Cóż, horror, ale nie horror-horror!

Pisemny: 3 wrzesień 2012
Czas podróży: 4 — 11 sierpień 2012
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje; Na wypoczynek z przyjaciółmi, dla młodzieży
Ocena hotelu:
6.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 4.0
Usługa: 5.0
Czystość: 6.0
Odżywianie: 7.0
Infrastruktura: 8.0
Có ż , powiem szczerze, wybrał em taki tytuł , aby zwró cić na siebie uwagę (sam oceniam – czy tytuł nie wpadł mi w oko – i nie przeczytam, chyba ż e interesuje mnie to miejsce). Nie znalazł em nic strasznego. Ale najpierw najważ niejsze.
Chciał am pojechać do Chorwacji, ale ponieważ ceny gryzł y, wybrano najtań szą wycieczkę zorganizowaną , ale z obiadokolacją , bo przepraszam spę dzać czas na zakupach i gotowaniu (no plus patologiczne lenistwo). Najtań sze wycieczki odbył y się z operatorem Joint Up. Nazwa nic mi nie mó wił a, ale postanowił am zaryzykować . Ponieważ chciał em ogarną ć ogrom i zobaczyć kraj do maksimum, wybrał em Trogir i hotel Medena 3* z pokojem turystycznym klasy 2*. Okazał o się , ż e 1200 euro z dwó ch na tydzień z lotem z Doniecka. Kupił em go i dopiero wtedy przeczytał em opinie o hotelu (kiedyś robił em odwrotnie). Przeczytał em i był em przeraż ony, ale niczego nie zmienił em. Lot był okoł o godziny 20. Lotnisko w Doniecku był o oczywiś cie bogato przebudowywane – takie place, toalety na każ dym rogu. Ale z cateringiem tam w ogó le nie ma mowy - na pierwszym pię trze jest jeden automat z kawą i drugi z napojami, a ceny są tam doś ć europejskie - 0.33 Morszyń ska kosztuje 7 hrywien! I nie ma gdzie jeś ć i pić . Rozumiem, ż e trzeba popisywać się przed Europą , ale moż esz pomyś leć , ż e nie piją i nie jedzą ! Nawiasem mó wią c, z nowym dworcem kolejowym w Doniecku ta sama piosenka.
Có ż , robię dygresję . Lot nie był opó ź niony. Przewoź nik Donbassaero był wierny sobie - trzeź woś ć to norma, tylko soki i ró ż ne inne herbaty. Latał y dobrze. Na lotnisku nic nie został o wypeł nione, nic nie zapł acono. Wymieniliś my pewną kwotę na kuny lokalne (najbardziej wygó rowana stawka to 7.08/1 euro. W samolocie polecieli też z nami klienci Turtesse i jak zwykle spotkali ich przedstawiciele tego touroperatora). Nasz gospodarz nazywał się IBCI. Wszystkie są ró ż ne. Jeś li w Turtesse (przynajmniej w Egipcie tak był o) jedni się spotykają , inni sprzedają wycieczki, jeszcze inni zabierają nas na te wł aś nie wycieczki, to Jarosł awa spotkał a nas w IBCI, sprzedał a nam też vouchery, a nawet zabrał a nas na przynajmniej jeden wycieczek . Ale jakoś ć obsł ugi nie ucierpiał a na tym, a ich transport jest doskonał y - nowiutkie autobusy Volvo z panoramicznymi szybami.

Szybko go zał adowali, szybko przywieź li do hotelu (jest 7 km od lotniska) i uważ am to za duż y plus hotelu, ponieważ resztę ludzi zabrano gdzieś.80 km, a pó ź no w wieczó r po locie, myś lę , ż e niezbyt przyjemny. Nikt nie towarzyszył nam na przyję ciu i nie był o takiej potrzeby. Przekazaliś my nam vouchery i paszporty, od razu dali nam klucze i pokazali, jak wejś ć .
