Indyk. Belka. Izrael w 24 godziny + Palestyna. Część 2.

24 Wrzesień 2014 Czas podróży: z 21 Wrzesień 2009 na 29 Wrzesień 2009
Reputacja: +261.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Rozdział.10 Idę do ziemi ś wię tej!

Dokł adnie o trzeciej nad ranem nasze telefony zaczę ł y krzyczeć . Alarm! Pora wstawać . Jak trudno to zrobić ! W koń cu spaliś my tylko trzy godziny… Pię tnaś cie minut pó ź niej dwa zombie w naszym przebraniu weszł y do ​ ​ hotelowego lobby. Po zamó wieniu darmowej kawy i kanapek w barze trochę się opamię taliś my.

- Izrael, Izrael. . . - wyobraź cie sobie, lecimy z zagranicy do innej zagranicy! To wspaniale! Przygoda się zaczyna!

Dokł adnie o czwartej rano pod hotel, na któ ry już czekaliś my, podjechał minibus z napisem „Pegasus”. Samochó d był pusty.

– Czy jako jedyni lecimy do Izraela z Belek? Ż artobliwie zapytał em przewodnika.

- Nie! Po drodze odbierzemy wię cej turystó w z innych hoteli – odpowiedział z uś miechem.


Dotarliś my na lotnisko w Antalyi o 5:30 rano. Na zewną trz był o jeszcze ciemno, ale budynek tę tnił ż yciem. Loty z ró ż nych krajó w stale przylatywał y i odlatywał y. W Izraelu otwarte był y dwa okienka do rejestracji i choć kolejka był a przyzwoita, to doś ć szybko się przemieszczał a. Oczywiś cie lot ten był prawie w cał oś ci zaję ty przez rosyjskich turystó w, ale był o też kilka arabskich kobiet. Podobno bilety na pozostał e miejsca został y sprzedane wszystkim. Po zameldowaniu byliś my w poczekalni. Był ogromny. Wszelkiego rodzaju sklepy, fontanny, kawiarnie i wiele bramek wjazdowych.

Usiedliś my przy jednym z baró w i zamó wiliś my kawę . Kubek kosztował.5 dolaró w. Hmm, nie tanio. . . no có ż , co moż na zrobić . Pó ź niej dowiedział em się , ż e na mię dzynarodowych lotniskach cena kawy w cenie 5 USD nadal nie jest zbyt wysoka! Ale sama turecka kawa był a oczywiś cie bardzo smaczna. Wreszcie rozweselony, poszedł em poszukać „pokoju smokingowego”. Ale po przejś ciu przez cał e lotnisko nie znalazł em tego pokoju, któ rego naprawdę potrzebował em, zwł aszcza po kawie. Nastę pnie zwró cił em się do pracownika lotniska. Zdenerwowana odpowiedź - „Poznaj pokó j ze smokingami”. A jak to rozumieć ? Czy na lotnisku mię dzynarodowym nie ma palarni? Nie, có ż , fakt, ż e na lotnisku nie moż na palić , jest zrozumiał y. Nigdzie nie wolno palić . Ale powinny być do tego oddzielne pokoje! W koń cu po rejestracji nie wyjdziesz na ulicę . To prawda, pó ź niej dowiedział em się od doś wiadczonych turystó w, ż e w ogó le takie pokoje są wszę dzie za granicą , ale Turcji nie ma. Jak się pó ź niej okazał o, istniał y nieformalne „pokoje smokingowe”, w któ rych pracownicy palili. Ale potem nie był o czasu ich szukać - zostaliś my zaproszeni do lą dowania.

Wyjś cie odbywał o się przez „bramkę ”, czyli jelito, jak to się nazywa. To wtedy idziesz prosto do samolotu z budynku lotniska specjalnym korytarzem! Dogodnie! Samolot był peł ny. Zapię liś my pasy, wysł uchaliś my powitania kapitana statku po angielsku i hebrajsku, uformował a się rura korytarzowa i samolot ruszył w kierunku pasa startowego.

Był już ś wit i zauważ ył em jedną ciekawą rzecz! Myś lał em, ż e korki są tylko z samochodó w. Nie! Z samolotó w też są korki! Zatrzymaliś my się niedaleko pasa startowego i wyraź nie widać był o, jak przed nami na tym samym pasie stał o sześ ć samolotó w, któ re praktycznie spoczywał y na sobie. A mamy jeszcze dwa!

Jeden samolot wylą dował , miną ł , a drugi natychmiast wystartował . Potem sytuacja się powtó rzył a. Klasa! Gdyby tylko dyspozytor niczego nie pomylił...


Ale oczywiś cie wszystko poszł o dobrze i zaję ł o to trochę czasu. W sumie bardzo zabawny widok. W peł ni doceniam napł yw turystó w przybywają cych do Turcji pod koniec wrześ nia! Przecież to nie tylko rano, to cał y dzień i chyba cał ą noc!

A teraz nasza kolej. Powstań , skrę ć … wow, okazuje się , jaki ogromny obszar zajmują szklarnie. A w oddali pię kne gó ry. A oto pod nami Morze Ś ró dziemne. Nastę pny przystanek Izrael!

Lecieliś my okoł o dwudziestu minut. Uprzejme stewardessy nosił y kawę i buł ki po kabinie, a Ira i ja podziwialiś my morze w dole. A potem zauważ yli w oddali wyspę . Duż a wyspa. I wyglą da na to, ż e polecieliś my prosto do niego. Oczywiste jest, ż e to jeszcze nie Izrael, a nie wyspa z „ZAGUBIONEJ”, ale co to jest? Nasza ciekawoś ć szybko został a zaspokojona. Okazuje się , ż e tę wyspę lataliś my po poł udniowej stronie i daleko, daleko w dole moż na był o zobaczyć hotele, baseny, samochody. Dokł adnie tak! To jest Cypr! To wspaniale! Jak ciekawie zobaczyć go z takiej wysokoś ci!

Po opuszczeniu wyspy samolot wyró wnał lot i skierował się na wschó d. A jakieś dwadzieś cia minut pó ź niej usł yszeliś my w radiu proś bę o zapię cie pasó w, po czym zobaczyliś my przed sobą ziemię ! Morze się skoń czył o i zaczą ł suchy lą d. Tory, samochody, wież owce, coraz bliż ej. A oto mię kkie lą dowanie i komunikat w radiu – „Witamy w Izraelu! ”.

Rozdział.11. Lotnisko izraelskie.


Wyjś cie z samolotu na najbezpieczniejsze lotnisko na ś wiecie im. Davida Ben-Guriona odbywał o się przez „rurę bramową ” i po kilku minutach byliś my w ś rodku. Cał ą naszą firmę powitał przewodnik, któ ry zaprowadził nas do kontroli paszportowej. Ustawiliś my się w kolejce. Był em trochę zdenerwowany, a oto dlaczego. Faktem jest, ż e przy kontroli paszportowej, w innych sprawach, jak wszę dzie, umieszczają pieczę ć pań stwa. Z czym jest wtedy niewielka szansa, aby nie wjechać do Zjednoczonych Emirató w Arabskich (uważ a się , ż e arabscy ​ ​ bracia byli bardzo uraż eni). Miał em też plany, aby odwiedzić Emiraty. Ale nawet w Turcji, dowiedziawszy się o tym powodem do niepokoju, Janish powiedział nam: „W Izraelu poproś , aby nie podstemplować cię w paszporcie”. Przekraczają c granicę na piechotę (na przykł ad z Taby do Ejlatu) nie robią tego i mogą nie dostarczyć na lotnisko, jeś li o to poprosisz! Dlatego teraz był em przytł oczony myś lami - a jeś li nadal go zakł adają ? Czy to pię ć lat czekać , aż zakoń czy się akcja „obcego”?

A teraz nadeszł a moja kolej. Wrę czył em dokument przez szczelinę w oknie i szybko, gł oś no, tak, ż e chyba poł owa lotniska usł yszał a, powiedział a – „Ale stemp pliz! ”.

Mił y pracownik lotniska szybko przerzucają c paszport, przykleił na odwrocie okł adki mał ą naklejkę , na któ rej coś był o napisane po hebrajsku. Zadział ał o!

Czekał em na Irę , któ ry po mnie wygł osił to samo przemó wienie i ruszyliś my dalej. Po zrobieniu zdję cia na tle napisu „Witamy w Izraelu” wyszliś my na ulicę . Był o tu zdecydowanie chł odniej niż w Turcji, ale znoś nie. Kró tkie rę kawy był y bardzo wygodne. Siedem lub osiem autobusó w czekał o na cał y nasz tł um z samolotu na parkingu i moż na był o wsią ś ć do każ dego. Có ż , nie do koń ca w ż adnej, ale tam, gdzie napisano „Alfa Tours”.

Kiedy palił em, autobusy był y szybko zaję te i nie wsiadaliś my do pierwszych dwó ch. A w trzecim zostaliś my uprzejmie zaproszeni przez przewodnika. Swoją drogą , mieliś my szczę ś cie. Autobusy i tak był y bardzo przyzwoite, ale ogó lnie natknę liś my się na luksusowy. Wszystko opł ywowe, w ś rodku był o wszystko, co moż esz sobie wyobrazić .

A co najważ niejsze, już od pierwszych sł ó w przewodnika zdał em sobie sprawę , ż e jest on bardzo, bardzo mił ą i ciekawą osobą !

Autobusy zaczę ł y stopniowo odjeż dż ać i wszyscy staliś my w miejscu. Zastanawiam się , dlaczego czekamy na kogoś ? Jak się okazał o, w naszym autobusie był o jeszcze kilka miejsc i najwyraź niej czekaliś my na tych, któ rzy się spó ź nili. Przewodnik stał na zewną trz i rozmawiał przez telefon.

- Ir, wyjdź my na zewną trz, zaczerpnijmy trochę powietrza, po co tu siedzieć - zaproponował em.

Wyszliś my i udaliś my się do przewodnika.

- Jaki jest problem? Zapytał em go.

Tak, bę dziesz musiał trochę poczekać . Dwó ch muzuł mań skich turystó w przyleciał o twoim samolotem, a ochrona lotniska już z nimi wspó ł pracuje. Ale zwykle wszystko odbywa się szybko. A propos, mam na imię Zhenya, a ty?


Spotkawszy się w ten sposó b, jakoś od razu znaleź liś my wspó lny ję zyk i po prostu ł adnie pogadaliś my. Zhenya, jak się okazał o, przenió sł się z Odessy do Izraela, ma tu swó j wł asny biznes i dorabia jako przewodnik. Po pierwsze mi się podoba, a po drugie – dodatkowe pienią dze nie zaszkodzą !

Pó ł godziny pó ź niej te dwie kobiety w koń cu dotarł y do ​ ​ autobusu. Oczywiś cie byli ź li!

- W Turcji "rozedrzemy" tego przewodnika - powiedzieli - Powiedział nam, ż e bez problemu wjedziemy do Izraela! A potem zaczę li nas pytać , czy mamy krewnych w Palestynie i tak dalej!

- Wszystko się skoń czył o, to standardowa kontrola, uspokó jmy się i już ! - powiedział Zhenya i wszyscy weszliś my do autobusu.

A co zrobić przed trudnym, ale ciekawym dniem? Zjeś ć ś niadanie! Wię c nasz pierwszy przystanek był w cał kiem mił ej restauracji. Jedzenie był o pyszne i wszyscy, ł ą cznie z tymi dwiema muzuł mankami, byli milsi. Był y rozmowy, uś miechy i ś miech.

Naszym drugim celem był a Jerozolima! Po drodze przewodnik opowiedział nam historię .

– A propos, czy wiesz, jaki jest rok w Izraelu? Powszechnie akceptowany jest taki sam jak wszę dzie, ale naprawdę ? - spytał Zhenya pasaż eró w. Nikt nie odpowiedział .

- Konto jest zachowane ze Stworzenia Ś wiata, a teraz mamy 5769!

- Och, nie jesteś my przygotowani na wizytę w kraju! Nie odpowiedzieli na pytanie – powiedział em Irze.

- To dobrze! Dowiemy się wszystkiego z pierwszej rę ki i sami się przekonamy!

Rozdział.12. Jerozolima.

Autobus zatrzymał się na tarasie widokowym. Stą d masz widok na Jerozolimę . Pozostał oś ci pierwszych osad odnaleziono tu okoł o pię ciu tysię cy lat p. n. e. , czyli przed narodzeniem Chrystusa!

Ignorują c Arabó w, któ rzy podbiegli do autobusu i sprzedawali plakaty z panoramą , wszyscy staliś my na skraju placu i zaczę liś my podziwiać widok, podczas gdy Zhenya kontynuował rozmowę .


Widzisz tamtą ś cianę ? To miasto w mieś cie! Nie, nie, to nie jest Ś ciana Pł aczu. To obrzeż a Starego Miasta. I jest Koś ció ł Zmartwychwstania Chrystusa (Koś ció ł Grobu Ś wię tego). Powinieneś wiedzieć , ż e jest w telewizji na Wielkanoc. Tam Ś wię ty Ogień schodzi do ś rodka. Nie, nie, nie zł ota kopuł a, ale szara. Zł oto to Kopuł a na Skale. Czy widzisz tę gó rę ? Znaleziono szczą tki wł aś nie tych pierwszych osadnikó w. Ale w tym miejscu siedział Jezus Chrystus i opł akiwał Jerozolimę , zapowiadają c swoją nieuchronną ś mierć...No có ż , teraz wszyscy są w autobusie i chodź my, zobaczymy to wszystko na wł asne oczy!

Ludzie radoś nie pobiegli i usiedli na swoich miejscach, a ja pomyś lał em, ż e chyba nawet dobrze, ż e byliś my trochę w tyle za resztą . Firma z jednego autobusu jest jakoś ł atwiej niż z siedmiu! Nikt się nie tł oczy, każ dy moż e wszystko zobaczyć i usł yszeć !

Po minię ciu Jerozolimy zatrzymaliś my się na Starym Mieś cie. Dalej na piechotę . Wszyscy wyszli i pierwszą rzeczą , któ ra przykuł a moją uwagę , był y gó ry ś mieci leż ą ce pod ś cianą , co zaskoczył o naszą firmę . Ś wię te miejsce!

„To normalne” – zapewnił Zhenya – „Tak jest prawie wszę dzie w Jerozolimie. Uwaga.

Kontynuowaliś my naszą drogę . Przewodnik zatrzymał się przy wejś ciu na Stare Miasto.

- Chł opaki! Jeś li ktoś się zgubi, poszukaj mnie z tym magazynem w wycią gnię tej rę ce! powiedział i podszedł do przodu.

Wszyscy szli za nim, patrzą c na mijane po drodze miejsca, a takż e patrzą c przed siebie, aby nie stracić z oczu magazynu.

Stare Miasto tę tnił o ż yciem. Ludzie (gł ó wnie Arabowie) szli, jeź dził y wozami i samochodami.

- Chł opaki, teraz pó jdziemy do Bazyliki Grobu Ś wię tego. Tutaj (Zhenya wskazał na pasaż handlowy) moż esz kupić ró ż ne pamią tki, jeś li chcesz. I weź.33 wię cej cienkich ś wiec. Przydadzą się nam w Ś wią tyni. Przejdziemy teraz przez bazar, nastę pnie skrę cimy w lewo. . .

Zhenya kontynuował rozmowę , a ja się rozproszył em. Faktem jest, ż e czuł em za sobą jaką ś negatywnoś ć lub niebezpieczeń stwo, nawet nie rozumiał em, co to był o. Obró cił em się . Dokł adnie tak! Jakieś pię ć metró w ode mnie, opierają c się o balustradę , stał o dwó ch mł odych Arabó w i rozmawiał o o czymś , patrzą c na nas. Z ich twarzy wyczytał em, ż e na pewno rozmawiali o naszej grupie i robili to z wyraź nie nieprzyzwoitymi wyrazami twarzy i najprawdopodobniej rozmawiali o naszych kobietach.

„To jasne, na wszelki wypadek, w dzielnicach arabskich trzeba mieć na to oko” — pomyś lał em i poszedł em dogonić nasze.


Gdy szedł em ostatni, w sklepach wskazanych przez Ż eń kę , jeden komplet ś wiec mi nie wystarczał . Ś wią tynia moż e nie mieć ich na sprzedaż , musisz je wcześ niej kupić .

Po poinformowaniu Iry, ż e nadrobię zaległ oś ci, zaczą ł em chodzić do wszystkich sklepó w w rzę dzie, pokazują c 33 kupione już ś wiece i sygnalizują c znakami, ż e potrzebuję wię cej. W jednym sklepie wcią ż znalazł em produkt, któ rego potrzebował em.

„15 dolaró w”, powiedział arabski sprzedawca.

Biorą c pod uwagę , ż e kupił em pierwszy zestaw za 3 dolary. . . co za 15 dolaró w? !

Skrę cił em do wyjś cia, ale wł aś ciciel sklepu zaczą ł obniż ać cenę...14.13, 12.10, 8. . .

- Bezpł atny! Mó wił em dalej.

Nastę pnie sprzedawca wykonał ruch rę ką , jakby chciał zrzucić turban i uderzyć nim o podł ogę , i gł oś no powiedział - „Fife”!

- Dobra, czas ż ebym pobiegł a - pomyś lał em i dał em 5 dolaró w.

Wię c gdzie są nasze? Musieli posuną ć się za daleko! No nic, nadrobię zaległ oś ci!

Ignorują c dzwonią cych do mnie sprzedawcó w, przebiegł em przez targowiska i nie na pró ż no – udał o mi się ! Tł um wł aś nie zebrał się przy wejś ciu do Ś wią tyni, a Zhenya dał instrukcje, co tam zobaczyć . Ponieważ nie bę dziemy w stanie podą ż ać za nim z cał ym tł umem – jest tu sporo turystó w z ró ż nych krajó w.

Zebrawszy ducha, myś li i sił y, czekają c na wyjś cie czł onkó w rzą dó w ró ż nych krajó w w towarzystwie izraelskiej policji, weszliś my do Ś wią tyni. Ira, któ ra doś ć czę sto chodził a do koś cioł ó w w swojej ojczyź nie, był a oczywiś cie bardzo podekscytowana, a ja, powiedzmy, nie ateistka, ale niezbyt wierzą ca, był am spokojna. Jednak to, co zobaczył am, z pewnoś cią mnie zachwycił o! Miejsce to był o gł ó wnym sanktuarium ś wiata chrześ cijań skiego.

Pierwszą rzeczą , któ ra przykuł a mó j wzrok, był a Kuvukliya, w któ rej znajdował się Ś wię ty Gró b Pana. To tutaj w Wielkanoc wkraczają greccy i ormiań scy duchowni prawosł awni i po chwili wydobywają Ś wię ty Ogień (tak nazywa się Ś wię te Ś wiatł o).

- Ir, chodź my w porzą dku - powiedział em, widzą c jej kompletne zakł opotanie. Oto schody, o któ rych mó wił Zhenya. Chodź my się wspią ć !


Schody miał y 18 stopni. Na tej drodze Chrystus wykonał.14 przystankó w. Po przejś ciu schodó w znaleź liś my się na Golgocie. Tu poś rodku znajdował się tron, za nim Ukrzyż owanie, a wokó ł niego wisiał o wiele lamp koś cielnych.

Ira stał a w kolejce, któ ra prowadził a do tronu, a ja został em na ś rodku, ż eby na nią czekać , patrzą c na Ś wią tynię i obserwują c kapł anó w. Pomimo tego, ż e wszyscy tutejsi turyś ci byli bardzo podekscytowani, sł udzy Ś wią tyni byli spokojni i ł adnie rozmawiali o czymś mię dzy sobą , okresowo ś mieją c się i uś miechają c.

- Przyzwyczaić się do tego! Myś lał em. Są tu codziennie. Po raz pierwszy w ż yciu dotarliś my do Ziemi Ś wię tej. A moż e mają inny stosunek do religii? Bardziej spokojny? I oczywiś cie jest tu duż o ludzi. Wszystko z kamerami i aparatami. I oto nadchodzi Ira. Ir, zró b mi zdję cie przed Golgotą .

Swoją drogą zazwyczaj nie da się mnie zmusić do robienia zdję ć , ale tutaj naprawdę czegoś chciał em. To takie miejsce!

Ale patrzą c na moją towarzyszkę , zdał em sobie sprawę , ż e zdecydowanie bardzo się martwił a na Kalwarii i nadszedł czas, aby zejś ć .

– Dobra, chodź my – powiedział em i wzią ł em ją za rę kę .

Po zrobieniu dwó ch krokó w Ira trochę się opamię tał a, a mimo to speł nił a moją proś bę o zdję cie. Potem powiedział a mi, ż e kł ania się krucyfiksowi i zapala ś wiece dla wszystkich dla zdrowia!

Nastę pnie zeszliś my tymi samymi ró wnoległ ymi schodami do Kamienia Namaszczenia, nad któ rym palił o się osiem lamp koś cielnych. Był o to miejsce, w któ rym ciał o Chrystusa został o zł oż one przed pogrzebem. Niedaleko od Kamienia znajdował się Edicule z Grobem Ś wię tym, któ ry widzieliś my już , gdy po raz pierwszy weszliś my do Ś wią tyni. Przy wejś ciu po obu stronach palił y się pochodnie ze Ś wię tym Ogniem bież ą cego roku. Tutaj, tak jak nam kazano, spaliliś my 33 ś wiece, a raczej wszystkie komplety ś wiec i ż eby nie opó ź niać kolejki wyszliś my na zewną trz. Nie mieliś my czasu, aby wejś ć do Kuvukliyi. Tam rozpoczę ł o się naboż eń stwo, a przewodnik już czekał na naszą grupę .


- Zhenya, - postanowił em zadać pytanie, - Tutaj nie do koń ca rozumiemy. Spó jrz, Ś wię ty Gró b, to jest wł aś nie miejsce, do któ rego zstę puje Ś wię ty Ogień i, có ż , samo miejsce pochó wku. Tutaj wszystko jest jasne. A co z Golgotą – dlaczego jest dosł ownie dziesię ć metró w dalej? O ile pamię tam, Jezus wszedł po schodach i nie został pochowany w tym samym miejscu, w któ rym został ukrzyż owany.

- Tak, chł opaki, dobra robota za pytanie! Faktem jest, ż e dokł adna lokalizacja krucyfiksu jest nieznana, być moż e ta gó ra już nie istnieje. Wierzono, ż e wcześ niej Golgota znajdował a się poza murami Jerozolimy. A teraz jest czę ś cią Ś wią tyni.

Wszystko jasne! Teraz wszystko jest na swoim miejscu!

- No chł opaki! Przejdź my dalej! - kontynuował Zhenya, gdy zebrał a się cał a nasza grupa i poprowadził a nas w gł ą b starego miasta.

Skoń czył y się arabskie dzielnice i szliś my wą skimi ż ydowskimi uliczkami. Był y tak wą skie, ż e nasza grupa ledwo mogł a się tam zmieś cić . A Ż ydom, nawiasem mó wią c, udał o się też tutaj jeź dzić samochodami. Ale pozostawał o dla mnie zagadką , co zrobią , gdy ich samochody spotkają się nos w nos. Nie oglą dał em tej sceny do koń ca - powinienem był biec dalej!

Coraz wię cej ludzi zaczę ł o pojawiać się na ulicy, ubranych na czarno, w czarnym kapeluszu i pejsach.

- Wygrał a! Patrz patrz! niektó rzy z naszych turystó w kł uli palcami.

Có ż , nie wiedzą , jak się zachować . Ciekawe, co się stanie, jeś li zobaczą kobietę w welonie? !

Przechodzą c przez ż ydowskie galerie handlowe zauważ ył em wł azy przypominają ce studnie przykryte szklaną pokrywą .

- Zhenya, co to jest? Zapytaliś my Ira i ja.

- To stare podziemne miasto, ale niestety dzisiaj tam nie dojedziemy - trzeba wcześ niej zamó wić przepustkę .

Jaka szkoda, ż e ​ ​ nie zobaczymy lochó w! To dobrze! Wię c kiedyś bę dzie powó d, ż eby tu wró cić !

Nasza zaprzyjaź niona firma stopniowo zbliż ał a się do punktu kontrolnego z taś mą prześ witują cą przez worki. To był a Ś ciana Pł aczu!

Sklepy nawiasem mó wią c, tutaj zadowolone. Sprzedawcami byli Ż ydzi, z któ rych jeden grzecznie powiedział mi po angielsku:

- Cześ ć , jak mogę Ci pomó c?

Kupił em baterie do aparatu, papierosy i nagle zobaczył em 33 ś wieczki, któ re też tutaj był y sprzedawane.

- Sprawdź my to teraz! – pomyś lał em i zapytał em – „Ile? ”

„Jeden dolar” — odpowiedział sprzedawca.


Nikt nie wą tpił , ż e przepł acił em na arabskim rynku!

Zebraliś my się w grupie na placu przed Murem. Zhenya wyjaś nił , co robić : dziewczę ta po prawej, chł opcy po lewej, a chł opcy przy wejś ciu musieli zał oż yć piuski.

- Dlaczego nie razem? zapytał a jedna z kobiet.

- Uważ a się , ż e mę ż czyzna nie moż e się w peł ni skoncentrować , gdy obok niego jest kobieta! Bę dzie rozproszony! - odpowiedział przewodnik.

Ira z paniami poszł a w prawo, a ja w lewo, po drodze fotografują c policjantó w na zakrytych quadach Polaris i armię dziewczą t maszerują cą przez plac. TAk! Dziewczyny też sł uż ą w Izraelu! I to wcale nie jest przeraż ają ce, ale bardzo prestiż owe! Mają wolne, a nawet zarabiają ! A po naboż eń stwie wzrastają szanse na przyję cie do dobrej pracy! Otó ż ​ ​ to! Ciekawe, czy Ira chciał by sł uż yć w wojsku? ! Z tymi myś lami udał em się do punktu kontrolnego, ale od razu wyrzucił em wszystko z gł owy. Musiał em się skoncentrować .

Mur został wzniesiony przez kró la Heroda Wielkiego od 37 do 4 roku n. e. Oznacza to, ż e miał a ponad 2000 lat. Ale w naszych czasach pozostał a tylko ta czę ś ć o dł ugoś ci 485 metró w. Mur, ogó lnie rzecz biorą c, był podporą Ś wią tyni, zniszczonej w 70 r. n. e. przez Rzymian. I nazywa się Ś cianą Pł aczu, ponieważ Ż ydzi po zburzeniu Ś wią tyni modlili się tutaj i opł akiwali ją .

Zakł adają c jarmuż , któ ra tu leż ał a na kupie, podszedł em do Muru. Jak wiecie, przychodzą tu notatki z cał ego ś wiata. Ale kiedy jesteś tu sam, nie potrzebujesz notatki. Wystarczy zł oż yć ż yczenie, dotykają c rę ką Ś ciany! Domyś lił am się . Stał . Potem wró cił . Nasza grupa już zaczę ł a ponownie gromadzić się na placu.

- Zł oż ył eś wszystkie ż yczenia? – zapytał Ira.

- Nie! Tylko jeden! A moż e duż o? Zhenya, czy moż esz mieć jedno czy wiele pragnień ? - Tyle ile chcesz!

- Wię c czekaj na mnie, znowu ucieknę !

I poszedł em ponownie. Pracownik, któ ry siedział przy wejś ciu, któ ry obserwował wszystkich zakł adają cych jarmuł ki, oczywiś cie był trochę zdziwiony, ale nic nie powiedział .


Grupa został a zebrana i wyszliś my za bramę , gdzie autobus już czekał . Nastę pny przystanek był w dzielnicy arabskiej, gdzie zabrano nas do duż ego sklepu z pamią tkami. Niespecjalnie chcieliś my niczego kupować , ale mimo wszystko zabraliś my trochę pamią tek - każ dy dostał w prezencie menorę . To ś wiecznik na siedem ś wiec - symbol judaizmu i kilka innych drobiazgó w. Nawiasem mó wią c, sklepy wszę dzie przyjmował y dolary amerykań skie, co znacznie uł atwiał o zakupy.

Potem natychmiast wsiedli do autobusu. Nie moż na był o stać na zewną trz. Ze wszystkich stron pró bował y nas otoczyć miejscowe arabskie dzieci, bardzo podobne do naszych Cyganó w na stacji, któ rzy bł agali o zmianę . Musiał em trzymać rę ce w kieszeniach. W innych sprawach to, ż e w dzielnicy arabskiej trzeba uważ ać , zrozumiał em na począ tku podró ż y, jak już powiedział em.

Kiedy wszyscy się zebrali, Zhenya ogł osił :

- Chł opaki! Teraz udasz się na wycieczkę do Betlejem. W Koś ciele Narodzenia Pań skiego.

Rozdział.13

Jedziemy do Palestyny? zapytał ktoś w autobusie.

- TAk! Tam bę dziesz miał swojego przewodnika, a ja tu poczekam!

Ludzie w autobusie ś miali się .

- Aha! Nie wiadomo, doką d nas posył a, ale sam „poczekaj tutaj”!

Wyraź nie widać był o, ż e niektó rzy ludzie w autobusie byli poruszeni. W koń cu Palestyna. Chociaż nie w Gazie, w wiadomoś ciach pokazywane są konflikty zbrojne. Ale nie był o doką d jechać , autobus i tak jechał ! Ira od razu zaczę ł a dzwonić do domu, ż eby ostrzec swoich krewnych, mó wią , ż e jeś li w ogó le, to szukajcie nas w Palestynie, ale ja się specjalnie nie martwił am. Wrę cz przeciwnie, był o bardzo, bardzo ciekawie!

Zhenya wysiadł i dziesię ć minut pó ź niej autobus podjechał pod ś cianę o wysokoś ci okoł o oś miu metró w!

Mur ten został zbudowany przez Izrael w 2003 roku w celu ochrony osiedli przed atakami terrorystó w palestyń skich.

Minę liś my punkt kontrolny. Ludzie energicznie dyskutowali o tym, co dzieje się w cał ym autobusie i byli podekscytowani.

- Wszystko bę dzie dobrze! Nagle powiedział em gł oś no: „Spó jrz, jadą w moją stronę dwa autobusy! ” Sprawdź my teraz, jak radzą sobie tam turyś ci. Czy są jakieś dziury po kulach… (Oczywiś cie powiedział em to dla ż artu)!

Ludzie zaczę li uważ nie przyglą dać się nadjeż dż ają cym autobusom. Okazał y się … puste. No moż e to nie wycieczka? !


Jechaliś my ulicami Betlejem. Wokó ł panował a bieda, był y gó ry ś mieci, a stare fiaty 124. jeź dził y dookoł a, jak nasz VAZ 2101, za pensa. Po okoł o dziesię ciu minutach podjechaliś my na przystanek autobusowy, gdzie już czekali na nas sprzedawcy, oferują c ró ż ne towary. Gdy wyszedł em, postanowił em je zignorować , ale potem zauważ ył em jednego arabskiego dziadka, któ ry sprzedawał irań skie szale dobrej jakoś ci.

- Jak duż o? Zapytał am.

„Pię ć dolaró w” — odpowiedział sprzedawca.

Cena tego produktu był a normalna, wię c nawet nie zawracał em sobie gł owy targowaniem się . Zabierają c od niego dwie chusteczki (jedną w prezencie, drugą dla siebie), w jednej kartce podał am dziesię ć dolaró w. Kupiec wzią ł pienią dze i podzię kował mi za zakup. Odwró cił em się , ż eby dogonić nasze, ale wtedy stał o się coś , czego w ogó le się nie spodziewał em. Dziadek poklepał mnie po ramieniu. Odwró cił em się , a on, pokazują c mi moją dziesią tkę , podzielił ją na dwie! To był o dwadzieś cia dolaró w! Sł ynny magik? ? ? Nie! Wszystko jest o wiele prostsze! Faktem jest, ż e pienią dze był y nowe i po prostu sklejone, ale nie sprawdził em w tym zgieł ku. Po pokazaniu mi tej sztuczki dziadek oddał mi dodatkowe dziesię ć . Dzię kują c staruszkowi i kupiwszy od niego kolejną palestyń ską kefiję w kratkę (naszym zdaniem arafatka), uciekł em. Otó ż ​ ​ to! Opowiedział em pó ź niej o tej sprawie wielu znajomym, któ rzy czę sto odwiedzali kraje arabskie, ale nikt nie wierzył , ż e moż e się to zdarzyć i to w zuboż ał ej Palestynie!

Ale odrzucił em proś bę innego sprzedawcy o zmianę moich 100 dolaró w na mniejsze. Nie był gotowy do eksperymentu. Kiedyś nastę pnym razem! Ogó lnie zdał em sobie sprawę , ż e kupują c mał e rzeczy, lepiej nie pokazywać duż ych rachunkó w. Niech leż ą w innej kieszeni!

Po przejś ciu kilku przecznic wzdł uż Betlejem wylą dowaliś my na placu w pobliż u cerkwi Narodzenia Pań skiego. Wejś cie był o poniż ej ludzkiego wzrostu, wię c musiał em się pochylić . Wewną trz znajdował y się kolumny, aw niektó rych miejscach podł oga został a usunię ta. Okazuje się , ż e niedawno odnaleziono tam pł yty, któ re zdaniem ekspertó w leż ą od czasó w „BC”. Ale jak dotą d nie został y one w peł ni zbadane, wię c pokró tce je zbadaliś my. Nawiasem mó wią c, prawie wpadł em do dziury, podchodzą c zbyt blisko krawę dzi. Powinniś my tu postawić pł ot!


Nastę pnie poszliś my za naszym przewodnikiem i stanę liś my na koń cu kolejki prowadzą cej gdzieś w dó ł . Nawiasem mó wią c, przewodniczką był a kobieta. Zdecydowanie z Rosji lub WNP, jak Ż eń ka, ale jakoś nam się nie podobał a od razu. Nie był a zainteresowana opowiadaniem, cią gle kaszlał a i krzywił a się . Tak, dobrze, dobrze! Nie przyszliś my tu, ż eby ją zobaczyć . Cał a nasza firma stopniowo przesuwał a się po schodach na dolne pię tro, jak do piwnicy. Ale teraz to piwnica. A w tym czasie był a to jaskinia, w któ rej Najś wię tsza Maryja Panna urodził a Jezusa Chrystusa! A teraz wejdziemy do tej jaskini! W rzeczywistoś ci po prostu nie mogł em w to uwierzyć !

Posuwają c się w szeregu i stopniowo schodzą c coraz niż ej, weszliś my do lochu. Wszę dzie palił y się ś wiece, a duchowny rozdawał konsekrowane kartki z obrazem na temat narodzin Chrystusa, a obok stał a urna na datki. Wkł adają c kilka dolaró w zauważ ył em, ż e wszyscy przykł adają usta do czternastoramiennej srebrnej gwiazdy na czymś w rodzaju pó ł ki. Okazuje się , ż e gwiazda wskazywał a dokł adnie miejsce, w któ rym narodził się Jezus Chrystus, a napisano na niej po ł acinie – „Tu Maryja Panna urodził a Jezusa Chrystusa”. Szczerze mó wią c, nigdy w ż yciu nie uż ywał em ust, ale tutaj zdecydował em. Po pierwsze, robili to wszyscy bez wyją tku, a po drugie, był a to druga co do wielkoś ci ś wią tynia prawosł awna!

Pocał ował em. Nie wydaje się to przeraż ają ce. Ale prawdopodobnie usta jednak lepiej wytrzeć . W koń cu wiele osó b się zgł asza. Nawiasem mó wią c, wł aś nie do tego był y mokre chusteczki. W tym samym miejscu Ira pobł ogosł awił a swó j krzyż , a ja uś wię cił em wodę w butelce. Któ re my jednak wypiliś my.

Ale to tylko jedna czę ś ć jaskini. Przeszliś my trzy metry. A oto ż ł ó bek – karmnik dla zwierzą t. W tym miejscu Najś wię tsza Maryja Panna, w powijakach, poł oż ył a Chrystusa po urodzeniu! Przekraczają c się i kł aniają c, skierowaliś my się do wyjś cia, aby nie opó ź niać kolejki. Jest duż o ludzi i każ dy chce to zobaczyć !

Po pewnym czasie wszyscy zebrali się przy wyjś ciu z jaskini, któ ra znajdował a się po drugiej stronie, a przewodnik oprowadził nas po reszcie Ś wią tyni. A po ogó lnej sesji zdję ciowej nasza firma poszł a do autobusu.


Był już wieczó r. Biorą c pod uwagę , ż e jedliś my tylko ś niadanie, po prostu strasznie chciał o mi się zjeś ć . Ale na szczę ś cie po drodze natknę liś my się tylko na sprzedawcó w napojó w. Nie był o jedzenia! Kupiwszy z ż alu sł oik arabskiej coli, niestety wsiadł em do autobusu. Gł owa zaczę ł a mnie boleć z gł odu. A jeś li zachoruje „w peł ni”, nic nie zł agodzi bó lu gł owy, z wyją tkiem snu. A do snu jeszcze daleko! A potem do autobusu wpadł a gł owa Araba.

Mam nadzieję , ż e jedzenie! - pomyś lał em i krzykną ł em do niego - "Chipsy? "

Na co Arab uś miechną ł się i pokazał ikony.

– Nie jedzenie – powiedział em ze smutkiem.

Po tym palestyń ski policjant wykopał sprzedawcę z autobusu, bo nie wolno mu był o wsadzić się do ś rodka nawet na centymetr. Nagle zrobił o mi się go ż al. Prawda, nie bardzo. Teraz, gdyby przynió sł ż etony, wspó ł czuł bym mu podwó jnie!

Ale cud się wydarzył ! Ktoś poklepał mnie po ramieniu. Obró cił em się . Turysta z naszej grupy wrę czył mi buł kę (podobno ż eby się już zamkną ć ), któ rej nie zjadł w samolocie. Uradowany podzię kował em mu i zaproponował em colę . Odmó wił , a ja, zaoferowawszy Irze buł kę , rozpoczą ł em posił ek. W sam raz na drinka. Skoń czywszy, zaczą ł em ze wszystkimi przyglą dać się Arabom biegają cym po autobusie z ró ż nymi towarami. Byliś my już blisko muru granicznego i był korek. Sprzedają cy zdą ż yli wię c pobiec za autobusami i zaproponować zakup od nich. Oferowane przez okno. Nasi turyś ci w odpowiedzi na nich radoś nie machali i ś miali się z tego, jak sprytnie gonią autobus, a ja dbał em o melodię , któ rą zademonstrował jeden z nich. Dlaczego spojrzał em, nie wiem. Najwyraź niej po posił ku wyzdrowiał !

Nie moż na był o tutaj otworzyć drzwi, a sprzedaż odbywał a się przez kierowcę autobusu - przez jego okno za niewielką ł apó wkę w wysokoś ci 1 USD!

Po rozważ eniu przeję cia dmuchną ł em. Zaczę ł a grać fajka (i bzdura, bo ja nie umiał em grać ), pasaż erowie autobusu ś miali się (ten chł opak umiera z gł odu, potem gra na fajce) i w tak wesoł ym towarzystwie odjechaliś my z powrotem do Izraela, ską d odebraliś my Zhenya.

- Wszystkim to się podobał o? - on zapytał .

- Taaa! turyś ci odpowiedzieli zgodnie.


- Nie miał em wą tpliwoś ci, ż e wszystko bę dzie dobrze! Mamy jedną z najlepszych agencji wywiadowczych na ś wiecie - Mossad. Gdyby Palestyń czyk siedzą cy w swoim mieszkaniu pomyś lał tylko o ataku terrorystycznym, za pię ć minut został by zabrany przez sł uż by specjalne. Có ż , to oczywiś cie w przenoś ni!

- W programie został o nam jeszcze jedno miejsce. Moż esz tam pł ywać ! Zhenya dodał i ruszyliś my dalej.

Rozdział.14

Po przebraniu się i powrocie do autobusu podzieliliś my się ze sobą wraż eniami i pytają co spojrzeliś my na Ż eń kę . Na lotnisko?

- Nie! – powiedział – „Najpierw obiad! ”

- Wreszcie!

Pojechaliś my do restauracji w pobliż u oś rodka. Cał e jedzenie, takie jak ś niadanie, był o wliczone w cenę wycieczki, ale napoje był y pł atne osobno. Przy restauracji był supermarket, w któ rym kupowaliś my pamią tki z Morza Martwego dla naszej ojczyzny. Sole do ką pieli, bł oto, kosmetyki.

A potem pojechaliś my na lotnisko.

Chł opaki, dzię kuję wszystkim! Zhenya poż egnał się z nami. Przyjdź cie do Ziemi Ś wię tej jako pielgrzymi! Izrael, Jordania. . . jest o wiele wię cej miejsc do odwiedzenia!

- Dzię kuję za wycieczkę ! - Powiedział em i wrę czył em Zhenyi 20 dolaró w napiwku, - Czy mogę zapisać twó j numer telefonu, co jeś li znó w się spotkamy?

Po wymianie numeró w telefonó w komó rkowych i ponownym podzię kowaniu (swoją drogą Zhenya poradził mi, ż ebym na lotnisku nie nosił a palestyń skiej kefii, chociaż nie miał am takiego zamiaru), poszliś my do odprawy. Wszystko poszł o bardzo szybko, nie trzeba był o tutaj zdejmować butó w, pł yn moż na był o bez problemu zabrać ze sobą na pokł ad, wię c wszystkie pamią tki został y z nami!

Ale przy kontroli paszportowej trzeba był o się ocią gać . Wpuszczają tu wszystkich, a wypuszczają dopiero po sprawdzeniu, czy coś nie wydaje się dziwne dla obsł ugi lotniska. Tak się zł oż ył o, ż e Ira miał a w paszporcie zdję cie z ciemnymi wł osami, a teraz był a jasna. W zwią zku z tym został a poproszona o weryfikację paszportu rosyjskiego, któ rego oczywiś cie nie miał a przy sobie.

- Có ż , nie farbujesz wł osó w, ale my czę sto! - powiedział Ira pracownikowi.


Był o jasne, ż e był a uraż ona, ale postanowił em zmienić sytuację w ż art i od razu dodał em, wskazują c na wł osy - „Morze Martwe”. To znaczy, ż e wł osy Iry wł aś nie wyblakł y nad Morzem Martwym, a uś miechnię ty pracownik przepuś cił nas.

Oczekiwanie na wejś cie na pokł ad poszł o dobrze, ponieważ na tym lotnisku palarnia był a ró wnież doł ą czona do kawy. Potem Ira i ja spacerowaliś my po doś ć duż ym sklepie Duty Free, nie zapominają c o kupieniu Janish butelki Olmeki, a potem udaliś my się do lą dowania.

Do samolotu weszliś my też rurą , co zaoszczę dził o sporo czasu. Wszyscy usiedli na swoich miejscach, ale z jakiegoś powodu drzwi się nie zamknę ł y. Czekaliś my na coś . Stewardessy i stewardzi biegali po kabinie, dzwonią c gdzieś i był o jasne, ż e dzieje się coś niezwykł ego. Jak się pó ź niej okazał o, w samolocie brakował o dwó ch pasaż eró w. Albo się zgubili, albo celowo pozostali w Izraelu. Nigdy ich nie znaleziono i myś lę , ż e po prostu postanowili zostać nielegalnie. Trudno się zgubić . Nawet nie szukają c przewodnika, moż esz wypowiedzieć sł owo „Eapot? ” w każ dym sklepie handlowym, a on wskaż e Ci drogę . Albo po prostu weź taksó wkę . Po okoł o godzinie oczekiwania na zaginionych turystó w odlecieliś my bez nich!

Po przelocie nad ś wiecą cymi ś wiatł ami Cypru wkró tce wylą dowaliś my w Turcji.

- Domy! – powiedział em do Iry.

- Gdzie jest dom? W Turcji?

- No tak! Wylecieliś my stą d! Wię c teraz mamy tu dom!

Był a dokł adnie 4 rano, kiedy kierowca autobusu przywió zł nas do hotelu. Miną ł dzień od naszego wyjazdu! Weszliś my do pokoju i zmę czeni, wyczerpani, ale bardzo zadowoleni z wycieczki, zasnę liś my!

Rozdział.15

Obudziliś my się w samą porę na lunch. Po zjedzeniu, odzyskaniu sił i ponownej wymianie wraż eniach na temat Izraela, dzisiaj postanowiliś my nie chodzić na plaż ę , ale pozwolić sobie na zakupy i poszukać galanterii skó rzanej. Oferowane darmowe wycieczki do centró w handlowych nam nie odpowiadał y. Musimy iś ć sami! A na czym? Zastanawiam się , czy są autobusy?

„Sł uchaj”, powiedział em, „dlaczego potrzebujemy transportu publicznego? Dlaczego zabraliś my ze sobą mię dzynarodowe prawo jazdy! Chodź , poszukajmy wypoż yczalni samochodó w.


Okazuje się , ż e ta usł uga był a ś wiadczona bezpoś rednio w hotelu. Podeszliś my do stolika, obok któ rego był o mał e ogł oszenie z napisem „Bogazkent wynajem”. Pracownika nie był o na miejscu, ale portier w „recepcji” powiedział , ż e za pię ć minut przyjdzie. W oczekiwaniu postanowiliś my przestudiować cennik.

Najtań szy samochó d to Renault Symbol z instrukcją , 45 dolaró w dziennie. Potem Renault Logan, Hyundai Accent, Nissan Almera i… BMW X5 za 95 dolaró w. Nadpł ata 50 dolaró w, ale warto. „X5” Nigdy nie jeź dził em i chciał em tylko spró bować ! I. . . nic się nie stał o. Przywitał nas pracownik wypoż yczalni „rent ka” i od razu poinformował , ż e w kasie pozostał tylko „Renault Simbol”, reszta samochodó w był a zaję ta.

– A ten czarny „X5” stoją cy przy hotelu? Zapytał am.

– Whis od poszukiwanego szefa! Turcy odpowiedzieli z uś miechem.

– No tak, jest praktycznie przy wjeź dzie… tak jak w aucie wł aś ciciela. Szkoda! Có ż , co robić , jedzmy! Oto moje mię dzynarodowe licencje.

I wyją ł em tę duż ą i niewygodną ksią ż kę .

- Tutaj z visu? zapytał mnie pracownik.

Nie, i to ja celowo stał em w kolejce przed policją drogową , ż eby pó ź niej pytali mnie za granicą „Czy to z visu? ”!

- Wszystko jasne! Zaś miał em się i wyją ł em zwykł e plastikowe prawa.

- OK! - powiedział Turek - Case ka (poł oż ył kluczyk na stole i dał znak, ż e samochó d stoi na hotelowym parkingu za rogiem), dokumenty w ka, paliwo dziesię ć litró w, wen back ka, paliwo dziesię ć litró w, polisa stop o wypadek o zatrzymaj się na drodze – zadzwoń do mnie koniec, ale problemy… pete nelzya!

Tł umaczenie: „Oto kluczyki do samochodu, dokumenty są w ś rodku, jest dziesię ć litró w benzyny, przy zwrocie samochodu powinna być taka sama iloś ć (czyli to, co odtoczył eś - uzupeł nij), jeś li zatrzymaj policję , masz wypadek lub samochó d się zepsuje, zadzwoń do mnie na ten telefon, a my zdecydujemy o wszystkim. " „Nie moż esz pić podczas jazdy” - powiedział to prawie po rosyjsku!

– Tak, wcale nie piję ! - powiedział em i wrę czył em 45 dolaró w, na co Turek uś miechną ł się i ż yczył powodzenia.

Nawiasem mó wią c, osoba z alkoholem do 0.5 ppm nie jest uważ ana w Turcji za pijaną i moż e prowadzić samochó d.

Udaliś my się do wyjś cia, po drodze pytają c recepcjonistkę , gdzie moż emy

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
На восток!
Израиль
Аэропорт имени Давида Бен-Гуриона
Купол Скалы
Храм Гроба Господня
Лавка
Внутри Старого города
Вход в Храм Гроба Господня
Храм Гроба Господня
Голгофа
Голгофа
Стена Плача
Стена Плача
Стена Плача
Стена Плача
Вифлеем
Место рождения Иисуса Христа
Ясли
Наша машина в Турции
Белек
Ужин оказался довольно вкусным, и, покушав, мы заказали по бокалу вина. Ресторан находился на самом берегу моря. На столе горели свечи. Был слышен шелест небольших волн, вокруг росли пальмы, а солнце уже почти скрылось за морем, оставив на воде только лишь
Podobne historie
Uwagi (4) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara