny, a manaty był y po prostu wegetarianami. Po co jeś ć kapustę , skoro taki pyszny Azjatka wszedł do wody. Ale, co dziwne, ci giganci ograniczyli się do warzywnych przeką sek. Deszcze są tu ogromne, ale kró tkie. Po karmieniu pogoda był a już bez opadó w. Ogrody zoologiczne był y zamykane, a wszyscy turyś ci poszli do autobusu. Paw ró wnież zakoń czył swoją zmianę . Przeszedł przez strefy iz dumą przeszedł przez ulicę do autobusu. Paw nie zmieś cił się w naszym autobusie. Najważ niejsze, jak jechać do zoo, Google pokazał o, ż e potrzebujemy trzech autobusó w. I okazuje się , ż e na jeden moż na wró cić . Ale z drugiej strony dobrze, ż e rano zaoszczę dziliś my czas. Wysiedliś my z autobusu, oczywiś cie w drogiej okolicy. Ale nawet tutaj zaję ł o nam mniej niż pię ć minut znalezienie kawiarni, w któ rej zjedliś my w bardzo przystę pnej cenie. Trochę droż sze niż ś niadanie, ale wcale nie drogie. Szczerze mó wią c, drugi tydzień jedzenia azjatyckiego jedzenia był trudny. Chociaż jest naprawdę smaczny, ale wieloletni nawyk ukraiń skiego jedzenia nadal jest odczuwalny. Nastę pnie udaliś my się na dworzec centralny, gdzie o 20:00 powinien nastą pić pokaz ś piewają cych fontann. Kiedy byliś my w metrze, dziewczyna wł aś nie wygooglował a dla nas rozkł ad jazdy. Ale był jeden problem. Aby obejrzeć ten program, wró cił a też kró tka ulewa. Lilo znó w jest epicki. W pobliż u tarasu widokowego znajduje się duż e centrum handlowe. Moż esz tam posiedzieć i przeczekać deszcz. O ile to miasto nie był o nowoczesne, z przeciekają cych dachó w uratował y się tylko wiadra. Wysoka technologia! Mieliś my jeszcze czas przed pokazem fontann i wę drowaliś my po schodach ruchomych, mają c nadzieję , ż e znajdziemy coś interesują cego. Ale poza niekoń czą cymi się dywanami i pustymi halami biznesowymi na wyż szych pię trach nie był o nic. Pierwszy pokaz został odwoł any z powodu deszczu. Liczono na to, ż e pokaz odbę dzie się o 21:30. Mieliś my jeszcze pó ł torej godziny.

Ogrody nad zatoką

Tymczasem ulewa przeszł a w mż awkę . Wpadł em na oryginalny pomysł , aby przejś ć się do parku z futurystycznymi drzewami Singapuru. Trasa wiodł a przez otwarty teren, przez mosty i tarasy przez drapacze chmur. Dasha nie poparł a mocno tego pomysł u, ale mimo to poszliś my. Chociaż trasa faktycznie przebiegał a po dachach, wszę dzie rosł y palmy. Singapur to kraj, w któ rym obowią zują surowe prawa, od czasu do czasu zastanawiasz się , czy nie ł amiemy jakiegoś prawa. Gdy tylko dotarliś my do parku z drzewami, wszystkie drzewa nagle zgasł y. Dasha i ja automatycznie podnieś liś my rę ce, przygotowują c się do poddania się wł adzom Singapuru za tak pó ź ną inwazję na ten najpię kniejszy park. Gdzieś ze szczytó w drzew dobiegł gł os po angielsku „Przygotowaliś my dla Ciebie ten wieczorny program, mił ej zabawy! ”.

A potem romans w powietrzu przekroczył wszelkie granice. W cał ym parku zaczę ł a grać muzyka, a drzewa synchronicznie zmieniał y ś wiatł a do rytmu. Melodie miał y ró ż ne rytmy, niektó re spokojne romantyczne, inne szybkie i energiczne. Wydawał o się , ż e nic nie jest prawdziwe. Wszystko był o jakoś idealnie pię kne i wygodne, jak przyjemny sen. Pokaz trwał.20 minut.