Teraz o ż ywieniu. Ś niadania są nudne, jak co prawda wszę dzie, ale jest ich wiele, ale każ dy dzień jest taki sam. Jedyne wariacje to albo kilka kieł basek (bardzo nic) z musztardą (wcale nie pikantna), albo smaż ony mał y szprot. Drugie danie był o czę ś ciej niż pierwsze i chociaż uwielbiam ryby, to mnie dostał o (a na nabrzeż u to szczę ś cie kosztuje moim zdaniem 23 kuny). Kawa w ekspresie jest obrzydliwa, mogł em pić tylko kakao, któ re w ekspresie nosi nazwę „czekolada”. Ale soki są cał kiem w porzą dku, zwł aszcza grejpfrutowe. Obiady praktycznie nie ustę pują kolacji w egipskich czwó rkach. 2-3 rodzaje mię sa, 2-3 rodzaje ryb, codziennie ró ż ne owoce (brzoskwinie, jabł ka, ś liwki, pomarań cze, banany, arbuzy) i ró ż ne lody. I nie był o kolejek. Przychodziliś my o ró ż nych porach i zawsze był o wszystko, a takż e darmowe, czyste stoł y. Ale tutaj są wszystkie napoje za dodatkową opł atą . Nic nie braliś my, bo piliś my albo przed, albo po, albo przed i po. Jadł em z brzucha. Có ż , jak inaczej? Na przykł ad kotlet z ż eberek i pieczona makrela (mię dzy innymi). A jak myś lisz, co wybrał em? Prawidł owy! Oba (chociaż rozumiem, ż e jedzenie mię sa i ryb na jednym posiedzeniu nie jest zalecane).
Terytorium. Budynki znajdują się.100-150 metró w od morza, praktycznie nie ma nachylenia, wię c wyjazd nad morze nie jest wcale stresują cy z morza. Wzdł uż plaż y znajduje się wiele ł adnych mał ych kawiarni. Moż esz, siedzą c w kawiarni, popł ywać i wró cić do stoł u. Jeś li pó jdziesz dalej w prawo, wybrzeż e jest w sosnach, mał o ludzi, ale wejś cie do morza jest trudniejsze. Potem zaczyna się pole biwakowe, moż esz tam spę dzać czas. Jest cień i dobre wpisy. Potem są cią gł e prywatne wille i apartamenty, ale mił e jest to, ż e wszę dzie moż na swobodnie spacerować wzdł uż morza, co np. na Krymie i na wybrzeż u Azowskim jest czę sto problematyczne. W ten sposó b szliś my z hotelu przez okoł o godzinę w spokojnym tempie, czasami nurkują c w poszukiwaniu ostryg. I znaleź liś my je w skrajnym punkcie podró ż y, ponieważ strome wybrzeż e zaczę ł o się dalej. Jak rozumiem, był a to wieś Upper Seget. Medena znajduje się w Dolnym Seget. Ostryg wcześ niej nie widzieliś my, a jedynie mał ż e. Ale zabrał em ze sobą nó ż i cytrynę . Widział em mę ż czyznę , któ ry nurkował z noż em i wkł adał coś do siatki na pasie. Zał oż ył em, ż e to oni. I rzeczywiś cie udał o się zdobyć kilka sztuk. A potem był a klatka z filmu „Sportloto-82”, kiedy Kokshenov pró bował otworzyć puszkę . I tak i tak nó ż nigdzie nie wystaje, no przynajmniej go wyrzuć . Có ż , jakoś go otworzyli, polali sokiem z cytryny, zjedli. Nie piszczał y. Smakuje jak mał ż e. To prawda, ż e ​ ​ nie jemy surowych mał ż y. Patrzą c w przyszł oś ć powiem, ż e pó ź niej znaleź liś my ostrygi w morzu, wyraź nie naprzeciwko wyjś cia z hotelu na plaż ę (któ ra jest za trampolinami). Tam, jakieś trzy metry dalej, wystaje jakiś kawał ek ż elaza i tam rosną ostrygi. Był y też okazy wię ksze niż te, któ re znaleź liś my za pierwszym razem. Nawet ja był em w stanie je doś ć ł atwo otworzyć . Có ż , robię dygresję . Chcę powiedzieć , ż e ludzie przyjeż dż ali na naszą plaż ę nie tylko z innych hoteli, ale takż e z Trogiru, ponieważ nie ma czegoś takiego w pobliż u plaż y i kawiarni oraz wszelkiego rodzaju rozrywek. Nawiasem mó wią c, po raz pierwszy spró bowaliś my jednej rozrywki - parasailingu. Szczerze mó wią c, w domu (w sensie na Krymie lub tutaj na Azowie) taki kaprys nigdy by mi nie przyszł o do gł owy, ale tutaj z jakiegoś powodu skł onny był em przepł acać . Niezachwianą rę ką oddał em 550 kun za 15 minut przyjemnoś ci, jeś li moż na to tak nazwać . Był em trochę zawiedziony - zero adrenaliny (poza strachem przed upuszczeniem aparatu). Ale teraz nie odejdę z zazdrosnym spojrzeniem szczę ś liwcó w na spadochronie. Daj spokó j! Kró tko mó wią c, warto spró bować , ale wystarczył oby 10 minut (450 kun za dwie). Swoją drogą od razu po Chorwacji pojechaliś my na Krym, aw Sudaku zapytał em o koszt tej usł ugi. Tam jest jeszcze droż ej, a ł ó dź niewiele gorsza.
Wycieczki.

Do Trogiru moż na dostać się na 4 sposoby - 1. wybrać się na wycieczkę z przewodnikiem lub na plaż ę (ale dlaczego? ); 2. wypł yń ł ó dką z plaż y - robi to kilka firm, wię c jeś li jedna ł ó dź odpł ynie, nie musisz czekać , tylko idź wzdł uż plaż y i znajdź inną . Koszt to 15 kun w jedną stronę i 25 kun w dwie strony. 3. Wsią dź do autobusu - wyjdź z recepcji, idź trochę w gó rę iw lewo wzdł uż autostrady. Bę dzie znak stopu. Kosztuje 9 kun. 4. Spacer. Najpierw wzdł uż wybrzeż a, a potem trochę wzdł uż drogi. Jest tam mał y chodnik. Wyjdziesz na targ i do supermarketó w, a stare miasto jest w pobliż u.
Do Splitu dotarliś my z dworca autobusowego w Trogirze przejeż dż ają cym autobusem. Kosztował.26 kun. A z powrotem mieliś my ogó lnie szczę ś cie - wsiedliś my do odjeż dż ają cego już autobusu do Sibenika, a on odwió zł nas prosto do Medeny (poprosiliś my) i zapł acił za to 16 (! ? ) kun. Chociaż droga do Splitu kosztował a nas 9 + 26 = 35 kun. Autobus był duż y i pusty (opró cz nas był o jeszcze 2 pasaż eró w).
Począ tkowo planował em kupić.2 wycieczki - do Plitvic i Dubrownika. Pytanie brzmiał o gdzie kupić - u przewodnika czy na plaż y. Na plaż y te wycieczki nie był y duż o tań sze (o 10-20 kun), ale wyjazd był o 6 rano, a przewodnik o 7. A ponieważ ś niadanie zaczyna się o 6, postanowiliś my jeszcze zjeś ć ś niadanie i jechać z przewodnikiem. Tak, zebraliś my ludzi w hotelach i straciliś my trochę czasu, ale czas, któ ry nam pozostał na wycieczce (w Dubrowniku godzinna wycieczka i 2 godziny na wł asną rę kę , nad Jeziorami Plitwickimi - 4 godziny) mi osobiś cie wystarczył . Ponadto, jak już pisał em, waż ne są duż e nowe autobusy z panoramicznymi szybami i rosyjskoję zyczny przewodnik, któ ry cią gle coś mó wi. I choć wró ciliś my gdzieś o 21-30 z Dubrownika (obiad do 21.00), to udał o nam się zjeś ć obiad. Przewodnik zadzwonił do recepcji i poprosił o zatrzymanie kuchni. A z Jezior Plitwickich przyjechaliś my o 20-45 i zjedliś my spokojnie, wszystkie dania był y dostę pne (w tym owoce). I nikt nas nie poganiał , jak to miał o miejsce w Egipcie.
Pobiwszy pienią dze zdecydowaliś my, ż e stać nas na jeszcze 2 wycieczki - Szybenik - Krka i piknik rybny. Ale kupiliś my je już na plaż y. Wycieczka KRKA - ró wnież kosztuje trochę taniej niż przewodnik. Przyjechał minibus. Z wyją tkiem nas dwojga, reszta to Anglicy. Rosyjska przewodniczka nie mó wił a po rosyjsku, ale to nie miał o ż adnego znaczenia, bo siedzą c obok kierowcy od razu zasnę ł a. Dotarliś my do Sibenika, idą c wzdł uż nabrzeż a, zaprowadził a nas do katedry, powiedział a kilka sł ó w o Sibeniku, kilka sł ó w o katedrze, dał a nam 45 minut na splą drowanie miasta i usiadł a po turecku na parapecie. Gdy dotarliś my do rezerwatu (znowu w absolutnej ciszy), zaprowadził a nas do duż ego wodospadu, powiedział a, ż e ​ ​ spotkamy się tu za trzy godziny i chytrze się obudził a. I spę dziliś my wszystkie trzy godziny podskakują c wraz z resztą wielu ludzi w wodospadzie. Trzy godziny pó ź niej wsiedliś my na ł ó dź i popł ynę liś my na Skradin. Czekał tam na nas minibus. W drodze powrotnej zatrzymaliś my się w miejscowoś ci Primosten. Znowu dostaliś my 40-50 minut. Udał o nam się obejś ć miasteczko wzdł uż morza i wypić kufel piwa. Mó wią c o piwie. Najtań szy projekt Karlovacko wcią ż jest na plaż y w pobliż u Medeny - 14 kun. W innych miejscach, w któ rych piliś my - droż ej. W Dubrowniku ogó lnie 30. No to tyle. W sumie wszystko był o w porzą dku, jedyne, kochanie, to zdenerwowanie, ż e nikt nie zasugerował , a my sami nie zdawaliś my sobie sprawy, ż e moż na zamiast trzygodzinnej ką pieli w wodospadzie, wę drować przez czę ś ć czasu wzdł uż inne ś cież ki.

Wycieczka „Piknik Rybny” na plaż y był a prawie o poł owę tań sza niż przewodnik, ale nie na wyspie Brac, ale na innym. Zapomniał em nazwy. Pamię tam, ż e był a tam „Bł ę kitna Laguna”. Istnieją trzy wyspy. Jeden wię kszy i dwa mniejsze. W drodze na wyspę wszyscy otrzymali kalkomanię z rakiją . Na wyspie mieli 2 godziny na pł ywanie. Zaró wno plaż a, jak i wejś cie do morza są obrzydliwe. Postanowiliś my popł yną ć na kolejną wyspę . I absolutnie na pró ż no. W przeciwień stwie do Medeny nie ma rozró ż nienia mię dzy ł odziami a pł ywakami. W rezultacie prawie zostaliś my potrą ceni przez ł ó dź . A ile tam jeż y! Wzią ł em egipskie kapcie z domu, ale cią gle zapominał em w pokoju. I tym razem też . Znalazł em uroczego jeż a z obcasem. Wydł ubał em igł y noż em - nic się nie stał o. Potem zabrali nas do karmienia. Rozdali pieczoną makrelę i sał atkę z kapusty. I czerwone wino domowe. I na tym polega gł ó wna sztuczka. Kochamy ten biznes, ale nalany - kto pytał za ile. Wyglą da na to, ż e wypili swoją zwykł ą normę , ale ktoś został specjalnie obję ty. Wino okazał o się nieco podstę pne. Dlatego wyspa Maslenitsa, na któ rą nas pó ź niej zabrano, został a jakoś mgliś cie zapamię tana (udał o nam się zrobić zdję cia, potem spojrzeliś my - wielka pię kna wyspa) i prawie przegapiliś my ł ó dź . W drodze powrotnej dali mi kawał ek arbuza, ale musiał em zjeś ć dwa kawał ki, bo niektó re był y przez cał ą drogę senne.
Jedzenie i picie. Zabrali ze sobą ró ż dż kę Mahana w ję zyku tatarskim, co w przypadku braku lodó wki był o wł aś nie tym. I zrobili sł usznie, bo ich osł awiona prosciutto nie robił a wraż enia. Smalec jest smaczniejszy niż só l i nie potrzebuję na to 2 lat. Pierwszego dnia zaopatrzyliś my się w wino w Trogirze. Wzię li polecaną Malvasię i Babich, no i dobrego faworyta Cabernet Sauvignon. Ostatnie wino, zaró wno pod wzglę dem smaku, jak i ceny, cał kowicie pokrywa się z krymskim odpowiednikiem. Babich jest dwa razy droż szy, ale nie powiem, ż e jest dwa razy smaczniejszy. Malvasia jest też trochę droż sza, ale nie zrobił a na mnie wraż enia, moż e dlatego, ż e wolę czerwone wina. Kupiliś my też ser. Cena jest cał kiem adekwatna. Moż esz i powinieneś to wzią ć . Szczegó lnie dobry był ten z pleś nią . Có ż , te proste zapasy wystarczył y, abyś my nie byli gł odni mię dzy ś niadaniem a obiadem. Plus owoce, któ re został y zabrane na obiad. Absolutnie wszyscy przeprowadzali je na ś wież ym powietrzu, bo po prostu nierealne był o zjedzenie ich podczas obiadu. A niczyje figi nie rosną (albo chcieliś my myś leć , ż e niczyje), kró tko mó wią c, jedliś my też . Jedliś my w kawiarni tylko dwa razy - w pobliż u Plitvic (stosunkowo normalne ceny) iw Dubrowniku - nie był o warto. Po pierwsze jest drogo, po drugie straciliś my 45 minut z 3 godzin, a po trzecie, ż eby powiedzieć , ż e jest bardzo smacznie – nie jest. Bardziej lubię kuchnię tatarską , ale nie zaskoczycie nas owocami morza. Ugotuję mał ż e pod każ dym wzglę dem smaczniejsze. No, poza tym, ż e sał atka z oś miornicy był a ciekawostką . Nie mamy ich, ale chyba chodzi o sos. A wię c. . .
W drodze do Dubrownika zatrzymaliś my się w Boś ni. Tam ceny albo w ogó le nie zawierają podatku VAT, albo są tam niż sze, kró tko mó wią c, tań sze niż w Chorwacji. Kupił em tam 500 gramowe opakowanie kawy mielonej - okoł o 40 hrywien za nasze pienią dze. Przewodnik powiedział , ż e był o dobrze, ale jeszcze tego nie pró bowaliś my. Có ż , kupił em też ich sł ynne Maraschino (wszyscy je wzię li, a ja), chociaż nie lubię trunkó w. Pró bowaliś my go w domu - nie mogł em go wypić w czystej postaci. Trochę jak amaretto, ale smakuje jak pestka wiś ni zamiast moreli. Dodał am schweppes, cytrynę i ló d - doskonał e.
Opisał em to wszystko tak szczegó ł owo dla tych, któ rzy zadają pytania typu „Ile pienię dzy zabrać ze sobą ? ”. Czyli nie liczą c dutika (to osobna kwestia), wydaliś my 620 euro za dwoje (przypominam, ż e kieł basa został a przywieziona z domu w iloś ci 1 patyczka). Chleb, grzesznik, tyrila na ś niadanie (ale tylko chleb).

Dzień wyjazdu. Z jakiegoś powodu w tym hotelu wymeldowanie odbywa się nie o godzinie 12, ale o godzinie 10.00. Nasz lot jest o 21:40. I bez wzglę du na to, jak namawialiś my recepcjonistkę , ż eby zostawił nam pokó j do wieczora - nie ma mowy. Hotel jest peł ny. Zapytani, co z rzeczami zrobić , pokazali przeszkloną salę przy wyjś ciu, któ ra nie był a w ż aden sposó b strzeż ona. Generalnie po ś niadaniu pakujemy walizkę , rzeczy cywilne wkł adamy do osobnej torby na przebranie przed wyjazdem i plecak z jedzeniem. Wszystko to został o w tym pokoju. Zabraliś my ze sobą tylko torbę plaż ową i poszliś my się wę drować . Klucze przekazano bez pytania. Trochę martwił em się o podarty abaż ur na lampce nocnej - ż eby nas nie powiesili. (Sł yszał em, ż e takie przypadki miał y miejsce w Egipcie). Ale dzię ki Bogu wydaje się , ż e administracja wierzy, ż e nie ma tam nic do zł amania. Pojechaliś my do Upper Seget, pojechaliś my do Trogiru, wypiliś my tam piwo, wró ciliś my ł odzią do nas, wypiliś my piwo na naszej plaż y, okresowo pł ywaliś my. A czas pł ynie bez koń ca. Był em szczerze znudzony. A jak moż na siedzieć cał y dzień w hotelu? W Egipcie i z jakiegoś powodu mogł em to zrobić . Ale to był o w listopadzie. Zdą ż ył em już tę sknić za morzem i sł oń cem. Wię c proszę się nie oburzać , brać pod uwagę fakt, ż e oddajemy się temu podatkowi. Wreszcie jest już wieczó r. Na koniec Kunowie zjadł lokalną odmianę shawarma z prosciutto zamiast mię sa. Obiad już nam nie podawano. Chodź my zabrać nasze ubrania (oto i oto walizka i torby są na miejscu), przebierzmy się i autobus przyjechał o wyznaczonej dla nas godzinie. Wyjechali bez ł ez. Wszystko mi się podobał o. Wszystko był o w porzą dku, bez ekscesó w, nawet jakoś nudno bez nich, ale mi wszystko wystarczał o. Wszystko zaplanowane został o speł nione. Ż ał uję tylko dwó ch rzeczy – zamiast rybnego pikniku musiał em wzią ć rafting i szkoda, ż e ​ ​ samolot przyleciał po ciemku i też odleciał . Za każ dym razem miał em miejsce przy oknie, ale o co chodzi. Nie widział em cał ego pię kna z duż ej wysokoś ci (nie liczy się ze spadochronu).
Ogó lnie wycią gnij wł asne wnioski, biorą c pod uwagę moją specyfikę .
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał